W pogoni za losem - Gawerska Angelika - ebook + książka

W pogoni za losem ebook

Gawerska Angelika

4,2

Opis

Przybył z przyszłości, by odmienić wojenne losy Polski. Zmieniła go miłość, przed którą się bronił

Ariel Kwiatkowski podczas przeglądania internetowych ofert pracy trafia na taką, która brzmi niezwykle intrygująco. Po serii rozmów i wywiadów rozpoczyna szkolenie, mające przygotować go do roli specjalnego agenta działającego w czasach II wojny światowej. Wkrótce dostaje nową tożsamość i zostaje Arielem von Winterfeldem – w połowie Niemcem, w połowie Polakiem.

Odesłany do przeszłości błyskawicznie nawiązuje znajomość z dwoma ważnymi dla niego postaciami – Aleksandrem Wiśniewskim, wprowadzającym go w struktury polskiego podziemia, oraz Hansem Engelem, pomagającym mu poradzić sobie z trudnościami ze strony nazistów. Po początkowej nadziei na powodzenie misji sprawy przybierają obrót niekorzystny dla Ariela i jego mocodawców. Gdy do gry ze złem wdzierają się miłość i przyjaźń, chłopakowi z trudem przychodzi odłożyć emocje na bok i myśleć tylko przez pryzmat realizacji ambitnych planów, mających zmienić bieg dziejów. Kolejny nieostrożny ruch może zaprzepaścić szansę zakończenia powierzonego mu zadania z sukcesem…

W pogoni za losem to słodko-gorzka opowieść osadzona w realiach II wojny światowej. Przenieś się wraz z Arielem do wojennej Warszawy, by razem z nim odnaleźć się w świecie pełnym bólu, zdrady, wyborów i walki z własnym sumieniem.
Aleksandra Łozowska, @shadowbook.czyta

Realizm wojny, ludzka bezduszność oraz zakazana miłość między dwójką zupełnie różnych – a jednak takich samych ¬– mężczyzn. Wyjątkowej lektury dopełnia okładka, na którą mogłabym patrzeć bez przerwy. Jej kreacja to wisienka na torcie! Polecam!
Oliwia Stepczyńska, @booksowa

W pogoni za losem to książka, w którą zaangażowałam się od pierwszych stron i najchętniej wsiadłabym w machinę czasu, by móc ją przeczytać znowu po raz pierwszy. Wracałam do niej z wielką radością, jedna z lepszych młodzieżówek tego roku!
Martyna Furman-Kuraś, @_ksiazki_moim_zyciem_


Angelika Gawerska
Urodzona w Olsztynie. Z wykształcenia dziennikarz i pedagog. Na co dzień osoba zafascynowana wszystkim, co artystyczne. Szuka ciągłego kontaktu ze sztuką, muzyką i prozą, stąd i jej pasje: czytanie, pisanie i malowanie. Uwielbia zwierzęta i naturę – ma kotkę oraz suczkę, choć gdyby mogła, przygarnęłaby całe stado potrzebujących zwierząt. Interesują ją sprawy szeroko pojętej walki o prawa zwierząt i prawa człowieka, stąd między innymi wziął się pomysł na książkę W pogoni za losem. Od 2020 roku prowadzi własne konto bookstagramowe @rozczytanyanioł.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 498

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,2 (13 ocen)
5
6
2
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
MarzannaNowacka

Nie oderwiesz się od lektury

Powiem ,że nie spodziewałam się takich emocji! Świetna! Ja chcę na już kolejną część!
00
aryia91

Dobrze spędzony czas

Zgłosiłam się do autorki po książkę gdyż wyczytałam, że bohater cofa się do II wojny światowej, a jak wiecie są to czasy, które uwielbiam. Miałam lekkie wątpliwości gdyż jest tu wątek LGBT, a takiej książki nigdy wcześniej nie czytałam. Czy gdybyście mieli możliwość cofnięcia się w czasie zrobilibyscie to? Akcja jest prowadzona dwutorowo w czasach obecnych i wspomnianych wojennych. Ariel idąc na rozmowę o pracę nie zdawał sobie sprawy co go czeka. No nie oszukujmy się. Czegoś takiego to nikt się by nie spodziewał. Przechodzi przez szereg prób i testów, które złamały by nie jedno istnienie i kończy je jako jeden z nielicznych. W końcu dostaje zadanie. Musi cofnąć się w czasie do 41roku, dostaje też nową tożsamość. Nie jest to łatwy czas z wiadomych nam przyczyn. Autorka świetnie odnalazła się w tych ciężkich dla nas czasach. Pokazała tamtejsze realia, ból i cierpienie tych ludzi, ale również wiarę na lepsze jutro oraz, że nawet wtedy stawiano miłość ponad własne dobro. Jeżeli ...
00
zagubiona_w_swiecie_marzen

Nie oderwiesz się od lektury

Jeśli lubicie wątek podróży w czasie, wojny oraz bohaterów LGBT, to ta książka jest zdecydowanie dla Was! Ja, zanim sięgnęłam po nią, to nie sądziłam, że takie połączenie może w ogóle mi się spodobać, a mimo wszystko opis bardzo mnie do siebie przyciągnął i byłam ciekawa, jakie wrażenia na mnie wywrze książka. Nie spodziewałam się tego, co otrzymałam! Momentalnie wkręciłam się w wykreowaną przez Autorkę historię i czekałam na dalszy rozwój wydarzeń. Wraz z Arielem możemy przenieść się do 1941r, do Warszawy, którą okupowali Niemcy. Dane nam będzie oczami wyobraźni zobaczyć to, co się tam działo. Jaka krzywda spotkała Polaków. Będą momenty, w których łzy niespodziewanie zaczną płynąć po twarzy, a i takie, gdzie poczujemy silny dreszcz emocji. Cała historia nie jest przedstawiona tylko z tej najgorszej strony, Autorka chciała nam pokazać, że nie każdy Niemiec był zły, tak, jak i nie każdy Polak dobry. I tutaj z pomocą przychodzi nam Hans, rudawy mężczyzna, homoseksualista, który musi się ...
00
magdala36

Dobrze spędzony czas

Kto nie marzył, bo móc odwróć bieg historii? Prawie każdy, zarówno tej osobistej, jak i tej wielkiej. I oto jest agencja, która odkryła sekret podróży w czasie. To rzecz jasna super tajny projekt. Ale trzeba kogoś wysłać w przeszłość, by odwrócił losy II wojny. Rekrutację pozytywnie przechodzi Ariel, jego atutem jest doskonałą znajomość historii. Dostaje nową tożsamość, jest Niemcem o polskich korzeniach, i przenosi się do Warszawy l. 40. Mimo świetnego przygotowanie, nie jest mu odnaleźć się w wojennej rzeczywistości. Do tego w jego życiu pojawia się Aleksander, działający w konspiracji. I Hans, który pomaga mu poradzić sobie wśród nazistów. Uczucie, które połączy Ariela i Aleksandra też nie ułatwi agentowi zadania. Bo co ma zrobić zakochany szpieg? czasem staje przed trudnymi wyborami. Najbardziej podobało mi się w książce, że autorka patrzy na wojenną rzeczywistość z perspektywy nas, żyjący w 21w. Zupełnie inaczej niż w powieściach historycznych. Czym innym jest znajomość dziejów, z...
00

Popularność




Prolog

Listopad 1941 roku

Aleksander nie spodziewał się, że taka sytuacja może spotkać również jego. Zawsze starał się być ostrożny i nie dawać Niemcom powodu do schwytania go. Tym razem jednak przecenił swoje możliwości. Zdał sobie sprawę, że nawet ci najostrożniejsi mogą wpaść w pułapkę, która prowadzi ich do rychłego końca.

Nie miał pojęcia, dlaczego nie został rozstrzelany od razu na ulicy. Dlaczego wywieźli ich za miasto, kazali kopać dół i ustawić się w rzędzie, aby dopiero teraz zacząć do nich strzelać. To było niepodobne do nazistów. Zazwyczaj robili to na miejscu, nie dokładali sobie pracy. Ludzie codziennie mogli natknąć się na ciała leżące na ulicy. Aleksander niejednokrotnie widział zabite dzieci i zastanawiał się, co ci nieludzie musieli myśleć, kiedy celowali do tych bezbronnych istot. Przerażało go to.

Wiele razy myślał, że uniknięcie łapanki to dla mężczyzny z konspiracji nic trudnego. Trzeba tylko szybko biec, schować się i przeczekać burzę. A potem zobaczył, jak zabierają Janka, i krew zaczęła w nim buzować niczym woda w czajniku. Nie mógł po prostu odwrócić oczu i uciec jak ostatni tchórz. Nie był taki – i to będzie go kosztowało życie. Miał jednak świadomość, że przynajmniej ten chłopczyk pożyje kilka chwil dłużej. Może przetrwa tę cholerną wojnę i opowie o tym, że kiedyś był taki Aleksander, który go uratował, któremu zawdzięcza życie. Czasami marzył o takich szczęśliwych zakończeniach, o małej sławie. Chciałby, aby inni znali jego imię i czyny, choć nigdy nie uważał, aby były jakieś wyjątkowe.

Kiedy wsadzili go do przyczepy, poczuł lekką ulgę. Miał świadomość, że wywózka to nic dobrego, ale nie oznaczała też pewnej śmierci. Co innego natychmiastowe rozstrzelanie. Przeliczył się. Wcale nie wywieźli go do obozu czy jakiegokolwiek innego miejsca, gdzie zmusza się więźniów do bezsensownej, katorżniczej pracy. Tak bardzo chciał wierzyć, że przeżyje, a zapomniał o najważniejszym, co wmawiał sobie od początku wojny.

Niemcom nie można ufać. Nie można sądzić, że to, co robią, w jakikolwiek sposób sprawi, że naród polski przeżyje. Nie. Oni dążyli do zniszczenia wszystkiego, co kochał, a przede wszystkim do pozbycia się Polaków i całej ludności zamieszkującej Polskę. Był naiwny, nauczył się tego od swojego przyjaciela, który chciał pokazać mu, że nie każdy Niemiec jest zły. Ale on się mylił. Aleksander utwierdził się w swoich przekonaniach, kiedy ujrzał jego – człowieka, który podobno miał być ostoją dobroci wśród nazistów.

Przechodził w mundurze po drugiej stronie wykopanego dołu. Jego bursztynowe włosy były ledwie zauważalne, ukryte pod oficerską czapką. Szedł z dumnie uniesioną głową, a obok niego niemal biegł kolejny oficer, który wyglądał jak jego chłopiec na posyłki, i wskazywał to tu, to tam, jakby sprawdzał, czy więźniowie dobrze wykonują swoją pracę. Był zimny, surowy, jakby dopiero teraz pokazywał swoją prawdziwą twarz. Spojrzał w stronę więźniów. Wszyscy stali w rzędzie, czekali na egzekucję. Nawet nie starali się uciekać – jeden został już przez to rozstrzelany. Aleksander – w przeciwieństwie do innych – patrzył przed siebie. Był dumny z tego, kim jest, i miał zamiar umrzeć z honorem. Wzrok wbity w ziemię był jedynie oznaką tchórzostwa. Wiedział, że ludzie stojący obok niego w większości byli zwykłymi cywilami, i mógł zrozumieć ich strach, chęć zapadnięcia się pod ziemię. Jednak on taki nie był. Widział śmierć tyle razy, że nie potrafił już patrzeć na nią jak inni. Nie potrafił czuć takiego strachu jak oni.

Gdy spojrzenie oficera padło na niego, Niemiec wydawał się zaskoczony. Zawahał się na milisekundę, jakby nad czymś się zastanawiał, po czym odwrócił wzrok i poszedł dalej. Zatrzymał się dopiero przy jednym z samochodów. To było jak znak z niebios. Znak, że wszystkie nadzieje powinny ulecieć niczym sen każdego poranka. Jakiż naiwny był, gdy wierzył, że wyjdzie z tego cało!

Aleksander przez chwilę nie spuszczał z oficera wzroku, ale zaraz musiał skoncentrować się na żołnierzach, którzy licznie stanęli przed nimi. Spojrzał na każdą z twarzy oprawców, a ostatecznie skupił uwagę na mężczyźnie, który stał tuż przed nim z wycelowaną bronią.

Tak właśnie wyglądały ostatnie chwile jego życia. Czuł to, choć nadal wszystko wydawało się abstrakcją. Do końca miał nadzieję. Przypadek jeden na milion – choćby spadający meteoryt czy nagłe wejście tajnych służb, które ich uratują. Oczywiście były to tylko mrzonki.

Zawsze miał nadzieję, że końcówkę życia spędzi wśród bliskich. Żałował, że nie mógł się z nimi pożegnać, powiedzieć im, jak bardzo ich kocha, żeby się nie poddawali i walczyli dalej – również dla niego. Zdał sobie sprawę, że szczególnie brakuje mu obecności chłopaka, który w ciągu ostatniego roku całkowicie zmienił jego życie.

Jeżeli miał umrzeć, chciałby zginąć w walce, a nie stojąc jak słup soli, patrząc na swojego kata i oczekując wybawienia, które nigdy nie nadejdzie. Powinien spróbować uciec, może dzięki temu byłby w stanie spełnić choć część swojego przeznaczenia. Może pokazałby, że walczył o wolność do końca.

Wziął kilka wdechów i wydechów, zamknął na chwilę oczy, ale szybko je otworzył, kiedy usłyszał jakieś rozkazy. Chciał patrzeć im w oczy, gdy będzie ginął – więc patrzył.

Strzał za strzałem.

Ludzie krzyczeli, padali na ziemię.

Tępy ból przeszył jego czaszkę.

Została ciemność.

Głęboka, nieprzenikniona ciemność.

Rozdział pierwszy

Luty 2020 roku

– Imię i nazwisko.

– Ariel Kwiatkowski.

– Wiek.

– Dwadzieścia dwa lata.

– Miejsce urodzenia.

– Olsztyn.

– Zamieszkały?

– Warszawa.

Ariel czuł się jak na przesłuchaniu, choć teoretycznie była to jedynie rozmowa kwalifikacyjna. Pomieszczenie było małe, w środku znajdowały się tylko jeden stolik i dwa krzesła, na których siedzieli on i człowiek zadający mu – w dość niesmaczny sposób – pytania dotyczące jego życiorysu. Dużą część ściany po lewej stronie zajmowała prostokątna szyba przebiegająca mniej więcej przez środek, przez którą nie mógł nic dojrzeć. Do wnętrza prowadziły wyłącznie jedne drzwi znajdujące się za plecami mężczyzny, z którym rozmawiał. Ten widok nadmiernie przypominał mu miejsce przesłuchań z filmów kryminalnych, choć sam nigdy w takim pokoju nie był. Dzisiaj czuł się, jakby popełnił jakąś zbrodnię, a nie, jakby starał się o dobrą pracę. Zastanawiał się, co ci ludzie chcieli wskórać prowadzoną w taki sposób rozmową.

– Jesteś dość młodym człowiekiem, a z tego, co widzę, twoje zainteresowania kręcą się wokół historii. Szczególnie historii starożytności i drugiej wojny światowej.

– Tak. Myślę, że historia to ważna część życia każdego z nas.

– Ale zdecydowałeś się studiować stosunki międzynarodowe oraz zarządzanie, dlaczego?

– Mam do tego predyspozycje. W domu od małego uczono nas kilku języków. Znam doskonale angielski i niemiecki, więc stosunki międzynarodowe nasunęły mi się same. Dodatkowo lubię wiedzę. Wszelaką wiedzę. Te dwa kierunki… Myślę, że mają ze sobą wiele wspólnego. Poprawiają nasze umiejętności nawiązywania kontaktów, sprawiają, że wiemy, jak rozmawiać z ludźmi, a jednocześnie pokazują, jak nie dać się zmanipulować. Uczą, jak być dobrym przywódcą, jak sprawiać, aby nasi współpracownicy czuli się swobodnie i nam ufali. To na pewno przydatne rzeczy, nie tylko w pracy, lecz także w całym życiu.

– Interesujesz się też sztukami walk.

– Tak. Od podstawówki trenowałem taekwondo i zdobyłem czarny pas. Przez rok uczestniczyłem również w zajęciach krav magi, gdyż uważam, że to bardzo dobra forma samoobrony.

– Masz prawo jazdy, skończyłeś kurs ratownictwa… również wodnego.

– Wziąłem udział w dwutygodniowym szkoleniu na ratownika wodnego i uczęszczałem na kursy pierwszej pomocy.

– Czy miałeś kiedyś w ręku broń?

Ariel na chwilę się zawahał. To pytanie wzbudziło w nim dziwne uczucia i zastanawiał się, czy nie było w tym jakiegoś haczyka. Ostatecznie jednak nigdy typowej broni w ręku nie trzymał, a tym samym nie musiał się niczym przejmować.

– Kiedyś zdarzyło mi się strzelać z wiatrówki do butelek. Dwa razy byłem na zajęciach z łucznictwa, ale to niestety nie moja bajka. Byłem wtedy zapracowany, więc zrezygnowałem i nie próbowałem tego powtarzać. Poza tym nie miałem styczności z żadną bronią.

– Czy mógłbyś porzucić studia lub skończyć je wcześniej, jeżeli byłaby taka potrzeba?

– Zdecydowanie wolałbym skończyć je wcześniej.

Mężczyzna cały czas zapisywał coś na kartce, Ariel z początku próbował dojrzeć, co tam bazgrze, jednak większą uwagę skupiał na szybie. Cały czas po jego głowie krążyły myśli, że ktoś go obserwuje. To uczucie wywoływało lekki dyskomfort, ale i pogłębiało jego skojarzenia z przesłuchiwaniem przez FBI czy inne organizacje.

– Czy zgodziłbyś się przystąpić do testów psychologicznych, niezbędnych, by móc podjąć oferowaną przez nas pracę?

– Tak.

– Czy byłbyś w stanie, po uzyskaniu zadowalających wyników, poddać się półrocznemu szkoleniu, które jest obowiązkowe przed rozpoczęciem pracy u nas?

– Tak.

– Czy byłbyś w stanie pogodzić szkolenie ze studiami, a następnie po zatrudnieniu w naszej firmie zakończyć naukę, aby móc poświęcić się jedynie pracy?

– Tak.

Mężczyzna nie przestawał stawiać fajek na swoich kartkach. Ariel zauważył na końcu podpis „Zakwalifikowany do następnego etapu” i w myślach odetchnął z ulgą.

– W poniedziałek zapraszamy na testy. Jeżeli zdobędziesz dobry wynik, zorganizowane zostanie szkolenie. Wynagrodzenie za udział w nim odpowiada wynagrodzeniu stażysty. To i tak więcej, niż może ci zagwarantować obecna firma, więc myślę, że kwestia finansowa nie będzie stanowiła problemu. Na dzisiaj to wszystko. Więcej informacji o testach wyślemy mailem pod koniec dnia.

Mężczyzna wstał, zebrał dokumenty i włożył wszystkie do jednej teczki. Kiedy Ariel wstał, mężczyzna podniósł na niego wzrok, wyciągnął rękę i mocno uścisnął jego dłoń.

– Powodzenia na następnych etapach.

– Dziękuję.

Po tych słowach Ariel mógł opuścić nieprzyjemny pokój i cały budynek. Mimo że chłopak zdążył zwiedzić może jedną dziesiątą jego powierzchni, już w samej tej części czuł nieustające napięcie – jakby nie znajdował się w normalnym miejscu. Dziwił się, dlaczego po tych wszystkich niepokojących znakach jeszcze nie zdecydował się uciec. Nie dostrzegał jednak zagrożenia. Ta praca – choć owiana jakąś tajemnicą – wydawała się dziwnie odpowiednia, jakby stworzona dla niego. I do tego zarobki były zdecydowanie powyżej średniej, a Ariel do przeżycia potrzebował pieniędzy, jak chyba każdy człowiek na tej planecie. Kiedy szedł korytarzem i mijał kolejnych ludzi, nagle ktoś złapał go za przegub. Odwrócił się szybko i zauważył starszego pana siedzącego na wózku i ściskającego jego nadgarstek. Nie mówił nic, a jedynie patrzył na Ariela z wyrazem twarzy, jaki chłopak widział pierwszy raz w życiu. Nie miał pojęcia, co to mogło oznaczać.

– Czy… coś się stało? Proszę pana?

Podszedł bliżej i pochylił się, aby dobrze usłyszeć tego człowieka. Gdy patrzył na niego z góry, czuł się, jakby się wywyższał. Z bliska jeszcze wyraźniej widział jego pomarszczoną – szczególnie w okolicach ust – twarz, której wygląd sugerował, że w przeszłości dużo się uśmiechał. Jego oczy nie były smutne, choć Ariel mógł dostrzec w nich coś podobnego do smutku. Jakby widziały więcej niż przeciętny człowiek, jakby mężczyzna wiedział więcej.

– Nie poddawaj się, a niedługo przeżyjesz największą przygodę swojego życia. Jeżeli kiedykolwiek będziesz miał wątpliwości, powiedz, że chcesz rozmawiać z panem Jankowskim. A wtedy cię znajdę i pomogę na tyle, na ile będę potrafił.

Ariel poczuł, jak jego serce rozgrzewa przyjemne ciepło. Wystarczyła minuta, aby polubił tego człowieka. Był wdzięczny losowi, że mógł go spotkać, a dzięki temu poczuć się trochę lepiej.

– Dziękuję bardzo. Na pewno skorzystam z tej propozycji, nie śmiałbym odmówić.

Posłał staruszkowi szczery uśmiech, a ten poklepał go po plecach.

– Powodzenia, Ar… młodzieńcze. Powodzenia.

Chłopak zamrugał, jakby przez chwilę nad czymś się zastanawiał, potem jednak ponownie się uśmiechnął, podziękował i opuścił firmę.

Listopad 2020 roku

Ariel zmrużył jedno oko, spojrzał przez celownik i ustawił odpowiednio broń, aby chwilę później trafić prosto w cel. Każdego kolejnego tygodnia szło mu coraz lepiej, ale w miarę, jak rozwijały się jego umiejętności, spadało na niego jeszcze więcej. Firma, do której trafił, nie odpuszczała. Czekała, aż kolejne osoby zrezygnują, bo zabraknie im sił lub staną się podejrzliwe – w końcu do czego potrzebne im takie szkolenia? Nie mieli też pewności, że przetrwają do końca, a podobno miejsce było tylko jedno. Zmarnowane pół roku. Nie każdy był w stanie ponieść takie ryzyko. Ariel jednak nadal się starał. Walczył i nie miał zamiaru się poddawać – nie tylko dlatego, że zależało mu na tej robocie, lecz także dlatego, że sprawiało mu to pewną frajdę. Czuł się trochę jak w wojsku. Oprócz obsługiwania, składania i czyszczenia broni uczyli się również pokonywania różnorakich przeszkód. Od razu otrzymał zwolnienie z zajęć samoobrony, w której był dobry dzięki wcześniejszym wieloletnim treningom. Przez te kilka miesięcy wyrobił sobie mięśnie, choć nadal był dość szczupłym chłopakiem.

Miesiąc później na strzelnicy nadeszła pora na wejście na wyższy poziom – broń była gorsza, a celowniki zostały usunięte. Z każdym dniem było lepiej, choć te zajęcia były dużo bardziej wymagające i Ariel musiał bardziej skupiać się na lekcjach. Musiał też nauczyć się ufać swojej intuicji. Opierał się na wiedzy, na ruchach ciała, które miał już dobrze wyuczone, ale przede wszystkim na chęci zaimponowania innym. Nie wystarczyło zawsze dobrze wykonywać zadania, czasami trzeba było ryzykować, aby uzyskać jeszcze lepsze wyniki – ale należało wiedzieć, kiedy to ryzyko można podjąć.

Gdy szkolenie dobiegło końca, zostało ich tylko czworo, w tym jedna dziewczyna, która niejednego faceta położyłaby na łopatki. Ariel zawsze szanował ją za jej determinację, tym bardziej że niektórzy stażyści byli prawdziwymi byczkami. Jednak liczyła się nie tylko siła, lecz także spryt. Właściwie wszystko miało tu znaczenie, a ostatni test im to udowodnił. Ci, którzy byli tylko silni, odpadli jako pierwsi. Test składał się z kilku elementów, w tym z różnych zagadek, testu sprawnościowego oraz strategicznego. Zwycięzca musiał być dobrym przywódcą, strategiem, ale również posiadać odpowiednie umiejętności, aby umieć się obronić, a w razie konieczności również… zabić. Ariel nie był pewien, czy gdyby stał twarzą w twarz nawet z najokrutniejszym człowiekiem, jaki kiedykolwiek chodził po Ziemi, mógłby wyciągnąć broń i strzelić do niego bez żadnych emocji. Mógł teraz gdybać, powiedzieć, że właśnie tak by zrobił, jednak rzeczywistość była trochę inna. W myślach zawsze jest się odważniejszym, bo kiedy już rzeczywiście dochodzi do takich sytuacji, musimy później ponieść konsekwencje. Myśli to nadal tylko myśli. Pociągnięcie za spust w prawdziwym życiu to nic innego jak zabójstwo – nieważne, z jakich pobudek.

Kiedy więc przyszła pora na ostatnią część testów, Ariel przeniósł się do wirtualnej rzeczywistości, w której rozgrywała się wielka bitwa. Wszystko wyglądało tak realnie, że chłopak z żaden sposób nie potrafił się bronić. Każdy strzał, każda rana… Widział i słyszał to wszystko. Odbierał to tak intensywnie, że najchętniej skuliłby się, zasłonił oczy oraz uszy i czekał tylko, aż wszystko po prostu minie. Ale nie mógł. Miał pistolet. Jego sojusznicy przechodzili obok niego i krzyczeli, że potrzebni są ludzie do pomocy. Każdy był tutaj na wagę złota. Postawienie pierwszych kroków przyszło mu z wielką trudnością. Czuł, jakby podeszwy jego butów zostały wysmarowane jakimś supermocnym klejem, przez co nie mógł oderwać nóg od betonu, na którym stał. Każdy kolejny krok był jednak coraz łatwiejszy. Kiedy strach opadał, nagle wszystko wydawało się mieć więcej sensu, jakby tylko od tego zależało, czy świat przetrwa.

Zabij dowódcę, a wygrasz.

Ariel przedzierał się przez tłum ludzi. Chodził między ciałami i po chwili nawet to przestało mieć znaczenie.

Nie wahaj się. Idź przed siebie, nie patrz w tył. Prosto do celu.

I tak robił. Odnalazł wzrokiem wyższego rangą oficera Wehrmachtu. Wiedział, że to on był celem. Jednak to nie mogło być takie łatwe – oficer też go zauważył i już zrozumiał, po co Ariel tu przyszedł. Po niego. Niemal natychmiast machnął ręką i żołnierze ustawili się przed swoim przełożonym, gotowi bronić go jak żywe tarcze. W stronę chłopaka zwróciło się około piętnastu karabinów, ale on również nie był sam. Jego towarzysze mu pomagali. Odciągali uwagę większości, a Ariel szedł przed siebie, strzelał do pozostałych, tak aby z ich ciał stworzyć krwawą ścieżkę prowadzącą do człowieka, który wyrządził innym tyle krzywd, tyle cierpienia. Zatrzymał się zaledwie kilka metrów od niego, wycelował. Nie strzelił.

– Dlaczego?

– Warum? Polnisches Schwein! Ihr müsst alle sterben![1]

Wymierzył broń w Ariela, ale zatrzymał się. Chłopak patrzył na niego tak lodowatym spojrzeniem, że tamtemu po prostu zmroziło krew w żyłach. Ariel drugi raz już się nie zawahał.

Pociągnął za spust.

Nie żałował.

Kula trafiła prosto w czoło oficera Wehrmachtu.

Nie żałował.

Krew rozbryzgała się i pobrudziła twarz chłopaka.

Nie żałował.

Nigdy nie mógłby żałować kogoś takiego.

Nigdy.

Luty 2021 roku

– Zrobiliście z niego robota do zabijania!

– Zrobiliśmy to, co było trzeba.

– Nie tak się umawialiśmy! To miała być osoba, która zmieni los ofiar głupiej ideologii, a nie kolejna, która do nich dołączy!

Ariel zatrzymał się przed wejściem do biura, gdzie miał spotkać się z dyrektorem firmy i poznać wyniki testu. Czuł jednak, że to nie był najlepszy moment, aby przerywać kłótnię – wyszedłby na zarozumialca. Zdecydował się poczekać. Przechadzał się po korytarzu i słyszał każde słowo wypowiadane przez obu mężczyzn.

– Pożałujesz tego, Korneliuszu! To tylko dziecko, dość już takich zginęło!

– Zgodziłem się wykonać zadanie, które mi powierzyłeś. Zgodziłem się znaleźć właściwą osobę i nie mów mi teraz, że to wszystko nie miało sensu. Miało, tylko ty tego nie widzisz. Jesteś już starym człowiekiem i…

– Może i jestem stary, ale nie jestem głupcem. Wiem, czego od niego oczekujesz, i wiem, że ci się nie uda. Jako sponsor domagam się obecności podczas wszystkich rozmów, nie będę jak szpieg oglądający wszystko z boku. Mam zamiar spojrzeć mu prosto w oczy i przekazać mu informację o jego zadaniu, a także resztę niezbędnych wskazówek.

– Rób, co chcesz.

Zapanowała długa cisza, więc Ariel zdecydował się zapukać. Kiedy został zaproszony do środka, w końcu mógł poznać wyniki swojego testu, który – jak się okazało – przeszedł pomyślnie. Na wprost drzwi stało wielkie biurko, w stronę którego niechętnie ruszył. Był tak skupiony na mężczyznach, że nawet nie rozejrzał się po wnętrzu, które mogłoby pomóc mu odgadnąć, jakim człowiekiem jest dyrektor.

– Zostało więc tylko jedne zadanie.

Starszy mężczyzna podjechał do niego na wózku, podał mu broń i wrócił na swoje miejsce. Ariel przyglądał się trzymanemu w ręku pistoletowi i nie bardzo rozumiał, do czego to wszystko zmierza.

– Twoim ostatnim zadaniem jest dokonanie wyboru. Musisz zabić któregoś z nas, aby zaliczyć ostatni etap. Tylko dzięki temu będziesz mógł dostać tę pracę.

– Słucham?

Ariel przyglądał się staruszkowi z niedowierzeniem. Wcześniej już poznał tego człowieka i wywarł on na nim tak pozytywne wrażenie, że chłopak nie mógł uwierzyć, iż teraz chce go zmusić do takiej rzeczy. Spojrzał na broń, którą trzymał w ręku, i pokręcił głową.

– Zrób to, chłopcze. To twoja ostatnia szansa.

– Nie mogę… Nie… Nie zrobię tego…

Ariel chciał rzucić broń, ale był nauczony, że naładowana może wystrzelić w najmniej oczekiwanym momencie, więc ostatecznie tego nie zrobił. Gdy ostrożnie podał ją staruszkowi, ten wycelował prosto w niego.

– Zrobisz to albo sam zginiesz.

Ariel wzdrygnął się lekko. Nie planował tak szybko zakończyć swojego żywota, jednak nie potrafił zdobyć się na zabicie osoby, której grzechów nie znał. Nawet wtedy pewnie byłoby to bardzo trudne. To, co wydarzyło się w jego głowie podczas testu, do tej pory go przerażało. Przez pierwsze dni w ogóle nie mógł spać, za dnia wszędzie widział twarz faceta, którego zabił. Choć to była tylko wyobraźnia, tylko test. Nie potrafił funkcjonować normalnie. Co by się więc stało, gdyby zabił kogoś w rzeczywistości? To musiało być jeszcze gorsze, szczególnie że nie uważał żadnego z tej dwójki za winnego czegokolwiek.

– Proszę więc pociągnąć za spust i oszczędzić mi tego.

Ariel długo patrzył w oczy starszego mężczyzny, a on odwzajemnił spojrzenie. Ta walka była zaciekła, niemal niemożliwa do wygrania przez żadnego z nich. W końcu jednak starzec opuścił broń i uśmiechnął się lekko. Niezręczną ciszę przerwał dyrektor, siedzący za biurkiem.

– Jesteś głupcem. Ledwo powstrzymałem swoje zdziwienie. Skąd ten pomysł na ostatni test?

– Chciałem się upewnić, że robimy dobrze. Gratulacje. Teraz czeka cię ostatnia prosta. Dowiesz się, po co to wszystko, nauczysz się kilku potrzebnych rzeczy i będziesz mógł działać.

– Nie rozumiem… Więc co to było?

– Wiedziałem, że nie zabijesz. Ale musiałem się upewnić. Presji ulegają nawet ci najtwardsi. Ale ty sprostałeś wyzwaniu, co mnie cieszy.

Kwiecień 2021 roku

Ariel dopiero po kolejnym miesiącu szkolenia zdał sobie sprawę, że sytuacja jest poważniejsza, niż mu się wydawało. Podejście innych do sprawy wcale mu się nie podobało. Wszyscy unikali odpowiedzi na niefortunne pytania, chcieli, aby jak najmniej wiedział, jakby bali się, że w każdej chwili może się wycofać. Teoretycznie i tak było już na to za późno. Ariel podpisał papiery, choć nie bardzo wiedział, na co się szykuje. To, że wycofanie się byłoby dla niego wielkim ciosem finansowym, powodowało, że uczył się dalej. W końcu jednak doczekał się odpowiedzi na pytania, które go męczyły.

Dyrektor rzucił kilka teczek na wielki drewniany stół. Ariel zerknął na stos dokumentów przed nim i nie wiedział, na czym się skupić. W końcu mógł przyjrzeć się całemu pomieszczeniu. Ostatnim razem, kiedy tu był, stres wziął górę. Nie zauważył ani surowego wykończenia, ani dziwnego perskiego dywanu wijącego się pod ich stopami. Nie przyglądał się pokaźnej biblioteczce, która składała się z dokumentów i ksiąg – w większości był to jakiś naukowy bełkot, którego Ariel zapewne i tak by nie zrozumiał. Musiał przyznać, że zdecydowanie był humanistą i jakiekolwiek dziwne historie fizyczne, chemiczne, a nawet kuchenne kończyły się dla niego wręcz tragicznie.

– Przyszła pora na więcej informacji. Tego od nas oczekiwałeś. Chciałem zrobić to dużo później, w końcu najważniejsze rzeczy przed tobą. Ale musisz wiedzieć, z czym, a raczej z kim będziesz miał do czynienia. Dostaniesz nową tożsamość, więc jeżeli będziesz ostrożny, nikt nie dowie się, kim naprawdę jesteś. Teraz byłoby to trudniejsze. Zabezpieczenia są o wiele bardziej zaawansowane, ale w latach czterdziestych jeszcze nie było…

– W latach czterdziestych? – przerwał mu Ariel. – Nic z tego nie rozumiem.

– Więc może nie przerywaj mi, kiedy próbuję ci to wyjaśnić – żachnął się. – Jak wiesz, to tajny projekt, tak naprawdę nie do końca legalny. Tylko jednostki wiedzą o jego istnieniu. Trzeba przyznać, że to bardzo ryzykowne. Jeden błąd może nas dużo kosztować, ale jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, nie tylko możemy osiągnąć coś niepowtarzalnego, lecz także zmienić coś w naszej przeszłości. Tej tragicznej. Stąd wybór lat czterdziestych. – Dyrektor otworzył czarną teczkę. Ariel od razu rozpoznał osobę na zdjęciu, które zobaczył. Wątpił, aby ktokolwiek mógł jej nie rozpoznać. – To jest twój cel.

– Mam zabić Hitlera? Jak w ogóle… Przecież on już nie żyje. – Chłopak czuł się głupio, jakby był uczniem podstawówki, któremu trzeba wytłumaczyć najprostsze we wszechświecie rzeczy.

– Ariel. Po pierwsze nie sam Hitler jest twoim celem. To zbyt trudne zadanie, które mogłoby wywołać tragiczne skutki w przyszłości, ponieważ nie wiemy, jak takie zmiany biegu historii wpływają na życie, które płynie teraz. Ale czeka cię kilka zadań, które mają pomóc polskiemu podziemiu w okresie drugiej wojny światowej. Możesz ocalić wiele osób. Niewinnych osób.

– Jak? Mam cofnąć się do przeszłości? Przecież to niemożliwe, nawet jak na dzisiejsze czasy to…

– Mylisz się. Właśnie dlatego tutaj jesteś. – Przed Arielem pojawiła się kolejna teczka. Gdy dyrektor ją otworzył, oczom chłopaka ukazała się grafika skomplikowanego urządzenia, które z przodu wyglądało jak okrągła kabina prysznicowa lub po prostu przezroczysta kapsuła, z tyłu jednak przyłączone było do kolejnej maszyny, która otaczała je z trzech stron. Całość przypominała wielką sokowirówkę, w której można wycisnąć tony soku. Ariel powątpiewał, aby dzięki temu mógł się cofnąć w czasie i uratować świat, jak mu wmawiał człowiek, który przed nim siedział.

– Masa skomplikowanych urządzeń nie jest jeszcze dowodem na to, że można tego dokonać.

– Spodziewałem się takiej odpowiedzi. W tej teczce masz wszystkie informacje dotyczące naszego urządzenia oraz tego, ile testów przeszło. Nie będę opowiadać ci teraz wszystkiego, ale mogę powiedzieć, że prace nad tą machiną zaczęły się już w latach siedemdziesiątych. Próbowaliśmy przenosić w czasie najpierw przedmioty, wszystko, co martwe, a następnie coraz większe organizmy żywe: począwszy od małych robaczków i szczurów, a skończywszy na ludziach, ale to już bliżej naszych czasów. – Ariel skrzywił się, bo przypomniał sobie, jak wyglądają eksperymenty na zwierzętach. Zdawał sobie sprawę, że w imię wyższych celów takie praktyki są aż nazbyt częste, ale dla niego nie było to żadne wytłumaczenie. Kto normalny uznałby machinę czasu za coś niezbędnego? Dla Ariela był to bardziej sposób na wybicie się, zdobycie sławy i pieniędzy. Nie potrafił zrozumieć takich ludzi. – Przejąłem ten projekt od znanego ci już pana Jankowskiego, który nadal ze mną współpracuje. Od ponad dziesięciu lat mamy idealne wyniki, udoskonalenia pozwalają na cofnięcie się w czasie o sto lat od dzisiaj, więc lata czterdzieste są idealne, ponieważ nie powodują żadnego ryzyka. Jutro jeden z naszych ludzi ostatni raz zostanie testowo przeniesiony do przeszłości. Mam nadzieję, że przy tym będziesz. Chciałbym, abyś zrozumiał, że to nic strasznego. Ci ludzie też byli przerażeni, nie tylko oni, nawet ja sam. Zostaniesz wyposażony w specjalne zegarki, które pozwolą ci na powrót w dowolnie wybranym momencie. Planowo chcemy wysłać cię tam na rok, ale jeżeli zdecydujesz się zostać dłużej, przestawisz swój zegarek, a my będziemy o tym wiedzieć. U nas minie tyle czasu, ile zechcesz. Mogą być to nawet minuty. Dla pewności, że wszystko będzie idealnie, dostaniesz dwa zegarki. Mają funkcję nagrywania wiadomości, która do nas dotrze. Jeżeli coś pójdzie nie tak, będziesz mógł od razu wrócić, bez żadnych konsekwencji. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, będziesz mógł prosić o wsparcie. Zostawię ci tę jedną teczkę, a o reszcie porozmawiamy po jutrzejszych testach. Do zobaczenia.

[1]Warum? Polnisches Schwein! Ihr müsst alle sterben! (niem.) – Dlaczego? Polska świnio! Wszyscy musicie umrzeć!

Rozdział drugi

Październik 2021 roku

Dalsza część dostępna w wersji pełnej

Spis treści:

Okładka
Karta tytułowa
Prolog
Rozdział pierwszy
Rozdział drugi
Rozdział trzeci
Rozdział czwarty
Rozdział piąty
Rozdział szósty
Rozdział siódmy
Rozdział ósmy
Rozdział dziewiąty
Rozdział dziesiąty
Rozdział jedenasty
Rozdział dwunasty
Rozdział trzynasty
Rozdział czternasty
Rozdział piętnasty
Rozdział szesnasty
Rozdział siedemnasty
Rozdział osiemnasty

W pogoni za losem

ISBN: 978-83-8313-094-1

© Angelika Gawerska i Wydawnictwo Novae Res 2022

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt

jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu

wymaga pisemnej zgody wydawnictwa Novae Res.

Redakcja: Kina Kosiba

Korekta: Maria Ślęczka

Okładka: Aleksandra Bundy

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Zaczytani sp. z o.o. sp. k.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest w księgarni internetowej zaczytani.pl.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Rek