Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Wieczna - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
21 kwietnia 2022
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
36,00

Wieczna - ebook

Powieść, o której napisaniu Lisa Scottoline marzyła od lat.

Rzym, rok 1937. Elisabetta, Marco i Sandro to trójka włoskich nastolatków, których przyjaźń jest silniejsza niż dzielące ich różnice. Elisabetta - która marzy, że zostanie pisarką - ma kłopoty w domu. Marco, syn byłego kolarza, to przystojny i w gorącej wodzie kąpany chłopak, który wolny czas spędza na pomaganiu ojcu w barze. Tymczasem spokojny, dobroduszny Sandro - geniusz matematyczny - wychowuje się w inteligenckiej żydowskiej rodzinie. Mijają lata, a ich relacja z przyjaźni powoli zmienia się w rywalizację dwóch kandydatów do serca dziewczyny.
Jednakże nad Europą wisi już widmo wojny. We Włoszech rządzi kochany przez naród duce. Sytuacja przyjaciół komplikuje się, gdy Mussolini zawiera przymierze z Hitlerem i rozpoczyna zakrojone na szeroką skalę prześladowania przychylnych mu dotąd Żydów. Wreszcie dochodzi do katastrofy, która wpłynie na losy głównych bohaterów i podda ich wielkiej próbie. Młodzi zaczynają wtedy rozumieć, że faszyści to dopiero początek…
"Wieczna" to poruszająca opowieść o zdradzie, lojalności, triumfie i klęsce w czasach najtragiczniejszych zwrotów akcji w dziejach ludzkości. Ta osadzona na tle jednego z najpiękniejszych miast świata opowieść na długo zapadnie w serce i duszę nawet najtwardszego czytelnika.

W "Wiecznej" Lisa Scottoline swoim wielkim talentem zabiera nas do Włoch czasów II wojny światowej, przedstawiając wzruszającą historię o trzech rodzinach, których przecinające się światy zostają nagle zniszczone. Autorka oczami zapadających w pamięć postaci ukazuje tragiczne piękno wojennego Rzymu, w którym czytelnicy, śledząc losy bohaterów, odnajdą radość i smutek. To naprawdę pełna pasji opowieść o przyjaźni, lojalności i ogromnym bohaterstwie.
Pam Jenoff

Zupełna zmiana w porównaniu z doskonale sprzedającymi się współczesnymi thrillerami Scottoline - ambitna, dogłębnie przebadana historia trzech rzymskich rodzin uwikłanych w krach faszystowskich Włoch… Polecam z głębi serca.
"Kirkus Reviews"

Wspaniała wyprawa Scottoline w świat powieści historycznych… Autorka umiejętnie ożywia wydarzenia z przeszłości. Ta wciągająca, pełna emocji historia przyciągnie fanów literatury opisującej czasy II wojny światowej.
"Publishers Weekly"

Lisa Scottoline - autorka wielu bestsellerów z listy "New York Timesa", laureatka Nagrody Edgara, przewodnicząca organizacji Mystery Writers of America. Pomysłodawczyni kursów Justice & Fiction w University of Pennsylvania Law School, dzięki którym zdobyła tytuł najlepszego wykładowcy. Jej książki ukazały się w nakładzie przeszło 30 milionów egzemplarzy w 35 krajach, a prawa do ekranizacji thrillerów zostały zakupione przez liczne wytwórnie filmowe i stacje telewizyjne. Mieszka w Filadelfii wraz z gromadą uroczych, choć niesfornych zwierzaków.

Kategoria: Esej
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-83-8295-633-7
Rozmiar pliku: 736 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

OSOBY DRAMATU

Rodzina D’Orfeo z Zatybrza

Ludovico, ojciec

Serafina, matka

Elisabetta, córka

Rico i Gnocchi, uparte koty

Rodzina Simone z getta

Massimo, ojciec

Gemma, matka

Rosa, córka

Alessandro (Sandro), syn

Cornelia Rossi, niania i gosposia

David Jacobs, chłopak Rosy

Rodzina Terrizzi z Wyspy Tyberyjskiej

Giuseppe (Beppe), ojciec

Maria, matka

Emedio, pierworodny syn i ksiądz

Aldo, średni syn

Marco, najmłodszy syn

Pozostali bohaterowie

Giuseppina Nonna Servano, właścicielka Casa Servano

Paolo, jej syn

Sofia, żona Paola

Commendatore Buonacorso, faszystowski oficer

Comandante Spada, faszystowski oficer tuż przed emeryturą

Carmine Vecchio, faszystowski bojówkarz

Stefano Pretianni, faszystowski bojówkarz

Rolf Stratten, nazistowski adiutant

Profesor Tullio Levi-Civita, matematyk

Ugo Foà, przewodniczący rzymskiej społeczności żydowskiej

Dante Almansi, prezes związku włoskich społeczności żydowskich

Podpułkownik Herbert Kappler, najwyższy rangą oficer Schutzstaffel (SS) w Rzymie

Baron Ernst von Weizsäcker, niemiecki ambasador w Watykanie

Omnia vincit amor.

Miłość wszystko zwycięża.

WergiliuszPROLOG

ELISABETTA.

MAJ 1957

Ukrywała to trzynaście lat, lecz przyszedł czas, aby powiedzieć synowi o jego prawdziwym ojcu. Czekała, aż podrośnie, ale nie chciała dłużej zwlekać. Prawda mu się należała i Elisabetta niechętnie ją przed synem taiła. W miarę upływu czasu tajemnica zaczęła jej ciążyć, jak torba z zakupami, zrazu lekka, lecz z każdym kolejnym krokiem coraz trudniejsza do udźwignięcia.

Stanęła przy kuchennym zlewie, dopijając kawę. W mieszkaniu panowała cisza, syn poszedł grać w piłkę. Zebrała się w sobie, gdyż czekała ją trudna rozmowa: będzie musiała na nowo przeżyć najtrudniejszy okres nie tylko w swoim życiu, lecz także w dziejach całego kraju, ponieważ jej młodość przypadła na ventennio, dwadzieścia lat rządów Mussoliniego i wojnę, która odmieniła Włochy, dobre czyniąc złym, a złe wszechmocnym.

Łzy stanęły jej w oczach, ale je powstrzymała. Miała nadzieję, że syn zrozumie, dlaczego mu nie powiedziała. Wiadomość nim wstrząśnie: niczego nie podejrzewa, jest fizycznie podobny do niej, jakby jedyną cechą łączącą go z ojcem był charakter zamiast rysów.

Przeniosła spojrzenie za okno, na widok, który odcisnął się w jej pamięci, od Zatybrza do Watykanu, rzymski palimpsest, którego elementy nakładały się na siebie od zarania zachodniej cywilizacji, warstwa po warstwie, trawertyn, ceglane łuki, średniowieczne wieżyczki z blankami oraz kryte czerwoną dachówką dachy z fasadami w odcieniach bursztynu i ochry. Kopuły świątyń na niezmiennym krajobrazie przetykanym palmami, cyprysami i parasolami sosen, a nad nimi górowała bazylika Świętego Piotra, ozłocona włoskim słońcem.

Elisabetta otrząsnęła się z zamyślenia i odstawiła filiżankę do zlewu. Syn wróci lada chwila. W kuchni roznosiła się woń lasagne, jego ulubionej potrawy. Przygotowała ją, gdyż nie jest łatwe to, co ma mu do powiedzenia. Co musi mu powiedzieć.

Stuknęły frontowe drzwi i wszedł do mieszkania, upuszczając piłkę na podłogę. Zebrała się w sobie.

– Ciao, amore!

– Jemy lasagne, mamo?

– Tak! Przyjdź do kuchni.CZĘŚĆ PIERWSZA

Zatem niechaj każdy ma prawo opowiedzieć własną historię słowami, które uzna za stosowne.

Ignazio Silone, Fontamara (1933)

Wielość przemija, lecz jedni nie zmaże Czas: trwa blask niebios, ziemskie giną cienie, Życie, jak barwne katedry witraże, Jasne wieczności przyciemnia promienie!

Kończ, gdy wejść pragniesz, dokąd twe dążenie

Zmierzać powinno; gdzie wszystko się chowa...

Lazury Rzymu, jego pieśni tchnienie,

Zwaliska, statuy – niczem! niczem mowa,

By chwałę tego celu zamknąć w godne słowa1.

Percy Bysshe Shelley, Adonais (1821)

1 Tłum. Jan Kasprowicz.Rozdział pierwszy

ELISABETTA

MAJ 1937

Już postanowiła: Marco Terrizzi będzie pierwszym chłopcem, którego pocałuje. Patrzyła, jak popisuje się nad rzeką, jeżdżąc na rowerze na tylnym kole i ze śmiechem odchylając głowę, z białymi zębami na tle opalonej twarzy. Ciemne, gęste włosy lśniły mu w słońcu od pomady, mięśnie na nogach wybrzuszały się pod spodenkami szkolnego mundurka. Jeździł radośnie i wprawnie, emanując męskim czarem. Marco Terrizzi miał sprezzatura, naturalny, niewymuszony wdzięk, który czynił go bardzo pociągającym.

Elisabetta oczu nie mogła od niego oderwać, podobnie jak inne dziewczęta. Dorastali razem, lecz gdzieś po drodze przeistoczył się z chłopca w mężczyznę, z małego Marca w dużego Marca. Nie ulegało wątpliwości, że jest szalenie przystojny. Miał duże, brązowe oczy, rzymski nos, kanciasty podbródek i mocną szyję z wydatną grdyką. Miał największe powodzenie w klasie i zdawał się bardziej wyrazisty od pozostałych. Nawet w tej chwili wyglądał w blasku słońca, tak jakby ozłociła go matka natura.

Zastanawiała się, jaki byłby ten pocałunek. Przypuszczała, że ekscytujący, wręcz przepyszny, jakby wgryźć się w dojrzały pomidor i poczuć, jak sok spływa po brodzie. Nigdy nie całowała się z chłopcem, choć miała już piętnaście lat i wieczorami ćwiczyła na poduszce. Kot Rico, z którym spała, przywykł do jej zwyczajów, gdyż koty cierpliwie znoszą wybryki młodych panienek.

Nie miała pojęcia, jak sprawić, aby Marco dostrzegł w niej kogoś więcej niż koleżankę. Zwykle osiągała swój cel, gdy się na coś uparła, na przykład żeby dostawać dobre oceny, ale tym razem było inaczej. Zbyt bezpośrednia, aby flirtować, nie znała się na kobiecych sztuczkach. W dzieciństwie była maschiaccio, chłopczycą, co zacieśniło jej więź z Markiem. Próbowała być bardziej kobieca, jednak wciąż nie nosiła stanika. Matka twierdziła, że jeszcze go nie potrzebuje, lecz inne dziewczęta wyśmiewały się z niej za plecami.

– Elisabetto, pomóż, bo utonę! – Marco popędził w stronę wody i już miała go zawołać, ale się powstrzymała. Czytała w rubryce z poradami dla kobiet, że mężczyzn należy ignorować, bo odchodzą wtedy od zmysłów z pożądania. Dlatego zignorowała go, w przeciwieństwie do pozostałych.

– Marco, nie! – wykrzyknęła Livia.

– Uważaj, Marco! – jęknęła Angela.

Chłopcy zamarli w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń, lecz Marco skręcił w ostatniej chwili, więc wybuchnęli śmiechem i wrócili do rozłożonych na trawie podręczników. Odrabiali lekcje, po powrocie ze spotkania Balilli2, obowiązkowej grupy młodzieżowej. Wszyscy mieli na sobie mundury, chłopcy czarne koszule i szare spodenki, a dziewczęta białe, muślinowe bluzki i czarne spódnice.

Ten spokojny zakątek nad rzeką, na północ od Ponte Palatino, stał się ulubionym miejscem spotkań młodzieży po szkole, choć Elisabetta na ogół przesiadywała z Markiem lub Sandrem, z dala od koleżanek. Przegapiła szansę, aby zaprzyjaźnić się z nimi, a teraz było za późno i utrącały wszelkie próby z jej strony. Być może uznały, że woli chłopców, co nie było prawdą, ponieważ marzyła o bliskiej przyjaciółce. Tak czy inaczej, Angela i reszta dziewcząt odnosiły się do niej z rezerwą i starała się nie brać sobie tego do serca.

– Patrz, Betto! – zawołał ponownie Marco, zwracając się do niej dawnym zdrobnieniem.

– Mam na imię Elisabetta! – odkrzyknęła zza gazety. Wolała pełną wersję swojego imienia, gdyż miała nadzieję zostać kiedyś dziennikarką. Oczami wyobraźni widziała w druku swoje nazwisko: Elisabetta D’Orfeo.

– Elisabetto! – Marco podjechał bliżej i wyhamował na trawie. – Wskakuj na kierownicę, przejedziemy się.

– Nie widzisz, że czytam? – Elisabetta skryła uśmiech za gazetą.

Angela wstała, strzepując ze spódnicy źdźbła trawy.

– Zabierz mnie, Marco, ja pojadę!

– Dobrze! – Marco wyciągnął rękę, Angela usadowiła się na kierownicy i odjechali.

Elisabetta opuściła gazetę z myślą, że może w kąciku porad się mylą. Jeśli zależy jej na Marcu, musi go przyciągnąć w inny sposób. Intuicja jej podpowiadała, że jest wystarczająco ładna, odkąd jej uroda „nabrała kształtów”, używając określenia matki. Miała duże, okrągłe oczy w zielonkawobrązowym odcieniu, a ciemne, falowane włosy spadały na ramiona bujną kaskadą. Nos był mocno zarysowany, ale proporcjonalny względem wydatnych kości policzkowych, usta zaś zmysłowe. Jej problem stanowiła bocca grande, niewyparzona gęba, będąca przeszkodą zarówno w kontaktach z chłopcami, jak i nauczycielem łaciny oraz wiedźmą ze stoiska z prasą.

Oparła się na łokciach, wdychając zapach Tybru o wodach w odcieniu mlecznego jadeitu i falach zwieńczonych kremową pianą. Jaskółki muskały powierzchnię, by zaspokoić pragnienie, a cykady szeleściły przy wtórze miarowego buczenia ważek. Krzewy różowego oleandra, parasole sosen i palmy porastały brzeg, tworząc naturalną oazę oddzieloną szarym, kamiennym murem od zgiełku miasta.

Elisabetta odszukała wzrokiem Ponte Rotto, most Emiliusza, pośrodku rzeki, widok był przedziwny. Setki lat temu kamienny most spinał obydwa brzegi, lecz upływ czasu pozostawił zeń przęsło wystające z wody i prowadzące donikąd. Rzymianie nazwali go zerwanym mostem, lecz w jej mniemaniu ocalał na przekór żywiołom i samej rzece, która obmywała go czarnozielonym nurtem, jakby próbowała wciągnąć go w topiel.

Za mostem Emiliusza rozciągała się Wyspa Tyberyjska, ledwo mieszcząca bazylikę Świętego Bartłomieja z dzwonnicą ze spłowiałej cegły, kościół Świętego Jana Kalibity oraz szpital bonifratrów, Ospedale Fatebenefratelli, z rzędami okien przysłoniętych zielonymi okiennicami. Naprzeciwko szpitala znajdował się bar GiroSport, należący do rodziny Marca, która zajmowała mieszkanie na górze. Elisabetta mieszkała zaledwie kilka przecznic od niego, na Zatybrzu, malowniczej dzielnicy uwielbianej przez nią i ojca. Matka, niestety, nie kochała już nic.

Nagle zobaczyła Sandra Simone, idącego ku niej i pozostałym. Przyjaźniła się z nim i Markiem od dzieciństwa. Szedł charakterystycznym dla siebie krokiem na chudych nogach, odgarnąwszy do tyłu jasnobrązowe loki, aby nie opadały mu na pociągłą twarz. Przystojny na swój sposób, miał delikatniejsze rysy niż Marco i sylwetkę, która przywodziła na myśl zaostrzony ołówek, wiotką, lecz mocną jak lina nowoczesnego mostu.

– Ciao, Elisabetto! – Z uśmiechem stanął przed nią i zdjął czapkę, po czym wytarł spocone czoło, zsunął plecak i usiadł, mrużąc w słońcu lazurowe oczy o rzęsach jak markizy. Miał długi, orli nos i ładnie zarysowane usta. Mieszkał po wschodniej stronie rzeki w dzielnicy żydowskiej zwanej gettem: przez całe dzieciństwo on, Elisabetta i Marco pokonywali tam i z powrotem trasę z Zatybrza na Wyspę Tyberyjską i do getta, jeżdżąc na rowerach, grając w piłkę i generalnie zachowując się tak, jakby Rzym był ich osobistym placem zabaw.

– Ciao, Sandro. – Elisabetta się uśmiechnęła, ucieszona jego widokiem.

– Wstąpiłem po przekąskę. Proszę. – Sandro wyjął z plecaka papierową torebkę i ją otworzył, uwalniając smakowity aromat supplì, ryżowych krokietów z mozzarellą i sosem pomidorowym.

– Grazie! – Elisabetta wzięła jeden i ugryzła. Panierka była w sam raz, sos idealnie doprawiony, a ser rozpływał się na języku.

– Gdzie Marco? Mam też dla niego.

– Pojechał z Angelą.

– Trudno. – Sandro przeżuł krokiecika i zerknął na jej gazetę. – Co czytasz?

– Nic takiego. – Elisabetta przepadała kiedyś za tą gazetą, lecz jej ulubieni felietoniści przestali pisać i przypuszczała, że zostali zwolnieni. Mussolini i faszyści rządzili od piętnastu lat i cenzura była na porządku dziennym. – Wszędzie to samo, pochwały pod adresem rządu albo głupie obrazki, na przykład ten.

– Pokaż. – Sandro wytarł ręce serwetką.

– Proszę bardzo. – Elisabetta pokazała mu ilustrację przedstawiającą włoską chłopkę w ludowym stroju, z dwójką dzieci w objęciach. – „Idealna faszystka ma rodzić dzieci, szyć i robić na drutach, podczas gdy mężczyzna pracuje lub idzie na wojnę” – przeczytała podpis. – To propaganda, a nie wiadomości, zresztą nie wszystkie kobiety są takie same.

– No przecież. Gazety czasem się mylą.

– Zgadza się. – Elisabetta pomyślała przelotnie o kąciku porad dla pań. Marco i Angela wciąż nie wracali.

– Nie bierz sobie tego do serca.

– Kiedy biorę. – Elisabetta nie zgadzała się z faszystami, ale rozmawiała o tym jedynie z Sandrem i Markiem. Przeciwnikom rządu groziło aresztowanie i groźba confino, wygnania, z dala od domu. W Rzymie roiło się od donosicieli, nawet na Zatybrzu, i choć bliscy Elisabetty nie skłaniali się ku żadnej konkretnej partii, jako artyści byli z gruntu lewicowi.

– Nie lubisz, gdy ktoś ci rozkazuje.

– A kto lubi? Ty?

– Nie, ale też się tym nie przejmuję. – Sandro przysunął się bliżej. – Mam wspaniałe wieści. Zostałem przyjęty na staż u profesora Leviego-Civity w La Sapienzy.

– Davvero? – zapytała ze zdumieniem Elisabetta. – Ty, licealista? Na uniwersytecie?

– Tak, na studia niezależne. – Sandro pękał z dumy.

– Gratuluję! – Elisabetta nie posiadała się z radości. Był geniuszem matematycznym i jego niezwykłe zdolności wyszły na jaw już w szkole podstawowej, toteż nie powinna się dziwić, że przyjęto go na La Sapienzę, czyli Uniwersytet Rzymski. – To ten profesor, o którym ciągle mówisz, tak? Levi-Civita?

– Tak, nie mogę się doczekać, kiedy go poznam. To jeden z najwybitniejszych matematyków naszych czasów. Opracował rachunek tensorowy, wykorzystany przez Einsteina w teorii względności. Zresztą właśnie wrócił z Ameryki, gdzie się spotkali.

– Wspaniale. Jak w ogóle do tego doszło? Jak ci się udało?

– Profesor Longhi mnie poleciła, czekałem na wiadomość. Przed chwilą wstąpiłem do szpitala, żeby powiedzieć matce.

– Ależ musi być dumna. – Elisabetta podziwiała matkę Sandra, jedną z niewielu lekarek, położnika w szpitalu bonifratów.

– Jeszcze jak, ale zdziwiła się, że nic jej o tym nie wspomniałem.

– Ja też się dziwię. Dlaczego nam nie powiedziałeś? – Elisabetta miała na myśli siebie i Marca.

– W razie gdyby mi się nie udało.

– Och, Sandro. – Elisabetta spojrzała na niego z rozczuleniem. – Zawsze ci się udaje, Levi-Civita ma szczęście, że trafił na ciebie. Zostaniesz sławnym matematykiem.

Sandro uśmiechnął się szeroko.

– A ty sławną dziennikarką.

– Ha! – Elisabetta nie wiedziała, kim zostanie Marco, ale odsunęła tę myśl.

– Jak ty możesz czytać w takim słońcu? – Sandro zmrużył oczy, zerkając na jej gazetę. – Okropnie razi.

– No wiem.

– Pozwól. – Sandro odebrał jej gazetę i wstał.

– Nie, oddaj. – Elisabetta wyciągnęła rękę, lecz on stanął tyłem, coś majstrując.

– To tylko nekrologi.

– Lubię nekrologi. – Elisabetta zawsze je czytała, gdyż każdy skrywał wspaniałą opowieść, wyjąwszy zakończenie.

– Ecco. – Sandro włożył jej na głowę czapkę ze złożonej gazety. – To cię osłoni.

– Grazie. – Uśmiechnęła się z zachwytem i Sandro nagle ją pocałował. Odwzajemniła pocałunek, czując na jego wargach smak sosu. Wreszcie się odsunął, spoglądając na nią z uśmiechem i błyskiem w oczach, który zbił ją z tropu. A dopiero co myślała o pocałunkach z Markiem.

– Dlaczego to zrobiłeś? – Rozejrzała się, czy inni widzieli. Koledzy pochylali się nad zeszytami i choć nadjeżdżał Marco z Angelą na kierownicy, znajdował się zbyt daleko.

– Czy to nie oczywiste? – zapytał z uśmiechem Sandro.

– Ale jeszcze nigdy mnie nie całowałeś.

– Nikogo nie całowałem.

Zrobiło jej się ciepło na sercu.

– Dlaczego ja? Dlaczego teraz?

Sandro się roześmiał.

– Kto zadaje takie pytania? Ty jedna!

– Myślałam, że tylko się przyjaźnimy.

– Tak? Ja… – zaczął, ale przerwał im Marco.

– Ciao, Sandro! – krzyknął z oddali.

– Ciao, Marco! – odkrzyknął Sandro i pomachał do niego.

Elisabetta zamrugała i chwila między nimi prysła tak szybko, jakby nigdy się nie wydarzyła.

CIĄG DALSZY DOSTĘPNY W PEŁNEJ, PŁATNEJ WERSJI

2 L’Opera Nazionale Balilla – paramilitarna młodzieżowa organizacja faszystowska utworzona w 1926 roku.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: