Opowieść wigilijna - Dickens Charles - ebook + audiobook + książka

Opowieść wigilijna ebook

Dickens Charles

4,4

Opis

 

Opowieść wigilijna należy do wąskiego kanonu najsłynniejszych bajek świata, a równocześnie do kanonu lektur szkolnych. Bajka została przetłumaczona i oddana po polsku pięknym, a zarazem pełnym życia językiem. Będzie brzmiała przyjaźnie przy czytaniu najmłodszym, a równocześnie z powodzeniem stanie się pierwszą lekturą dzieci zaczynających czytać.

 

Książka została bogato zilustrowana przez uwielbianego w Polsce i za granicą polskiego artystę, Artura Piątka. Jego praca wyróżnia się świetnym warsztatem, a zarazem tryska radością i dobrymi emocjami.

Lektura dla klasy VII–VIII

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 52

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,4 (18 ocen)
10
6
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
agaccia81

Dobrze spędzony czas

taka dość fajna ale czegoś brakuje
00

Popularność




Tytuł oryginału:A Christmas Carol
Projekt okładki: Artur Piątek
© by Siedmioróg, 2021
Żaden fragment książki nie może być powielany ani reprodukowany w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-8279-209-6
Księgarnia wysyłkowa Wydawnictwa Siedmiorógwww.siedmiorog.pl
Konwersja: eLitera s.c.

W BIURZE

Scrooge i Marley byli wspólnikami od niepamiętnych czasów. Prowadzili dom handlowy i instytucję finansową pod szyldem „Scrooge & Marley”. Pewnego dnia Marley umarł, co nie zmąciło specjalnie umysłu przykładnego wspólnika – bynajmniej – właśnie podczas pogrzebu Scrooge obmyślił plan doskonałego interesu, który przyniósł mu piękny dochód.

Scrooge zasłynął w Londynie jako skąpiec nad skąpcami, umiał on wyrwać, wykręcić, wydusić, a nigdy nie wypuścić, co raz dostał w swoje pazury. Ostry jak brzytwa, twardy jak krzemień, był przy tym milczący i zamknięty w sobie. Lodowaty chłód serca skurczył mu oblicze, ścisnął spiczasty nos, pomarszczył czoło, zapalił oczy zimnym blaskiem, zacisnął mocno sine usta, a całą jego sylwetkę uczynił podobną do ostrego gwoździa.

Pewnego dnia, a był to najpiękniejszy ze wszystkich dni roku, Wigilia Bożego Narodzenia, stary Scrooge, bardzo zajęty, siedział w swoim biurze. Zimno było dotkliwe i przenikające, czas mglisty; Scrooge mógł wyraźnie słyszeć, jak przechodnie starali się ogrzać, chuchając w palce, rozcierając ręce, przytupując nogami. Na wieży wybiła godzina trzecia, a było już zupełnie ciemno.

Drzwi do pokoju były otwarte, bo Scrooge nie chciał spuścić z oka buchaltera, siedzącego w malutkim sąsiednim pokoiku, w którym przepisywał listy. W pokoju Scrooge’a tlił się maleńki ogień – lecz w izbie księgowego na garstce popiołu żarzył się zaledwie jeden węgielek. Nie śmiał biedak położyć więcej, tym bardziej że kosz z węglami stał w pokoju pryncypała.

– Wesołych świąt, wujaszku, niech cię Bóg błogosławi! – rozległ się nagle młody i dźwięczny głos. Był to głos siostrzeńca Scrooge’a, który wpadł niespodzianie, zacierając ręce.

– Ba – rzekł Scrooge – nie pleć głupstw!

– Święta Bożego Narodzenia, wujaszku, to nie są głupstwa.

– Owszem, są – rzekł Scrooge. – I nie upoważniają cię do tego, żebyś się oddawał rujnującej wesołości! I tak jesteś dosyć ubogi.

– No, no! – odpowiedział siostrzeniec. – A jakim prawem ty, wujaszku, jesteś taki smutny? Dlaczego w taki dzień zajmujesz się nudnymi rachunkami? I tak jesteś dosyć bogaty.

– Znowu pleciesz głupoty – zawołał Scrooge. – Czym jest tak naprawdę to twoje Boże Narodzenie? Chwilą rozrzutności i zaciągania długów, których później nie będziesz umiał spłacić. Idź do licha z twoją wesołością!

– Boli mnie, bardzo mnie boli twoja zaciętość, wuju. Przyszedłem dziś do ciebie dla uczczenia święta Bożego Narodzenia i pomimo przykrości, jaka mnie tu spotkała, będę się cieszył i radował. Tak więc, wuju, życzę ci świąt wesołych!

– Dobranoc! – syknął Scrooge.

Nie mówiąc już ani słowa, siostrzeniec wyszedł z pokoju. Zatrzymał się jeszcze chwilkę przed drzwiami buchaltera, aby powtórzyć mu swoje życzenia, a biedny człowiek, choć do szpiku kości przemarznięty, goręcej je przyjął od starego Scrooge’a i dziękując serdecznie, wyprowadził gościa aż do sieni.

– Następny głupiec! – mruknął Scrooge z gniewem, zabierając się na nowo do pracy. – Mój księgowy, nędzarz, zarabiający 15 szylingów tygodniowo, obarczony żoną i dzieciakami, mówi o wesołych świętach! Dalibóg, w domu wariatów są chyba rozsądniejsi ludzie.

Nadeszła wreszcie chwila zamknięcia biura.

Scrooge podniósł się z krzesła, dając tym samym znak księgowemu, że może już skończyć pracę. Biedak od dawna wyczekiwał tej chwili. Zgasił szybko świecę, owinął szyję długim szalikiem i wziął do ręki kapelusz.

– Pewnie jutro chciałby pan mieć wolne? – rzekł Scrooge z nieukrywaną zgryźliwością.

– Jeżeli nie ma pan nic przeciwko temu…

– Mam bardzo wiele. A pana, widzę, nic nie obchodzi krzywda i strata, jaką ponoszę, płacąc za dzień, w którym nie będę miał z pana żadnego pożytku.

Buchalter ośmielił się zwrócić swojemu pracodawcy uwagę, że to się zdarza tylko raz do roku.

– Wielka mi racja! Dziwne usprawiedliwienie bezkarnego sięgania do cudzej kieszeni, tylko dlatego że jest to 25 grudnia – odpowiedział Scrooge, zapinając surdut pod szyję. – No, cóż robić, muszę darować panu jutrzejszy dzień, proszę tylko wynagrodzić mi tę stratę i następnego dnia przyjść do biura wcześniej niż zwykle.

Księgowy przyrzekł uroczyście, a Scrooge wyszedł, wzruszając ramionami i pomrukując o lenistwie i próżniactwie pracowników. W mgnieniu oka biuro zamknięto, buchalter spiesznie wyszedł i ciągle przyspieszając kroku, zmierzał w kierunku domu, w nadziei, że zdąży jeszcze pobawić się z dziećmi w ciuciubabkę.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki