Japoński przepis na stuletnie życie. Co jedzą, ile śpią i jak żyją najbardziej długowieczni ludzie na świecie - Junko Takahashi - ebook

Japoński przepis na stuletnie życie. Co jedzą, ile śpią i jak żyją najbardziej długowieczni ludzie na świecie ebook

Junko Takahashi

4,0

Opis

W Japonii żyje najwięcej stulatków na świecie. Zaskakująca jest nie tylko liczba seniorów, ale przede wszystkim ich kondycja fizyczna i psychiczna. W książce poznamy sposoby wiekowych Japończyków na zachowanie sprawności i dobrego zdrowia. Co jedzą? Jak długo śpią? W co wierzą? Co sprawia, że cieszą się życiem wyjątkowo długo? PoznajcieJapoński przepis na stuletnie życie!

Mieko Nagaoka (102 lata) ustanowiła niedawno rekord w pływaniu stylem dowolnym na 1500 metrów w kategorii stulatków. Hidekichi Miyazaki w wieku 105 lat wziął udział w biegu na 100 metrów i marzy, żeby pobiec z Usainem Boltem. Z kolei doktor Shigeaki Hinohara (żył 105 lat), zwany najbardziej zajętym japońskim stulatkiem, kalendarz wizyt miał wypełniony na dwa lata do przodu. Poznajemy także stuletnią fotografkę Tsuneko Sasamoto, której motto brzmi: „Na naukę nigdy nie jest za późno”.

Co jedzą, jak żyją, pracują, rozwijają swoje życie zawodowe, wypoczywają? Z kim się spotykają, kogo kochają lub nienawidzą? Krótko mówiąc: jak wyglądało i wygląda życie sędziwych mieszkańców tego odległego kraju, od których z pewnością możemy wiele się nauczyć, aby poprawić jakość swojego życia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 181

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (43 oceny)
14
18
10
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
bigagus

Nie oderwiesz się od lektury

Świetna książka! Ciekawa, wciągajaca. Szybko się ją czyta. Wypełniona mnóstwem historii życia stulatków. Wydaje się, że gwarancją długowieczności jest kompilacja kilku zdarzeń - genetyka, odporność fizyczna i psychiczna, dobry los i cel.
00

Popularność




WSTĘP

Dzi­siaj jest naj­szczę­śliw­szy dzień w moim życiu.

W wieku pię­ciu lat uwiel­bia­łam to powie­dze­nie. Na pewno gdzieś je usły­sza­łam – może w tele­wi­zji – i zwy­kłam powta­rzać w chwi­lach małych rado­ści, na przy­kład gdy mama fun­do­wała mi loda, ogry­wa­łam kole­żanki w jakąś grę lub zna­la­złam robaczka świę­to­jań­skiego.

Dzięki temu każdy dzień życia sta­wał się tym naj­szczę­śliw­szym. Jed­nak z upły­wem czasu coraz mniej rze­czy wywo­ły­wało u mnie rado­sne drże­nie serca. Minęło kil­ka­dzie­siąt lat i teraz rzadko wypo­wia­dam te słowa; tak naprawdę nawet nie pamię­tam, kiedy ostat­nio to zro­bi­łam. Czy to ozna­cza, że nawet jeśli będę żyła jesz­cze wiele, wiele lat, nie zaznam daw­nej rado­ści? A może jed­nak?

Zasta­na­wia­jąc się nad odpo­wie­dzią na te pyta­nia, przy­po­mnia­łam sobie powieść Podróże Guli­wera, którą kie­dyś czy­ta­łam. Jona­than Swift opi­sał w niej Struld­bru­gów, czyli Nie­śmier­tel­nych, żyją­cych wiecz­nie jako starcy. Uwy­pu­klił przy tym nega­tywne aspekty sta­ro­ści. Przed­sta­wił nie­śmier­tel­ność nie jako nie­prze­mi­ja­jącą mło­dość, ale jako przy­kry stan wzbu­dza­jący prze­ra­że­nie głów­nego boha­tera.

W kul­tu­rze zarówno Zachodu, jak i Wschodu ludzie od nie­pa­mięt­nych cza­sów marzyli o nie­śmier­tel­no­ści. W Kojiki – pocho­dzą­cym z VIII wieku naj­star­szym zacho­wa­nym japoń­skim dziele histo­rio­gra­ficz­nym – opi­sano mię­dzy innymi, jak cesarz wysłał pod­da­nych na poszu­ki­wa­nie elik­siru zapew­nia­ją­cego wieczne życie.

Według innej legendy Pierw­szy Cesarz dyna­stii Qin (259–210 r. p.n.e.) zaży­wał regu­lar­nie pastylki mające zapew­nić mu wieczne życie. Zamiast osią­gnąć swój cel, zmarł. Zatruł się rtę­cią będącą jed­nym ze skład­ni­ków tego ponoć cudow­nego spe­cy­fiku.

Wielu ludzi marzyło i wciąż marzy o nie­śmier­tel­no­ści. A czy ktoś zasta­na­wia się nad ceną, jaką by musiał za nią zapła­cić?

Rów­nież w Take­tori Mono­ga­tari (Opo­wie­ści o zbie­ra­czu bam­busa), uwa­ża­nej za naj­star­szą znaną japoń­ską baśń, poja­wia się wzmianka o elik­si­rze nie­śmier­tel­no­ści. Morał baśni dla wielu jest zasko­cze­niem, mówi bowiem o tym, że życie wieczne bez naj­bliż­szych nam osób nie ma sensu. Boha­terką baśni jest księż­niczka pocho­dząca z Księ­życa. Jako nie­mowlę tra­fiła na Zie­mię. Zna­lazł ją w łody­dze bam­busa sta­ru­szek – tytu­łowy zbie­racz bam­busa – i zaniósł do domu. Ponie­waż on i jego żona nie mieli dzieci, posta­no­wili ją wycho­wać. Księż­niczka wyro­sła na piękną kobietę, o jej względy zabie­gało wielu zalot­ni­ków. Żaden nie zdo­był jej serca. Odwza­jem­niła nato­miast uczu­cie, jakim obda­rzył ją cesarz. Ponie­waż wie­działa, że musi wró­cić na Księ­życ, nie została jego żoną, lecz na poże­gna­nie poda­ro­wała mu elik­sir wiecz­nego życia. Cesarz nie chciał żyć wiecz­nie bez uko­cha­nej. Roz­ka­zał spa­lić elik­sir na wierz­chołku góry Fuji.

Celem ist­nie­nia jest nie prze­ży­cie wielu lat, ale korzy­sta­nie z życia.

Wieczne życie to nie to samo, co stan wiecz­nego szczę­ścia. Jeśli czło­wiek nie jest szczę­śliwy, dłu­go­wiecz­ność powo­duje cier­pie­nie. Dla­tego czło­wiek powi­nien dążyć do tego, żeby długo żyć i jed­no­cze­nie czer­pać radość z każ­dej chwili. W Japo­nii wielu stu­lat­ków osią­gnęło ten cel. Oczy­wi­ście, zma­gają się z pro­ble­mami typo­wymi dla pode­szłego wieku, nauczyli się jed­nak z nimi żyć, zamiast je zwal­czać.

Posta­no­wi­łam napi­sać tę książkę, aby poka­zać, jak japoń­scy stu­lat­ko­wie sta­wiają pro­ce­sowi sta­rze­nia się odpór, a jed­no­cze­śnie korzy­stają ze swo­jej dłu­go­wiecz­no­ści. Prze­ana­li­zo­wa­łam ich nawyki żywie­niowe, aktyw­ność, filo­zo­fię i odkry­łam, że mogą nas wiele nauczyć o tym, jak żyć dłu­żej, a co naj­waż­niej­sze – jak się tym życiem cie­szyć.

Stulatkowie w Japonii

W 2016 roku Kraj Kwit­ną­cej Wiśni ponow­nie pobił świa­towy rekord. Według danych opu­bli­ko­wa­nych przez japoń­skie Mini­ster­stwo Zdro­wia, Pracy i Poli­tyki Spo­łecz­nej żyło tam łącz­nie 65692 stu­lat­ków! Od pierw­szego spisu lud­no­ści w 1963 roku liczba ta zna­cząco wzro­sła: obec­nie w Japo­nii żyje o 402 stu­lat­ków wię­cej, niż żyło wtedy, a ich liczba nie spada od 1971 roku.

Wła­dze doce­niają ten spek­ta­ku­larny wynik. Od 1963 roku w każdy trzeci ponie­dzia­łek wrze­śnia, obcho­dzony w tym kraju jako Dzień Sza­cunku dla Star­szych, wszy­scy oby­wa­tele, któ­rzy ukoń­czyli przy­naj­mniej 100 lat, otrzy­mują od pre­miera sym­bo­liczny pre­zent – czarkę do sake. Naj­pierw była ona srebrna, lecz od 2015 roku jest wyko­nana z posre­brza­nego stopu metali – ze względu na koszty. W pierw­szym roku wpro­wa­dze­nia tego zwy­czaju obda­ro­wa­nych nią zostało bowiem 150 osób, po pięć­dzie­się­ciu kilku latach – ponad 30 tysięcy!

Wielu stu­lat­ków pro­wa­dzi samo­dzielne życie i w pełni z niego korzy­sta.

Według badań geron­to­lo­gicz­nych1 20 na każ­dych 100 stu­lat­ków pro­wa­dzi samo­dzielne życie, to zna­czy nie potrze­buje pomocy przy jedze­niu, myciu się i ubie­ra­niu ani nie cierpi na zabu­rze­nia funk­cji poznaw­czych (mówiąc potocz­nie, ich głowa działa bez zarzutu). Cho­ciaż wielu z nich uskarża się na pogor­sze­nie słu­chu i wzroku, są i tacy, któ­rzy nie mają tego rodzaju pro­ble­mów. Poza tym coraz czę­ściej w środ­kach maso­wego prze­kazu poja­wiają się infor­ma­cje o stu­lat­kach na­dal wyko­nu­ją­cych swój zawód lub usta­na­wia­ją­cych nowe świa­towe rekordy w róż­nych dys­cy­pli­nach spor­to­wych.

Pewna seniorka pobiła dwa­dzie­ścia trzy świa­towe rekordy w pły­wa­niu, a pewien 105-letni lek­ko­atleta marzy o biegu z jamaj­skim wie­lo­krot­nym meda­li­stą Usa­inem Bol­tem.

Kiedy roz­po­czy­na­łam bada­nia nad aktyw­nymi stu­lat­kami oraz sekre­tem ich dłu­go­wiecz­no­ści, wyda­wało mi się, że bez pro­blemu znajdę to, co jest dla nich wspólne, na przy­kład spo­sób odży­wia­nia się, rodzaje aktyw­no­ści fizycz­nej, dłu­gość snu, i dzięki tym infor­ma­cjom stwo­rzę receptę na dłu­gie życie.

Moje nadzieje roz­wiały się na samym początku, po wywia­dzie prze­pro­wa­dzo­nym z pierw­szą stu­let­nią osobą. Kolejne wywiady wpra­wiały mnie w coraz więk­sze zdu­mie­nie. Przede wszyst­kim zro­zu­mia­łam, że każdy stu­la­tek żyje po swo­jemu.

Nobuy­oshi Hirose, geron­to­log z Cen­trum Badań Super­stu­lat­ków z uni­wer­sy­tetu w Keio (Japo­nia), któ­remu powie­dzia­łam o swo­ich spo­strze­że­niach, uznał, że nie ma w tym niczego dziw­nego. Po prze­ba­da­niu ponad 800 senio­rów doszedł do takiego samego wnio­sku. Jedni funk­cjo­nują jak szwaj­car­ski zega­rek, inni kie­rują się instynk­tem, śpią, kiedy są senni, jedzą to, na co mają ochotę, i wtedy, kiedy zgłod­nieją. Jedni piją alko­hol w umiar­ko­wa­nych ilo­ściach, inni nie biorą do ust ani kro­pli.

Doszu­ka­łam się mimo wszystko wspól­nych cech japoń­skich stu­lat­ków: mają oni otwarty umysł, wolę walki i chęć dzia­ła­nia. Odnio­słam wra­że­nie, że są spra­gnieni życia i przede wszyst­kim nie przej­mują się swoim wie­kiem. Dążą do wyzna­czo­nych celów i nie oszu­kują sami sie­bie. Jeśli chcą coś zro­bić, robią to i nie przej­mują się tym, co pomy­ślą o nich inni.

W Japo­nii cza­sem trudno robić to, na co ma się ochotę. W kul­tu­rze tego kraju wyróż­nia­nie się nie jest dobrze widziane. Stare powie­dze­nie: „Wysta­jący gwóźdź zawsze obrywa młot­kiem” można nie­mal uznać za motto więk­szej czę­ści japoń­skiego spo­łe­czeń­stwa. Pozo­sta­wa­nie w har­mo­nii z innymi uznaje się tu za ważne. Ma to swoje zalety: każdy stara się nie prze­szka­dzać innym. Ma też i wady: każdy stara się nie wyróż­niać z tłumu i przej­muje cudzą opi­nię na swój temat. O zacho­wa­niu się jed­nostki decy­duje wiele nie­pi­sa­nych zasad.

Odno­szę wra­że­nie, że moi roz­mówcy mają dużo wię­cej wol­no­ści od osób z innych grup wie­ko­wych, śmie­lej biorą odpo­wie­dzial­ność za swoje czyny i godzą się z ich kon­se­kwen­cjami. Wielu stwier­dziło, że są „dzi­wa­kami”. Zdają sobie zatem sprawę ze swo­jej ory­gi­nal­no­ści. Tak zostali ukształ­to­wani przez kul­turę, w jakiej się wycho­wali, zmiany spo­łeczne, któ­rych byli świad­kami, oraz przez to, że przy­szło im prze­żyć jeden z naj­trud­niej­szych okre­sów we współ­cze­snej histo­rii Japo­nii.

Cywilizacja zachodnia

Jesz­cze tro­chę wię­cej niż 100 lat temu Japo­nia była kra­jem bied­nym, pogrą­żo­nym w cha­osie. Przez 600 lat miała ustrój feu­dalny. Pano­wie feu­dalni – władcy abso­lutni swo­ich ziem i wasali – toczyli mię­dzy sobą wynisz­cza­jące walki, nie byli zain­te­re­so­wani utrzy­my­wa­niem kon­tak­tów ze świa­tem. Dopiero w dru­giej poło­wie XIX wieku Japo­nia prze­stała się izo­lo­wać i osta­tecz­nie wkro­czyła na drogę grun­tow­nej moder­ni­za­cji. Okres ten przy­padł na lata 1868–1912 i został nazwany epoką Meiji od pośmiert­nego przy­domka cesa­rza Mut­su­hito, który rzą­dził kra­jem w tym cza­sie.

Moder­ni­za­cja pań­stwa spo­wo­do­wała wiele głę­bo­kich zmian, wywo­ła­nych przede wszyst­kim zwięk­sza­niem się wpływu cywi­li­za­cji zachod­niej na spo­łe­czeń­stwo japoń­skie.

Samu­ra­jo­wie także, choć nie bez opo­rów, dosto­so­wali się do nowych zasad. Postęp musiał się doko­nać w wielu dzie­dzi­nach. Jak było źle, świad­czy choćby to, że w tam­tych cza­sach śred­nia dłu­gość życia wyno­siła w Japo­nii zale­d­wie około 44 lat.

Demokracja według TaishŌ

Po śmierci cesa­rza Mut­su­hito nastała epoka Taishō (1912–1926), w któ­rej uro­dziło się wielu boha­te­rów tej książki. Trwała moder­ni­za­cja, kraj szybko się roz­wi­jał. Przy­wią­za­nie do tra­dy­cji pozo­sta­wało nie­zwy­kle silne. Znaczna część lud­no­ści wciąż ubie­rała się w tra­dy­cyjne kimona, nie­liczni nosili zachod­nie spodnie i spód­nice.

Pewna grupa spo­łe­czeń­stwa pozo­sta­wała wierna zasa­dom sytemu feu­dal­nego, inni przej­mo­wali zasady obo­wią­zu­jące na Zacho­dzie. Zain­te­re­so­wano się mię­dzy innymi pra­wami kobiet.

W owych cza­sach Japonki nie miały żad­nych praw. Wycho­wy­wano je na przy­kładne żony i matki, po ślu­bie prze­cho­dziły spod abso­lut­nej wła­dzy ojca pod wła­dzę męża. Mał­żeń­stwo aran­żo­wali rodzice, córka nie decy­do­wała o niczym i przy­szłego męża pozna­wała zazwy­czaj w dniu ślubu.

Hart ducha

Wpływy zachod­nie spra­wiły, że Japonki zaczęły się doma­gać więk­szej wol­no­ści. Poja­wiły się tzw. nowe kobiety, które pra­co­wały zawo­dowo, ubie­rały się, malo­wały i cze­sały na modłę zachod­nią. Nie­liczne – szcze­gól­nie wyeman­cy­po­wane – okre­ślano ter­mi­nem „moga”, czyli zlep­kiem dwóch skró­co­nych angiel­skich słów: modern girl (nowo­cze­sna dziew­czyna). Rady­kalna postawa owych kobiet spo­wo­do­wała, że wielu tra­dy­cjo­na­li­stów uwa­żało je za zde­pra­wo­wane.

Japoń­czycy musieli także sta­wić czoła rece­sji gospo­dar­czej. Wielu z nich w poszu­ki­wa­niu pracy wyemi­gro­wało do Sta­nów Zjed­no­czo­nych, Bra­zy­lii i Peru.

Obecni stu­lat­ko­wie wycho­wy­wali się wła­śnie w tych trud­nych i burz­li­wych cza­sach. Prze­trwali, zatem z wła­snego doświad­cze­nia wie­dzą, że ni­gdy nie należy się pod­da­wać i zawsze trzeba wie­rzyć, że nadejdą lep­sze dni.

Konflikty zbrojne

Nie wolno rów­nież zapo­mi­nać o woj­nach, które prze­żyli senio­rzy. W ciągu ostat­nich 120 lat Japo­nia wzięła udział aż w czte­rech: woj­nie prze­ciwko Rosji (1904–1905), pierw­szej woj­nie świa­to­wej (1914–1918), woj­nie prze­ciwko Chi­nom (1937–1945) i od 1941 do 1945 roku w dru­giej woj­nie świa­to­wej. Pod­czas tej ostat­niej stra­ciły życie ponad trzy miliony Japoń­czy­ków, a w sierp­niu 1945 roku bomby ato­mowe znisz­czyły Hiro­szimę i Naga­saki. Wojna ta odci­snęła piętno na całym japoń­skim spo­łe­czeń­stwie, na zdro­wiu fizycz­nym i psy­chicz­nym chyba każ­dego oby­wa­tela.

Dla wielu japoń­skich stu­lat­ków druga wojna świa­towa była naj­bo­le­śniej­szym doświad­cze­niem w ich dłu­gim życiu.

Dzi­siejsi stu­lat­ko­wie, podob­nie jak więk­szość Japoń­czy­ków, żyli wtedy w stra­chu, cier­pieli głód, nie­któ­rzy stra­cili cały doby­tek. Jed­nego z moich roz­mów­ców tor­tu­ro­wano za to, że uczest­ni­czył w demon­stra­cji prze­ciwko udzia­łowi Japo­nii w woj­nie. Inny jako jeniec wojenny został wywie­ziony na Sybe­rię.

Po woj­nie do 1951 roku Japo­nię oku­po­wali alianci, głów­nie woj­ska ame­ry­kań­skie, co rów­nież miało nega­tywny wpływ na wiele dzie­dzin życia.

Kraj nawie­dzały liczne klę­ski żywo­łowe, mię­dzy innymi trzy tra­giczne w skut­kach trzę­sie­nia ziemi. Jedno w regio­nie Kantō (1923) o magni­tu­dzie 7,9. Z jego powodu ucier­piało Tokio z oko­licz­nymi pro­win­cjami. Zabiło ono 140 000 osób i wyrzą­dziło nie­wy­obra­żalne straty mate­rialne. Dru­gie w Han­shin (1995), o magni­tu­dzie 6,9, pod­czas któ­rego życie stra­ciły 6434 osoby z Kobe i sąsied­nich miast. Trze­cie nastą­piło u pacy­ficz­nego wybrzeża regionu Tōhoku (2011) i miało magni­tudę 9. Spo­wo­do­wane nimi tsu­nami uszko­dziło elek­trow­nię ato­mową w Fuku­shi­mie.

Współcześni stulatkowie

Mimo wielu zawi­ro­wań w ciągu ostat­nich 100 lat Japo­nia prze­szła rady­kalną trans­for­ma­cję. Stała się jed­nym z naj­bar­dziej roz­wi­nię­tych gospo­dar­czo i zaawan­so­wa­nych tech­no­lo­gicz­nie państw świata. U zara­nia życia obec­nych stu­lat­ków nie uży­wano tam pra­lek ani lodó­wek, a obec­nie w wielu czyn­no­ściach ludzi wyrę­czają maszyny. Skon­stru­owano nawet roboty poma­ga­jące oso­bom star­szym. Czy­stość w miej­scach publicz­nych zaska­kuje i zachwyca zagra­nicz­nych tury­stów.

Dzięki nie­zli­czo­nym pozy­tyw­nym zmia­nom śred­nia dłu­gość życia Japoń­czy­ków wynosi osiem­dzie­siąt lat – dwa razy wię­cej niż przed wie­kiem. W mię­dzy­na­ro­do­wych sta­ty­sty­kach Japo­nia od 1985 roku zaj­muje pierw­sze miej­sce pod wzglę­dem dłu­go­ści życia miesz­kań­ców (w 2011 roku spa­dła na dru­gie miej­sce; dwa lata póź­niej odzy­skała stra­coną pozy­cję). W 2015 roku japoń­skich stu­lat­ków było ponad 60 tysięcy. Więk­szość z nich pozo­staje aktywna i samo­dzielna.

W Japo­nii 80 pro­cent osób, które ukoń­czyły co naj­mniej 100 lat, to kobiety.

ROZ­DZIAŁ 1

ODŻYWIANIE

Żeby żyć, trzeba jeść. Zwią­zek mię­dzy spo­so­bem odży­wia­nia a dłu­go­ścią życia raczej nie budzi wąt­pli­wo­ści. Ale… Co powin­ni­śmy jeść, aby żyć jak naj­dłu­żej? Kiedy mówimy o stu­lat­kach, pierw­szą rze­czą, która nas inte­re­suje, jest ich dieta. Co jedzą, by móc żyć tak długo? Ludzie dowia­du­jący się, że roz­ma­wiam ze stu­lat­kami, zwy­kle zadają mi to pyta­nie. Spo­dzie­wają się, że ist­nieje jakiś magiczny pokarm lub napój zapew­nia­jący nie­śmier­tel­ność.

Japoń­czycy są wiel­kimi miło­śni­kami emi­to­wa­nych codzien­nie pro­gra­mów tele­wi­zyj­nych o tema­tyce zdro­wot­nej i walce z pro­ce­sami sta­rze­nia. Jeżeli zaleca się w nich jakiś pro­dukt mający wpływ na wydłu­że­nie życia lub poma­ga­jący utrzy­mać mózg w for­mie i prze­ciw­dzia­ła­jący demen­cji star­czej (otę­pie­niu), naj­czę­ściej zostaje natych­miast wyku­piony we wszyst­kich super­mar­ke­tach. Dla­tego posta­no­wi­łam zba­dać, co jadają stu­lat­ko­wie i czy rze­czy­wi­ście zawdzię­czają świetną formę jakie­muś kon­kret­nemu rodza­jowi poży­wie­nia.

Japońska kuchnia

Japoń­ski spo­sób odży­wia­nia się sprzyja dłu­go­wiecz­no­ści. Według danych opu­bli­ko­wa­nych w 2015 roku przez Mię­dzy­na­ro­dową Orga­ni­za­cję Zdro­wia (WHO) ocze­ki­wana dal­sza dłu­gość życia Japoń­czy­ków jest naj­wyż­sza na świe­cie: 80 lat w przy­padku męż­czyzn i 86 w przy­padku kobiet.

Kuch­nia japoń­ska jest lek­ko­strawna i zdrowa. Codzienne menu zawiera pod­sta­wowy skład­nik – ryż – poza tym zupę, warzywa surowe, pie­czone i goto­wane. Sta­ty­styczny Japoń­czyk spo­żywa dzien­nie 2719 kilo­ka­lo­rii, a zatem mniej niż sta­ty­styczny Ame­ry­ka­nin (3639 kcal) lub Hisz­pan (3183 kcal)2.

Dzięki temu, że Japo­nia jest oto­czona morzem, jada się dużo ryb, nie tylko w for­mie zna­nego na całym świe­cie sushi, skła­da­ją­cego się przede wszyst­kim z ryby, ryżu i wodo­ro­stów. Sta­ty­styczny Japoń­czyk zjada rocz­nie 53,68 kilo­grama ryb – ponad dwa razy wię­cej niż oby­wa­tel USA lub Hisz­pa­nii – a jego poży­wie­nie zawiera dużo wię­cej węglo­wo­da­nów (58,4 proc.) niż poży­wie­nie Ame­ry­ka­nów (45 proc.) i Hisz­pa­nów (39 proc.).

Poży­wie­nie Japoń­czy­ków jest bogate w węglo­wo­dany zło­żone i zawiera nie­wiele tłusz­czów.

Tra­dy­cyj­nie w kuchni japoń­skiej używa się mało tłusz­czu, co jest zgodne z zale­ce­niami die­te­ty­ków. W dzien­nej racji pokar­mo­wej prze­cięt­nego Japoń­czyka tylko 28,6 proc. kalo­rii pocho­dzi z tłusz­czu. W Sta­nach Zjed­no­czo­nych jest to 41,8 proc., a w Hisz­pa­nii – 47,7 proc.

W typowo japoń­skiej die­cie jest też dużo wię­cej białka roślin­nego niż zwie­rzę­cego. Główne źró­dło białka roślin­nego to soja i jej prze­twory: miso (pasta z fer­men­to­wa­nych nasion soi), tofu (rodzaj sera) i nattō (ugo­to­wane i sfer­men­to­wane nasiona soi). Poja­wiają się one codzien­nie na każ­dym japoń­skim stole.

Dieta Japoń­czy­ków ma jedną wadę: dużą zawar­tość soli. Według badań prze­pro­wa­dzo­nych w całym kraju przez Mini­ster­stwo Zdro­wia, Pracy i Poli­tyki Spo­łecz­nej śred­nie spo­ży­cie soli wynosi 11 gra­mów dzien­nie, pod­czas gdy Świa­towa Orga­ni­za­cja Zdro­wia zaleca, by nie prze­kra­czać 5 gra­mów dzien­nie. Spo­ży­wa­nie soli sprzyja nad­ci­śnie­niu, uzna­nemu obec­nie za główną cho­robę miesz­kań­ców Kraju Kwit­ną­cej Wiśni. Według Japoń­skiego Sto­wa­rzy­sze­nia do spraw Walki z Nad­ci­śnie­niem Tęt­ni­czym na tę cho­robę cierpi około czter­dzie­stu milio­nów osób, to zna­czy jeden na trzech Japoń­czy­ków.

Kiedy ciśnie­nie tęt­ni­cze prze­kra­cza 140/90 mmHg, praw­do­po­do­bień­stwo wystą­pie­nia scho­rzeń serca, nerek, a nawet śmierci wzra­sta kil­ku­krot­nie.

Jedzenie a oczekiwana dalsza długość trwania życia

Jak wspo­mi­na­łam, śred­nia wieku Japoń­czy­ków jest naj­wyż­sza na świe­cie od 1985 roku, cho­ciaż 100 lat wcze­śniej żyli dużo kró­cej niż miesz­kańcy państw zachod­nich: mniej wię­cej 44 lata. Śred­nia ich wieku prze­kro­czyła 50 lat po raz pierw­szy dopiero w 1947 roku, pod­czas gdy w kra­jach takich jak USA, Wielka Bry­ta­nia, Szwe­cja i Austra­lia nastą­piło to na początku XX wieku.

Aż do dru­giej połowy XIX wieku tra­dy­cyjna dieta japoń­ska pra­wie nie zawie­rała mięsa. Wpro­wa­dzono zakaz jego spo­ży­wa­nia w 675 roku, ponie­waż obo­wią­zu­jącą wów­czas w całym kraju reli­gią był bud­dyzm. Dok­tor Hiro­shi Shi­bata, geron­to­log, zwraca uwagę, że wzrost spo­ży­cia białka zwie­rzę­cego miał naj­więk­szy wpływ na wydłu­że­nie życia Japoń­czy­ków.

Mięso i życie

Nie­wielu Japoń­czy­ków łamało zakaz spo­ży­wa­nia mięsa. Decy­do­wali się na to przede wszyst­kim dla­tego, że mięso – zwłasz­cza jele­nia, niedź­wie­dzia i dzika – ucho­dziło za lek. A zatem można się poku­sić o stwier­dze­nie, że mięso było nie­obecne w japoń­skiej die­cie przez 1200 lat (oczy­wi­ście nie doty­czy to mięsa ryb).

Cesarz Mut­su­hito pod wpły­wem cywi­li­za­cji zachod­niej posta­no­wił jadać codzien­nie woło­winę i zniósł obo­wią­zu­jący wcze­śniej zakaz. Mimo to spo­ży­cie mięsa nie wzro­sło od razu gwał­tow­nie. Dość powszech­nie uwa­żano bowiem, że mięso zatruwa krew. Pogląd, który obec­nie wpra­wia w zdu­mie­nie, utrzy­my­wał się aż do końca dru­giej wojny świa­to­wej.

Zwy­czaj jedze­nia mięsa roz­po­wszech­nił się wśród Japoń­czy­ków dzięki wpły­wom cywi­li­za­cji zachod­niej.

Sto­su­nek Japoń­czy­ków do jedze­nia mięsa opi­sany został m.in. w auto­bio­gra­fii Etsu Ina­gaki Sugi­moto pod tytu­łem Córka samu­raja (1925), uka­zu­ją­cej codzienne życie w dzie­więt­na­sto­wiecz­nej Japo­nii. Autorka wspo­mina, jak w 1881 roku u niej jej domu po raz pierw­szy zje­dzono woło­winę:

[…] bab­cia odwró­ciła się i powie­działa łagod­nym gło­sem: – Twój ojciec naka­zał, żeby dzi­siaj cała rodzina zja­dła woło­winę. Pewien mądry lekarz, który podąża drogą bar­ba­rzyń­ców z Zachodu, powie­dział mu, że mięso doda jego sła­bemu ciału siły i że dzięki mięsu dzieci rosną krzep­kie i mądre jak obco­kra­jowcy. Kaza­łam dostar­czyć nam mięso do domu i dla­tego zasła­niam nasz ołtarz, żeby ochro­nić go przed ska­la­niem.

Nie­chęć do mięsa stop­niowo zni­kała. Jego spo­ży­cie wzro­sło w dru­giej poło­wie lat sześć­dzie­sią­tych, kiedy Japo­nia weszła na drogę szyb­kiego roz­woju gospo­dar­czego. Igrzy­ska Olim­pij­skie w Tokio w 1964 roku, które przy­cią­gnęły miliony zagra­nicz­nych tury­stów, rów­nież wpły­nęły na zmianę spo­sobu żywie­nia Japoń­czy­ków. Jed­nak mięso – przede wszyst­kim wołowe – pozo­sta­wało bar­dzo dro­gie, nie­wielu więc mogło sta­wiać go czę­sto na stole.

Zda­niem dok­tora Shi­baty wraz ze wzro­stem spo­ży­cia mięsa zaczęto odno­to­wy­wać spa­dek liczby uda­rów mózgu, do 1951 roku głów­nej przy­czyny śmierci Japoń­czy­ków. Po osią­gnię­ciu szczytu w 1970 roku cho­roba w 2013 roku spa­dła na czwarte miej­sce tabeli przy­czyn zgo­nów.

W latach osiem­dzie­sią­tych spo­ży­cie białka zwie­rzę­cego zrów­nało się ze spo­ży­ciem białka roślin­nego i wła­śnie w tym okre­sie Japo­nia zajęła pierw­sze miej­sce na świe­cie pod wzglę­dem ocze­ki­wa­nej dal­szej dłu­go­ści trwa­nia życia.

Wzrost spo­ży­cia białka zwie­rzę­cego zade­cy­do­wał o wzro­ście śred­niej ocze­ki­wa­nej dłu­go­ści trwa­nia życia Japoń­czy­ków.

Znaczenie tłuszczu

Powszech­nie uważa się, że jedze­nie zbyt dużej ilo­ści mięsa jest nie­zdrowe, ponie­waż zawiera ono dużo tłusz­czu i pod­nosi poziom cho­le­ste­rolu we krwi. Ponadto im czło­wiek star­szy, tym lżej­sze powinny być jego posiłki: z małą zawar­to­ścią tłusz­czu, łatwiej­sze do pogry­zie­nia i stra­wie­nia. Dla­tego osoby star­sze czę­sto rezy­gnują z jedze­nia mięsa.

Geron­to­lo­dzy na pod­sta­wie naj­now­szych badań ostrze­gają, że osoby star­sze, które nie jedzą mięsa, mogą być nie­do­ży­wione. U wielu stu­lat­ków poziom albu­miny (rodzaj białka) spada prze­cięt­nie o 20 proc. w porów­na­niu z oso­bami w śred­nim wieku, co świad­czy o nie­do­ży­wie­niu. U senio­rów zaob­ser­wo­wano rów­nież ten­den­cję do ane­mii i nasi­le­nia się sta­nów zapal­nych.

Stu­lat­ko­wie dba­jący o zdrową i zrów­no­wa­żoną dietę są mniej nara­żeni na ane­mię, rzadko wystę­pują u nich stany zapalne, są bar­dziej żywotni, zacho­wują pra­wi­dłowe funk­cje poznaw­cze i żyją dłu­żej.

Dok­tor Shi­ge­aki Hino­hara (105-latek), do śmierci czynny zawo­dowo3, pod­kre­ślał w swo­ich publi­ka­cjach zna­cze­nie spo­ży­wa­nia białka zwie­rzę­cego. Aby dać dobry przy­kład, sam dwa razy w tygo­dniu zja­dał stek wołowy o wadze 60 gra­mów.

Dieta stu­let­niego leka­rza

Shi­ge­aki Hino­hara oka­zał się naj­bar­dziej zapra­co­wa­nym japoń­skim super­stu­lat­kiem i dla­tego nie mogłam prze­pro­wa­dzić z nim wywiadu. Nie­mniej w książ­kach opi­sał on jasno reguły swo­jej codzien­nej diety i dał wiele cen­nych rad tym, któ­rzy chcą dożyć stu lat w dobrym zdro­wiu. Oto nie­które z nich:

Roz­pocz­nij dzień od wypi­cia płynu, mleka lub kawy i łyżeczki oliwy extra vir­gin, by dostar­czyć orga­ni­zmowi nie­zbędną dawkę tłusz­czu.

Obiad powi­nien skła­dać się z fili­żanki mleka i dwóch her­bat­ni­ków. Dok­tor zapew­nia, że nie czuje głodu, kiedy jest skon­cen­tro­wany na pracy.

Na kola­cję, naj­bar­dziej obfity posi­łek dnia, zjedz miseczkę ryżu, mięso wołowe lub rybę oraz warzywa (np. bro­kuły).

Codzien­nie kon­tro­luj ilość spo­ży­wa­nego jedze­nia. Posiłki dok­tora pokry­wają jedy­nie 60 proc. zapo­trze­bo­wa­nia ener­ge­tycz­nego doro­słego czło­wieka, czyli dostar­czają około 1 300 kcal dzien­nie.

Hiro­shi Shi­bata przy­znaje, że to dosko­nały przy­kład diety, któ­rej należy prze­strze­gać w pode­szłym wieku. Nie­mniej pod­kre­śla zna­cze­nie spo­ży­wa­nia przez Japoń­czy­ków więk­szej ilo­ści mięsa, żeby dostar­czać orga­ni­zmowi nie­na­sy­co­nych kwa­sów tłusz­czo­wych, ponie­waż nie uży­wają oni na co dzień oliwy z oli­wek. W 1960 roku kon­sump­cja mięsa w Japo­nii wyno­siła śred­nio 18,7 grama dzien­nie na osobę. Obec­nie osią­gnęła 54 gramy, cho­ciaż ide­alną dawką byłoby 60 gra­mów. „Myślę, że nie mogli­by­śmy stać się kra­jem, w któ­rym żyje się naj­dłu­żej, gdy­by­śmy jedli tylko ryby”, wyja­śnił dok­tor Shi­bata, wska­zu­jąc kry­zys na Oki­na­wie jako przy­kład pro­ble­mów wyni­ka­ją­cych z diety o niskiej zawar­to­ści tłusz­czów.

Kryzys na wyspie Okinawa

Na wyspie Oki­nawa, leżą­cej w połu­dniowo-zachod­niej czę­ści Japo­nii, odno­to­wy­wano naj­wyż­szą śred­nią dłu­gość życia w kraju – a tym samym na świe­cie – aż do 2000 roku. Wtedy dłu­gość ta, zwłasz­cza w przy­padku męż­czyzn, zaczęła maleć. Oki­nawa spa­dła na 26. miej­sce w ran­kingu!

Przez wiele lat lata uwa­żano, że dłu­go­wiecz­ność miesz­kańcy Oki­nawy zawdzię­czają spo­koj­nemu ryt­mowi życia, zdro­wej die­cie i łagod­nemu kli­ma­towi.

Miesz­kańcy Oki­nawy jedli jed­nak dużo tłusz­czów, ponie­waż czę­sto przy­rzą­dzali wie­przo­winę, a żyw­ność kon­ser­wo­wali w oli­wie. Na wyspie dłu­gie lata dzia­łały ame­ry­kań­skie bazy woj­skowe i do codzien­nej diety jej miesz­kań­ców prze­nik­nęło wiele ame­ry­kań­skich pro­duk­tów spo­żyw­czych, prze­jęli też oni nie­które nawyki żywie­niowe Ame­ry­ka­nów. Z kolei brak trans­portu publicz­nego spra­wił, że ludzie jeź­dzili sku­te­rami i samo­cho­dami, coraz mniej więc się ruszali. Z badań wyni­kało, że naj­wię­cej oty­łych Japoń­czy­ków żyje na Oki­na­wie!

Samo­rząd lokalny uznał, że przez oty­łość ludzie żyją kró­cej. Aby Oki­nawa odzy­skała utra­coną pozy­cję w sta­ty­sty­kach dłu­go­wiecz­no­ści, prze­pro­wa­dzono kam­pa­nie uświa­da­mia­jące oby­wa­te­lom, że schudną, jeżeli ogra­ni­czą ilość zja­da­nego tłusz­czu.

Lekar­stwo oka­zało się gor­sze od cho­roby. W 2010 roku w sta­ty­sty­kach doty­czą­cych dłu­go­ści życia miesz­kanki Oki­nawy zajęły trze­cie miej­sce, a miej­scowi męż­czyźni – trzy­dzie­ste.

Dok­tor Shi­bata pod­kre­śla, że powo­dem tego było małe spo­ży­cie tłusz­czu. Dopro­wa­dziło ono do zmniej­sze­nia ilo­ści dostar­cza­nej orga­ni­zmowi ener­gii, a co za tym idzie – ogól­nego pogor­sze­nia stanu zdro­wia lokal­nej popu­la­cji. Wskaź­niki doty­czące Oki­nawy wciąż utrzy­mują się poni­żej śred­niej kra­jo­wej.

Należy jed­nak pamię­tać, że główną przy­czyną śmierci na Oki­na­wie są cho­roby płuc, na dru­gim zaś miej­scu znaj­dują się scho­rze­nia wątroby, zazwy­czaj nie­bez­po­śred­nio zwią­zane z oty­ło­ścią. Nato­miast cho­roby serca i udar mózgu – powią­zane z nad­wagą – na wyspie wystę­pują rza­dziej niż w innych rejo­nach Japo­nii.

Spo­ży­wa­nie tłusz­czów i bia­łek pocho­dze­nia zwie­rzę­cego sprzyja dłu­go­wiecz­no­ści.

Spa­dek z pierw­szego miej­sca w sta­ty­sty­kach dłu­go­wiecz­no­ści doty­czy prze­cięt­nej dłu­go­ści życia. Na Oki­na­wie wciąż jed­nak żyje wielu stu­lat­ków, zatem praw­do­po­dob­nie senio­rzy zacho­wali swoje stare, dobre przy­zwy­cza­je­nia.

Pod­czas roz­mów z sędzi­wymi boha­te­rami tej książki zasko­czyło mnie, że wielu z nich – w zasa­dzie więk­szość – lubi mięso, zwłasz­cza woło­winę.

Jak pod­kre­śla dok­tor Shi­bata, nie da się z całą pew­no­ścią stwier­dzić, że mięso jest tym cudow­nym pokar­mem zapew­nia­ją­cym dłu­go­wiecz­ność.

– Pomaga wydłu­żyć życie, ale tylko w przy­padku Japoń­czy­ków, któ­rzy spo­ży­wają mało tłusz­czu. Wraz ze wzro­stem poziomu lipi­dów w orga­ni­zmie u Japoń­czy­ków spada czę­sto­tli­wość wystę­po­wa­nia udaru mózgu, ale ilość spo­ży­wa­nego przez nich tłusz­czu jest wciąż nie­wielka w porów­na­niu z ilo­ścią tłusz­czu spo­ży­wa­nego przez miesz­kań­ców państw zachod­nich. Pozwala to unik­nąć nasi­le­nia się cho­rób serca spo­wo­do­wa­nych miaż­dżycą tęt­nic, na którą czę­sto cier­pią miesz­kańcy Zachodu. Nie bez zna­cze­nia jest rów­nież duże spo­ży­cie ryb. Samo jedze­nie mięsa nie zagwa­ran­tuje nam doży­cia póź­nej sta­ro­ści.

Innymi słowy tra­dy­cyjna kuch­nia japoń­ska, w któ­rej domi­nują warzywa, soja, grzyby, ryby i wodo­ro­sty, jest zdrowa, a doda­nie do niej mięsa pozwala osią­gnąć dosko­nałą rów­no­wagę żywie­niową.

Miasto długowiecznych ludzi

Nie­wiel­kie japoń­skie mia­sto Kyōtango, leżące około 100 kilo­me­trów na pół­noc od Kioto, przy­ciąga uwagę geron­to­lo­gów z uwagi na wysoki odse­tek miesz­ka­ją­cych w nim stu­lat­ków. Swoje setne uro­dziny świę­to­wało już 78 z 58 000 jego miesz­kań­ców. To pro­por­cjo­nal­nie 2,75 raza wię­cej niż w pozo­sta­łych czę­ściach kraju. Ponadto jest to rodzinne mia­sto Jiro­emona Kimury – uwa­ża­nego za naj­dłu­żej żyją­cego czło­wieka na świe­cie. Zmarł on w 2013 roku, praw­do­po­dob­nie w wieku 116 lat.

Kyōtango, choć zwane mia­stem, w rze­czy­wi­sto­ści powstało w 2004 roku w wyniku połą­cze­nia sze­ściu wio­sek. Dla­tego życie w nim toczy się spo­koj­nie jak na wsi. Leży ono nad Morzem Japoń­skim, od strony lądu jest oto­czone górami, kli­mat więc panuje w nim dość surowy, szcze­gól­nie zimą. W prze­szło­ści region znany był z prze­my­słu tek­styl­nego. Fabryki i tkal­nie poza­my­kano, kiedy Japoń­czycy prze­stali powszech­nie nosić na co dzień kimona.

– Histo­rycz­nie były to biedne wiej­skie obszary, dla­tego wszy­scy człon­ko­wie rodziny pra­co­wali nie­za­leż­nie od wieku, dopóki zdro­wie im na to pozwa­lało. Stąd nikogo tu nie dziwi widok star­ców pra­cu­ją­cych ciężko w polu – wyja­śnił mi Shi­ge­kado Nishiy­ama, pra­cow­nik miej­sco­wego urzędu mia­sta. – Poza tym ze względu na bli­skość morza ludzie tutaj jedzą dużo ryb. Łączą je z warzy­wami, czę­sto wciąż z wła­snych upraw.

Ze względu na dużą liczbę sędzi­wych miesz­kań­ców Kyōtango uznano za mia­sto sprzy­ja­jące dłu­go­wiecz­no­ści. Zor­ga­ni­zo­wano tam nawet sym­po­zjum poświę­cone temu tema­towi. Wła­dze lokalne wspie­rają bada­nia pro­wa­dzone przez Uni­wer­sy­tet Medyczny w Kioto doty­czące dłu­go­wiecz­no­ści na tym obsza­rze. Dzięki temu opu­bli­ko­wano inte­re­su­jącą bro­szurę z prze­pi­sami kuli­nar­nymi stu­lat­ków.

Tra­dy­cyjne prze­pisy kuli­narne z Kyōtango, jed­nego z miast, w któ­rym żyją naj­starsi ludzie na świe­cie, są oparte na pro­stych i natu­ral­nych skład­ni­kach.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki

Geron­to­lo­gia – nauka o pro­ce­sach sta­rze­nia się, połą­cze­nie bio­lo­gii, medy­cyny, kul­tu­ro­znaw­stwa, psy­cho­lo­gii oraz antro­po­lo­gii. [Jeśli nie zazna­czono ina­czej, przy­pisy pocho­dzą od autorki]. [wróć]

Tabele norm żywie­nio­wych dla 42 wybra­nych kra­jów (2013), Orga­ni­za­cja Naro­dów Zjed­no­czo­nych ds. Wyży­wie­nia i Rol­nic­twa (FAOSTAT) dostępne na: http://faostat3.fao.org/down­load/FB/FBS/S [wróć]

Dok­tor Shi­ge­aki Hino­hara zmarł w lipcu 2017 roku (przyp. red.). [wróć]