Dwa światy - Małgorzata Brodzik - ebook + książka

Dwa światy ebook

Brodzik Małgorzata

3,5

Opis

On – przystojny, inteligentny zastępca dyrektora w prężnie działającej rodzinnej firmie.

Ona – spokojna, ułożona kierowniczka księgarni.

Mogłoby się wydawać, że różni ich dosłownie wszystko. Od podejścia do życia po status społeczny.

A może to tylko pozory, które sami wykreowali w swojej głowie, kierując się utartymi schematami?

Koniecznie musisz się przekonać.

 

Dwa światy” to niezwykła powieść, która wciąga już od pierwszych stron i trzyma w napięciu do ostatniego zdania. Emocje wylewają się, oplatając mocno serce czytelnika. Historia Kasi i Filipa owiana jest tajemniczością oraz okraszona erotyzmem. Dwa światy pokazują, że nawet największe przeciwieństwa mogą się przyciągać i stworzyć jeden wspólny świat. Serdecznie polecam! - Ewa Maciejczuk, Autorka

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 249

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,5 (50 ocen)
19
6
10
10
5
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
milosc32

Nie oderwiesz się od lektury

polecam. 🥰
30
Kuszla

Nie oderwiesz się od lektury

O fabule dużo nie zdradzę. Ta książka jest zbyt dobra, aby móc zagłębiać się w biegu wydarzeń. Kasia po rozstaniu z Markiem nie sądziła, że przeszłość będzie w stanie tak bardzo odmienić jej życie. Kiedy poznała czarującego Filipa, wszystko wydawało się być piękną bajką. Niestety, demony przeszłości upomniały się o nią w najmniej odpowiednim czasie. Zaczęła się gra, której wygrany zyska życie... Więcej nie zdradzę 🤭 W tej powieści chciałabym również zwrócić uwagę na to, jak bardzo ewoluowało pióro autorki. Gołym okiem widać różnicę, jaka zaszła na przestrzeni tych 4 książek. Ogromne brawa, Gosiu 👏 W historii tej zderzymy się z dwoma przeciwstawnymi światami. Jeden będzie podły, a drugi swomtorzy czystą sielanke. Poprowadzeniem narracji w użyty przez autorkę sposób, pozwoliła nam z olbrzymim racjonalizmem podejść do tematu. W tej powieści nie będzie niedomówień, ani niewyjaśnionych zagrywek. Bohaterowie komunikują się między sobą w bardzo indywidualny sposób, nie pozostawiający ...
32
Alishia22

Nie oderwiesz się od lektury

Polecam
10
Agusia1969

Nie oderwiesz się od lektury

zarąbista 😍😍 polecam
10
adimasal

Nie oderwiesz się od lektury

polecam.
10

Popularność




Copyright © by Małgorzata Brodzik, 2022Copyright © by Wydawnictwo WasPos, 2022 All rights reserved

Wszystkie prawa zastrzeżone, zabrania się kopiowania oraz udostępniania publicznie bez zgody Autora oraz Wydawnictwa pod groźbą odpowiedzialności karnej.

Redakcja: Kinga Szelest

Korekta: Aneta Krajewska

Projekt okładki: Adam Buzek

Zdjęcie na okładce: © by Alex Tihonovs/Shutterstock

Ilustracje wewnątrz książki: © by pngtree.com

Skład i łamanie oraz wersja elektroniczna: Adam Buzek/[email protected]

Wydanie I - elektroniczne

ISBN 978-83-8290-187-0

Wydawnictwo WasPosWarszawaWydawca: Agnieszka Przył[email protected]

Spis treści

Wstęp

Rozdział 1

Rozdział 2

Rozdział 3

Rozdział 4

Rozdział 5

Rozdział 6

Rozdział 7

Rozdział 8

Rozdział 9

Rozdział 10

Rozdział 11

Rozdział 12

Rozdział 13

Rozdział 14

Rozdział 15

Rozdział 16

Rozdział 17

Rozdział 18

Rozdział 19

Rozdział 20

Rozdział 21

Rozdział 22

Rozdział 23

Od autorki

Wstęp

Siedziałam na łóżku i spoglądałam na śpiącego Filipa. Tak spokojnie oddychał. Czasami uśmiechał się przez sen. Zupełnie jak dziecko, które przeżywało miniony dzień. Jeszcze niedawno myślałam, że nic z tego nie będzie. Ta myśl nadal powodowała, że żołądek podchodził mi do gardła. Z całych sił starałam się o tym nie myśleć, ale jak widać, nie zawsze jest tak, jakbyśmy chcieli. Uwielbiałam, kiedy spał nago. Mogłam bezczelnie się na niego gapić. Zresztą kiedy nie spał, mogłam robić to samo. On nie pozostawał mi dłużny. Samym dotykiem sprawiał, że się rozpływałam, a gdy jego usta stykały się z moim ciałem, czułam, jakbym unosiła się nad ziemią. Nigdy nie było mi tak dobrze. Doskonale wiedział, gdzie i jak dotknąć, aby moje ciało odpowiednio zareagowało. Przy nim moje libido sięgałozenitu.

Nawet teraz chciałam się do niego dobrać, lecz nie mogłam, bo wiedziałam, że miał trudny dzień. Ojciec mu nie odpuszczał. Zwłaszcza odkąd dowiedział się, że jesteśmy razem. Przez jakiś czas udało się nam utrzymać to w tajemnicy, lecz kiedyś musiało się wydać i w sumie dobrze sięstało.

Dla niego nie byłam odpowiednią partią. Pani pracująca w księgarni w życiu nie dorówna zastępcy dyrektora w prężnie działającej firmie. Nie potrafiłam tego pojąć, bo nie byłam darmozjadem i nie zamierzałam rzucać pracy. Mariusz znalazł dla Filipa w sumie nie jedną, a nawet kilka idealnych kandydatek, i dlatego nie mógł przeżyć naszego związku. Jedną z tych dziewczyn widziałam, ponieważ pracowała w ich rodzinnej firmie, a ja czasami wpadałam do Filipa w porze lunchu. Zachodziłam tam tylko wtedy, kiedy wiedziałam, że Mariusz przebywał pozabiurem.

Ta kobieta była moim przeciwieństwem. Zawsze pomalowana, włosy perfekcyjnie ułożone i powiększone usta. Mogłam nawet przypuszczać, że i biust miała zrobiony. A ja, no cóż, byłam szarą myszką. Zbyt brzydka i biedna, by zasłużyć na tak dobrze ustawionego faceta. Gdyby chociaż ojciec z nim porozmawiał. Dowiedziałby się, że ma całkiem inny gust. Cieszyłam się, że pomimo wszystko miałam go przysobie.

– Skarbie, w porządku? Nie możesz spać? – Usiadł nałóżku.

– Wszystko jest dobrze. Przebudziłam się i tak sobie patrzę na ciebie. Kocham to robić. Tak jakoś wyszło, że się zasiedziałam. – Nie zamierzałam tego ukrywać, bo nie było to nic, czego mogłabym się wstydzić. Zwłaszcza przed swoim mężczyzną. – Poza tym to twoja wina. Śpisz nago i nie mogę oderwać od ciebie wzroku, a zwłaszcza od twojego zgrabnego tyłeczka. – Przygryzłam wargę na samą myśl o tym, że teraz moglibyśmy siękochać.

– Jesteś niegrzeczna! Chodź, przytul się. Marznę bezciebie.

Ułożyłam głowę na jego klatce piersiowej i wsłuchiwałam się w bijąceserce.

– Bez ciebie moje życie nie ma najmniejszego sensu. Pamiętasz naszepoczątki?

– No jak mogłabym zapomnieć? Tego dnia byłeś totalnymdupkiem.

– Bezprzesady.

Doskonale wiedział, że mamrację.

– Mam ciprzypomnieć?

Byłam gotowa, aby zacząć wypominki. Nawet się jużnastroiłam.

– Lepiejnie.

Pocałował czubek mojej głowy. Pragnęłam go i dłużej nie mogłam się powstrzymać, dlatego też wsunęłam dłoń pod kołdrę. Jęknął, kiedy poczuł ją na penisie, dając tym samym do zrozumienia, że i on ma ochotę. Przestałam czymkolwiek się przejmować. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, ściągnęłam z naskołdrę.

– Odpocząłeś? – Usiadłam na niego i w kilka sekund zdjęłam z siebiebluzkę.

– Oczywiście. Jestem zwarty i gotowy. – Uśmiechnął się lubieżnie. – Zresztą sama sięprzekonaj.

Znałam go na tyle dobrze, że wiedziałam, czego pragnie. Zeszłam z niego i powędrowałam niżej. Należałam do kobiet, które uwielbiały obciągać swojemu facetowi i nie czuły zażenowania, kiedy je o to poprosił. Poza tym niejednokrotnie złapałam się na tym, że sama nie mogłam się tegodoczekać.

– Jesteś niesamowita – wyszeptał, kiedy mój język zataczał kółka na jegokutasie.

W takich momentach czułam się spełniona. Cieszyłam się, że sprawiam muprzyjemność.

– Chodź na górę, bo jeszcze troszkę i będziesz musiała obejść się smakiem, a tego zapewne byś mi niewybaczyła.

– Żebyświedział.

Moje ciało przeszedł przyjemny dreszcz. Pragnęłam, aby znalazł się w środku, więc nie odwlekałam tej chwili. Z każdym kolejnym ruchem czułam, że się rozpływam. Filip miał w sobie coś takiego, czego nie potrafiłam opisać słowami. To trzeba było poczuć. Byliśmy dopasowani. Przy nim czułam się spełnioną kobietą. Przede wszystkim dobrze wyruchaną kobietą. Podniosłam się, aby oprzeć się na stopach. W ten sposób moje ruchy stały się intensywniejsze, co przyniosło jeszcze więcej przyjemności. Taki wysiłek sprawił, że po niedługim czasie opadłam z sił. Położyłam się obok Filipa i próbowałam uspokoić kołatające serce. Liczyłam na momentoddechu.

– Myślisz, że pozwolę ci na odpoczynek? Jeśli tak, to jesteś w błędzie. Oj, w wielkimbłędzie.

Po tych słowach wiedziałam, że szykuje się ostry seks. Poprosił, abym położyła się na brzuchu, po czym chwycił mnie za biodra i uniósł mójtyłek.

– Kotku, trzymajsię.

Zacisnęłam pięści na pościeli, bo pomimo wszystko nie zdążyłam się przygotować na tak mocne wejście. Poczułam lekki ból, ale dosyć szybko odszedł w niepamięć. Filip z całych sił starał się, abym to ja najpierw doszła. W tej pozycji dochodziłam najszybciej. Spowolnił ruchy, aby ułatwić mi osiągnięcie orgazmu. Wiedział, co robić, aby przyszedł w miarę szybko. Coraz bardziej brakowało mi sił, mimo to czułam się niesamowiciedobrze.

– Teraz twoja kolej – mówiąc to, dałam mu sygnał, żedoszłam.

Zresztą sam się tegodomyślił.

– Chciałbym skończyć na twoich piersiach. Pozwolisz mi nato?

– Jeszcze głupiopytasz?

Wyszedł ze środka i pomógł mi odwrócić się na plecy. Uklęknął w rozkroku, a ja przesunęłam się tak, by umożliwić mu spełnienie fantazji. Chwycił penisa i zaczął wykonywać energiczne ruchy. Patrzyłam wprost na niego, ponieważ nie chciałam przegapić momentu, w którym będzie dochodził. Za każdym razem podniecałam się na ten widok i automatycznie miałam ochotę na kolejny seks. Dziś jednak musiałam sobie odpuścić. Nie czekałam zbyt długo, aby osiągnął spełnienie. Poczułam spermę nie tylko na piersiach, lecz także na twarzy. Nachylił się nade mną, aby rozsmarować mi ją po sutkach. Podniecało nasto.

– Kochanie, jesteś niesamowita. Przyniosę ciręcznik.

– Spróbowałbyś tego nie zrobić – droczyłam się znim.

Leżałam nieruchomo i grzecznie czekałam, aż wróci. Zrobił to po niespełna minucie. Wytarłam się i poszłam pod prysznic. Czułam, że jutro będę obolała. Cieszyłam się, myśląc o tym. Moim zdaniem świadczyło to o udanym seksie. Odkąd byłam z Filipem, nauczyłam się być sobą. Zawsze byłam właśnie tą szarą myszką, o której mówił Mariusz. Gdy poznałam Filipa, stałam się kimś innym. W sferach łóżkowych rzecz jasna. Na początku zastanawiałam się, dlaczego tamtego wieczoru postanowił do mnie zagadać. Teraz już wiedziałam, że odpowiedź na to pytanie była banalnie prosta. On uwielbiał moją nietuzinkowość osiągniętąnaturalnością.

Odprężyłam się, kiedy poczułam na ciele strumień ciepłej wody. Zamknęłam oczy i wróciłam myślami do tamtejnocy…

Rozdział 1

Pół roku wcześniej

– Dziękuję, że nalegałaś na to wyjście. Ostatni tydzień w pracy to jakiś koszmar. Przetargi nieźle dają mi w kość. – Jednym haustem wypiłam kieliszekwódki.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Kochana, tylko zbyt szybko mi się nie upij. Zamierzam balować przez całą noc. – Uśmiechnęła się na tyle wymownie, że wiedziałam, iż czeka nas długiwieczór.

Nie śmiałam protestować. Potrzebowałam resetu. Zwłaszcza po tym tygodniu pracy. Coraz częściej miałam dość tych wszystkich obowiązków. Odnosiłam wrażenie, że z każdym dniem jest ich więcej iwięcej.

Najzwyczajniej w świecie doskwierało mi zmęczenie. Mało tego, że zajmowałam odpowiedzialne stanowisko, to jeszcze pełniłam rolęsprzedawcy.

Bywały dni, że wracałam do domu i od razu padałam na łóżko. Nie ściągałam nawetubrań.

– Postaram się trzymać fason, ale sama dobrze wiesz, że dużo mi nie trzeba, by się upić. Obiecuję, że będę się oszczędzała. Może poszukamy jakiegoś stolika? Przy barze jakoś tak dziwnie. Wszyscy sięgapią.

Nie znosiłam, kiedy tak się działo. Czułam się skrępowana. Wręcz nie cierpiałam być w centrumuwagi.

– Może coś znajdziemy. Jest sobota, więc nie oczekujcudów.

Wiedziała, co mówi, ponieważ często przychodziła do tego lokalu. Mnie także przypadł do gustu. Najbardziej spodobał mi się fakt, że można było spokojnie porozmawiać i napić się drinka. Muzyka nie dudniła nad uchem, bo parkiet mieścił się w oddzielnym pomieszczeniu. To było w sumie jedyne takie miejsce w naszym mieście, dlatego takoblegane.

Sandra była typem imprezowiczki, ale i pracoholiczki. W sumie od zawsze. Moje zupełne przeciwieństwo, lecz ani trochę mi to nieprzeszkadzało.

Lubiłam ją, a nawet kochałam jako swoją małą siostrzyczkę. Była młodsza o dwa lata. Czułam się za nią odpowiedzialna. Tym bardziej że dosyć często robiła głupstwa. Jedno musiałam przyznać. Za każdym razem dopinała swego. Nigdy nie odpuszczała. Walczyła o swojemarzenia.

Trochę jej zazdrościłam, ponieważ ja byłam osobą, która niestety trzymała się na uboczu. Nie wierzyłam w siebie, a ostatni związek pogłębił to uczucie. Marek okazał się chujem. Spotykał się z wieloma kobietami, a ja głupia nie zauważyłam, że coś się dzieje. Wierzyłam we wszystko, co mówił. Byłam zaślepiona miłością. Mało co nie straciłam Sandry, która próbowała przemówić mi do rozsądku. Po tej relacji przysięgłam sobie, że już nigdy nie będę takąidiotką.

– No widzisz, udało się. Mamy wolny stolik – ucieszyłam się jak dziecko, kiedy znalazłyśmymiejsce.

Radowałam się, że moje dupsko odpocznie na czymśmiękkim.

– Mamy wyjątkowe szczęście. My to jednak debilki jesteśmy. Dlaczego nie zamówiłyśmy drinków, będąc przy barze? Teraz znowu muszę tam iść, bo inaczej będziemy siedziały o suchym pysku. Przy takim oblężeniu kelner podszedłby za godzinę. Ty lepiej tu zostań, aby nikt nas nie podsiadł. Chcesz to, cozwykle?

– Oczywiście.

Odkąd pamiętałam, piłam ten sam drink. Nie lubiłam zmian, więc ograniczałam je do niezbędnego minimum. A może nie poznałam nikogo, kto by mi pokazał, że możnainaczej?

Z rozmyślań wyrwał mnie męskigłos.

– Przyszłaśsama?

– Z koleżanką. – Omiotłam go wzrokiem. – A ty zawsze zaczepiasz nieznajome w klubie? Liczysz na jakiś szybki numerek w tutejszejtoalecie?

Moją uwagę przykuły jego błękitne oczy, a także wręcz idealne rysy twarzy. Facet był marzeniem niejednej kobiety. Przystojny, dobrzeubrany.

W dodatku na pierwszy rzut oka można było stwierdzić, że równieżwysportowany.

– A ty zawsze jesteś taką wredną suką? – odgryzł się. – Czy tylko dziś? Może facet cię nie bzyknął i masz zły nastrój? – Wyszczerzył zęby, jakby chciał zaprezentować, że ma idealne, białeuzębienie.

Miałam ochotę mu przywalić. Pohamowałam się, by zachować klasę. Nie chciałam zniżać się do poziomu, któryreprezentował.

– Wypieprzaj… – Wstałam od stolika, aby podkreślić swojewkurwienie.

Na moje szczęście wróciła Sandra, więc odszedł bez żadnegoproblemu.

– Co się stało? Zrobił ci coś? – zapytała, stawiając drinki nastole.

– Nie. W sumie tylko zagadał. Wydaje mi się, że przyszedł na podryw. Chyba myślał, że na niego polecę, bo jest taki przystojny i wogóle.

– Dałaś mu dojść do słowa? Czy od razu pojechałaś z grubejrury?

Tymi pytaniami zmusiła mnie domyślenia.

– Mogłam być milsza. Dobra, dajmy temu spokój. Bawmy się. Dobrze? Nie mam ochoty rozpamiętywać tej sytuacji. Chcę sięodstresować.

Relaks to coś, czegopotrzebowałam.

– Jak sobieżyczysz.

Napiłyśmy siędrinka.

– Poznałam kogoś – wyznała. – Mam wrażenie, że to jest tenjedyny.

– I nic mi nie mówisz? Wrednamałpa…

– Przecież mówię, a tak poza tym ty jesteś wredniejsza – nabijała się ze mnie. – Spotykamy się od niedawna, więc nic nie mówiłam. Poczułam coś, czego do tej pory nie czułam. Michał jest adwokatem. Ma własną kancelarię. No i jest przeciwieństwem wszystkich tych dupków, z którymi do tej pory sięspotykałam.

Prawdą było, że nie potrafiła dobrze wybierać. Zresztą tak samo jak ja. Jakoś nie miałyśmy szczęścia, dlatego tak bardzo się ucieszyłam, że spotkała kogośodpowiedniego.

– Cieszę się. Naprawdę się cieszę. Zasługujesz na to, co najlepsze – mówiłam zupełnieszczerze.

– Ty także. – Ujęła moją dłoń. – Skoczę po kolejny alkohol. Oki?

– Jasne. Tylko się pospiesz, bo nie chcę, aby ktoś znowu próbował swoich podbojów. Idź, bo muszę dotoalety.

Czekałam, aż wróci, by nikt nie zajął miejsca. Wyrobiła się dosyć szybko, więc udałam się do łazienki. Idąc, modliłam się w duchu, by nie trafić na dużą kolejkę. Nie wiedziałam, ile mój pęcherz może wytrzymać. No i wymodliłam. Przed drzwiami stały tylko trzyosoby.

Nagle za plecami usłyszałam znajomygłos.

– Pogadamy?

Nie był już taki pewny siebie. Przynajmniej tak mi sięwydawało.

– Chciałbyś porozmawiać z takąsuką?

Nie zważałam naludzi.

– Chciałbym to wyjaśnić, lecz wolałbym porozmawiać na osobności. O ile sięzgodzisz.

– Najpierw muszę skorzystać z ubikacji. Jestem w takim stanie, że z nikim bym nieporozmawiała.

– Poczekam. Nigdzie mi się niespieszy.

– Czy aby na pewno? Nie musisz bajerować jakiejślaski?

Musiałam mudowalić.

– Daj spokój. Zresztą poczekam tu za rogiem. Jak skończysz i będziesz chciała zamienić kilka słów, to po prostu podejdź. – Odwrócił się iodszedł.

Miałam mieszane uczucia, ale w sumie co mi szkodziło, aby z nim porozmawiać? Może chciał przeprosić za swojezachowanie?

Po niespełna pięciu minutach mogłam wejść do łazienki. Uwinęłam się w miarę szybko i po wyjściu udałam się w wyznaczone miejsce. Nie wiedziałam nawet, jak facet miał na imię. Liczyłam, że tym razem się przedstawi, ponieważ ułatwiłoby nam tokomunikację.

– O, przyszłaś. Szczerze przyznaję, że miałemwątpliwości.

– Nic nie wiesz na mój temat, więc skąd takieprzypuszczenia?

– W sumie racja. Może od początku. Cześć, jestem Filip. – Wyciągnął dłoń w moimkierunku.

– Kasia – podałam prawdziwe imię i zaczęłam się zastanawiać, co mi strzeliło dogłowy.

– Bardzo ładnie. Słuchaj, chciałbym cię przeprosić. Nie powinienem był nazywać cię suką. Wiem, żeprzesadziłem.

– Odrobinę. – Spożyty alkohol sprawił, że się rozluźniłam, więc puściłam do niego oczko. – Nie da się ukryć, że i ja zachowałam się niezbyt dobrze. Wybacz…

– Pomimo wszystko mogłem ugryźć się w język. Obiecuję, że to się więcej niepowtórzy.

Zaraz, jakie więcej? Do czego on zmierzał? – pomyślałam.

– Odpuśćmy. Nie ma sensu tego drążyć. Muszę się zbierać, bo przyjaciółka czeka przystoliku.

Już odchodziłam, kiedy chwycił moją rękę, wprowadzając mnie tym wosłupienie.

– Zaczekaj. – Spojrzał na mój wyraz twarzy i dostrzegł, że się zmieszałam. Praktycznie w tym samym czasie zabrał dłoń. – Nie chciałem cię przestraszyć. Może miałabyś ochotę umówić się ze mną na kawę? Nie jestem psycholem i odkupiłbym swojewiny.

– Wiesz, że każdy psychol takmówi?

Nie ułatwiałam mu tego, ponieważ totalnie mnie zaskoczył. Nigdy nie przypuszczałam, że taki przystojniak będzie chciał się ze mną umówić. Zresztą nadal nie znałam jego prawdziwych zamiarów. Związek z Markiem doprowadził do tego, że byłam wyczulona na pewnekwestie.

– Wiem, uwierz, że naprawdę nim nie jestem. Czy zechciałabyś wziąć mój numer telefonu? Nie ukrywam, że bardzo na to liczę. – Na twarzy Filipa pojawił się nieśmiałyuśmiech.

Nie wiedziałam, co powinnam była zrobić. O wszystko obwiniałam Marka. Odcisnął piętno na mojej psychice i bałam się komukolwiek zaufać. Tym bardziej że Filip był nieznajomym, więc istniało duże ryzyko, że naprawdę chciał tylko seksu. Z drugiej jednak strony wyraził skruchę. Dobrze to o nim świadczyło. Postanowiłam, że zaryzykuję, i poprosiłam, by podał swój numer telefonu. Ostatecznie mogłam z niego nieskorzystać.

Wróciłam dostolika.

– Nie uwierzysz, co się stało. Czekałam w kolejce do kibla i ponownie zagadał ten koleś, który tutaj był. Przeprosił mnie, a także zaprosił na kawę i zapytał, czy może podać mi swój numertelefonu.

– Zgodziłaśsię?

– Numer wzięłam. Nadal zastanawiam się, czy się odezwę. Nie chcę kolejny raz się rozczarować. Nie wiem, jakie ma intencje w stosunku domnie.

– Kaśka, ale to tylko kawa, a nie ślub i dzieci. Wyluzuj i dobrze to przemyśl. Nie możesz ciągle żyć przeszłością. A teraz pij. Nadal jestem trzeźwa. Cholera, coś słabo nam toidzie.

Obie się zaśmiałyśmy. Miałam twardy orzech do zgryzienia. Musiałam porządnie pomyśleć nad nowo poznanym mężczyzną. Rozważyć wszystkie możliwości, ponieważ nie mogłam kolejny raz cierpieć. Miałam również tę świadomość, że nie każdy facet jest takisam.

Rozdział 2

Obudziłam się z okropnym bólem głowy. Powoli otwierałam oczy, aby jeszcze bardziej go nie potęgować. Nie dało się ukryć, że wczorajszej nocy mocno przesadziłam z alkoholem. W moim życiu mało było takich sytuacji, lecz tym razem potrzebowałam konkretnego resetu. Udało nam się poznać fajnych ludzi. Oczywiście nie obeszło się bez podchodów płci przeciwnej. W tej kwestii nic się nie zmieniło i chyba nigdy nie ulegniezmianie.

Mężczyźni nadal uważają, że pijana kobieta jest łatwym celem do zaliczenia – pomyślałam. – Gówno prawda. Alkohol nigdy nie jest wytłumaczeniem zachowania. Wszystko zależy od człowieka. Więcej nie trzeba się nad tymrozwodzić.

Za nic w świecie nie mogłam sobie przypomnieć drogi powrotnej. Miałam tylko przebłyski świadczące o tym, że wróciłam taksówką. Dobrze, że nic złego się nie stało. Wychodzi na to, że w pewnym momencie urwał mi się film. Sięgnęłam po telefon, by sprawdzić, która jest godzina. Okazało się, że była jużpiętnasta.

Wywołało to u mnie niemały szok. W sumie nie pamiętałam, o której przyjechałam do domu, ale doszłam do wniosku, że łatwo można tosprawdzić.

Przeszukując historię połączeń, dostrzegłam, że dopiero o szóstej rano zadzwoniłam do korporacji taksówkarskiej. Nie wierzyłam własnym oczom, ale chociaż wyjaśniło się, dlaczego tak długo spałam. Nie byłam na siebie zła, bo miałam wolny dzień i nigdzie nie musiałam się spieszyć. Moje dzisiejszy plany dotyczyły tylko pójścia na spacer i włączenia kolejnego odcinka ulubionego serialu. Leniwy dzień to było coś, na co czekałam przez cały tydzień. Uwielbiałam przechadzać się po okolicy, lecz obowiązki i zmęczenie niejednokrotnie powodowały, że nie miałam na to siły. Niedaleko mojego bloku znajdował się sporej wielkości park. Lubiłam po nim spacerować. Śpiew ptaków, szum drzew to coś, co w pewien sposób powodowało, że sięwyciszałam.

Dzięki temu, że w piątek posprzątałam całe mieszkanie, dziś mogłam skupić się na zrobieniuobiadu.

O ile będę w stanie cokolwiek przyrządzić – pomyślałam.

Podniosłam się z łóżka i zawlekłam dupsko pod prysznic. Stawiając stopy na podłodze, zrozumiałam, że musiałam sporo czasu spędzić na parkiecie. Już nie wiedziałam, co bolało mnie bardziej. Liczyłam na to, że gorąca kąpiel sprawi, iż odzyskam nieco sił. Zanurzyłam się w wodzie i poczułam lekkie ukojenie. Stało się to za sprawą ciepłej wody. Podczas kąpieli całkowicie sięodprężałam.

Wychodząc z łazienki, usłyszałam dźwięk telefonu. Zignorowałam to, ponieważ postanowiłam, że oddzwonię później. Potrzebowałam kawy i jakiegokolwiek posiłku, na tym zamierzałam się teraz skupić. Zaczynałam odczuwać głód. Oznaczało to, że żołądek pomału się regenerował. Ze względu na samopoczucie stanie przy garach nie wchodziło w grę, dlatego jedyne, co mi pozostało, to zamówienie jedzenia on-line.

Chwyciłam za komórkę i przy okazji zobaczyłam, że to Sandra do mnie dzwoniła. Nie spodziewałam się tego, bo sądziłam, że ten dzień spędzi na wylegiwaniu się w łóżku, odcięta od świata. Otworzyłam aplikację do zamawiania jedzenia. Spore udogodnienie dla osób, którym nie chce się gotować bądź nie mają na to czasu. Niedziela to taki dzień tygodnia, który rządzi się swoimi prawami. Większość restauracji była zamknięta, dlatego też zdecydowałam się na McDonalda. Wychodziłam z założenia, że raz na ruski rok można zjeść coś niezdrowego. Oczywiście oprócz zestawu z McChicken musiałam zamówić coś jeszcze, bo nie przekraczałam minimalnej kwotydostawy.

Wstawiając wodę na kawę, usłyszałam dzwonek do drzwi. Zdezorientowała poszłamotworzyć.

– Co ty tu robisz? Jak weszłaś? – zdębiałam.

– Tak się złożyło, że twoja sąsiadka wracała ze spaceru z psem. Przyszłam, bo nie odbierałaś telefonu. Wczoraj osobno wróciłyśmy do domu i wolałam się upewnić, czy nic ci niejest.

– Głuptasie, wszystko jest w porządku. Wejdź – poprosiłam. – Bym oddzwoniła. Przyznaję jedynie, że miałam to zrobić dopiero później. Chciałam najpierw odrobinę odpocząć, zjeść coś i w ogóle. Wstawiłam wodę na kawę. Reflektujesz?

Poszłyśmy dokuchni.

– Z miłą chęcią. Wczorajszej nocy dałaś czadu. Oj, dawno cię takiej niewidziałam.

– Było aż tak źle? – zapytałam niecozestresowana.

– Jakie źle? Było zajebiście. Kochana, wywijałaś na parkiecie przez kilka dobrych godzin. Nie wiem, skąd miałaś tyle siły. W sumie – machnęła ręką – nie ma to większego znaczenia, bo najważniejsze, że świetnie się bawiłaś. Obie wiemy, że mam mocniejszą głowę do alkoholu, dlatego więcejpamiętam.

– Teraz już wiem, skąd ten ból nóg. – Zaśmiałam się. – No tak, tu się z tobą zgodzę. Z alkoholem jakoś mi nie po drodze. Nie ma co ukrywać, że mam słaby łeb. Wiem, miałam się oszczędzać. Sorry.

Odkąd pamiętałam, Sandra zawsze potrafiła wypić więcej i tak szybko się nieupijała.

– Wyluzuj, najważniejsze, że czujesz się zrelaksowana i że trafiłaś do domu. Cały wieczór byłaś grzeczna. Nie ma copanikować.

– Proszę.

Postawiłam na stole dwa kubki z kawą. Obie lubiłyśmy tę samą. Rozpuszczalną z mlekiem. No chyba że byłyśmy gdzieś na mieście, to wtedy pozwalałyśmy sobie na degustacje innychrodzajów.

– Dzięki. Powiedz mi, odzywałaś się do tegogościa?

– Jakiego?

Dopiero po chwili zrozumiałam, o kogochodzi.

– Aaa, nie. Nie myślałam otym.

– Zamierzasz tozrobić?

– Nie wiem. Serio nie wiem – powiedziałam zgodnie zprawdą.

– Jestem ciekawa jego wyglądu. Zdradziszcoś?

– Kochana, mogę cię zapewnić, że jest przystojny. Chodzący ideał. Błękitne oczy, krótki zarost, który zdecydowanie dodaje mu uroku. Włosy ma ostrzyżone, ładnie ułożone, dostrzegłam delikatne loki. Ubrany był w niebieski T-shirt, co podkreślało kolor oczu. No i dam sobie rękę uciąć, że ćwiczy. Można było to dostrzec, bo koszulka opinała jegociało.

Rozmarzyłam się, bo minęło już trochę czasu od mojego ostatniego zbliżenia zfacetem.

– Myślisz, że to jeden z tych typów, którzy łamią serca? Dlatego nie chcesznapisać?

– Nie znam go, więc nie mogę jednoznacznie stwierdzić, że tak jest. Poza tym sama doradzałaś mi, abym przestała żyć przeszłością, dlatego na pewno się zastanowię, czy napisać. Może nawet dziś to zrobię. Kto wie. Czasami trzeba kuć żelazo, póki gorące. Opowiesz trochę o swoim facecie? Chciałabym się o nim czegoś dowiedzieć. Jak ty się czujesz w tymzwiązku?

– Adwokat z własną kancelarią. Nosi okulary, co moim zdaniem sprawia, że jest jeszcze bardziej podniecający. Zresztą wiesz o tym, że zawsze miałam bzika na tympunkcie.

Przytaknęłam.

– Każdego dnia nienagannie ubrany. Tak komponuje strój, aby wszystko pasowało kolorystycznie. Jest rozwodnikiem. – Musiała dostrzec moje zmieszanie, ponieważ czym prędzej dodała: – Tak, wiem, co sobie myślisz. Rozwód nastąpił, dlatego że żona zdradziła go z jego najlepszymkumplem.

– O, kurwa – wykrzyczałamniemalże.

– No, długo do siebie dochodził. Ostatecznie się pozbierał. Któregoś dnia wspomniał o tym, że to właśnie praca w dużej mierze pomogła mu się podnieść. Im więcej obowiązków, tym mniej czasu na cokolwiek. Zresztą wiesz, o czymmówię.

Kiwnęłamgłową.

– Seks mamy nieziemski. Na samą myśl o nim moje ciało przechodzą dreszcze. Wzajemnie o siebie dbamy. To jest już dojrzalsza relacja i powiem ci szczerze, że dobrze się z tym czuję. Nie jest to jeszcze miłość, bo krótko się spotykamy, ale na pewno darzę go jakimśuczuciem.

– Cieszę się… – Nie zdążyłam dokończyć, bo usłyszałam dźwięk domofonu. – Poczekaj, to pewnie jedzenie. Zaraz wracam. Otworzyłam drzwi i ujrzałam młodego chłopaka w strojudostawcy.

– Dzień dobry, życzę smacznego – powiedział, podając torbę zposiłkiem.

– Dziękuję, do widzenia, miłego dnia – odparłam z uśmiechem, wręczając munapiwek.

Pospiesznie wróciłam dokuchni.

– Na czym skończyłyśmy? – zapytałam, wyciągając jedzenie na stół. – A, no tak. Wybacz, ale dziś słabo jarzę. W dodatku jestem tak głodna, że pożarłabym konia z kopytami. Cieszę się, że trafiłaś na dobrego człowieka. Dzięki tobie zaczynam wierzyć, że może kiedyś odnajdę tę właściwąosobę.

– Szczerze? Uważam, że znajdziesz. To tylko kwestia czasu. Też dziś jadłam hamburgera. Będziemy grube ibrzydkie.

Oby sięzaśmiałyśmy.

– Walić to! – powiedziałam niecogłośniej.

– Będę uciekać, a ty zjedz sobie w spokoju. – Odstawiła kubek do zlewu. – Może spotkamy sięjutro?

– Zdzwonimy się, okej? Wiesz, że nie musisziść?

– Wiem, lecz nie ukrywam, że potrzebuję odpocząć. Zamówiłam taksówkę przez apkę i będzie za niespełna dziesięć minut. – Złożyła całusa na moimpoliczku.

– No dobra. Jesteśmy w kontakcie – powiedziałam z pełnymi ustami. Przełknęłam i uśmiechnęłam się przepraszająco. – Wybacz, zachowałam się jakwieśniara.

– Bo nią jesteś. – Uśmiechnęła się iwyszła.

Obżarłam się, dlatego położyłam się na łóżku. Musiałam odetchnąć, a co najmniej przeczekać do momentu, aż jedzenie ułoży mi się w żołądku. Leżałam i gapiłam się w sufit. Zdecydowanie zjadłam za dużo, ponieważ nie miałam nawet siły, by wstać po pilota od telewizora. Zaśmiałam się ze swojegołakomstwa.

Przez rozmowę z Sandrą zaczęłam myśleć o Filipie. Rozważałam wszystkie za i przeciw. Obawiałam się, a z drugiej strony chciałam się odezwać. Pragnęłam go poznać. Dowiedzieć się, co lubi, a także czym sięzajmuje.

Zrozumiałam, że tak naprawdę nic nie tracę. Mogłam spróbować nawiązać z nim kontakt. Musiałam tylko być ostrożniejsza niż dotychczas. Wzięłam telefon do ręki i wystukałam krótkąwiadomość.

Cześć, dam się zaprosić na tę kawę, ale wyłącznie z jakimś dobrym ciastem. Inaczej nieprzyjdę!

Kasia

Wierzyłam, że zrozumie żart. Wstałam z łóżka z myślą, by pójść na spacer. Pora była na tyle wczesna, że bez trudu mogłam zrealizować ten plan. Przebrałam się w coś odpowiedniejszego. Była niedziela, więc wyjście w dresie nie wchodziło w grę. Nie przepadałam za sukienkami czy spódniczkami. Wkładam je wtedy, kiedy okazja tego wymagała, dlatego też tym razem wybrałam jeansy oraz czerwoną bluzkę, a na to zarzuciłam wiosenną kurtkę. Nie mogło się obejść bez małego plecaka. Nie tolerowałam torebek. Sprawiały, że szybko się irytowałam. Wkładając buty, usłyszałam znajomy dźwięk sygnalizujący, że właśnie otrzymałamSMS…

Rozdział 3

Wyszłam na zewnątrz i dopiero wtedy wyciągnęłam telefon z kieszeni. Na wyświetlaczu widniało imię Filip. Musiałam przyznać sama przed sobą, że stresowałam się tym, co odpisał. Usiadłam na ławce pod blokiem i kliknęłam w okienko zwiadomością.

Cześć, byłem przekonany, że się nie odezwiesz. Cieszę się, że nie miałem racji. Masz jutroczas?

Podniosłam się z miejsca i ruszyłam w stronę parku. Na dworze nadal biegało sporo dzieci. Uśmiechnęłam się na wspomnienie własnego dzieciństwa. Nigdy jakoś nie mogłam usiedzieć w domu. Moja mama zawsze się śmiała, że jestem powsinogą, bo większość czasu spędzałam na dworze wraz z dziećmi sąsiadów. Idąc ścieżką, zastanawiałam się, co odpisać. Czułam się zaskoczona. Nie przypuszczałam, że tak szybko będzie chciał się spotkać. Zresztą czemu nie? Zbyt dużo analizowałam, to wszystko. Chwyciłam za komórkę i w kilka sekundnapisałam.

Pracuję do siedemnastej, ale później nie mam żadnych planów. Możemy się umówić, jeśli taka pora ciodpowiada.

Odpowiedź przyszła niemalżenatychmiast.

Oczywiście! Podaj adres, to przyjadę pociebie.

Raz kozie śmierć – pomyślałam.

Zrobiłam to, o co poprosił. Schowałam smartfon do plecaka, aby na spokojnie cieszyć się ciszą i świeżym powietrzem. Próbowałam skupić się na czymkolwiek innym niż ten facet, lecz marnie mi to szło. Zastanawiałam się, w co się ubrać, a także jakim człowiekiem okaże się Filip. Wyobrażałam sobie wszystkie możliwe scenariusze. Stresowałam się, bo nie wiedziałam, do jakiej kategorii zakwalifikować nasze spotkanie. Nic nas nie łączyło i nie mogłam być pewna, że kiedykolwiek połączy. Nawet nie miałam pojęcia, czy odważyłabym się na jakiekolwiek uczucie względem niego. Moje wątpliwości powodowały, że żal do Marka się powiększał, bo to przez niego straciłam wiarę w szczere intencjemężczyzn.

Wróciłam do domu i od razu przebrałam się w jedną z koszulek do spania. Nie przepadałam za piżamą. Swoją drogą najlepiej czułam się, śpiąc nago. Nastawiłam budzik i włączyłam telewizor. Próbowałam znaleźć coś ciekawego, lecz napróżno.

Przymknęłam oczy nachwilę.

Nie sądziłam, że wczorajszej nocy tak szybko zasnę. Widocznie mój organizm był bardziej wykończony, niż myślałam. Obudziłam się przed budzikiem. Dzięki temu zyskałam trochę czasu i na spokojnie mogłam napić się kawy. Zazwyczaj piłam ją w pracy, lecz postanowiłam, że dziś zrobię wyjątek. Nastawiłam wodę i wróciłam do pokoju. Musiałam poszperać w szafie. Chciałam wyglądać inaczej niż dotychczas. Rozważałam nawet włożenie sukienki, ale doszłam do wniosku, że wolę przedstawić Filipowi prawdziwą siebie. Zjadłam szybkie śniadanie, ponieważ brak posiłku z samego rana źle wpływał na moje samopoczucie. Czasami z tego powodu kręciło mi się w głowie. Przyszykowanie się do wyjścia nie zajęło mi zbyt wiele czasu. Zrobiłam nawet lekkimakijaż.

Udałam się na przystanek autobusowy. Wysiadałam bardzo blisko księgarni i dzięki temu nigdy się nie spóźniałam. Światła w lokalu były już włączone. Domyśliłam się, że Paulina jest w środku. Rzadko jej się zdarzało, że przychodziła wcześniej niż ja. Pracowałyśmy razem od samego początku i nasza współpraca dobrze się układała. Zastukałam w szybę, aby wpuściła mnie do środka, ponieważ nie chciało mi się szukaćkluczy.

– Cześć – powiedziała z entuzjazmem wgłosie.

Poszłyśmy nazaplecze.

– Jak weekend? Zrobić cikawę?

Miałyśmy koleżeńskie relacje, więc dużorozmawiałyśmy.

– Cześć, nie dzięki. Wyjątkowo zdążyłam wypić rano. Weekend? Rewelacyjny. Wszystkiego nie pamiętam, ale bolące nogi na drugi dzień, to dowód, że musiałam dobrze się bawić. A jak u ciebie? Corobiliście?

Paulina od kilku dobrych lat była mężatką. Nie układało im się najlepiej, ale ze względu na dzieci starali się to jakościągnąć.

– No to widzę, że nieźle zaszalałaś. U mnie nic się nie zmienia. Jarek znowu większość czasu spędził przed kompem, tłumacząc, że jeśli w tygodniu dużo pracuje, to w weekend ma prawo do relaksu. Szkoda tylko że mnie to nie przysługuje. Muszę sprzątać, prać i gotować. Gdyby nie ja, to wszystko zarosłobybrudem.

– Przykro mi, naprawdę ci współczuję. Paulina, dobrze wiesz, że możeszodejść.

Nie rozumiałam bycia z kimś na siłę. Ja w takiej sytuacji zażądałabym rozwodu, ale zdawałam sobie sprawę, że nie mogę wszystkich mierzyć swojąmiarą.

– Wiem, lecz mamy dzieci i boję się, że wyrządzę im krzywdę, rozstając się z ichojcem.

– Paula, one wszystko widzą. Więcej niż przypuszczasz. Dobra, która jestgodzina?

– Za pięć dziewiąta. Otwieramy?

– Tak – odpowiedziałam.

Paula poszła otworzyć sklep, a ja włączyłam nasze komputery. Kliknęłam ikonkę poczty elektronicznej, by sprawdzić, czy są jakieś nowe zadania nadziś.

– Co mamy do zrobienia? – zapytała po powrocie na stanowiskopracy.

– Musimy zmienić wystawę i ekspozycję na regale z nowościami. Przysłali nam listę książek, które muszą się tam znaleźć. Napisała też nasza znajoma z przedszkola, że potrzebuje paru rzeczy, i zapytała, czy dałybyśmy radę na dziś to zorganizować. Zerknij na listę i zobacz, czy wszystkomamy.

– Jasne, jużspoglądam.

Sprawiedliwie podzieliłyśmy się pracą. Chciałam wyrobić się w miarę szybko, ponieważ tego dnia spodziewałyśmy się dostawy. Księgarnia należała do sieciówki, która zawsze dobrze zaopatrywała swoje punkty. Dzięki temu przychodziło wielu klientów. Odwiedzało nas sporo stałych, ale zaglądali też nowi. Strona internetowa i dobre opinie robiły swoje. Oprócz tego zawsze byłyśmy miłe i chętnie pomagałyśmy w wyborze książek. No chyba że ktoś od progu próbował naszym kosztem poprawić sobienastrój.

– Co myślisz? – zapytałam, wskazując nawystawę.

– Jak na moje oko jest dobrze, ale wiesz, regionalna oceni. Oni zawsze mają jakieś swojewizje.

Przyznałam jej rację w duchu. Wszystko musiałyśmy robić wedługwytycznych.

– Wiem, zrobię zdjęcie i jej wyślę. Niech zobaczy i powie, czy ewentualnie mamy cośzmienić.

– Dobry pomysł. Dzięki temu unikniemy wytykania błędów, jak już do nasprzyjedzie.

Godzina za godziną mijały tak szybko, że traciłam poczucie czasu. Sporo zajęć przyczyniło się do tego, że nie miałam kiedy pomyśleć o Filipie. Dopiero gdy zbliżała się siedemnasta, zaczęłam się lekko obawiać, co z tegowyniknie.

– Nie mówiłam ci, ale umówiłam się z kimś. Pojedziemy dokądś popracy.

– Długo sięznacie?

– Dopiero się poznamy. Zagadał w klubie. Właśnie w tę sobotę. Wyszła trochę niezręczna sytuacja, lecz przeprosił i zaprosił nakawę.

– Jakasytuacja?

– Zagadał, a ja byłam trochę niemiła. Przez to on nazwał mnie suką i teraz tego żałuje. Zresztą ja też powinnam była inaczej się zachować. Stresuję się, bo koleś to nie mojaliga.

– Jak nie twoja? Widziałaś się ostatnio w lustrze? Jesteś piękną kobietą i nie wmawiaj sobie, że jestinaczej.

Wiedziałam, że daleko mi do miss, ale ucieszyłam się, gdy topowiedziała.

– Postaram się myśleć pozytywnie. W sumie możemy już zamykać. Zrobimy jeszcze raporty iwolne.

– Jak ja się cieszę, że kończymy. Martwię się, bo po powrocie do domu będę miała wiele do zrobienia. Mąż na pewno nie kiwnął palcem. Dobrze, że chociaż dzieci odbiera zeszkoły.

– Masz wyjście, tylko musisz tegochcieć.

Nic nie odpowiedziała. Zapewne nie miała pojęcia, copowiedzieć.

Zajęłyśmy się zamknięciem sklepu. W międzyczasie dostałam wiadomość od Filipa, że czeka na parkingu przy księgarni. Po niecałych dziesięciu minutach wyszłyśmy nazewnątrz.

– Pamiętasz, że jutro przyjdę później? Idę z synkiem dolekarza.

– Oczywiście, że pamiętam. Cześć.

Przytuliłyśmy się napożegnanie.

– Pa, baw siędobrze.

Aby dotrzeć na parking, musiałam przejść raptem kilka metrów. Ujrzałam parę stojących aut. Nie wiedziałam, do którego mam podejść, dlatego też chciałam zadzwonić do Filipa. Zanim zdążyłam cokolwiek zrobić, dostrzegłam, że z pojazdu znajdującego się najbliżej mnie ktoś wysiada. Tym kimś był właśnie Filip. Osłupiałam, bo można było się domyślić, że nie jest to tanisamochód.

– Cześć. Miło cięwidzieć.

Poczułam się onieśmielona, ponieważ złożył pocałunek na moim policzku. Ostatecznie przyjęłam to jako formęprzywitania.

– Cześć – zdołałamwykrztusić.

– Pomyślałem, że może wybralibyśmy się na obiad i jakiegoś drinka zamiastkawy?

Dało się wyczuć, że on także jestzestresowany.

– W sumie czemu nie. Dzisiejsze obowiązki nie pozwoliły mi nawet na porządnyobiad.

– Dokąd chciałabyśpojechać?

– Zdam się na ciebie. Serio, nie lubię decydować w takich kwestiach. Jedynie, co mogę powiedzieć, to to, że nie cierpię owoców morza. Zatem możemy udać się dokądkolwiek, tylko nie do lokalu, który z tegosłynie.

– Okej, może wsiądźmy w końcu do auta? Chyba że sięboisz?

– Nie boję się, bo nibyczego?

Ruszyłam w stronę miejsca pasażera, aby dać Filipowi do zrozumienia, że naprawdę niczego się nieobawiam.

Otworzył mi drzwi, po czym usiadł zakierownicą.

– No to jedziemy. – Uśmiechnął się, przekręcając kluczyki wstacyjce.

– Zdradzisz, dokąd sięwybieramy?

– Zobaczysz namiejscu.

Droga zajęła niecałe piętnaście minut. Jakimś cudem nie było wielkich korków, dlatego z łatwością przebiliśmy się przez centrum. Zatrzymaliśmy się przed wielkim budynkiem. Dopiero kiedy wysiadłam, zrozumiałam, gdzie jesteśmy. Przyjechaliśmy do najdroższej restauracji wmieście.

– Chyba żartujesz? Mogłeś powiedzieć, gdzie będziemy jedli obiad. Miałabym szansę przemyśleć swójubiór.

– Nie bądź zła. Też mam na sobie jeansy. Nie pomyślałem, że możesz odebrać to w ten sposób, bo mówiłaś, że nie ma znaczenia, dokąd pojedziemy. Następnym razem będzie inaczej. Osobiście uważam, że pięknie wyglądasz. Uwierz mi. Wchodzimy czy wracamy? – Położył dłoń na moim ramieniu i czekał na jakikolwiek ruch z mojejstrony.

– Wchodzimy. Mam tylko jeden warunek. Obiecaj, że już nigdy nie odwalisz takiegonumeru.

– Obiecuję, naprawdęobiecuję.

– W porządku. Jakoś to przeżyję. Nie zamierzam zachowywać się jak rozkapryszonadziewczynka.

Weszliśmy do środka i zaparło mi dech w piersiach. Momentalnie zapomniałam o zdarzeniu, które przed chwilą miało miejsce. Przy wejściu osoba z obsługi pomogła nam zdjąć kurtki. Wnętrze było wręcz perfekcyjnie urządzone. Musiałam wyglądać jak małe dziecko, bo rozglądałam się na boki i podziwiałam każdy najmniejszy detal tej restauracji. Kelnerka zaprowadziła nas do stolika przy oknie. Mieliśmy widok na mały staw. Usadowiliśmy się wygodnie i zaczęliśmy przeglądać karty. Wielu z tych dań nigdy nie widziałam na oczy. Nie wiedziałam, cozamówić.

– Doradzisz mi coś? Wstydzę się, ale przyznaję, że nigdy nie jadłam w tak drogiej restauracji. Nie wiem, co mogłoby miposmakować.

– Wstyd to jest kraść. Nie ma problemu i mogę ci coś polecić. Napomknę jedynie, że są też zwykłe polskiedania.

– Chciałabym spróbować czegoś nowego. Zdam się naciebie.

– Zasadnicze pytanie. Sałatka czymięso?

– Zdecydowanie to drugie. Nie najem się samązieleniną.

– Wiedziałem, że jesteś genialna. Czułem to od samegopoczątku.

Zarumieniłam się. Musiał to dostrzec, ponieważ gestem przywołał kelnerkę. Chciał sprytnie zmienić temat. Zamówił nam obiad i z uśmiechem na twarzy zapewnił, że będzie w nimmięso.

– Dobra, muszę zapytać. Czym sięzajmujesz?

– I tak długo wytrzymałaś. Jestem zastępcą dyrektora w firmie mojego ojca. Zajmujemy się zakupem, sprzedażą nieruchomości i działek przeznaczonych pod zabudowę. Jesteśmy też właścicielamihoteli.

– Okej, nie wnikam w szczegóły. Zdążyłeś zauważyć, że pracuję w księgarni. W przeciwieństwie do ciebie jestem taką szarąmyszką.

– Ładną, szarą myszką. – Spojrzał na mnie zupełnie inaczej niżdotychczas.

– Każdej taksłodzisz?

– Zdecydowanie nie. Poznasz mnie, to zobaczysz, że traktuję kobiety zszacunkiem.

Kelnerka przyniosła dania i ustawiła nastoliku.

– Proszę. Mam nadzieję, że będzie smakowało. Dodam, że w ofercie mamy również wina. Czy zechcieliby państwo spróbować któregoś z nich? – Wyciągnęła mały notesik oraz długopis, czekając na ewentualnezamówienie.

– Tak, poprosimy najlepsze słodkie wino z państwa karty. Cena nie graliroli.

– Dobrze. Na pewno się państwo nie zawiodą. Wiele osób jechwali.

Po odejściu obsługi zaczęliśmy jeść obiad. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Niby nie było to nic nadzwyczajnego, ale wszystko ładnie komponowało się na talerzu. Tak, jakby każdy drobiazg był w stu procentachprzemyślany.

– Niebo w gębie. Dawno nie jadłam czegoś tak pysznego. Mięso jest tak dobrze przyrządzone, że rozpływa się w ustach, a sos jest świetnym uzupełnieniem. Nie wspomnę już o sałatce. Przepyszne. Zapewne przyrządzał to jakiś mistrzkuchni.

– Cieszę się, że cismakuje.

Resztę posiłku zjedliśmy w milczeniu. W międzyczasie dostaliśmy butelkę wina ikieliszki.

– Dziękujemy. Chciałbym sam nalać nam wina, jeśli byłaby takamożliwość.

– Oczywiście. Nie ma najmniejszegoproblemu.

Odchodząc, kelnerka ponownie życzyła namsmacznego.

Filip bez trudu otworzył butelkę i do połowy napełniłkieliszki.

Upiłamodrobinę.

– Smaczne. Wcześniej nie mówiłam, ale też lubię słodkie wina. Obawiałam się, że może być za słodkie, lecz okazuje się, iż jest w samraz.

– Uf… Uświadomiłem sobie, że jestem durniem, ponieważ nie zapytałem cię o zdanie w tej kwestii. Wybacz. – Miał skruszonąminę.

– Nic się nie stało. Nie wychylałam się, bo nie znam się aż tak na winach. Wiem, że preferuję słodkie – powiedziałam i uśmiechnęłam się doniego.

– Nie każdy musi wszystko wiedzieć. Obiecuję, że następnym razem zachowam się odpowiednio. – Chyba naprawdę przeżywał swoją wtopę. – Masz ochotę nadeser?

– Z miłą chęcią, lecz nie dziś. Nie dam rady nic wcisnąć. Obiad w zupełności miwystarczy.

– Rozumiem. Wiesz, dlaczego cięzaprosiłem?

– Chciałeś odpokutować swojewiny.

– Po części masz rację. Tylko że jest jeszcze druga strona medalu. Wtedy w klubie bardzo mi się spodobałaś. Byłem zły na siebie, że nasza rozmowa potoczyła się w taki sposób. – Położył dłoń na mojej i zaczął delikatnie głaskać jąkciukiem.

Powinnam była ją zabrać, ale nie potrafiłam. To, co robił, sprawiało miprzyjemność.

– Czym cię tak zachwyciłam? Mało wiesz na mójtemat.

– Dlatego chcę cię poznać. Co mi się podoba? – Udawał, że się zastanawia. – Masz w sobie coś, co powoduje, że nie mogę przestać o tobie myśleć. Może wydawać się to dziwne i zdaję sobie z tego sprawę, lecz tak jest naprawdę. Nie potrafię oderwać wzroku od twojej twarzy, długich włosów, a kiedy patrzę, jak się poruszasz, to nawet nie wiesz, co dzieje się w mojej głowie. Ile pomysłów do niej wpada. Możliwości zadbania ociebie.

Zamarłam.

– Spoglądasz w moją stronę tak niewinnie, że mam ochotę zgrzeszyć. Już wtedy w klubie zrozumiałem, że masz swoje zasady. Nie zamierzam nalegać. Gwarantuję, że cierpliwie poczekam, aż sama zainicjujesz coświęcej.

– Skąd wiesz, że to sięstanie?

– Widzę to. Jakaś cząstka ciebie w siebie nie wierzy, a powinna. – Dolałwina.

– Nie jestem jedną z tych zrobionych i łatwych kobiet. Dziwię się, że dla ciebie jestematrakcyjna.

– Serio myślisz, że każdy bogaty facet lubi takiebabki?

Przytaknęłam.

– No to jesteś w dużym błędzie. Twoja naturalność jest tym, co powoduje, że sięnakręcam.

Wzrok Filipa mnie paraliżował. Serce zaczynało bić coraz szybciej, a po ciele przechodziłydreszcze.

– Twoja otwartość sprawia, że czuję się zmieszana. Chociaż cieszę się, że powiedziałeś, co myślisz. Muszę ci się do czegoś przyznać. Ostatni związek spowodował, że do wielu rzeczy podchodzę zdystansem.

– Nie zaciągam cię do łóżka. Tylko powiedziałem, że mi się podobasz i że cię pragnę. Nie jestem narwańcem. Kasiu, dochodzi dwudziesta pierwsza. Czy chciałabyś już wrócić dodomu?

– O matko, która jest godzina? Przy tobie straciłam poczucieczasu.

– Cała przyjemność po mojej stronie. Daj mi chwilkę. Zadzwonię pokogoś.

Wstał od stołu i udał się w ustronne miejsce. Wrócił po kilkuminutach.

– Zaraz ktoś po nas podjedzie. Możesz pomału się szykować, a ja uregulujęrachunek.

Nie sprzeciwiłam się, bo i tak wiedziałam, że nie pozwoliłby mi zapłacić. Tym bardziej że sam doprowadził do tej niezręcznej sytuacji. Podeszłam do obsługi i poprosiłam o nasze rzeczy. Stałam przed wejściem i czekałam, aż Filip do mniedołączy.

– Pomogę ci sięubrać.

Przez moment stał tuż za mną. Musnął wargami moją szyję, co spowodowało, że wydałam z siebie cichy jęk. Zrozumiałam, że pragnęłam go bardziej, niż myślałam. Wystarczył jego delikatny dotyk, by moje ciało zareagowało. Ujął moją dłoń i wyszliśmy nazewnątrz.

– To było niesamowite – powiedziałam, stojąc twarzą doniego.

Spoglądając mu w oczy, ułożyłam dłonie na jego klatce piersiowej. Chciał złożyć pocałunek na moich ustach, ale nie zdążył, ponieważ przyjechałkierowca.

– Chodźmy – poprosiłFilip.

Nie poznawałam samej siebie. Czułam się zawiedziona, że pocałunek nie doszedł doskutku.

Wsiedliśmy do czarnegobmw.

– Dobry wieczór pani. Dobry wieczór, szefie. Dokądjedziemy?

– Dobry wieczór – odpowiedziałam.

– Musimy najpierw odwieźć tę piękną damę. Kasiu, powiedz, dokąd cięzawieźć.

No tak, nie wiedział, gdzie mieszkam. Podałam adres i ruszyliśmy w drogę. Filip przesunął się na siedzeniu w taki sposób, by znaleźć się bliżej mnie. Nasze ramiona i uda się ze sobą stykały. Zebrałam się na odwagę i chwyciłam go za dłoń, a następnie położyłam na swoim udzie. Spojrzał w moim kierunku lekko zdziwiony, ale ta konsternacja nie trwała zbyt długo, ponieważ po chwili zaczął sunąć ręką w górę. Napięcie między nami rosło. Mój oddech przyspieszył. Bacznie obserwowałam jego ruchy, bo wiedziałam, że niebawem dotknie mojej cipki. Nie miało znaczenia, że przez spodnie. I tak chciałam, aby to zrobił. Wstrzymałam oddech w momencie, w którym myślałam, że tak sięstanie.

– Jesteśmy namiejscu.

Słowa kierowcy sprowadziły nas na ziemię. Razem z Filipem opuściliśmy samochód. Udaliśmy się pod mój blok i weszliśmy do klatki. Chciałam coś powiedzieć, ale zamknął mi usta namiętnym pocałunkiem. Pragnęłam tego. Wiedziałam tylko, że nie mogę pozwolić, aby doszło do czegoś więcej. Był tak blisko, że bez trudu mogłam poczuć jego nabrzmiałego penisa. Robiłam się coraz bardziej mokra, więc musiałam toprzerwać.

– Nie tym razem. – Oderwałam się od ust Filipa i ruszyłam nagórę.

Wparowałam do mieszkania. Próbowałam opanować oddech. Byłam strasznie nakręcona. Potrzebowałam, a wręcz chciałam rozładować napięcie. Położyłam się na łóżku, ściągnęłam spodnie i bieliznę, a następnie przy użyciu wibratora zrobiłam sobie dobrze. Napisałam o tym Filipowi, ponieważ chciałam, by wiedział, co uczynił swoimi pieszczotami. Wiadomość przyszła pochwili.

Ty przynajmniej mogłaś zrobić to od razu, a ja musiałem się powstrzymać. Zresztą chciałem za tobą pobiec, lecz w ostatnim momencie zrezygnowałem, by uszanować twoją decyzję. Liczę na kolejnespotkanie.

Wzięłam szybką kąpiel, a następnie ułożyłam się w łóżku. Dawno nie czułam się tak dobrze jakdziś.

Rozdział 4

Wczorajszej nocy nie nastawiłam budzika, co spowodowało, że zaspałam. Wszystko robiłam w biegu i nawet nie zdążyłam zjeść śniadania. Dzień nie zaczął się najlepiej. Dotarłam do pracy praktycznie na styk. Do otwarcia zostały tylko dwie minuty. Nie cierpiałam tego typu poranków. Rzadko mi się zdarzały, ale zawsze wprowadzały niezły chaos. Dopiero przy stanowisku pracy zorientowałam się, że zapomniałam komórki. Musiałam zostawić ją na szafce w przedpokoju, kiedy w pośpiechu wkładałambuty.

– Szlag! – powiedziałam nagłos.

Dobrze, że akurat byłopusto.

Wzięłam kilka głębokich wdechów, aby nieco się uspokoić. Nadal nie było klientów, dlatego też korzystając z okazji, zrobiłam sobie kawę. Bez niej ten dzień byłby jeszcze większym koszmarem. Nie wiedziałam, o której przyjdzie Paulina. Nawet nie miałam jak się z nią skontaktować. Wyciągnęłam bułkę czosnkową z torebki, aby cokolwiek zjeść. Cieszyłam się, że po drodze dałam radę ją kupić. Niedaleko księgarni znajdowała się piekarnio-cukiernia. Trafiłam na brak kolejki i dzięki temu się wyrobiłam. Czasami w przerwie obiadowej wybierałyśmy się tam, aby zjeść ciasto. Uświadomiłam sobie, że dawno nie odwiedzałam tego miejsca, dlatego postanowiłam, że po pracy się tam udam. Potrzebowałam poprawynastroju.

Nerwy nieco odpuściły. Sprawdzając służbową skrzynkę mailową, spostrzegłam, że jedna z naszych księgarni poszukuje pewnej książki. Wpisałam tytuł do bazy danych i okazało się, że mamy na stanie aż trzy sztuki. Poinformowałam ich o tym, zamówiłam kuriera i zrobiłam przesunięciepozycji.

– Dzień dobry. – Usłyszałam zaraz po tym, jak mężczyzna przekroczył prógsklepu.

– Dzień dobry – odpowiedziałam.

Niezmiernie się cieszyłam, że ktoś w końcu przyszedł. Klient miał na oko czterdzieści pięć lat. Przechadzał się wzdłuż i wszerz. Podnosił książkę, czytał opis i okładał, po czym sięgał po kolejną pozycję. Wyglądał na niezdecydowanego, dlatego postanowiłam do niegopodejść.