Miasto widmo - Iga Gliwa - ebook

Miasto widmo ebook

Iga Gliwa

1,0

Opis

Dopiero gdy obudzisz się w piekle, twoje dotychczasowe życie okaże się rajem

Jeden dzień, jedno przypadkowe spotkanie, jedna błędna decyzja mogą przekreślić całe dotychczasowe życie. Jedno spojrzenie w oczy może oznaczać wyrok. Wystarczy nieostrożny krok i za chwilę lecisz prosto w przepaść…

Diana była zwyczajną studentką, wspieraną na każdym kroku przez kochającą mamę i babcię. Poukładana i odpowiedzialna, nieśmiało snuła plany na przyszłość. Wszystko zmieniło się w momencie, gdy na jej drodze stanęła Kaja – bogata, ekstrawagancko ubrana dziewczyna, skupiająca na sobie uwagę całego otoczenia. Mimo złych przeczuć najbliższych,
Diana nie potrafiła zdobyć się na dystans wobec nowej przyjaciółki. Wspólny wyjazd do Paryża, który miał być spełnieniem marzeń, okazał się podróżą do dziewiątego kręgu piekła. We współczesnym obozie śmierci Diana musi nauczyć się żyć według reguł wymyślonych przez zwyrodnialców… Czy uda jej się oszukać przeznaczenie i uciec z miasta-widma?

Zgłupiałam. Miałam wrażenie, że widzę w jej oczach litość, gdy na mnie spoglądała. To wszystko sprawiało, że mój stres tylko się wzmagał. Co jest grane? Może jednak z tymi targami coś jest nie tak? Może biorą mnie tam jako pośmiewisko i wzór bezguścia? Miliony myśli krążyły po mojej głowie. Nie miałam odwagi zapytać, co jest grane.
Ruszyliśmy w dalszą drogę. Na siedzeniu leżały dwie butelki z gotowym drinkiem. Kaja wzięła jedną z nich, pokazując mi spojrzeniem, żebym sięgnęła po drugą. Wykonałam jej polecenie i odkręciłam szybko kapsel. Pociągnęłam małego łyka. Alkohol miał wybitnie gorzki smak, bardzo mi nie odpowiadał. Dziewczyna spojrzała na mnie i powiedziała:
– Przepraszam – znowu ta litość w oczach – naprawdę zdążyłam cię polubić.
– Co? O co ci chodzi? – Wypity alkohol rozpływał się w moich żyłach. Dziwnie się czułam, tak jakbym z sekundy na sekundę była coraz bardziej pijana. – Co było w tym drinku?
– Wkrótce zrozumiesz – rzekła cicho i położyła mi palec na ustach.
Straciłam kontakt z rzeczywistością.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 255

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
1,0 (1 ocena)
0
0
0
0
1
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Rozdział 1

Dzisiejszy dzień okazał się totalnie nijaki. Myślałam, że chociaż Asia da się namówić na kawkę po uczelni, ale nie. Odkąd spotyka się z tym swoim Sebastiankiem, całkowicie o mnie zapomniała. Wracałam więc do domu, z kapturem naciągniętym na głowę, bo mżyło. Nawet deszcz był dziś byle jaki. Zdecydowałam się na przechadzkę, bo nigdzie mi się nie spieszyło. W mieszkaniu czekała na mnie tylko babcia, która całymi dniami wpatruje się w telewizor. Spodziewałam się, że mama wróci tak późno, że nawet się nie zobaczymy, bo będę już spała. Ta kobieta pracuje na trzy etaty, aby dać mi i mojej siostrze jak najwięcej, sama z tego nie mając nic. Moja siostra postanowiła przeprowadzić się na wybrzeże i wiedzie tam swoje skomplikowane życie. Mama chciałaby rozwiązać każdy nasz problem za nas, a to stanowczo tak nie działa. Nie uchroni nas przed krzywdami i błędami. Kocham ją nad życie, taką jaka jest, ale mogłaby też zrobić coś dla siebie, o czym kompletnie zapomniała. Obiecałam sobie, że gdy będę niezależna finansowo, zabiorę ją na jakąś wycieczkę za granicę, przykładowo na Majorkę. Będziemy opalać się na leżakach i pić drinki z palemką. Poczujemy się chociaż przez tydzień ekskluzywnie.

Nie mam powodów, żeby narzekać na swój los. Mieszkam w zwyczajnym, pomalowanym na kolorowo bloku, studiuję jeden z mniej wymagających kierunków, czyli Ochronę środowiska. Wychowywałam się bez ojca, ponieważ popadł w alkoholizm. Ale kto teraz ma normalną, pełną rodzinę? Wśród moich znajomych takie osoby mogę policzyć na palcach u jednej ręki. Wiodę przeciętne życie. Wiadomo, mam pełno pomysłów na przyszłość. Planuję osiągnąć coś w życiu, dzięki czemu poczuję się zabezpieczona finansowo i nie będę musiała obracać każdej złotówki pod koniec miesiąca. Jednak póki co po prostu cieszę się z tego, co mam.

Z głową pełną takich myśli wpadłam do domu. Babci telewizor było słychać już od wejścia na klatkę schodową, więc nawet nie trudziłam się, żeby się z nią przywitać. Prawdopodobnie w ogóle by mnie nie zauważyła, wpatrując się z uwagą w wielki ekran. Zrobiłam sobie herbatę, położyłam się do łóżka otulona kocem i zasnęłam, nie wiadomo kiedy.

Gdy się przebudziłam, zegarek na wysłużonym telefonie wskazywał siedemnastą. Wypiłam szybko zimną już herbatę i wyszłam sprawdzić, czy mama wróciła. Nie było dla mnie zaskoczeniem, że nadal jej nie było. Poszłam wreszcie przywitać się z babcią i porozmawiać chwilę o rzeczach nieistotnych. Udało mi się przebić przez ryk telewizora. Wiedziałam, że nawet krótka rozmowa da jej dużo radości, była tym samotnym typem staruszki. Pomijając poranny spacer, całe dnie spędzała sama w domu, jedynymi jej kompanami były seriale.

Następnego dnia czekało mnie kolokwium, do którego wcale nie czułam się przygotowana. Postanowiłam spędzić wieczór, ucząc się do niego lub ostatecznie, gdyby wiedza nie chciała zostawać w głowie, naszykować sobie małą ściągawkę. Przez resztę czasu wgapiałam się w ekran telefonu. Przeglądałam Facebooka, co nie wnosi nic nowego. Tam ciągle wyskakuje to samo, ja jednak uparcie co chwilę sprawdzałam, czy nic się nie zmieniło. To jest chyba pewnego rodzaju zniewolenie.

Znajomi ze studiów planowali w piątek domówkę, o której ciągle pisali w grupowej konwersacji. Nie byłam pewna, czy mam chęci na nią iść. Znając życie, moja dotychczasowa towarzyszka na imprezy, czyli Aśka, będzie wolała spędzić czas z kimś innym. Odczuwałam lekką zazdrość, ale cóż. Muszę w końcu zrozumieć, że facet jest na pierwszym miejscu. Postaram się być dla niej bardziej wyrozumiała przy następnym spotkaniu.

Po przejrzeniu wszystkich nowych postów i wiadomości poszłam wziąć szybki prysznic i położyłam się spać. Może jutro nie zaśpię na poranne wykłady z chemii? Przed wybraniem się do łazienki nastawiłam budzik, żeby później nie zapomnieć.

Nie zaspałam, ale pech chciał, że dzisiaj autobus postanowił nie przyjechać na czas. Pomimo szczerych chęci i tak się spóźniłam. Każdy siedział struty porankiem i słuchał monotonnego głosu wykładowcy. Rozejrzałam się szybko po auli, żeby znaleźć Aśkę i usiąść obok niej, ale jej nie zauważyłam. Pewnie znowu zabalowała w barze z Sebastiankiem i umiera teraz na piekielny ból głowy spowodowany kacem. Na przerwie do niej zadzwonię. Może dzisiaj uda się wypić z nią kawkę. W nikim ze zgromadzonych nie dojrzałam potencjalnego towarzysza do wspólnego spędzenia wykładów, więc zajęłam pierwsze lepsze miejsce, wyjęłam zeszyt i długopis.

Chwilę później wpadła dziewczyna, której kompletnie nie kojarzyłam. Osobę o takim wyglądzie na bank bym zapamiętała. Jej ubiór wskazywał na to, że jest córeczką bogatego tatusia biznesmena. Całkowicie odstawała wizualnie od reszty. Miała długie, ewidentnie przedłużone, blond włosy, spodnie z wysokim stanem w kolorze butelkowej zieleni i bluzeczkę delikatnie odsłaniającą brzuch, na którą narzuciła modną ramoneskę. Całość stylówki podkreślała torebka, która prawdopodobnie kosztowała więcej niż mój telefon. Ku mojemu ogromnemu zdziwieniu usiadła obok mnie i lekko się uśmiechnęła. Najwyraźniej szukała we mnie kompana. Zdumiona faktem, że osoba z wyższych sfer zwraca uwagę na takiego szarego, pospolitego człowieka jak ja, odwzajemniłam uśmiech i odwróciłam wzrok. Niespecjalnie miałam ochotę na zaznajamianie się z nadzianą dziewczynką. Jednak ona nie dawała za wygraną. Szturchnęła mnie ręką, podsuwając karteczkę, na której było napisane: „Jestem Kaja, jestem tu nowa :)”. Pod wiadomością odpisałam szybko: „Diana, miło mi” i zajęłam się robieniem notatek. Nie chciałam oceniać jej pochopnie, jednak z doświadczenia wiedziałam, że ludzie tego pokroju potrafią szydzić z takich jak ja i raczej trzymają się w gronie osób z podobnie wypchanym portfelem. Nie miałam ochoty skończyć jako pośmiewisko lub popychadełko.

Pomimo wyczuwalnego braku zainteresowania z mojej strony laska nie odpuściła sobie. Wykładowca skończył i każdy się zerwał, żeby zdążyć coś wypić lub zapalić papierosa przed następnymi zajęciami. Kaja szybko mnie dogoniła i z szerokim uśmiechem na twarzy zaczęła do mnie zagajać, proponując wspólną kawę. Pomyślałam, że od jednego kubka przyjaciółkami nie zostaniemy. Nie mając nic lepszego do roboty, zgodziłam się. Aśki i tak nie było. Chłopaki z roku patrzyli na nową dziewczynę wzrokiem zdradzającym wszystko. Chcieliby mieć ją w łóżku. Nic więcej. Faceci w naszym wieku chcą tylko tego. Zero zobowiązań, wyłącznie zabawa. Przywitałam się z każdym szybko, nowa z widoczną niechęcią przedstawiła się napaleńcom. Kupiłyśmy kawę i usiadłyśmy na krzesełkach obok automatu.

– Więc co się stało, że wylądowałaś u nas na roku? – spytałam, przerywając chwilową ciszę.

– Wiesz, to skomplikowany temat. Troszkę chciałam się postawić rodzicom i pójść własną ścieżką. Rzuciłam studia prywatne i przeniosłam się tutaj, tylko po to, aby starym dopiec – westchnęła i wzięła łyk napoju. Jej mina zdradzała, że nie do takiej jakości kawy była przyzwyczajona. Jednak starała się ten fakt ukryć.

– Racja, nie można pozwolić rodzicom na to, żeby decydowali za nas, jak nasze życie ma się toczyć – odpowiedziałam szybko. – Myślą, że wiedzą, co jest dla nas najlepsze.

– Szczerze, to mam wątpliwości, czy właśnie tym mój staruszek się kieruje – wyznała.

Nie wiedziałam, co mogę na to odpowiedzieć. Nie umiałam się postawić na jej miejscu, nie znając szczegółów. Więcej nie poruszałyśmy istotnych tematów. Niczego też nie udało mi się o niej dowiedzieć, choć calutki dzień trzymała się mnie jak rzep psiego ogona. Na koniec naszego pobytu na uczelni wymieniłyśmy się telefonami i rozeszłyśmy, każda w swoją stronę.

Po kilku godzinach spędzonych z nową moje podejście do niej stało się odrobinę cieplejsze. Nie zrobiła nic, co mogłoby mnie zbulwersować. Być może należy do tego niewielkiego odsetka normalnych i skromnych, pomimo wypchanego portfela. Nie chciałam jej skreślać tak od razu, jednak planowałam dalej traktować ją z dystansem.

Wracając, zadzwoniłam w końcu do Aśki. Nic a nic się nie pomyliłam, kac męczył ją do tej pory. O spotkaniu znów mogłam zapomnieć. Dotarłam do domu i postanowiłam poeksperymentować w kuchni, żeby umilić sobie resztę dnia. Dzisiaj zdecydowałam się na warzywnego wrapa z kurczakiem. Tortillę delikatnie przypaliłam, mimo tego smakowała bardzo dobrze. Byłam z siebie niezwykle dumna. Chciałam tym arcydziełem poczęstować babcię, jednak ona, swoim zwyczajem, odmówiła. Chyba niekoniecznie wierzyła w moje umiejętności kulinarne. Urażoną dumę schowałam do kieszeni i odbyłam z nią krótką, nic nie znaczącą rozmowę.

Zbliżał się piątek, a ja dalej nie wiedziałam, czy chcę iść na tę domówkę, czy nie. Nawet jeżeli Aśce udałoby się na nią dotrzeć, to i tak w towarzystwie Sebastiana. Miałam wybór pomiędzy siedzeniem w domu, a pójściem na żywioł. Nie wiem czemu, kusiło mnie, żeby nową wziąć ze sobą. Nie umiałam tym razem trzymać języka za zębami i zdecydowałam się powiedzieć jej o swoich planach. Bardzo się ucieszyła. Teraz nie było już odwrotu. Każdy kolejny dzień pogłębiał naszą relację, a moje zaufanie powolutku wzrastało.

Aśka w końcu pojawiła się na uczelni, ale i tak była nieobecna, bo ciągle klepała w telefonie. Nawet za bardzo nie zwróciła uwagi na Kaję. Normalnie zlustrowałaby ją krytycznym spojrzeniem i oceniła jako puszczalską lalę. Jednak dzisiaj wszystko było jej obojętne. Może gdybym zabrała jej telefon sprzed twarzy, zauważyłaby, co się dookoła dzieje. Ach, ta miłość… A po miesiącu czy trzech będzie płacz, że nie wyszło. Ja miałam za sobą jeden poważny związek, który niestety się rozpadł. Wzdrygało mnie na samą myśl o ponownym zaangażowaniu się, jak i na samo wspomnienie o Adrianie. Stanowczo dużo lepiej się czułam jako singielka.

Większość facetów ma teraz złe zamiary wobec dziewczyn, dlatego każdego, który próbuje się mną zainteresować, natychmiastowo i bez pardonu od siebie odpycham. Chłopaki z uczelni już przyzwyczaili się do tego, że trzeba mnie traktować jako ziomka, nie kobietę. Każda próba poklepania mnie po tyłku kończyła się silnym uderzeniem w twarz.

Rozdział 2

Nadszedł ten dzień, mamy piątek, do tego trzynastego. To chyba nie zwiastuje niczego dobrego, ale do odważnych świat należy. Oficjalnie potwierdziłam swoją obecność na domówce, ponadto wspomniałam o obecności Kai. Ekipa z roku nie wiedziała, jak się odnieść do tej informacji, ponieważ jedyną osobą, z którą nowa rozmawiała, byłam ja. Mnie to też się wydawało mocno dziwne, ale nie miałam zamiaru tego analizować.

Przetarłam leniwie oczy. Dobrze, że dzisiaj tylko jedne zajęcia i jeden wykład, na który zwyczajnie nie chciało mi się chodzić. Nawet nie umiałam sobie przypomnieć twarzy wykładowcy. Dwie godzinki byłam zdolna wysiedzieć.

Dzisiaj dotarłam przed czasem. Przed budynkiem spotkałam Aśkę. Jej uroda przykuwała wzrok z daleka. Często farbowane, długie i postrzępione włosy mieniły się różnymi odcieniami, jednak podstawowym kolorem czupryny był brąz. Podkreślał jej piękną oliwkową cerę. Szeroka kurtka ukrywała chude lecz zgrabne ciało. Trudno mi było uwierzyć, że ją widzę.

– Hej, czemu nie pisałaś ani nie dzwoniłaś? – Zlustrowałam ją wzrokiem.

Aśka zaciągnęła się papierosem i leniwie odpowiedziała:

– Ach, wiesz co, sama nie wiedziałam, czy jestem gotowa dzisiaj dotrzeć.

Spojrzała na mnie totalnie nieprzytomnie. Cała ona. Wiecznie nieprzewidywalna i roztrzepana. To dodawało jej uroku, więc się nie dziwię, że dorwała tego swojego przystojniaczka. Postanowiłam poruszyć temat imprezy, jednak była mocno niezdecydowana. Pomiędzy nią a Sebusiem pojawiały się drobne spory i zazdrość. Postanowiłam kolejny raz odpuścić, z mięśniakiem nie wygram.

Przynajmniej Kaja była bardzo entuzjastycznie nastawiona na dzisiejszy wieczór. Nie mogła się doczekać. Miałam nadzieję, że w końcu się otworzy na resztę uczelnianej ekipy. Zaprosiła mnie do siebie, żebyśmy się razem wyszykowały. Chętnie się zgodziłam, jej kosmetyki na pewno są dużo lepsze od moich. W domu szybko zgarnęłam ulubioną spódniczkę i krótki top. Na nogi założyłam długie trampki. Wychodząc, ucałowałam babcię na pożegnanie. Miała niezadowoloną minę. Wiedziała, że nie wrócę na noc, a ona bardzo nie lubiła, gdy to robiłam. Jest totalnym przeciwnikiem alkoholu i każdy, kto pije, nawet z umiarem, jest w jej oczach alkoholikiem. Jednak pomimo olbrzymiej sympatii, którą kierowałam w jej stronę, nie mogłam pozwolić sobie wejść na głowę. Z mamą widziałam się w przelocie przed blokiem. Ona już dawno temu machnęła ręką na moje imprezowanie. W moim odczuciu wcale nie nadużywałam ich cierpliwości. Mam znajomych na roku, którzy codziennie chleją i balują. Ja ograniczam się do weekendowych wypadów.

Na widok domu, pod który podwiózł mnie Bolt, oniemiałam. To była chyba najlepsza chałupa w okolicy, a ta wcale nie należała do biednych. Stały tu wille najbogatszych mieszkańców naszego miasta. Zadzwoniłam dzwonkiem do drzwi. Po chwili otworzyła mi Kaja ze swoim firmowym uśmiechem na twarzy. Jak zwykle wyglądała perfekcyjnie. Nawet w zwykłych legginsach i podkoszulku prezentowała się jak gwiazda filmowa. Poszłam za nią na górę, do jej pokoju. Wcale mnie nie zdziwiło, że robił wrażenie wow, tak jak i reszta posiadłości, której wnętrze było niezwykle okazałe.

– To co, może po lampce wina? – Zaśmiała się swoim perlistym śmiechem. Nie czekając na moją odpowiedź, odkorkowała butelkę z winnicy, której nawet nie znałam. – Żeby ręka się nie trzęsła przy robieniu perfekcyjnej kreski na oku.

– Pewnie, że tak. Może w końcu rozwiąże ci się język i opowiesz mi coś więcej o sobie – powiedziałam pół żartem, pół serio. – Jedyne, co wiem, to to, że prowadzisz domowe wojenki z rodzicami.

Kieliszki zostały wypełnione po brzegi, Kaja swój opróżniła jednym haustem.

– To nie są jakieś tam wojenki, tylko prawdziwe wojny – rzekła, nie tracąc humoru. – Ale spróbuj. – Spojrzała na mnie tak, jakby to było wyzwanie.

Nie chcąc być gorsza, również wychyliłam swój kieliszek do dna. Nie powiedziałabym, że drogie wino jest znacząco lepsze od tego tańszego. Ciekawe, jak z działaniem.

Zabrałyśmy się za makijaż, porzucając poważniejsze tematy. Zobaczyłam kosmetyki, o których marzyłam, ale nie były w zasięgu moich możliwości finansowych. Próbowałam wielu rzeczy w życiu, w tym sztuki robienia make-upu, więc nie byłam w tym najgorsza. Mając dostęp do takich świetnych produktów, nie umiałam z nich nie skorzystać. Kaja chyba była trochę zdziwiona moim kunsztem. Pewnie spodziewała się tego, że nie będę wiedziała, do czego połowa służy. Patrząc w podświetlone lustro, udostępnione mi przez nową koleżankę, widziałam, jak buzia nastolatki zmienia się w twarz prawdziwej superlaski. Na co dzień byłam skromną dziewczyną, jednak umiałam docenić swój wygląd, gdy prawdziwie o niego zadbałam. Tylko makijaż umiał sprawić, że czułam się atrakcyjna.

Kończąc malunki, skończyłyśmy również wino. Nigdy nie byłam mocna w tych sprawach, więc alkohol już nieźle tańcował w moich żyłach – działanie okazało się jednakowe jak w przypadku Fresco z Żabki. Pytanie brzmi: „Po co przepłacać?”. Kaja zaproponowała wypicie kolejnej butelki, czego stanowczo odmówiłam. Nie miałam chęci dotrzeć na domówkę nawalona.

– Pora na strój! – krzyknęła więc i otworzyła swoją wielką garderobę. Nie mogłam wyjść z podziwu. Była zapełniona luksusowymi ubraniami. Sukienki wisiały na wieszakach, miliony par butów stały na podświetlonych półeczkach, nie wspominając o całych stertach spodni i bluzeczek. Niemożliwe, że zdążyła to wszystko założyć na siebie choć raz. Widząc moją minę, dopowiedziała: – Och, oczywiście jeżeli chcesz założyć coś z mojej szafy, to nie krępuj się. – W jej oczach tańczyło niezrozumiałe przeze mnie rozbawienie. Podejrzewałam, że po raz pierwszy zabawiała się z biedakiem.

Wtedy chyba mnie kupiła, zdobyła moje pełne zaufanie. No dobra, prawie pełne. Taka łatwa nie jestem. Wbiegłam do środka i zaczęłam przeglądać sukienki i buty. Wybrałam sobie coś w podobnym stylu do tego, co miałam na sobie. Spódniczka była koloru butelkowego i miała wysoki stan, a dekolt czarnego topu wykończony był delikatną koronką. Zostałam przy swoich butach. Podejrzewam, że conversy markowo nie odstawały od reszty. Uwielbiałam łączyć styl elegancki ze sportowym. Kaja postawiła na samą elegancję. Założyła bordową luźną sukienkę, a do tego balerinki. Kolejny raz udowodniła mi, że na niej wszystko wygląda dobrze.

Na domówkę oczywiście się spóźniłyśmy, lecz nikomu to nie przeszkadzało. Większość była już wstawiona. Z tego, co mi wiadomo, co poniektórzy zaczęli, ledwie wyszli z zajęć. Znaleźli się też śmiałkowie, którzy flaszkę rozpracowali jeszcze na uczelni, bo z tyłu sali słychać było niekończące się śmiechy. Ja przez te parę godzin zdążyłam już przetrzeźwieć, co było mi mocno na rękę. Można powiedzieć, że zaczynałam od zera.

Większość znajomych siedziała przy stole, wśród nich wypatrzyłam Aśkę z Sebastianem. Byłam zawiedziona, że nie dała mi znać o tym, że przyjdzie. Szybko zajęłyśmy miejsca obok nich, a Asia podała nam po butelce z piwem. Udałam, że witam się z nią buziakiem, szepcząc jej na ucho, że jest zwyczajną zołzą, która o mnie zapomniała. Utuliła mnie, wiedząc, że szybko jej odpuszczę. Kaja chętnie wdała się w rozmowę z zakochaną parą, co było dla mnie zaskoczeniem.

Alkohol dodał chłopakom odwagi i co chwilę któryś z nich starał się zdobywać względy nowej, lecz po kilku minutach rozmowy każdego zbywała. Kamil ode mnie z grupy próbował podbić nawet do mnie, ale nic z tego. Tym razem udało się bez uprzejmego liścia w twarz. Za dobrze go znam, żeby cokolwiek mogło z tego wyniknąć, nie umiałam na niego patrzeć jak na potencjalnego partnera. Na samą myśl o tym robiło mi się niedobrze.

Chłopak, którego średnio kojarzyłam, postawił na środku stołu litrową butelkę wódki. Wszyscy byli chętni, łącznie z nami. Wódka w błyskawicznym tempie wypełniła plastikowe kieliszki, które równie szybko zostały opróżnione.

Po kilku szotach czułam już, że powinnam sobie odpuścić. Aśka z Sebastianem gdzieś zniknęli. Tym razem moją winą było, że nawet nie zorientowałam się kiedy. Kaja wyglądała na tak samo pijaną jak ja. Wyszłyśmy ochłonąć na świeże powietrze.

– Może ci się wydawać, że moje życie jest zajebiste. Ale moje życie jest do dupy – wypaliła, odpalając papierosa. Nigdy wcześniej nie widziałam, żeby paliła. – Rodzice myślą, że pieniędzmi naprawią wszystkie błędy, które popełniają.

Byłam zdziwiona jej nagłą wylewnością, a alkohol krążący w moich żyłach kazał kontynuować temat.

– Ale jak to? Dziewczyno, masz życie jak marzenie! Za pieniądze możesz wszystko, każdy cię chce, nikt na ciebie nie popatrzy z pogardą – wybełkotałam, nie zważając na to, co powinnam mówić, a czego nie. Nienawidzę tego u siebie, gdy piję. – Pieniądze dają władzę, dałabym wiele za możliwość bycia kimś.

– Rodzice tylko pracują, nawet ich nie widuję, dostaję po prostu przelew na konto. Myślisz, że to mi daje szczęście? Szczęścia w miłości też nie mam, każdy ode mnie chce tylko jednego. A znajomi są tylko dla kasy – zaczęła dzielnie bronić swoich racji. – Osobiście uważam, że można być kimś, nie mając pieniędzy. Nie powinno cię to obchodzić, jak dużo osób to docenia. Najważniejsze, abyś ty czuła się wartościową osobą.

W głębi serca wiedziałam, że ma rację. Jednak upór i duma nie pozwalały mi się do tego przyznać. Trudno było jej nie zazdrościć materialnego powodzenia.

– Nie trzeba być bogatym, żeby nie widywać rodziców – westchnęłam. Kwestię braku kontaktu z nimi rozumiałam świetnie. Jednak dalej twierdziłam, że łatwiej się płacze w mercedesie, niż jadąc autobusem.

Nasze żale postanowił przerwać Kamil, wpadając na taras z butlą szampana w ręce, i zaciągnął nas z powrotem do domu. Szampan dodał nam energii, którą postanowiłyśmy wykorzystać na taniec. Co jakiś czas czułam różne ręce, ocierające się o moje ciało. Tym razem postanowiłam nie psuć sobie imprezy i odpuścić.

Wychodząc, na dobitkę, postanowiłyśmy wziąć sobie po piwie. Szłyśmy uliczką, głośno śpiewając disco polo. W świetle latarni spacerowały nasze cienie z butelkami podniesionymi w górę w geście toastu.

Rozdział 3

Obudziłam się z niemiłosiernym bólem głowy. Jezu, po co ja to wszystko ze sobą mieszałam? Wiedziałam, że mój żołądek ruszy dopiero około osiemnastej. Spojrzałam na telefon, miałam dwie wiadomości. Jedna była od Kai, napisała, że impreza była zajebista i oby więcej takich. Druga była od Aśki. Przeczytałam, że nie podoba jej się Kaja, uważa, że jest fałszywa i nie ma dobrych zamiarów. Mnie natomiast ta impreza jeszcze bardziej do niej zbliżyła. Nie pamiętałam wszystkiego, ale czułam, że nasza więź się zacieśniła i sobie zaufałyśmy. Przejrzałam galerię w telefonie i zobaczyłam zdjęcia z moją nową kompanką. Myśli kłębiły się w mojej głowie. Aśkę znam od małego, a Kaję raptem tydzień. Jednak dla Aśki przestałam się liczyć, odkąd pojawił się Sebastian, co mnie, pomimo dużej dozy wyrozumiałości, zwyczajnie bolało. Kiedyś mogłam się z nią spotykać dzień w dzień i zostało to tak nagle odcięte. Nie chciałam, mimo wszystko, stanąć przed wyborem między jedną a drugą. Postanowiłam pójść pod gorący prysznic, tam myśli zawsze wskakiwały na odpowiednie tory.

Pomimo kaca, który rozsadzał moją czaszkę, zdecydowałam się wymusić na Aśce spotkanie. Musiałam się dowiedzieć ze szczegółami, co sprawiło, że wyrobiła sobie tak krzywdzącą opinię na temat Kai. Odebrała po trzecim sygnale.

– No, co tam? – Jej niemrawy głos świadczył o tym, że ją obudziłam.

– Widzimy się za pół godziny w parku miejskim, czy tego chcesz, czy nie. Musimy wreszcie ze sobą porozmawiać twarzą w twarz – rzuciłam do słuchawki stanowczym tonem.

– No dobra, tylko za godzinę – odpowiedziała bez wymówek, co mnie mocno zdziwiło.

– To do zobaczenia – powiedziałam i się rozłączyłam.

Ubrałam szybko swoje najwygodniejsze legginsy i najszerszą bluzę, jaka wisiała w mojej szafie. Podczas przygotowań mój telefon zaczął dzwonić i zobaczyłam imię Kai na wyświetlaczu. Tym razem ją zignorowałam. Wypiłam szybką kawę i wyruszyłam na spotkanie z przyjaciółką.

Gdy dotarłam na miejsce, Aśki jeszcze nie było. Postanowiłam na nią zaczekać na starej fontannie, która od dawna była nieczynna. Czas oczekiwania umiliłam sobie, obserwując ludzi. Nieopodal mama bawiła się z trójką dzieci. Widać było, że macierzyństwo ją wymęczyło. Dzieci zadowolone, poubierane w kolorowe gumowce skakały po kałużach i zbierały liście. Myślę, że mimo wszystko to szczęśliwa kobieta, a może się mylę? Może została samotną matką, ponieważ ojciec dzieci odszedł do dziesięć lat młodszej blondynki z ciałem modelki? Niestety ta teza w dzisiejszych czasach była bardzo realna. Pomyślałam jednak, że dzieci są w stanie wynagrodzić wiele krzywd wyrządzonych przez los. Tuż obok na ławce przysiadła sędziwa kobieta. W ręce trzymała smycz, do której uczepiony był malutki brązowy kundelek. Siedział grzecznie przy ławce i dotrzymywał towarzystwa starszej pani. Z jej twarzy wnioskowałam, że przeżyła szczęśliwe życie, a teraz każdy kolejny dzień w zdrowiu daje jej radość. Przez chwilę nasze spojrzenia się skrzyżowały, na co kobieta zareagowała serdecznym uśmiechem, który szybko odwzajemniłam. W tym momencie ujrzałam na horyzoncie Asię, więc ruszyłam w jej kierunku. Wymieniłyśmy się szybkim buziakiem w policzek na powitanie i poszłyśmy alejką wzdłuż parku.

– Co się stało, że Sebastianek postanowił wypuścić cię ze swoich seksownych ramion? – zapytałam ironicznie, a jej mina zrzedła.

– Daj spokój. Pierwszy grubszy kryzys w związku nas dopadł. Na imprezie pokazał, że jest zazdrosny nawet o najbrzydszego faceta w okolicy. – Skrzywiła się na samą myśl o tym. – Albo sobie ufamy, albo daleko nie zajedziemy.

– To dlatego tak szybko się zawinęliście? – zaczęłam dopytywać, próbując ustalać fakty. – Nawet nie wiem, kiedy zniknęliście.

– Tak. Po drodze jeszcze bardziej się pożarliśmy i poszliśmy każdy we własnym kierunku. – Oczy Aśki aż świeciły ze złości. – Dzisiaj nie dostałam od niego nawet jednej wiadomości.

– Mogę się założyć, że odpłaciłaś się pięknym za nadobne i również nie dałaś oznak życia? – Zaczęłam się śmiać z tej, dla mnie piekielnie komicznej, sytuacji.

– Och, jak ty mnie znasz! – odparowała Asia. – Ale myślę, że nie chciałaś się spotkać, żeby o tym pogadać, co? – Zlustrowała mnie wzrokiem od góry do dołu.

– Ty też mnie, widzę, dobrze znasz. – Ponownie parsknęłam śmiechem. – Więc mów mi teraz szybko, co miałaś na myśli, pisząc mi SMS o takiej treści? – Wraz z wypowiadaniem tych słów moja twarz spoważniała.

– Naprawdę wierzysz w to, że osoba takiego pokroju mogłaby się bezinteresownie zadawać z kimś takim, jak ty? Fałsz wylewa jej się z kieszeni! – Twarz Aśki kolejny raz pociemniała ze złości. – Niby dlaczego jedyną osobą, z którą jest zdolna porozmawiać, jesteś ty? Ze mną i Sebkiem na imprezie konwersowała wyraźnie z łaski.

– Nie rozumiem, o co ci chodzi. Z początku również miałam takie wrażenie, jednak zdążyłam ją poznać lepiej. Uwierz, że są w takim środowisku ludzie, którzy nie oceniają innych po metkach z ubrań i ona z pewnością do nich należy – zaczęłam pospiesznie tłumaczyć swoją nową koleżankę. – Przebywałam z nią parę ładnych dni, gdy ty miałaś mnie w dupie, bo liczył się tylko twój kochaś. I dobrze, że do rozmowy wybrała akurat mnie! Inaczej zostałabym sama.

– I myślisz, że wystarczyło ci tylko kilka dni i parę dobrych uczynków, żeby poznać jej prawdziwe zamiary? – Jej twarz wykrzywiał grymas niezrozumienia. – Widziałam jej spojrzenia w stronę naszych chłopaków. Nie był to wzrok aprobaty, tylko żywej pogardy. Ta dziewczyna może się wozić tylko z takimi, co posiadają sportową furę o ekstremalnie niskim zawieszeniu.

– Ja też bym się nie interesowała facetem, który widzi we mnie tylko laskę, którą można w łatwy sposób zaciągnąć do łóżka, więc wybacz, ale twoja ocenia jest dosyć niesprawiedliwa. – Tym razem moja twarz się wykrzywiła w poczuciu oburzenia.

– Wiesz co? Rób, co chcesz! Tylko potem mi nie mów, że cię nie ostrzegałam. Jeszcze będziesz prosić Asię, żeby wyciągnęła cię z jakiegoś bagna – zaczęła na mnie krzyczeć – ale Asia nie będzie już taka głupia i pokaże ci wtedy środkowy palec!

Już się przyzwyczaiłam, że do wszystkiego podchodzi emocjonalnie, do tego pokłóciła się z chłopakiem, to i mi się obrywa podwójnie. Jednak słowa skierowane do mnie były mocno nieprzemyślane i bardzo mnie dotknęły.

– Trochę innej rozmowy się po tobie spodziewałam, ale spotkałaś się ze mną chyba tylko po to, aby mieć się na kim wyżyć po kłótni z Sebusiem – palnęłam, wiedząc, że to ją zaboli. Niech nie myśli, że tylko ja mam cierpieć. – Gdy z nim jest wszystko ok, nawet nie pomyślisz o moim istnieniu!

– W takim razie zakończmy to spotkanie! – wycedziła przez zęby. – Miłego życia jako popychadełko bogatej paniusi!

– Miłego życia jako niewolnica swojego ukochanego! – odparowałam.

Odwróciłam się szybko na pięcie i zaczęłam iść w swoją stronę. Musiałam mocno zacisnąć ręce w pięści, ponieważ łzy cisnęły mi się do oczu. Nienawidziłam pokazywać swoich słabości w miejscach publicznych. Postanowiłam, że nie obrócę się ani razu. Nie chciałam wiedzieć, czy również poszła, czy może jednak została i chciała się pojednać. Niech się zastanowi, czy czasem nie wypadałoby ugryźć się w język. Zatrzymałam się przy ławce, której z pewnością nie było widać z miejsca, w którym rozstałam się z Aśką. Musiałam przemyśleć, co teraz ze sobą zrobić. Jedyne, co mi przychodziło do głowy, to rozmowa z Kają. Wyjęłam szybko telefon z torebki i wybrałam jej numer.

– Hejo, jak tam samopoczucie, laska? – usłyszałam w telefonie jej wiecznie zadowolony głos. – Duży kac?

– No, hej. A Właśnie byłam na spacerze, który miał go uleczyć, ale nici z tego wyszły – odpowiedziałam. – Pomyślałam, że może byśmy się spotkały?

Miałam cholerną potrzebę porozmawiać z nią. Upewnić się, że dalej jest tą samą życzliwą i uśmiechniętą od ucha do ucha dziewczyną. Zresztą dzisiejsze spotkanie z Aśką utwierdziło mnie w przekonaniu, że bez Kai zostanę sama.

– A możesz wpaść do mnie? Nie wyglądam dzisiaj jak milion dolców, więc wolałabym się nikomu nie pokazywać w takim stanie. – Zachichotała.

– Pewnie. Zamawiam Bolta i zaraz u ciebie będę. – Rozłączyłam się i zamówiłam kurs.

Kierowca chyba widział, że mam zły nastrój i nawet nie próbował mnie zagadywać. Podróż odbyła się w kompletnej ciszy, a ja obserwowałam przez okno łysiejące drzewa. Jesień jest piękną porą roku, ale taką krzywdzącą dla przyrody.

Po dziesięciu minutach byłam już na miejscu. Tym razem dużo pewniejszym krokiem ruszyłam w stronę drzwi wejściowych olbrzymiej willi. Po krótkiej chwili od wciśnięcia dzwonka otworzyła mi Kaja ubrana w różowy dresowy komplet. Na twarz miała nałożoną maseczkę, a swoje długie blond włosy związała w wysokiego kucyka.

– Miło cię widzieć! Wchodź! – krzyknęła entuzjastycznie.

Zaraz po przekroczeniu progu otrzymałam od niej szczerego, mokrego całusa w policzek. Nie byłam pewna, czy jest sama w domu, czy powinnam od progu krzyczeć dzień dobry.

– Ale mnie wyśliniłaś. – Zaśmiałam się. – Sama jesteś?

– Tak – odpowiedziała, nie wchodząc w szczegóły. – Chodź na górę, spacer nie pomógł, to spróbujemy uleczyć się tym, czym się strułyśmy.

Kiedy weszłam do jej pokoju, na okrągłym, szklanym stoliku ujrzałam butelkę szampana, a obok dwa kieliszki. Miałam nadzieję, że ten przyniesie lepsze skutki niż wczorajszy.

– Dobra, dzisiaj ja otwieram i polewam, bo czy chcesz, czy nie chcesz, musisz wysłuchać moich żali i smutków – rzuciłam niby wesoło.

– Nie mogę się doczekać. Tylko czekaj, zmyję sobie maseczkę. – Wyszła szybko, nucąc coś pod nosem.

Zabrałam się do dzieła. Wzięłam do ręki butelkę prawdopodobnie niemiłosiernie drogiego szampana i zaczęłam ją rozbrajać. Byłam z siebie dumna, bo po otwarciu nie wylała się ani jedna kropla. Nalałam do pełna. To ma być w końcu przyjacielskie, a nie eleganckie, picie szampana. Kaja wróciła i siadła przy stoliku naprzeciwko mnie.

– Zamieniam się w słuch. Ktoś cię obraził wczoraj na imprezie? – spytała. Jej mina wyrażała chyba delikatną troskę o moją osobę. – Myślałam, że nie odstępowałam cię na krok.

Dalsza część książki dostępna w wersji pełnej

Rozdział 4

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 5

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 6

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 7

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 8

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 9

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 10

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 11

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 12

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 13

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 14

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 15

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 16

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 17

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 18

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 19

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 20

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 21

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 22

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 23

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 24

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 25

Dostępne w wersji pełnej

Rozdział 26

Dostępne w wersji pełnej

Miasto widmo

ISBN: 978-83-8313-724-7

© Iga Gliwa i Wydawnictwo Novae Res 2023

Wszelkie prawa zastrzeżone. Kopiowanie, reprodukcja lub odczyt jakiegokolwiek fragmentu tej książki w środkach masowego przekazu wymaga pisemnej zgody Wydawnictwa Novae Res.

REDAKCJA: Maria Bickmann-Dębińska

KOREKTA: Magdalena Brzezowska-Borcz

OKŁADKA: Michał Duława

ZDJĘCIA NA OKŁADCE: Zachary Kyra-Derksen on Unsplash Joel Jasmin Forestbird on Unsplash Oksana Mizina | Sutterstock.com

Wydawnictwo Novae Res należy do grupy wydawniczej Zaczytani.

Zaczytani sp. z o.o. sp. k.

ul. Świętojańska 9/4, 81-368 Gdynia

tel.: 58 716 78 59, e-mail: [email protected]

http://novaeres.pl

Publikacja dostępna jest na stronie zaczytani.pl.

Na zlecenie Woblink

woblink.com

plik przygotowała Katarzyna Błaszczyk