Ifigenia w Aulidzie - Eurypides - ebook

Ifigenia w Aulidzie ebook

Eurypides

0,0

Opis

Ifigenia w Aulidzie to dramat Eurypidesa, największego obok Ajschylosa i Sofoklesa tragika starożytnej Grecji.


Sztuka obraca się wokół Agamemnona, przywódcy greckiej koalicji przed i podczas wojny trojańskiej, i jego decyzji poświęcenia swojej córki Ifigenii, aby przebłagać boginię Artemidę i pozwolić jego żołnierzom wypłynąć w obronie honoru, w bitwie z Troją.

 

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 66

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Wydawnictwo Avia Artis

2022

ISBN: 978-83-8226-760-0
Ta książka elektroniczna została przygotowana dzięki StreetLib Write (https://writeapp.io).

Osoby dramatu

AGAMEMNON, król w Argos i Mycenach. MENELAOS, jego brat. ACHILLES, syn Peleja i Tetydy. STARZEC, sługa w domu Agamemnona. GONIEC. KLYTAIMNESTRA, małżonka Agamemnona. IFIGENIA, córka Agamemnona i Klitaimnestry. CHÓR niewiast chalcydejskich. Artemis, bogini łowów.

Rzecz dzieje się w pobliżu miasta Aulis, nad cieśniną Eurypus, dzielącą Beocję od wyspy Eubei.

Ifigenia w Aulidzie

Namiot Agamemnona.

AGAMEMNON(zbliżywszy się do drzwi namiotu).

A wyjdź-że, wyjdź-że z namiotu, mój stary!

STARZEC.

O, już wychodzę! Jakież ma zamiary Król Agamemnon?

AGAMEMNON.

 Wnet się dowiesz o tem.

STARZEC.

Starość nie radość, sen uchodzi lotem Z powiek, umieją czuwać moje oczy.

AGAMEMNON.

Cóż to za gwiazda?

STARZEC.

 To Syriusz się toczy Ku siedmiogwiezdnym Plejadom — w połowie Ledwie swej drogi.

AGAMEMNON.

 Cisza, że aż mrowie — — Ni szumu morza ani ptactwa głosu, Wiatru ni śladu śród fal Euriposu.

STARZEC.

Cóż cię wygnało z namiotu tak wcześnie, Władco Agamemnonie?

Tutaj, w Aulidzie, wszystko jeszcze we śnie Spokojnym tonie, Na murach nawet i straże Jeszcze nie w ruchu. Wejdźmy.

AGAMEMNON.

 Zazdroszczę, staruchu, Zazdroszczę wszystkim, co żyją na świecie Cicho, nieznani, mniej zaś sobie ważę Los dostojników — tym już nie zazdrości Ta moja dusza, tych już nie zalicza Do ludzi wielce szczęśliwych!

STARZEC.

 W tem przecie Należy szukać świetności Człeczego życia!

AGAMEMNON.

 Świetność to zwodnicza, Słodka, nęcąca, lecz gdy na cię spadnie, W nieszczęście wprowadza zdradnie. Tak się to nieraz złoży, Że albo jakaś chyba w słuzbie bożej Zaszkodzi doli twej, Lub na baczności przed ludźmi się miej, Ponieważ w swojej zawiści Na proch rozetrą twą cześć.

STARZEC.

Trudno mi słowo to znieść Na ustach księcia! Nie na to Spłodził cię Atrej, o królu,

Byś tylko w szczęście opływał bogato, Żadnego nie znając bólu!.. Śmiertelnyś przecie jest człek! Czy chcesz czy nie chcesz, to ci się li ziści, Co postanowią bogowie — Taki jest rzeczy bieg. A ty tymczasem w swojej postanowie Zapalasz lampę i piszesz zawzięcie List na tabliczce, którą i tej chwili Masz oto w ręce, Kładziesz pieczęcie I znów je zrywasz, zacierasz litery, Tablicę rzucasz o ziemię I ślozy jarzęce Płyną ci z ócz. Jakaż cię troska pili? Jakież dolega ci brzemię, Że niemal chwyta cię szał? Wyznaj-że, panie, bo i ja bym chciał Dzielić twój ból. Niech się nie boi Mój król, Prawy i szczery jam człek! Wszak mnie Tyndarej, o panie, Darował ongi we wianie Małżonce twojej, Abym jej służył i strzegł

AGAMEMNON.

Trzy dziewki miała Leda przez siebie zrodzone, Thestyesowa córka: Fojbę i mą żonę, Klytaimnestrę, i siostrę jej, Helenę. O nią Starając się, gromady zalotników gonią

Z conajprzedniejszych rodów i wzajemnie grożą Mordami, gdyby który zabrał dziewkę hożą. I wielki żywił kłopot Tyndaros w ojcowskiej Swej duszy, jak postąpić, by się pozbyć troski O zachowanie szczęścia — gdy da lub gdy nie da Swej córki. W tem myśl taką podsunie mu bieda: Przysięgę mieli złożyć wszyscy zalotnicy, Dać słowo, potwierdzone podaniem prawicy. A także i ofiarną dla ognia zalewką, Że bronić będą tego, ktokolwiekby z dziewką Tyndara się ożenił, a ktoś mu ją z domu. Z łożnicy jego uwiózł, że dla pomsty sromu Uczynią zbrojny najazd, zebrawszy się razem, Na kraj uwodziciela, że zniszczą żelazem Gród jego, czy to będzie Grek czy człowiek obcy. Gdy tak ich podszedł Tyndar, gdy zalotni chłopcy, Słuchając słów przebiegłych starca, utwierdziliPrzysięgę wymaganą, córce on tej chwili Pozwala wybrać tego w zalotników rzędzie, Co juści dla jej chęci najmilejszy będzie. I ona — o bodajby nie był brał jej sobie! — Wybrała Menelaja. I ot w pewnej dobie Pojawił się rozjemca bogiń, jak po ziemi Argiwskiej niosły wieści — szaty kosztownemi Naodzian, ów frygijski zjawił się niecnota W lakedajmońskich murach, by, w miłosnym szale, Helenę oszalałą wziąć w idajskie hale. Menelej, poza domem bawiący, gdy o tem Dowiedział się, Helladę całą przebiegi lotem I pamięć dawnych przysiąg, danych Tyndarowi, Pałając chęcią zemsty, od razu odnowi I wezwie, aby pomoc dano skrzywdzonemu.

I oto czemu porwał się lud Greków, czemu Przyodział się w zbroice i w tak mnogiej rzeszy Do portu aulidzkiego z okrętami spieszy. Zastępy tarczowników i wszelakiej broni I wozy wiodąc z sobą i to mnóstwo koni. Naczelnym mnie obrano gwoli Meneleja, Mojego właśnie brata... Czemuż ta zawieja Nie poruczyła komu innemu godności Dowódzcy? Teraz, kiedy wszystko jak najprościej Powinno by się darzyć, nie dobrze nam idzie: Sprawione nasze wojska, a my tu w Aulidzie Siedzimy wskutek ciszy bezczynnie. W tej nędzy, Powiada wieszczek Kalchas, trzeba jak najprędzej Mą córkę Ifigenję poświęcić w ofierze Bogini Artemidzie, która te rubieże Ma w swojej władzy świętej, gdyż li na tej drodze Na morze wypłyniemy i zburzymy srodze Gród Frygów [,że natomiat nic z tej całej sprawy Nie będzie, gdy ofiary zaniedbamy]. Krwawy Ten wyrok posłyszawszy, kazałem w te tropy, Ażeby mi Talthybios porozpuszczał chłopy. Bom przecież nie mógł zabić swojej córki lubej. Lecz brat mój doprowadził, żem się do tej zguby Nakłonił, przeróżnemi trapiąc mnie namowy. I otom do małżonki wysłał list gotowy Z rozkazem w jego zwojach, że nadeszła chwila, Gdzie córka nasza zostać ma żoną Achilla I że ją ma tu przysłać. Podnosząc zalety Mężnego oblubieńca, piszę, że niestetyNie myśli z Achajami wypłynąć na wody, Jeżeli nie dostanie narzeczonej młodej Do Ftyi. Tom jej dodał. W ten sposób, o całem

Skłamawszy zaślubieniu, skłonić ją mniemałem Do drogi. W tajemnicę rzecz ta jest spowita Dla wszystkich Achajczyków. Zna ją li wróżbita, On, Kalchas, Odysseusz i Menelej. W liście Tym oto pragnę dzisiaj, kroku oczywiście Żałując poprzedniego, odwołać rozkazyPierwotne: Sam widziałeś, żem go tyle razy Zamykał i otwierał. W nocy, potajemnie Pisany był. Więc, stary, weź-że go odemnie I spiesz co tchu do Argos. A co list ten chowa We wnętrzu, jakie są tam napisane słowa. Opowiem ci, bo komuż mam tak ufać, komu, Jak tobie, słudze żony i mojego domu.

STARZEC.

Mów, iżby była między listem zgoda, A tem, co język mój poda.

AGAMEMNON(czyta)

»Do poprzedniego list dołączam wtóry, Ty, latorośli Ledy! Nie posyłaj córy Do tej eubejskiej przystani, Ku tej aulidzkiej toni, Po której wichr nie goni. Przyszlesz ją wtedy — To będzie lepiej dla niej —, Gdy dziecku naszemu przygotujesz może Ucztę weselną w dogodniejszej porze«.

[STARZEC.

A czy Achilles, żony Tak naraz pozbawiony,

Będzie spokojny? Azali Gniewów w swem wnętrzu strasznych nie rozpali Przeciwko tobie i małżonce twojej? Rozważ to sobie, Czy jakiej klęski nie będzie?

AGAMEMNON.

Achill w tej mierze Czynnego udziału nie bierze, JedynieImię li jego wpleciono w orędzie. Nie wie o ślubie ani o mym czynie, Nie wie, że ja mu do łoża Miałem sprowadzić swą córę.]

STARZEC.

Na sprawy się ważysz ponure, Agamemnonie, mój książę! Pod tą pokrywką, że twa córka hoża I luba się wiąże Z synem bogini, Straszną ofiarę czyniNa rzecz Danaów twój krok.

AGAMEMNON.

Biada człekowi, o biada, Co naraz zmysły postrada! Ajaj! W jakiż zapadam się mrok! Skrzydła swym stopom daj I pędź, niech w tej drodze Starość nie wstrzyma cię twoja!

STARZEC.

Pędzę!

AGAMEMNON.

 A wzbraniam ci srodze, Byś nie spoczywał u zdroju, Niech snem się znużenie nie krzepi!

STARZEC.

Myśl o mnie lepiej.

AGAMEMNON.

A zważaj: Jeżeli Przyjdziesz na miejsce, gdzie się droga dzieli, Niech pilnie strzegą twe oczy, Czy jaki się wóz Na szybkich kołach nie toczy, Któryby córkę mą niósł Do tych aulidzkich wód. A jeśli w miejscu jakiem Ujrzysz ten rydwan z orszakiem, Pochwyć-że lejce w te tropy I zawróć go w gród, Który nam wzniosły Cyklopy!

STARZEC.

Tak zrobię!

AGAMEMNON.

 A teraz za brony!

STARZEC.

Jak znajdzie wiarę ma wieść U twojej córki i żony?

AGAMEMNON.

Trzeba ci list tak nieść, Abyś nie złamał pieczęci!

Niechże się droga twa święci! Idź! Świta! Zorza już w blaskach spowita! Już na niebiosa Zajeżdża oto przed nami, Płomienistymi ziejący ogniami, Poczwórny zaprząg Heliosa. Ulżyj mej doli! Niema człowieka pod słońcem Coby nie spotkał się z końcem Swej szczęśliwości. Każdego raz coś zaboli — Ból wszędzie gości!

CHÓR niewiast z Chalcydy.

Przychodzę oto w ten czas Na sypki Aulidy brzeg, Przebywszy wązki pas, Fal Eurypowych ścieg. Rzuciłam ojczysty swój Chalcydy nadmorski gród, Co Arethuzy zdrój Podsyca falą swych wód. I oto na lądzie tym staję, By zbrojne zobaczyć Achaje, Skrzydlate nawy półbogów U tych pobrzeżnych progów. Jak opowiada Naszych małżonków rada, Mają te statki się nieść — Taka powszechna jest wieść — W całej mnogości swojej

Po mórz topieli do Troi. Pono stanąwszy na przedzie Płowy Menelej je wiedzie I Agamemnon dostojny: Obaj, gotowi do wojny, Chcą odbić Helenę: zalotyParysa, pięknego pasterza, Porwały ją kiedyś z wybrzeża Zatrzcinionego Euroty — Dar-ci to Afrodyty, Onej godziny zdobyty, Kiedy z Cyprydą Pallas się i Hera Nad źródłem o piękność spiera.

*

Przez Artemidy gaj Ofiarny pędziłam w cwał, Mojego lica maj Wstydliwy płomień grzał, Gdym