Zaopiekuj się mną. Zorza, sowa śnieżna - Holly Webb - ebook

Zaopiekuj się mną. Zorza, sowa śnieżna ebook

Holly Webb

4,9

Opis

Przebywając z dziadkami w szkockich górach, Leosia jest zafascynowana latającą w pobliżu, rzadko spotykaną, białą sową śnieżną. Kiedy dziewczynka podąża za pięknym ptakiem do lasu, rozpoczyna się magiczna przygoda… Przeniesiona sto lat w przeszłość, Leosia zaprzyjaźnia się z Amelią, która próbuje powstrzymać swojego okrutnego kuzyna, próbującego skrzywdzić sowy gniazdujące w lesie. Kiedy Leosia odkrywa, że pisklęta należą do jej sowy – Zorzy, jest zdeterminowana, aby jej pomóc. Ale jak ma to zrobić, kiedy musi wrócić do swojego świata?

„Zaopiekuj się mną” to bestsellerowe książki autorstwa Holly Webb, które pokochały dzieci na całym świecie! Znajdziecie w nich wzruszające opowieści o przyjaźni między dziećmi a zwierzętami. To nie tylko przyjemność z czytania, ale również nauka empatii, wrażliwości i odpowiedzialności za zwierzę. Seria książek „Zaopiekuj się mną” to dobry pomysł na pierwsze samodzielne czytanie. Tytuły skierowane są do dzieci w wieku 6-8 lat i charakteryzują się prostym tekstem i dużą czcionką. W środku znajdują się ilustracje, które z pewnością uatrakcyjnią lekturę każdemu dziecku. To seria obowiązkowa dla każdego małego fana czworonogów!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 80

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,9 (8 ocen)
7
1
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
htkszt

Nie oderwiesz się od lektury

Ta książka jest super choć mogła by być inna
10
vanilaa

Nie oderwiesz się od lektury

🦉
00
izabelawings

Nie oderwiesz się od lektury

świetna
00

Popularność




Tytuł oryginału: Sky
Tekst: Holly Webb
Ilustracje: Jo Anne Davies
Przekład: Patryk Dobrowolski
Redaktor prowadzący: Julita Dziekańska-Gębska
Redakcja: Agnieszka Luberadzka
Korekta: Beata Wójcik
Opracowanie graficzne okładki: Radosław Kamiński
Skład: Monika Nowicka
Text copyright © Holly Webb, 2021 Illustrations copyright © Jo Anne Davies at Artful Doodlers, 2021 Cover illustration copyright © Britta Teckentrup, 2021
First published in Great Britain in 2021 by Stripes Publishing Limited An imprint of the Little Tiger Group 1 Coda Studios, 189 Munster Road, London SW6 6AW
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o., Warszawa 2022 All rights reserved
Wydanie I
Wszystkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie całości albo fragmentów książki możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.
ISBN 978-83-8299-017-1
Wydawnictwo Zielona Sowa Sp. z o.o. 00-807 Warszawa, Al. Jerozolimskie 94 tel. 22 379 85 50, fax 22 379 85 [email protected]
Konwersja: eLitera s.c.
.

Dla OlliegoHOLLY WEBB

Dla George’a

.

Leosia wyglądała przez okno pociągu i przyglądała się mijanym ciemnym dzikim wzgórzom. Początkowo wyjazd zapowiadał się ekscytująco, ale teraz ciasnota zaczynała już doskwierać, przez co humor nieco jej się zepsuł. Poza tym była niewyspana. Chociaż piętrowe łóżko w wagonie sypialnym było niemal tak duże, jak jej własne domowe, to pociągiem nieustannie szarpało i trzęsło, przez co ciągle się budziła. Leosia była pewna, że jej mama także nie mogła zmrużyć oka. Była jeszcze bledsza niż zwykle, a pod oczami miała fioletowe plamy. – Wszystko w porządku? – spytała dziewczynka gburowatym głosem, odwracając się od okna. Nie podobało jej się to pytanie. Bała się, co będzie, jeśli mama zaprzeczy, przecież chorowała już prawie od roku, choć na szczęście czuła się coraz lepiej. Czasami Leosia nie mogła uwierzyć, że mama zdrowieje.

Kobieta uśmiechnęła się do niej, a następnie do jej taty, który odwrócił się szybko w stronę żony z przerażoną miną.

– Nic mi nie jest, naprawdę! – To mówiąc, mama dotknęła dłoni taty, po czym wyciągnęła rękę ponad stolikiem w stronę córki. – W pociągu jest trochę głośno, prawda? Ale nadal uważam, że kuszetka była dobrym wyborem, Mariusz. Podróż nocą upływa szybciej i nie trzeba tracić całego dnia. Wydaje mi się, że dotrzemy na stację za jakieś czterdzieści pięć minut. Tyle powinno ci wystarczyć, żeby skończyć śniadanie, kochanie.

Leosia pokiwała głową i wróciła do jedzenia rogalika. Nie mogła się doczekać spotkania z babcią i dziadkiem. Od ostatniej wizyty minęło mnóstwo czasu, a wideorozmowy to nie to samo co spotkanie na żywo. Przez ekran nie da się przytulać. Jej dziadkowie mieszkali w niewielkiej wsi na drugim krańcu Polski. Samochodem trzeba tam jechać prawie dziesięć godzin, a rodzice i Leosia przeważnie odbywali tę podróż podczas wakacji. Jednak tego lata mama nie była w stanie jechać, dlatego dziewczynka nie widziała się z dziadkami od półtora roku, co wydawało się wiecznością.

– Pójdę sprawdzić, czy wszystko spakowaliśmy – rzekł tata. – Wracam za chwilę.

– Nie mogę uwierzyć, że spędzimy Boże Narodzenie w Jodłowie – zwróciła się do Leosi mama, kiedy tata udał się do kuszetki. – W dzieciństwie uwielbiałam spędzać tam święta. Ze względu na ten ogromny kominek to idealny dom na zimę. Jest naprawdę magiczny. Babcia mówiła, że napadało już trochę śniegu, a zapowiadane są kolejne opady!

Leosia się rozchmurzyła. Prawdziwe śnieżne Boże Narodzenie wydawało się czymś niesamowitym, szczególnie że dziewczynka jeszcze nie była w tej części kraju zimą. W pobliżu domu dziadków był nawet kompleks stoków narciarskich. Chociaż najlepszą zabawą związaną ze śniegiem były według niej bitwy na śnieżki i robienie aniołków. Pamiętała niesamowite kolorowe lodowe kule, które robiła poprzedniej zimy ze swoją przyjaciółką Anitą. W wyjątkowo mroźny dzień wypełniły balony wodą z dodatkiem barwników spożywczych, a następnie udekorowały cały ogród Anity takimi różowymi lodowymi rzeźbami.

Przyjaciółka nie była zbyt rozmowna, kiedy dowiedziała się, że w tym roku Leosia spędzi prawie całą przerwę świąteczną poza domem. Była rozczarowana. Przez ostatnie kilka miesięcy Leosia nie miała czasu dla swoich kolegów i koleżanek z uwagi na liczne wizyty mamy w szpitalu. Dziewczynka miała wrażenie, że spędziła w szpitalnych poczekalniach wiele dni. A kiedy już były w domu, mama często była zbyt zmęczona, by podejmować gości. Teraz, gdy ta zaczęła się czuć lepiej, Leosia miała cichą nadzieję na przenocowanie którejś przyjaciółki...

Ale najbardziej pragnęła, by mama była szczęśliwa. Szczęśliwa i zdrowa. Po powrocie od dziadków Leosia będzie miała jeszcze kilka dni na zabawę z Anitą, zanim trzeba będzie wrócić do szkoły.

– Czy tam na szczytach widać śnieg? – spytała, przyciskając nos do szyby.

– Tak, popatrz! – W głosie mamy było słychać podekscytowanie. – Leosiu, tak się cieszę, że tu jesteśmy. To dla mnie wielka przyjemność. Możemy tu robić tyle fajnych rzeczy. Możemy znowu odwiedzić minizoo z reniferami. Pamiętasz, jak tam byłyśmy ostatnim razem? Teraz ze śniegiem będzie jeszcze przyjemniej! A tata obiecał, że zabierze cię na narty.

Leosia popatrzyła na mamę i ujrzała w jej oczach blask. Nagle poczuła, że wcale nie żałuje, że spędzi te święta poza domem.

Kiedy wysiedli z pociągu z walizkami, babcia popędziła po peronie w stronę mamy i przytuliła ją, a dziadek wziął Leosię w ramiona i obrócił się z nią kilka razy. Dziewczynka chichotała. Czuła ogromne szczęście i podekscytowanie.

– Mamy wam tyle do opowiedzenia! – zawołała babcia, gdy wszyscy ruszyli z bagażami w stronę samochodu. – Zaplanowaliśmy takie atrakcje... Leosiu, nigdy nie zgadniesz, co twój dziadek wczoraj zobaczył. Coś wyjątkowego!

Przez krótką chwilę Leosia zastanawiała się, czy babcia miała na myśli coś magicznego, na przykład elfy, przyglądające się spomiędzy drzew otaczających wioskę, a może śnieżnego ducha, który sfrunął z nieba. Po chwili jednak uśmiechnęła się do siebie. Ależ była naiwna. To wszystko przez opowieść mamy o tym, jak wspaniały był domek dziadków. I jeszcze ten śnieg! Właśnie opuszczali dworzec i schodzili po schodkach, więc dziewczynka wyraźnie widziała niebo, a na nim ciężkie, ciemne śniegowe chmury. W powietrzu unosiły się pojedyncze maleńkie płatki.

– Pada śnieg! – wykrzyknęła, spoglądając na chmury.

– Zgadza się, a mogę ci obiecać, że spadnie go znacznie więcej – zapewnił dziadek, wyciągając kluczyki od auta. – Ale nadal nie zgadłaś, Leosiu. Jak sądzisz, co takiego widziałem?

– Może kunę? – spytała dziewczynka. Kilka tygodni wcześniej dziadek wysłał jej filmik z kuną wdrapującą się na karmnik w ich ogrodzie. Było to słodkie stworzonko o ciemnej sierści. Leosia chętnie zobaczyłaby podobne zwierzę na własne oczy.

– Eh... – Dziadek machnął kluczami, jakby chciał powiedzieć, że kuna to nic specjalnego. – Wraca do nas co kilka dni. Jak znam życie, Leosiu, to pewnie będzie ci podkradała tosty, jeśli nie będziesz uważna. Widziałem coś znacznie ciekawszego.

– Poddaję się. – Dziewczynka się uśmiechnęła.

Widziała, że dziadek pragnie się z nią podzielić wieściami.

Mężczyzna wyprostował się, po czym oznajmił dobitnym, niskim głosem:

– Śnieżną... sowę...

– Ojej... – Leosia tylko pokiwała głową. Ptaki nie interesowały jej tak jak inne zwierzęta. A same sowy wydawały się jej nieco przerażające.

– Są niezwykle rzadkie! – ciągnął dziadek, którego zapał lekko się ostudził. – Widuje się je raz na kilka lat. Zwykle można je spotkać tylko w Arktyce.

– Jak niedźwiedzie polarne? – spytała zaskoczona Leosia. To już brzmiało znacznie ciekawiej.

– Dokładnie! Dawno temu czasami zakładały tu gniazda, ale od prawie pięćdziesięciu lat nie było w okolicy ani jednej pary. Raz na jakiś czas można jeszcze napotkać pojedyncze ptaki. Ja widziałem sowę śnieżną tylko raz i to bardzo dawno temu.

– Józiu, musimy wsiadać do samochodu – zwróciła się do dziadka spokojnym tonem babcia. – Jest zimno, a pamiętaj, że Marysia nie może zmarznąć.

– Oczywiście! – Dziadek otworzył drzwi. – Opowiem ci więcej na temat śnieżnych sów, gdy już będziemy w domu, Leosiu. Spodoba ci się.

Tata uśmiechnął się szeroko do dziewczynki i trącił ją łokciem.

– Coś mi się wydaje, że nie masz wyboru – zażartował.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki