Myśli w słowa ubieram - Bogdan Podstawka - ebook

Myśli w słowa ubieram ebook

Bogdan Podstawka

0,0
12,12 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Myśli w słowa ubieram — są to wiersze na każdą okazję. Warto po nie sięgnąć i poprawić sobie humor w dzisiejszych czasach …

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 46

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Bogdan Jerzy Podstawka

Myśli w słowa ubieram

© Bogdan Jerzy Podstawka, 2022

Myśli w słowa ubieram — są to wiersze na każdą okazję. Warto po nie sięgnąć i poprawić sobie humor w dzisiejszych czasach …

ISBN 978-83-8273-951-0

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Kot i mysz

Siedział kot przy murze

na mysz oczekując

W okrągły otworek

ciągle się wpatrując

Zacierał swe łapki

myśląc o kolacji

Ma na oczach klapki

już z tej desperacji

Pół dnia prawie minęło

a tu ani słychu

Gdzie tą myszkę wzięło

nie ma jej na strychu?

Przymknął kotek oko

jedno ze zmęczenia

Zdrętwiał ogon- tyłek

boli od siedzenia

Mysz po drugiej stronie

z za dziury zagląda

Jak się pozbyć kota

by się tu nie plątał

Przecież soli na ogon

jemu nie nasypię

On na moje życie

tu oczami łypie

Wystawiła przed dziurę

bielusieńką flagę

W drugiej łapie trzymając

dosyć dużą lagę

Kot dostaje po łbie

gwiazdozbiór zobaczył

W takim stanie myszką

nie będzie się raczył

Balonik

Baloników jest wiele

jak się zastanowić

Dmuchane na wesele

aby salę zdobić

W radiowozie razem

z panem policjantem

Gdy jedziesz pod gazem

swoim nowym autem

W wesołym miasteczku

strzelasz z wiatrówki

Nie trafiasz w balonik

i tracisz złotówki

Latasz też balonem

napełnionym gazem

Z koszem podwieszonym

i zbędnym balastem

Są jeszcze baloniki

których nikt nie dmucha

Zakładasz na siebie

i udajesz zucha

Gorzej kiedy pęknie

lub zsunie się z główki

Wtedy pot na czole

i brak okresówki

Kto mieczem wojuje

ten od miecza ginie

Balonik poniekąd

z tego również słynie

Wolna sobota

Cały tydzień na obrotach

myślisz o sobocie

Że odpoczniesz w czterech kontach

wśród żony i pociech

A tu koło piątku

chodzą zapisują

Mówią o rozsądku

lub zwyczajnie szczują

Chcą byś swój dzień wolny

zamienił na pracę

A zapłacą tobie

jak księdzu na tacę

Trują o potrzebie

byś zakład swój wspierał

Liczą tu na ciebie

choćbyś dziś umierał

Nie ważne tłumaczenia

że nie dajesz rady

Jak nie — do widzenia

takie są zasady

Jak się ktoś wyłamie

tworzy czarną listę

Podwyżka go minie

to jest oczywiste

Chorobowe przyniesiesz

premia już nie twoja

Ciesz się że pracujesz

usłyszysz od gnoja!

Ludzi jak na lekarstwo

ale norma w górę

To zwyczajne chamstwo

choć trochę kultury

Kobieta lekkich obyczajów

Stoi przy drodze tuż przy wylocie

gdzie ruch ogromny bywa

Futro na plecach jak młode kocię

klientów chce pozyskiwać

Macha torebką w prawo i lewo

blond włosy przeczesze palcami

Nie jeden przez nią zaliczył drzewo

bo się zachwycił nogami

Jak młoda zgrabna to powodzenie

ma raczej przez dzień cały

Nikt tu nie kłóci się z nią o cenę

bo jest na co zawiesić gały

Różni zdarzają się klienci

pachnący i zaniedbani

Rolnicy jak też producenci

seks nie zna żadnych granic

Gumki walają się po krzakach

jednorazowe chusteczki

Alfons opodal stoi na czatach

pilnuje swej dzieweczki

Ciężka to praca niedoceniana

na dworze lato czy zima

W kusej spódniczce zasmarkana

ogrzać się nawet gdzie nie ma

Robi na czarno więc co odłoży

na starość będzie miała

Bo też chce pewnie starości dożyć

wiecznie nie będzie dawała

Puzzle

Puzzle to nasze życie

wielka układanka

Chowane przed kimś skrycie

jak jakaś zagadka

Jedni chcą życie proste

z kilku elementów

Bez zbytnich drobnostek

i wielkich zakrętów

Inni zaś komplikują

chcą ułożyć dużo

Nawet gdy nie pasują

na siłę wciskane nie służą

Nie można zbyt nerwowo

podchodzić do tematu

Zniszczysz je daję słowo

już nie uzyskasz rabatu

W spokoju i z uczuciem

więcej zdołasz ułożyć

Pomyśl więc o pokucie

chcesz coś na później odłożyć?

Puzzle da się poskładać

chyba że brak elementów

Ale jak to zbadać

cofnąć się do fundamentów?

Takie patrzenie wstecz

to jak życie przeszłością

Nic z tego nie będziesz mieć

zajmij się teraźniejszością!

Droga do Nieba

Mowa jest tutaj o książeczce

co na komunię każdy dostał

Nosiło się ją chcąc czy nie chcąc

kiedyś to była sprawa prosta

Jak dziecko w domu zapomniało

ksiądz wziął za ucho i wygonił

By drugi raz zapamiętało

wbijał do głowy bo to lubił

Co miesiąc spowiedź i komunia

grzechy na pamięć wyklepane

Farosza nie zrobiłeś w durnia

bo miał we wszystkim rozeznanie

Stary ksiądz na emeryturze

przyszedł zaś nowy na plebanię

Czy tu zagrzeje miejsce dłużej?

Ludzi jest mało żyje się marnie

Książeczek na mszę nikt nie nosi

Śpiewy z pamięci lub w ogóle

Na tacy brzęczy marny grosik

każdy w kieszeni trzyma komórkę

Książeczki kurzem pozarastały

nie odwiedzane przez lata całe

Do nieba prowadzić nas miały

a darmo leżą — koniec świata!

Degustator

Prawdziwy degustator bierze

do ust- potem wypluje

A ja wręcz przeciwnie łykam

bo trunek słono kosztuje

Szkoda by bukiet wina

marnował się w rynsztoku

Dopiero gdy pusta butelka

to daję jej spokój

Na salonach nie bywam

nie wiem czym raczy się władza

Jakie trunki spożywa

bo tego nam nie zdradza

Ja jestem z ludu więc piję

to co przeciętny Kowalski

Nawet gdy ceny w górę

nie robią mi żadnej łaski

Ale wszystko z umiarem

przecież w końcu pracuję

Jak cały lud pracujący

na fajrant się odstresuję

Czasami dla odmiany

kupię coś z górnej póki

Lecz po tym nie jestem pijany

bo to wymaga kulturki

A tak na marginesie

degustacja jest dobra

O winach co nieco wie się

praktyka poparta teorią

Geny

Nad wózkiem niemowlaka

nachylone głowy

Obserwują wciąż biedaka

z sąsiedztwa matrony

Każda z nich się zastanawia

co z niego wyrośnie

Czy rodzicom kłopot sprawia

lub bywa z nim znośnie

Po kim odziedziczył geny

po ojcu czy matce?

Jakie buzią robi miny

lub wyczynia harce

A może się wdał w dziadziusia

będzie pił i palił

Już do majtek przecież siusia

a co będzie dalej

Chyba że to cała babcia

z moherem na głowie

Po mieszkaniu wiecznie w kapciach

przesadza ze zdrowiem

Lub też wdał się w listonosza

bo często tu bywał

W końcu biedak dostał kosza

lecz coś poużywał

Zobaczymy jak podrośnie

teraz darmo gdybać

Ważne żeby było zdrowe

nie ma co wydziwiać

Szafa

Jednego dnia zauważyłaś

że twoja szafa się nie domyka

Przez zimę troszeczkę przytyła

tak mają szafy- kwestia ryzyka

Trzeba coś zrobić z tym tematem

przejrzeć ubrania coś odłożyć

Może odsprzedać z dużym rabatem

na nowe ciuchy kasę pomnożyć

Więc wywaliłaś na podłogę

wszystko ze środka jak leciało

Są spodnie w które nie włożysz nogę

myślisz o rany- co się stało?

Niby biegałaś po pracy w parku

nieregularnie- ale co z tego

Może się zbiegły przez twoją pralkę

woda za twarda czy coś z takiego

Trudno nie szukaj teraz winnych

za małe rzeczy? Pakuj do worka

Czas był dla ciebie nieprzychylny

nie rób scen jak jakaś aktorka

Już luźniej w szafie drzwi domknięte

czeka cię szoping z koleżankami

Weź debet w banku na zachętę

nie mieszkasz przecież już z rodzicami

Transplantacja

Kiedyś to było w sferze marzeń

by móc przeszczepić ludziom narządy

Człowiek nie zdążył się postarzeć

serce wysiadło i masz dzień sądny

Nerki wątroba przestały działać

czekasz więc tylko na panią z kosą

Rodzina zacznie się przyzwyczajać

Że wnet odejdziesz lub cię wyniosą

Na szczęście czas nie stoi w miejscu

nauka szybko się rozwija

Wystarczy że się znajdzie dawca

by dłużej żyć już jest nadzieja

Jednak nie każdy na to się godzi

dla ludzi to bezczeszczenie zwłok

Ta nieświadomość bardzo szkodzi

w ten sposób stawiamy w tył krok

To że ktoś zginął w skutek wypadku

daje nadzieję dla chorego

Może dać życie komuś w dodatku

Żyć w jego ciele z sercem zmarłego

Samochód także ludzie złomują

a części z niego jeżdżą po drogach

Niech się narządy nie marnują

w tej kwestii pytał ktoś już Boga?

Kanibalizm

Myślałem sobie że tylko dzicy

są zdolni do takiego czynu

Upiec na ogniu kawał dziewicy

i nie przyznawać się do winy

My ludzie cywilizowani

krwi na swych rękach mieć nie chcemy

W owocach morza zasmakowani

produkty lekkostrawne jemy

Lecz nic mylnego moi drodzy

bo w skrajnej życia sytuacji

Gdy jeden z drugim na śmierć się głodzi

może dojść nagle do amputacji

Silniejszy przetrwa jedząc słabszego

w przyrodzie co dzień ma to miejsce

Era kamienia łupanego?

Dawniej