Uzyskaj dostęp do tej i ponad 250000 książek od 14,99 zł miesięcznie
„Trochę więcej o miłości” to kolejny tomik autorki. Tym razem pokusiła się ona jak na to wskazuje tytuł o poezję miłosną. Wiersze traktują o miłości tej spełnionej i tej trudnej do osiągnięcia. Ciągłym jej poszukiwaniu, rozczarowaniach w różnych sytuacjach życiowych. Z niewielką nutką erotyzmu.
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:
Liczba stron: 78
Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:
© Elżbieta Malkowska-Gębala, 2021
„Trochę więcej o miłości” to kolejny tomik autorki. Tym razem pokusiła się ona jak na to wskazuje tytuł o poezję miłosną. Wiersze traktują o miłości tej spełnionej i tej trudnej do osiągnięcia. Ciągłym jej poszukiwaniu, rozczarowaniach w różnych sytuacjach życiowych. Z niewielką nutką erotyzmu.
ISBN 978-83-8273-239-9
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Trochę o miłości mi opowiedz
Chce o niej wiedzieć więcej
Jak to jest gdy zakocha się człowiek
I bić mocniej zaczyna mu serce
Gdzie można ją spotkać i kiedy?
Czy jak na chwilę się odwrócę to jej nie przegapię wtedy?
No cóż… miłość często zaskakuje
Jeśli jej nie zauważysz to na pewno ją poczujesz
Jest taka niespodziewana
Budzi się w maju co roku
W bzach, konwaliach i kasztanach
Widać ją na każdym kroku
Jest soczysta jak zieleń traw na stoku
Niewinna i czysta jak woda w górskim potoku
Błyszcząca jak szybki w witrażach
Taka barwna i kolorowa
Miłość na wszystko jest gotowa
Trochę więcej o miłości ciepły wiatr opowie
Szumiący w wianku z polnych kwiatów
Na dziewczęcej głowie
Wsłuchaj się w jego głos
W jego piękną mowę
On o tej dziewczynie wiele Ci opowie…
Jej się przydarzyła taka miłość wielka
Taka co to porywa do bicia dwa serca
Mocno wtedy się kocha
I nie można przestać
Przyszła do niej w niedzielę
Jak oddech o poranku
Przysiadła tuż przy niej na drewnianym ganku
Choć wtedy jeszcze o tym nie wiedziałao
Ta miłość na zawsze już z nią została
Miłość prawdziwa …
To nie są żarty…
Chcesz wiedzieć więcej o miłości?
Poczytaj o niej zapisane karty
Było tak cudnie tej nocy
On ciągle patrzył jej w oczy
Tego spojrzenia nie znała
Nigdy wcześniej go nie widziała
Czyżby usnęła..?
Gdy oczy przymknęła
Nie dostrzegając w oczach blasku
Który niczym słońce świeci jasno
By nie stracić kolejnej szansy
Dzisiaj nie zaśnie …
Swych oczu nie zamknie
Oczy szeroko otwarte
w niego ciągle wpatrzone
By ten blask tym razem został zauważony
Pasemko włosów na czoło jej spada
Przeszły ją dreszcze
Dłonie wzajemnie się pieszczą
Już policzek przy policzku tańczy
Okrywa je rumieniec
Nikogo prócz nich tu nie ma
Może tylko płomienie
I to cudowne spojrzenie
Wznoszą się niczym liście na wietrze
Otula ich ciepłe powietrze
Lecą ku niebu… w wielkim uniesieniu
Błądzą po omacku w przestworzach
Z płomieni wybucha pożar
Tylko on i ona. Zakochani…
Tak dobrze sobie znani
Ona nic już nie pojmuje
Już nie wie, co czuje..
On po raz kolejny ją zaskakuje
Patrzy i tylko się uśmiecha
Teraz wyraźnie widzi to spojrzenie
W piersiach jej dech aż zapiera
Przygasają rozpalone płomienie
Pomału zasypia w jego ramionach
Szczęśliwa i zadowolona
Swojej szansy nie przegapiła
To, co chciała zobaczyć… zobaczyła
Mocno przylgnęła do niego całą sobą
Owinęła się wokół jak wąż jadowity
Nim zasnęła cicho wyszeptała…
Byłeś niesamowity..!
Stała cała naga
Ubrana tylko w cienie
Jej krągłości podkreślały
Wpadające przez okno księżyca promienie
W półmroku z przymkniętymi oczami
Delikatnie poruszała ustami
Jakby mówić coś chciała
Ciągle jednak milczała
On zbliżał się do niej powolnie
Wyciągnęła więc swe dłonie
Przyciągnąwszy go do siebie
Wyszeptała..weź mnie
Chcę poczuć Ciebie
Posiądź mnie teraz
Takie myśli miewała nieraz
Już jej ciało drży całe
Prosząc o spełnienie
Bezwstydne nagie woła o zaspokojenie..
Swą nagością zachęca
I ciągle woła o więcej
Dziękuję Ci za te wszystkie lata
Za to że u Twego boku jak ptak do góry wzlatam
Za Twoje silne ramię
Które zawsze opoką jest dla mnie
Za Twoje kochające serce
Które za swą miłość nic w zamian nie chce
Dziękuję za wszystkie szaleństwa
Za poczucie bezpieczeństwa
Za wytrwałość i zrozumienie
Które przez lata się nie zmienia
Wszystko to porusza me serce
Czy można chcieć czegoś więcej?
Za wspólne noce i dni
Za życie nasze pośród trudnych chwil
Dziękuję za to że Cię mam
Nie jesteś sam…
I może nie jesteś ideałem
Mam to gdzieś że się zestarzałeś
Ale mój Ci jesteś
Takiego Cię mam
I całym swoim sercem mocno kocham.
Oni są miłością i kochaniem
Oni to…
Oczy, które patrzą na siebie z pożądaniem
Usta które całują z namiętnością
Oddechy które łączą się spójnością
Dłonie, które dotykają delikatnością
Ciała, które łączą się bliskością
Słowa, które mówią z czułością
Przytulanie, westchnienia i wzajemne zrozumienie
Oni są jednością
Połączeni miłością
Dwa serca
Ich nieustanne bicie, które tworzą jedno życie
Nie rozdzielisz ich za nic
Są niewidzialnym łańcuchem na zawsze związani
Chcesz… ubiorę Cię w siebie?
Jak w najlepsze ubranie
Takie szyte na miarę
Pasowałoby idealnie
Z dumą byś je nakładał
I się w nim przechadzał
W lustrze spoglądał byś stale
Wyglądając wspaniale
Dłońmi co chwilę byś je uładzał
Wtedy właśnie byś mnie po włosach gładził
Byłabym blisko Ciebie i Twego ciała
Do każdego miejsca dokładnie bym przylegała
Wieczorem pójdziemy na spacer
Przy gwieździstym niebie
Wtedy też będę blisko
Żeby wspólnie obejrzeć
Gwiezdne widowisko
A kiedy się już położysz
Zmienię się w poduszkę
Policzek do mnie przytulisz
Kładąc na niej głowę
Ja do snu Cię utulę i zasnąć pomogę
Rankiem zmienię się w filiżanką kawy
Ot tak dla zabawy…
Gdy do ust ją zbliżysz
Chcąc łyk kawy skosztować
To tak jak byś moje wargi swoimi musnął
By mnie potem namiętnie całować
I tak w dzień i w nocy
Będę tuż przy Tobie
Bo jam Twoja wybranką
Raz będę więc Twoim ubraniem a raz filiżanką
Ty i ja serca dwa
Ja i Ty nasze sny
Razem wciąż w długie dni
Uśmiech Twój, mój głos
Nasz los..
Błękitne niebo nad nami
Już nie jest pokryte chmurami
Ty i ja złączeni jakimś czarem
Lecimy z wiatrem
Uciekając przed złym światem
By chwilą oddychać
I nią się zachwycać
Cudowne powietrze przepełnia płuca i serce
Na jawie i we śnie
Wolnością zachłysnąć się chcemy
Wciąż jesteśmy
wciąż żyjemy
Nieważne jak dużo przed nami
Cieszymy się tymi chwilami
Biegniemy tylko w jednym kierunku
Wprost do siebie
Do swych pocałunków
Zatapiamy się w sny zakazane
Słodkie sny zakochane
Będziemy w nich śnić Ty i Ja
Blisko siebie serca dwa
My …piękne będą nasze sny
Życie ciągle zaskakuje
Raz szczęście rozdaje
Raz wszystko rujnuje
Tak wiele już nam zabrało
Jakby nas unicestwić chciało
Przygnębieni, załamani
Walczyliśmy o przetrwanie
Trzymała nas wielka siła
Co miłością się nazywa
Połączona z wiarą i nadzieją
Jest nie do obalenia
Życie chyba o tym nie wie
Jak wielka moc w miłości drzemie
Z każdego upadku podniesie
Siłą swą do góry wzniesie
Połączone serca i dłonie
My oboje …
Nasza wielka siła
Mocno nas przy sobie trzyma
Na nic tu życia psoty
I tak podniesiemy się z powrotem
Życie proszę nie dokazuj
My i tak będziemy razem!
Słów tu wielu nie potrzeba
Bo ich łączą nawet myśli
Nie wiem może miłość spada z nieba!?
Jedno wiem można ją wyśnić
Palce rąk zawsze splecione
Przy niej on, a przy nim ona
Nawet kiedy zasypiają
Dłonie zawsze swe trzymają
Serca biją zgodnym rytmem
Nie inaczej…
On bez przerwy tak uroczo na nią patrzy
Ona oczu też od niego nie odrywa
Chociaż czasem swe spojrzenie nieco skrywa
Przeżywają razem piękne chwile
Cieszą się że mają ich aż tyle
Nauczeni doświadczeniem
Każdą małą chwilę cenią
Nic nie idzie w zapomnienie
Dbają o wspólne wspomnienia
Miłość swoją podsycają tym co serca pamiętają
Ciągle głodni swej miłości
Głodni siebie
Żyć bez siebie nie potrafią nawet w gniewie
Bo życie to też burze
Nie tylko na niebie tęcza
Im też bywało ciężko
Lecz nie chcą o tym pamiętać
Zapaleni w bojach
Już burzy się nie boją
Wszystko przetrwają
Przecież siebie mają
Życie dla nich jest jak skarb
Miłość to majątek
Trzeba o nie zawsze dbać
By nie było nigdy końca
Lecz zawsze początek
Siedzę sobie i rozmyślałam
Serce w rytm budzika tyka
W mojej fantazji się zamykam
Może odkryję jej troszeczkę
Jeśli mnie ładnie poprosisz i tylko zechcesz
Nie brakuje mi wyobraźni
Lećmy razem na skrzydłach do mojej fantazji
Polećmy daleko
Od świata zgiełku
Od szarości dnia codziennego
Ku temu nieznanemu
Chcę pobyć tam
Gdzie tylko Ty i ja
Gdzie niebo barwę bardziej błękitną ma
Gdzie można się oddać naszym pragnieniom
Gdzie słychać będzie nawet sumienia
Nie tylko serc naszych bicie
Lecz ich cichą mowę
Ciche słów pukanie
Cudownym miejscem zachwycanie
Dam Ci coś wyjątkowego
Nasycę Cię swoim dotykiem
Rozpalę zmysły językiem
Utoniesz w mim zapachu
W mego ciała smaku
Poznasz zakamarki mej duszy
W taką podróż ze mną wyruszysz
Tam gdzie usta wyjdą sobie na przeciw
Dłonie będą się splatać
Ciała wzajemnie pochłaniać
Zatopieni gdzieś na dnie oceanu
Będziemy się cieszyć nawzajem fantazji zwiedzaniem
Jej oczy żywym ogniem zapłonęły
Ciało przeszły dreszcze
Spływały po nim kropelki potu
Chociaż go nie było jeszcze
Przyszedł…
Przeszył ją wzrokiem …
Dotykał każdy centymetr jej ciała
Chciał pod palcami poczuć jak delikatnie falowało
Celebrował przy niej każdą sekundę
Karmiąc swoje pragnienia
Jakby teren chciał zaznaczyć spełnieniem
Namiętnym pocałunkiem zachwycony…
Upijał się nią jak najlepszym trunkiem
Gładząc jej aksamitną skórę
Otulał się jej zapachem
By zapamiętać go już na zawsze
Na dłużej zatrzymać przy sobie
Tego co jest mu bliskie
Ona jest dla niego wszystkim
Całym światem…
Z czułością do serca ją przytulił
By jeszcze raz poczuć jej ciało
Jej smak i zapach
To co zmysły zapamiętały
Otrzymał w zamian prezent
Oczom bardzo miły…
Ze szczęścia mocno serce zabiło
Wokół miłość się ścieli
Zobaczył na jej twarzy szczęśliwy uśmiech
I cudowny promienny rumieniec
Codziennie Tobą oddycham…
Jesteś moim tlenem
Zawrotem głowy i zapomnieniem
Milczysz…
Lecz ja głos Twój słyszę
Od ścian odbijają się echem
Miesza się z ciszą i moim oddechem
Wokół ścielą się cienie
Głuche milczenie…
W cieniach się kryjesz..
Jednym z nich jesteś..
W ciszy sobie żyjesz…
Dotykaj mych ust kiedy tylko zechcesz
Ust słowem wyciszonych
Ciebie spragnionych i Twoich szeptów
Szepcz do mnie...proszę nie milcz już…
Mów o tym że w błękicie oczu moich toniesz
Jak w głębinach oceanu
I od tego widoku płoniesz w swoim zakochaniu
Mów o smaku ust w kolorze malin
Którymi nasycić się nie możesz
O tym jak spijasz z nich wszystką słodycz
Gdy tylko do swych ust je włożysz
Cicho… mów cicho
By nikt prócz mnie Twego szeptu nie słyszał
Jak z oddali mnie przyzywa i niczym woalem całą okrywa
Dotknij delikatnie moich włosów
Przeczesz je palcami…
Niech oplotą je jak pajęcza nić
Poczuj jak w tych splotach z cienkiej nici pajęczyny
W silną jedność się łączymy
Szeptem wypełnij mnie całą
Niech słowa we mnie zostają
Cicho… jak najciszej, by nikt nie usłyszał
Jak usta do ust się zbliżają
By w sobie utonąć
Miłość naszą wyrażając
Gdzieś w pewnym miejscu bliżej mi nieznanym
W małym starym domku z drewna zbudowanym
Mieści się bar niepozorny… mały
Ciepły rosół jest tam podawany
Właśnie w tym barze… a właściwie w kącie...
Gdzie światło nieco przyciemnione
Siedział sobie pewien mężczyzna
Widać było wyraźnie że ma jakieś zmartwienie w głowie
Nikogo innego nie było
Pomału popijał piwo…
Twarz miał nieogoloną…
Siedział i nic nie mówił…
Tylko czasem wzdychał
Wtedy kiedy łyk piwa dość głośno przełykał
Oczy wpatrzone miał gdzieś przed siebie i o czymś myślał
O czym?… nikt nie wie..
Zamknął się w sobie ze swoim zmartwieniem
Z kuflem piwa w dłoni i łez uronieniem..
Ręce mu drżały, serce płakało
Za czymś tęskniło..
Zranione zostało..?
Łyk piwa jeden, drugi..
Coraz bardziej smutno się robi
Drżą mu ręce i nogi.
Chciałby coś powiedzieć
Lecz mu duma nie pozwoliła
Bo go ukochana przed ołtarzem zostawiła…
Zachodzi w głowę…
Sam sobie zadaje pytania.. przecież ciągle kocha…
Co zrobił złego że dziewczyna zostawiła go samego
Odeszła dziewczyna bo żeś był pijany
Piwo zamiast niej wybrałeś… Na ślub przyszedłeś spóźniony..
Cóż mi teraz robić myśli Nieboraczek
Może gdy przeproszę ona mi wybaczy!?
Jedna jest pociecha w tej całej historii
Gdy jakiś czas minie rana się zagoi
Wyciągnie z błędu swego nauki
Tego samego nie popełni po raz drugi
Może jeśli się zmieni to dziewczyna wróci
Czy pamiętasz te dni kochany
Gdy wieczory nas łączyły
Każdy z nich był jak magia
Uczucia aż iskrzyły
Jakby ktoś magiczną różdżką
Zaczarował cały świat
Posypał wszystko miłością i tysiącem gwiazd
Jej siłą nocą do nieba nas wznosił
Rankiem płonące ciągle ciała chłodną rosą rosił
Długich rozmów tysiące
Na nich mijały nam chwile
Płynęły jak morskie fale
Nie ustawały nawet na chwilę
Rozmowy o życiu między nami
We wspólne myśli się splątały
Mijają lata…
Rozmów przybywa…
Miłość miast z czasem więdnąć...ciągle w nas rozkwita
Jak kwiat wiosenny który swe płatki do słońca rozchyla
By promieni zebrać więcej przez tą krótką chwilę
Nadal w sercach króluje uczucie
Nie zgubiło się gdzieś po drodze
Ciągle złączone dwa serca w jedność
Sobą nawzajem zauroczone
Szedł sobie powolnie aleją przez park
To właśnie wtedy w oko jej wpadł
Siedziała tam na ławce
Marząc o księciu… jak to bywa w bajce
Stanął tuż przy niej…
Lekko głową skłonił…
Twarz miał pogodną z tajemniczą miną
Oczy wpatrzone prosto w dziewczynę
O nic nie pytał...usiadł przy niej
Głęboko spojrzał w błękitne oczęta
Dziewczyna już cała jest wniebowzięta
Jej twarz pokrywa lekki rumieniec
On się uśmiecha…
Ona się śmieje…
Delikatnie dotknął jej dłoni i potem mocno przytulił się do niej
Lekko westchnęła …cóż miała robić
Przed wielkim uczuciem nie łatwo się bronić
Więc wpadła w jego ramiona i w nich utonęła
Nie pytajcie jak daleko wraz z nim popłynęła
Teraz ciągle razem po parku chadzają
Mocno się zawsze za ręce trzymają
Ze wzruszeniem w oku ławkę wspominają
Ot piękna to miłość…
Przyznać to musicie
Czasem jedno spojrzenie zmienić może nasze życie
Mokre róże dziś od deszczu
Kapią krople niczym łzy
Czerwone płatki jak moje usta
Z boku gdzieś tam My
Zagubiła się miłość…
Choć wciąż jej szukam
Szukam gdzie zagubiłeś się Ty
Samotność we dwoje… jakie to przykre
Smutne są nawet sny
Kiedyś była wielka miłość
Łączył nas wspólny czas
Już nie dotykasz moich dłoni
Mówimy My lecz nie ma już nas
Nawet słońce się krzywi i z nas sobie szydzi
Przekornie swą twarz wykrzywia