12,12 zł
Myśli w słowa ubieram — są to wiersze na każdą okazję. Warto po nie sięgnąć i poprawić sobie humor w dzisiejszych czasach …
Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:
Liczba stron: 46
© Bogdan Jerzy Podstawka, 2022
Myśli w słowa ubieram — są to wiersze na każdą okazję. Warto po nie sięgnąć i poprawić sobie humor w dzisiejszych czasach …
ISBN 978-83-8273-951-0
Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero
Kot i mysz
Siedział kot przy murze
na mysz oczekując
W okrągły otworek
ciągle się wpatrując
Zacierał swe łapki
myśląc o kolacji
Ma na oczach klapki
już z tej desperacji
Pół dnia prawie minęło
a tu ani słychu
Gdzie tą myszkę wzięło
nie ma jej na strychu?
Przymknął kotek oko
jedno ze zmęczenia
Zdrętwiał ogon- tyłek
boli od siedzenia
Mysz po drugiej stronie
z za dziury zagląda
Jak się pozbyć kota
by się tu nie plątał
Przecież soli na ogon
jemu nie nasypię
On na moje życie
tu oczami łypie
Wystawiła przed dziurę
bielusieńką flagę
W drugiej łapie trzymając
dosyć dużą lagę
Kot dostaje po łbie
gwiazdozbiór zobaczył
W takim stanie myszką
nie będzie się raczył
Balonik
Baloników jest wiele
jak się zastanowić
Dmuchane na wesele
aby salę zdobić
W radiowozie razem
z panem policjantem
Gdy jedziesz pod gazem
swoim nowym autem
W wesołym miasteczku
strzelasz z wiatrówki
Nie trafiasz w balonik
i tracisz złotówki
Latasz też balonem
napełnionym gazem
Z koszem podwieszonym
i zbędnym balastem
Są jeszcze baloniki
których nikt nie dmucha
Zakładasz na siebie
i udajesz zucha
Gorzej kiedy pęknie
lub zsunie się z główki
Wtedy pot na czole
i brak okresówki
Kto mieczem wojuje
ten od miecza ginie
Balonik poniekąd
z tego również słynie
Wolna sobota
Cały tydzień na obrotach
myślisz o sobocie
Że odpoczniesz w czterech kontach
wśród żony i pociech
A tu koło piątku
chodzą zapisują
Mówią o rozsądku
lub zwyczajnie szczują
Chcą byś swój dzień wolny
zamienił na pracę
A zapłacą tobie
jak księdzu na tacę
Trują o potrzebie
byś zakład swój wspierał
Liczą tu na ciebie
choćbyś dziś umierał
Nie ważne tłumaczenia
że nie dajesz rady
Jak nie — do widzenia
takie są zasady
Jak się ktoś wyłamie
tworzy czarną listę
Podwyżka go minie
to jest oczywiste
Chorobowe przyniesiesz
premia już nie twoja
Ciesz się że pracujesz
usłyszysz od gnoja!
Ludzi jak na lekarstwo
ale norma w górę
To zwyczajne chamstwo
choć trochę kultury
Kobieta lekkich obyczajów
Stoi przy drodze tuż przy wylocie
gdzie ruch ogromny bywa
Futro na plecach jak młode kocię
klientów chce pozyskiwać
Macha torebką w prawo i lewo
blond włosy przeczesze palcami
Nie jeden przez nią zaliczył drzewo
bo się zachwycił nogami
Jak młoda zgrabna to powodzenie
ma raczej przez dzień cały
Nikt tu nie kłóci się z nią o cenę
bo jest na co zawiesić gały
Różni zdarzają się klienci
pachnący i zaniedbani
Rolnicy jak też producenci
seks nie zna żadnych granic
Gumki walają się po krzakach
jednorazowe chusteczki
Alfons opodal stoi na czatach
pilnuje swej dzieweczki
Ciężka to praca niedoceniana
na dworze lato czy zima
W kusej spódniczce zasmarkana
ogrzać się nawet gdzie nie ma
Robi na czarno więc co odłoży
na starość będzie miała
Bo też chce pewnie starości dożyć
wiecznie nie będzie dawała
Puzzle
Puzzle to nasze życie
wielka układanka
Chowane przed kimś skrycie
jak jakaś zagadka
Jedni chcą życie proste
z kilku elementów
Bez zbytnich drobnostek
i wielkich zakrętów
Inni zaś komplikują
chcą ułożyć dużo
Nawet gdy nie pasują
na siłę wciskane nie służą
Nie można zbyt nerwowo
podchodzić do tematu
Zniszczysz je daję słowo
już nie uzyskasz rabatu
W spokoju i z uczuciem
więcej zdołasz ułożyć
Pomyśl więc o pokucie
chcesz coś na później odłożyć?
Puzzle da się poskładać
chyba że brak elementów
Ale jak to zbadać
cofnąć się do fundamentów?
Takie patrzenie wstecz
to jak życie przeszłością
Nic z tego nie będziesz mieć
zajmij się teraźniejszością!
Droga do Nieba
Mowa jest tutaj o książeczce
co na komunię każdy dostał
Nosiło się ją chcąc czy nie chcąc
kiedyś to była sprawa prosta
Jak dziecko w domu zapomniało
ksiądz wziął za ucho i wygonił
By drugi raz zapamiętało
wbijał do głowy bo to lubił
Co miesiąc spowiedź i komunia
grzechy na pamięć wyklepane
Farosza nie zrobiłeś w durnia
bo miał we wszystkim rozeznanie
Stary ksiądz na emeryturze
przyszedł zaś nowy na plebanię
Czy tu zagrzeje miejsce dłużej?
Ludzi jest mało żyje się marnie
Książeczek na mszę nikt nie nosi
Śpiewy z pamięci lub w ogóle
Na tacy brzęczy marny grosik
każdy w kieszeni trzyma komórkę
Książeczki kurzem pozarastały
nie odwiedzane przez lata całe
Do nieba prowadzić nas miały
a darmo leżą — koniec świata!
Degustator
Prawdziwy degustator bierze
do ust- potem wypluje
A ja wręcz przeciwnie łykam
bo trunek słono kosztuje
Szkoda by bukiet wina
marnował się w rynsztoku
Dopiero gdy pusta butelka
to daję jej spokój
Na salonach nie bywam
nie wiem czym raczy się władza
Jakie trunki spożywa
bo tego nam nie zdradza
Ja jestem z ludu więc piję
to co przeciętny Kowalski
Nawet gdy ceny w górę
nie robią mi żadnej łaski
Ale wszystko z umiarem
przecież w końcu pracuję
Jak cały lud pracujący
na fajrant się odstresuję
Czasami dla odmiany
kupię coś z górnej póki
Lecz po tym nie jestem pijany
bo to wymaga kulturki
A tak na marginesie
degustacja jest dobra
O winach co nieco wie się
praktyka poparta teorią
Geny
Nad wózkiem niemowlaka
nachylone głowy
Obserwują wciąż biedaka
z sąsiedztwa matrony
Każda z nich się zastanawia
co z niego wyrośnie
Czy rodzicom kłopot sprawia
lub bywa z nim znośnie
Po kim odziedziczył geny
po ojcu czy matce?
Jakie buzią robi miny
lub wyczynia harce
A może się wdał w dziadziusia
będzie pił i palił
Już do majtek przecież siusia
a co będzie dalej
Chyba że to cała babcia
z moherem na głowie
Po mieszkaniu wiecznie w kapciach
przesadza ze zdrowiem
Lub też wdał się w listonosza
bo często tu bywał
W końcu biedak dostał kosza
lecz coś poużywał
Zobaczymy jak podrośnie
teraz darmo gdybać
Ważne żeby było zdrowe
nie ma co wydziwiać
Szafa
Jednego dnia zauważyłaś
że twoja szafa się nie domyka
Przez zimę troszeczkę przytyła
tak mają szafy- kwestia ryzyka
Trzeba coś zrobić z tym tematem
przejrzeć ubrania coś odłożyć
Może odsprzedać z dużym rabatem
na nowe ciuchy kasę pomnożyć
Więc wywaliłaś na podłogę
wszystko ze środka jak leciało
Są spodnie w które nie włożysz nogę
myślisz o rany- co się stało?
Niby biegałaś po pracy w parku
nieregularnie- ale co z tego
Może się zbiegły przez twoją pralkę
woda za twarda czy coś z takiego
Trudno nie szukaj teraz winnych
za małe rzeczy? Pakuj do worka
Czas był dla ciebie nieprzychylny
nie rób scen jak jakaś aktorka
Już luźniej w szafie drzwi domknięte
czeka cię szoping z koleżankami
Weź debet w banku na zachętę
nie mieszkasz przecież już z rodzicami
Transplantacja
Kiedyś to było w sferze marzeń
by móc przeszczepić ludziom narządy
Człowiek nie zdążył się postarzeć
serce wysiadło i masz dzień sądny
Nerki wątroba przestały działać
czekasz więc tylko na panią z kosą
Rodzina zacznie się przyzwyczajać
Że wnet odejdziesz lub cię wyniosą
Na szczęście czas nie stoi w miejscu
nauka szybko się rozwija
Wystarczy że się znajdzie dawca
by dłużej żyć już jest nadzieja
Jednak nie każdy na to się godzi
dla ludzi to bezczeszczenie zwłok
Ta nieświadomość bardzo szkodzi
w ten sposób stawiamy w tył krok
To że ktoś zginął w skutek wypadku
daje nadzieję dla chorego
Może dać życie komuś w dodatku
Żyć w jego ciele z sercem zmarłego
Samochód także ludzie złomują
a części z niego jeżdżą po drogach
Niech się narządy nie marnują
w tej kwestii pytał ktoś już Boga?
Kanibalizm
Myślałem sobie że tylko dzicy
są zdolni do takiego czynu
Upiec na ogniu kawał dziewicy
i nie przyznawać się do winy
My ludzie cywilizowani
krwi na swych rękach mieć nie chcemy
W owocach morza zasmakowani
produkty lekkostrawne jemy
Lecz nic mylnego moi drodzy
bo w skrajnej życia sytuacji
Gdy jeden z drugim na śmierć się głodzi
może dojść nagle do amputacji
Silniejszy przetrwa jedząc słabszego
w przyrodzie co dzień ma to miejsce
Era kamienia łupanego?
Dawniej