Filozofia lekkiego plecaka - Kamilla Kruk Marcin Osman - ebook

Filozofia lekkiego plecaka ebook

Kamilla Kruk Marcin Osman

4,0

Opis

Jak w życiu pełnym oczekiwań i wymagań odnaleźć swoją drogę do tego, co dla ciebie ważne?
Jak niezagracić życia zbędnymi rzeczami, niewspierającymi relacjami czy niepotrzebnymi obowiązkami?
Do swojego życiowego plecaka pakujesz posiadane przedmioty, relacje z ludźmi, doświadczenia, rutynę, która już się nie sprawdza. Czasami czujesz się tym przytłoczony. Dźwiganie tego plecaka jest ciężkie i trudno nawet pomyśleć, że można go rozpakować.
Podpowiemy ci, jak to zrobić.
Dowiedz się:
.w co warto inwestować, a co można pożyczyć,
.dlaczego nie zawsze trzeba kupować dom,
.jak pracować mądrzej, a nie ciężej,
.jak ograniczyć relacje z osobami, z którymi nam już nie po drodze,
.jak zmniejszyć presję obowiązków,
.czym Filozofia lekkiego plecaka różni się od minimalizmu.
Wprowadź w życie filozofię lekkiego plecaka i ciesz się luzem!

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 177

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,0 (21 ocen)
12
3
2
2
2
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
CZT15817

Nie oderwiesz się od lektury

Książka ta daje nam do myślenia jak dużo rzeczy i czynosci jest zbędne w naszym życiu. Ciekawie napisana. Polecam każdemu kto chce zrzucić z pleców ciężar codziennych obowiązków i oczekiwań innych ludzi , a zająć się tym co dla nas samych wazne.
10
KapitanWojtek

Nie oderwiesz się od lektury

ciekawa i pouczjąca
00
lsawickagalka

Nie oderwiesz się od lektury

Ciekawe spojrzenie na otaczający nasz świat. Bardzo cenne uwagi. Książka nie tylko do czytania, ale może przede wszystkim do studiowania. Warto ją przeczytać wiele razy i ciągle do niej wracać. Może być inspiracją do zmian naszego życia na lepsze! Gorąco polecam!
00

Popularność




I. Wstęp

Skąd wzięła się ta książka i jak to się stało, że filozofia lekkiego plecaka w ogóle pojawiła się w naszym życiu?

Na pew­no nie prze­czy­ta­cie tu opo­wie­ści o tym, że ka­żde z nas już od dzie­ci­ństwa mia­ło ta­kie po­de­jście do gro­ma­dze­nia rze­czy, do świa­ta, do oto­cze­nia, że od za­wsze mo­żna się było spo­dzie­wać, że na­sze ży­cie po­to­czy się w ten spo­sób. Po­wiem wi­ęcej, z na­sze­go punk­tu wi­dze­nia ab­so­lut­nie nic nie wska­zy­wa­ło na to, że na­sze my­śle­nie, a za­tem też pra­ca i ży­cie, pój­dą w kie­run­ku lek­kie­go ple­ca­ka.

KA­MI­LA:

Ja, Ka­mi­la, od za­wsze uwiel­bia­łam ksi­ążki i jako dziec­ko ma­rzy­łam o tym, by mieć ogrom­ną bi­blio­te­kę z pó­łka­mi po sam su­fit, tak wy­so­ki­mi, że po­trzeb­na by­ła­by dra­bi­na, by si­ęgnąć po ksi­ążki z naj­wy­ższych rzędów, i z wiel­ki­mi fo­te­la­mi. No i oczy­wi­ście o tym, by wcho­dząc do ksi­ęgar­ni, móc ku­pić ka­żdą ksi­ążkę, któ­rej za­pra­gnę.

Mar­cin:

Z ko­lei ja, Mar­cin, mia­łem naj­wi­ęk­szą ko­lek­cję ksi­ążek w aka­de­mi­ku. A od dzie­ci­ństwa pa­sjo­no­wa­łem się ło­wie­niem ryb i żad­na ilo­ść sprzętu, przy­nęt czy ma­te­ria­łów do two­rze­nia tzw. much nie była dla mnie wy­star­cza­jąca.

 

Na­sze wy­obra­że­nia na te­mat ży­cia, pro­wa­dze­nia biz­ne­su, spędza­nia wol­ne­go cza­su i wie­lu in­nych co­dzien­nych spraw w za­sa­dzie nie od­bie­ga­ły od tego, co w na­szym spo­łe­cze­ństwie uzna­je się za nor­mę. Nie­mniej jed­nak ja, Mar­cin, przez zna­jo­mych w trak­cie stu­diów żar­to­bli­wie na­zy­wa­ny by­łem „kró­lem bar­te­ru”, bo już wte­dy or­ga­ni­zu­jąc roz­ma­ite stu­denc­kie wy­da­rze­nia, po­tra­fi­łem za­ła­twić ró­żne rze­czy (prze­kąski, ksi­ążki czy sprzęt spor­to­wy) na za­sa­dzie wy­mia­ny bar­te­ro­wej, a więc omi­ja­jąc kla­sycz­ne po­de­jście za­kła­da­jące, że „mu­si­my mieć pie­ni­ądze, żeby to ku­pić”. A ja, Ka­mi­la, od za­wsze lu­bi­łam po­rząd­ko­wać (nie my­lić ze sprząta­niem!), zaś pra­ca tre­ne­ra i szko­le­niow­ca, zwi­ąza­na z pod­ró­żo­wa­niem po ca­łej Pol­sce, była pierw­szym eta­pem na mo­jej dro­dze do tego, by spryt­niej się or­ga­ni­zo­wać i pa­ko­wać tak, by nie za­bie­rać ze sobą zbyt wie­lu rze­czy.

Za­tem po­ja­wie­nie się fi­lo­zo­fii lek­kie­go ple­ca­ka w na­szym ży­ciu było pro­ce­sem, któ­ry, jak w wie­lu po­dob­nych przy­pad­kach bywa, wy­ni­kał z nie­za­do­wo­le­nia z do­tych­cza­so­we­go sta­nu rze­czy oraz z dąże­nia do tego, by żyć le­piej i bar­dziej po swo­je­mu.

Na jej wy­kszta­łce­nie się na pew­no mia­ły też wpływ war­to­ści wpo­jo­ne nam przez na­szych ro­dzi­ców. I nie, nie cho­dzi o to, że taki spo­sób my­śle­nia wy­ssa­li­śmy wraz z mle­kiem ma­tek, znacz­nie częściej bo­wiem w na­szym ży­ciu po­ja­wia­ły się do­świad­cze­nia, któ­re były w opo­zy­cji do war­to­ści prze­ka­za­nych nam przez szko­łę czy wy­cho­wa­nie. Jed­nak część owych war­to­ści kul­ty­wu­je­my z przy­jem­no­ścią, inne na­to­miast po­sta­no­wi­li­śmy po­że­gnać i za­mie­nić na wy­bra­ne przez sie­bie.

Ogromny wpływ na nasze myślenie miały zarówno książki, filmy, szkolenia, jak i różne wydarzenia z naszego życia. Do zmiany naszej filozofii życiowej najbardziej przyczyniły się:

•Książka 4-go­dzin­ny ty­dzień pra­cy Timothy’ego Ferrissa1), któ­ra to zresz­tą dla wie­lu na­szych zna­jo­mych sta­ła się in­spi­ra­cją do tego, by po­szu­ki­wać in­nych spo­so­bów pra­cy i pro­wa­dze­nia biz­ne­su niż kla­sycz­ne osiem go­dzin dzien­nie pięć razy w ty­go­dniu. Fer­riss roz­pa­lił w nas też iskier­kę na­dziei na to, że mo­żna stwo­rzyć dla sie­bie fir­mę, któ­ra po­zwa­la na pra­cę z ró­żnych miejsc na Zie­mi, a za­tem unie­za­le­żnia nas od miej­sca prze­by­wa­nia i miej­sce prze­by­wa­nia od obo­wi­ąz­ków za­wo­do­wych.

1) Timothy Ferriss, 4-go­dzin­ny ty­dzień pra­cy, tłum. Ani­ta Do­ro­ba, MT Biz­nes, War­sza­wa 2011.

•Seria różnych książek dotyczących łączenia zarabiania z podróżowaniem, przede wszystkim pokazujących jednak inne sposoby podejścia do życia, jak Va­ga­bon­ding Rol­fa Pot­t­sa2) czy The Art of Non-Con­for­mi­ty Chri­sa Gu­il­le­be­au3), i po­ja­wie­nie się eks­tre­mal­nie ta­nich lo­tów (naj­ta­ńsze bi­le­ty ku­pi­li­śmy kie­dyś po zło­tów­ce), któ­re spo­wo­do­wa­ły, że od­wa­ży­li­śmy się ru­szyć w świat na week­end, na ty­dzień, a po­tem na dłu­żej.

2)Rolf Potts, Va­ga­bon­ding: An Un­com­mon Gu­ide to the Art of Long-Term World Tra­vel, Vil­lard Bo­oks, 2002.

3)Chris Gu­il­le­be­au, The Art of Non-Con­for­mi­ty: Set Your Own Ru­les, Live the Life You Want, and Chan­ge the World, Tar­cher Pe­ri­gee, 2010.

•W tam­tym cza­sie duże zna­cze­nie mia­ło też to, że ka­żde z nas, tro­chę nie­za­le­żnie, a tro­chę wspól­nie, pracowało nad swoim rozwojem. Może się to wydawać czymś oczywistym, ale z perspektywy czasu naprawdę widzimy, jak robienie swoich pierwszych buc­ket list, czy­li list rze­czy, któ­re chce się zro­bić przed śmier­cią, czy też opi­sy­wa­nie swo­je­go wy­ma­rzo­ne­go dnia otwie­ra­ło na­sze my­śle­nie na nowe opcje i po­zwa­la­ło nam spre­cy­zo­wać, cze­go rze­czy­wi­ście chce­my. Wte­dy też po raz pierw­szy zda­li­śmy so­bie spra­wę z tego, że na­sze wy­obra­że­nia co do na­szej przy­szło­ści i na­sze­go ży­cia pe­łne są punk­tów, co do któ­rych wy­da­je nam się, że po­win­ni­śmy ich chcieć lub że ka­żdy tego chce. Wra­ca­nie do tych za­dań, w ró­żnej for­mie, na ko­lej­nych szko­le­niach po­zwo­li­ło nam zo­ba­czyć, że li­sta sta­łych punk­tów jest tak na­praw­dę nie­wiel­ka, a po­zo­sta­łe to często jed­nak pro­jek­cja ocze­ki­wań oto­cze­nia i na­szych wy­obra­żeń o tym, cze­go chcą inni lu­dzie.

•Bar­dzo wa­żnym wy­da­rze­niem było też zamknięcie przez Marcina firmy. Choć tworzył ją pełen marzeń i pasji, po czasie okazało się, że był to biznes niedopasowany do jego kompetencji, potrzeb oraz stylu życia, jaki chciał prowadzić. Upadek firmy stał się katalizatorem, by w kontekście biznesu poszukać jeszcze bardziej dopasowanych do nas dróg i metod działania. W efekcie Marcin trafił na Noaha Kagana i jego kurs How to Make a $1,000 a Month4)(Jak za­ro­bić ty­si­ąc w mie­si­ąc), któ­ry po­ka­zał nam inne po­de­jście do biz­ne­su i nowe na­rzędzia do jego pro­wa­dze­nia, a ta­kże stał się bez­po­śred­nią przy­czy­ną wy­da­nia ksi­ążki Biz­nes ci ucie­ka5). Pó­źniej sto­so­wa­nie me­tod No­aha do­pro­wa­dzi­ło nas do stwo­rze­nia wła­sne­go wy­daw­nic­twa.

4) Kurs znajdziesz na platformie AppSumo, https://appsumo.teachable.com/p/monthly1k [dostęp: 11.08.2022].

5) Marcin Osman, Biz­nes ci ucie­ka, OSM­po­wer, War­sza­wa 2014.

•Książki Re­mo­te6) i Re­work7) Jasona Frieda i Davida Heinemeiera Hanssona pokazujące, że prowadzenie biznesu wcale nie polega na wynajmowaniu wielkiego biura, zatrudnianiu setek pracowników i tworzeniu rozbudowanej struktury (co zresztą zbiegało się z naszymi obserwacjami i pierwszymi doświadczeniami).

6)Ja­son Fried, Da­vid He­ine­me­ier Hans­son, Re­mo­te. Pra­cuj zdal­nie, biu­ro jest zbęd­ne, tłum. Prze­my­sław Ja­nic­ki, He­lion, Gli­wi­ce 2018.

7)Ja­son Fried, Da­vid He­ine­me­ier Hans­son, Re­work, tłum. Anna Kanc­lerz, He­lion, Gli­wi­ce 2014.

•Do tego z fil­mu W chmu­rach8) za­po­ży­czy­li­śmy metaforę lekkiego plecaka, która idealnie współgrała też z naszymi ówczesnymi podróżami tanimi liniami (ale do tego jeszcze wrócimy).

8)W chmu­rach [film], ty­tuł oryg. Up in the Air, reż. Ja­son Re­it­man, USA 2009.

 

Pa­trząc z per­spek­ty­wy cza­su, ta­kich drob­nych ele­men­tów, któ­re wpły­wa­ły na na­sze po­de­jście do ży­cia, było znacz­nie wi­ęcej. Na ko­lej­nych stro­nach przy­to­czy­my jesz­cze nie­je­den ty­tuł ksi­ążki i nie­jed­no ćwi­cze­nie, któ­re po­mo­gły nam le­piej zro­zu­mieć, co na­praw­dę jest na­szym ma­rze­niem i jaką ży­cio­wą dro­gą chce­my podążać, a co wtło­czy­ły nam w gło­wy ocze­ki­wa­nia spo­łecz­ne oraz wspó­łcze­sna po­pkul­tu­ra.

Gdy za­częli­śmy zmie­niać na­sze ży­cie, gdy za­częli­śmy wy­pra­co­wy­wać na­szą fi­lo­zo­fię lek­kie­go ple­ca­ka, by­li­śmy tyl­ko we dwo­je. Wie­le osób mó­wi­ło nam, że na­sze za­sa­dy nie spraw­dzą się przy dzie­ciach: „zo­ba­czy­cie, że was to usa­dzi”, „no, mo­że­cie tak mó­wić i żyć, bo nie ma­cie dzie­ci”. Te­raz do­łączy­ła do nas dwój­ka na­szych dzie­ci, a więc za­czął się też inny etap na­sze­go ży­cia. I wie­le rze­czy się w nim zmie­ni­ło, ale klu­czo­we za­sa­dy, któ­ry­mi się kie­ru­je­my, nie ule­gły zmia­nie.

Wie­le osób uprasz­cza na­sze po­de­jście do eli­mi­no­wa­nia rze­czy ze swo­je­go ży­cia, tym sa­mym wrzu­ca­jąc fi­lo­zo­fię lek­kie­go ple­ca­ka do ka­te­go­rii mi­ni­ma­lizm. A my mó­wi­my: je­śli chce­cie być wła­ści­cie­la­mi pa­ła­cu lub dwu­dzie­stu do­mów, to też jest okej, pod wa­run­kiem jed­nak, że wam to do­brze słu­ży i że jest to uży­tecz­ne dla was i dla wa­sze­go ży­cia. Po­głębie­nie tego te­ma­tu znaj­dzie­cie na ko­lej­nych stro­nach tej ksi­ążki.

Jak wi­dać, na­sza dro­ga do fi­lo­zo­fii lek­kie­go ple­ca­ka była pro­ce­sem i do ta­kie­go pro­ce­su za­pra­sza­my rów­nież was. Może oka­że się, że sko­ro si­ęgnęli­ście po tę ksi­ążkę, to część ele­men­tów tego po­de­jścia jest wam bli­ska i już te­raz sto­su­je­cie je w swo­im ży­ciu. A może znaj­dzie­cie tu in­spi­ra­cje, jak jesz­cze mo­że­cie wdra­żać fi­lo­zo­fię lek­kie­go ple­ca­ka do swo­je­go ży­cia albo jak sto­so­wać ją w ta­kich jego ob­sza­rach, w któ­rych do­tąd wy­da­wa­ło wam się to nie­mo­żli­we.

Ten proces to nie tylko odgruzowanie z przedmiotów. To również, a może przede wszystkim, zmiana sposobu myślenia o rzeczach w waszym życiu. To nauczenie się nowych sposobów korzystania z nich i ich pozyskiwania. To nowe podejście do relacji z ludźmi, do organizowania swojego czasu, do zakupów czy do pracy.

My za­chęca­my was do tego, że­by­ście we­szli all in, a za­tem za­nu­rzy­li się z nami w fi­lo­zo­fii lek­kie­go ple­ca­ka. Wi­dzi­my, jak wie­le ko­rzy­ści przy­no­si nam ona ka­żde­go dnia i jak zmie­ni­ło się ży­cie osób, któ­re po prze­czy­ta­niu wspo­mnia­nej już ksi­ążki Biz­nes ci ucie­ka au­tor­stwa Mar­ci­na, wra­ca­ły do nas z in­for­ma­cja­mi o tym, co zmie­ni­ły w swo­im ży­ciu na pod­sta­wie jed­ne­go tyl­ko jej roz­dzia­łu do­ty­czące­go lek­kie­go ple­ca­ka.

Nam filozofia lekkiego plecaka dała (i nadal każdego dnia daje):

1Możliwość zajmowania się sprawami ważnymi, a minimalizowanie liczby spraw mało ważnych.

 

2Zwiększenie naszej efektywności i skuteczności, a przez to więcej czasu i przestrzeni na spędzanie czasu z dziećmi lub rodzinnie.

3Łatwość zmieniania miejsca zamieszkania czy planów życiowych.

 

4Mniej stresu i napięć, a więcej luzu i radości.

 

 

5Możliwość spełniania marzeń zarówno pod kątem większej liczby doświadczeń życiowych, jak i kupowania i używania rzeczy, które naprawdę nas cieszą (po prostu nie wydając pieniędzy na to, co niepotrzebne, mamy więcej środków na to, by kupić to, co wymarzone).

6Otaczanie się ludźmi, którzy wnoszą dużo wartości i radości do naszego życia (a my do ich, bo są gotowi je przyjmować).

7Mniej pracy przy komputerze i mniej czynności, których nie lubimy robić, a więcej pieniędzy i radości z tego, co kochamy.

Zresz­tą na ko­lej­nych stro­nach tej ksi­ążki na pew­no do­pa­trzy­cie się jesz­cze nie­jed­nej ko­rzy­ści, bo na­sze ży­cie jest wręcz prze­si­ąk­ni­ęte fi­lo­zo­fią lek­kie­go ple­ca­ka.

II. Za­czy­na­my

Wiele książek typu poradnikowego zniechęca czytelnika teoretycznymi wstępami zamiast dać mu wskazówki do wdrożenia od razu. Chcemy, by w tej książce było inaczej. Skoro po nią sięgnęliście, to znaczy, że może w jakiś sposób czujecie się przytłoczeni, może wydaje wam się, że da się trochę „odgruzować” wasze życie, by nadać mu lekkości. A może widzicie innych ludzi, którzy działają sprawniej, mniej się stresują i zastanawiacie się, jak oni to robią. Możliwe też, że już świetnie radzicie sobie z tym, aby was życiowy plecak był lekki, ale chcecie wycisnąć z tej filozofii, ile tylko się da, i szukacie dodatkowych inspiracji w tym zakresie. Niezależnie od tego, w której grupie jesteście, cieszymy się, że do nas dołączyliście i… zacznijmy od razu od działania.

Sięgnij­cie po swo­je te­le­fo­ny i po­łó­żcie je przed sobą. Pew­nie w wa­szych rękach nie są zbyt ci­ężkie, ale zo­ba­czy­my, jak dużo ważą one w wa­szym ży­cio­wym ple­ca­ku.

Nie­raz po­wtó­rzy­my w tej ksi­ążce, że ka­żda rzecz, któ­rą po­sia­da­my, coś nas kosz­tu­je i zwi­ęk­sza ci­ężar na­sze­go ży­cio­we­go ple­ca­ka. Na przy­kła­dzie wa­szych te­le­fo­nów po­ka­że­my wam, jak bar­dzo.

1Codzienna uwaga

Te­le­fon to dość spe­cy­ficz­na rzecz. Wkra­dła się do na­sze­go ży­cia i to­wa­rzy­szy nam cza­sem częściej niż człon­ko­wie na­szej ro­dzi­ny, nasz pu­pil czy ja­ka­kol­wiek inna oso­ba czy rzecz.

Za­sta­nów­cie się:

•jak często szu­ka­cie te­le­fo­nu?

•jak często zer­ka­cie na nie­go tyl­ko dla­te­go, że jest pod ręką?

Dla uprosz­cze­nia mo­że­my za­ło­żyć, że ro­bi­cie to cho­ćby tyl­ko raz dzien­nie. Po­wiedz­my, że ka­żda z tych czyn­no­ści zaj­mu­je mi­nu­tę (a praw­da jest taka, że często szu­ka­nie te­le­fo­nu zaj­mu­je znacz­nie dłu­żej). To daje nam 2 mi­nu­ty dzien­nie przez 365 dni, w su­mie 730 mi­nut w roku. To 12 go­dzin i 10 mi­nut. Kupa cza­su!

Ale to nie wszyst­ko. Zwy­kle po­szu­ki­wa­nie te­le­fo­nu to nie jest czyn­no­ść, któ­rą wy­ko­nu­je­cie, ra­do­śnie spa­ce­ru­jąc so­bie po domu. Często to­wa­rzy­szy mu stres zwi­ąza­ny z ko­niecz­no­ścią szyb­kie­go wy­jścia lub ner­wo­we prze­szu­ki­wa­nie to­reb­ki. Za­tem koszt to nie tyl­ko sam czas, bo wła­śnie po­świ­ęci­li­ście 12 go­dzin i 10 mi­nut swo­je­go ży­cia na stre­so­wa­nie się zwi­ąza­ne z po­sia­da­niem ja­kie­jś rze­czy!

A co z tymi, któ­rzy mają dwa te­le­fo­ny?! Na pew­no zna­cie od­po­wie­dź.

Pewnie pojawi się pytanie o to, co można z tym zrobić. Przecież tak już jest. No właśnie niekoniecznie:

•mo­że­cie zre­zy­gno­wać z dru­gie­go te­le­fo­nu;

•mo­że­cie ku­pić etui, któ­re po­zwo­li wam wie­szać ko­mór­kę na szyi;

•mo­że­cie usta­lić sta­łe miej­sca jej od­kła­da­nia i sta­rać się ich trzy­mać;

•mo­że­cie przy­cze­pić do niej mi­ni­lo­ka­li­za­to­ry (mo­żna je ku­pić i przy­cze­pić do rze­czy, któ­rych naj­częściej się szu­ka).

To tyl­ko pro­po­zy­cje. Sami mo­że­cie wy­my­ślić roz­wi­ąza­nia bar­dziej pa­su­jące do wa­sze­go sty­lu ży­cia.

Nie mar­tw­cie się, nie wie­rzy­my w to, że już ni­g­dy nie będzie­cie szu­ka­li te­le­fo­nów. Nam też cza­sem się to zda­rza (szcze­gól­nie przy dwój­ce ma­łych dzie­ci), po­licz­cie jed­nak, ile cza­su za­osz­czędzi­cie i ile ner­wów wy­eli­mi­nu­je­cie, je­śli zmniej­szy­cie ilo­ść szu­ka­nia cho­ćby o po­ło­wę.

Ach! Za­po­mnie­li­śmy o jesz­cze jed­nym wa­żnym aspek­cie. Szu­ka­nie te­le­fo­nu to pi­kuś w po­rów­na­niu z szu­ka­niem ła­do­war­ki lub słu­cha­wek do nie­go…

2Rzeczy do rzeczy

No wła­śnie, sko­ro ma­cie te­le­fo­ny, to po­trze­bu­je­cie do nie­go ak­ce­so­riów. Na pew­no ma­cie ła­do­war­ki. Może do­ku­pi­li­ście też za­pa­so­we albo sa­mo­cho­do­we? Może ma­cie też etui albo na­wet kil­ka. Może ja­kieś sto­ja­ki? Słu­chaw­ki? Je­den, dwa, a może trzy kom­ple­ty? Smar­twat­che? Ro­zu­mie­cie już, co mamy na my­śli? Po­licz­cie, ile do­dat­ko­wych rze­czy ma­cie do swo­ich nie­wiel­kich te­le­fo­nów.

3Uwaga związana z korzystaniem

Ko­ja­rzy­cie taką sce­nę? Sie­dzi­cie przy obie­dzie, smacz­ne je­dze­nie, spo­koj­na roz­mo­wa, przy­jem­na ci­sza i na­gle za­czy­na wyć sy­re­na. Do­słow­nie sy­re­na, bo te­raz nie brak ta­kich dzwon­ków w te­le­fo­nach. Albo uda­ło wam się wy­sko­czyć z żoną na kawę. Chce­cie po­ga­dać o tym, na co zwy­kle nie ma cza­su, a z jej te­le­fo­nu co chwi­lę wy­do­by­wa się bing! bing! bing! przy­cho­dzących po­wia­do­mień.

My w na­szym co­dzien­nym ży­ciu wła­ści­wie już tego nie do­świad­cza­my, ale ob­ser­wu­je­my to u wie­lu osób.

Ci­ągłe po­wia­do­mie­nia ści­ąga­ją uwa­gę na rze­czy zu­pe­łnie nie­po­trzeb­ne. Nie tyl­ko de­kon­cen­tru­ją, ale też sta­wia­ją w stan go­to­wo­ści, a cza­sem stre­su­ją. Bo co przyj­dzie mi tu i te­raz z in­for­ma­cji, że moje dziec­ko wła­śnie do­sta­ło w szko­le je­dyn­kę? Co się sta­nie, je­śli do­wiem się o tym do­pie­ro po po­łud­niu, gdy wró­ci do domu i mi o tym po­wie lub gdy zaj­rzę raz na ja­kiś czas do wir­tu­al­ne­go dzien­ni­ka, za­miast do­sta­wać po­wia­do­mie­nia?

Jesz­cze gor­szym roz­pra­sza­czem i stre­so­rem są w na­szej oce­nie gło­śne dzwon­ki w te­le­fo­nach, bo nie tyl­ko was sta­wia­ją w one stan go­to­wo­ści, ale też wszyst­kich w naj­bli­ższym oto­cze­niu. Czy wie­cie, że od kil­ku lat obo­je przez wi­ęk­szo­ść cza­su mamy wy­ci­szo­ne te­le­fo­ny (oprócz mo­men­tów, kie­dy rze­czy­wi­ście uma­wia­my się z kimś na roz­mo­wę lub gdy wa­żne jest, by­śmy byli ze sobą w sta­łym kon­tak­cie)? Praw­da jest taka, że jest na­praw­dę mało sy­tu­acji w ży­ciu, pra­cy czy biz­ne­sie, kie­dy na­tych­mia­sto­we ode­bra­nie te­le­fo­nu jest fak­tycz­nie ko­niecz­ne, kie­dy jest to kwe­stia ży­cia lub śmier­ci. Na wy­pa­dek ta­kiej awa­ryj­nej sy­tu­acji mo­żna jed­nak sko­rzy­stać z ró­żnych opcji te­le­fo­nu i zro­bić inne usta­wie­nia dla ró­żnych grup osób, np. je­śli mąż czy żona dzwo­ni do was dwa czy trzy razy, a wy ma­cie te­le­fon w try­bie wy­ci­sze­nia, to w ko­ńcu włączy się dźwi­ęk. Lu­dzie boją się, że omi­nie ich ja­kaś wa­żna spra­wa, bo będą mie­li wy­ci­szo­ny te­le­fon, a tym­cza­sem wy­sta­wia­jąc się ci­ągle na bo­dźce z przy­cho­dzących po­wia­do­mień, są tak roz­pro­sze­ni, że omi­ja ich ży­cie.

Zatem:

•po­eks­pe­ry­men­tuj­cie i np. wy­cisz­cie te­le­fo­ny cho­ćby na część dnia;

•je­śli chce­cie mieć wi­ęcej spo­ko­ju i żyć lżej, wy­łącz­cie po­wia­do­mie­nia z me­diów spo­łecz­no­ścio­wych (czy na­praw­dę nie wy­star­czy wam, że po­ja­wią się, gdy sami zde­cy­du­je­cie się klik­nąć w daną ikon­kę?);

•ustaw­cie w te­le­fo­nach, któ­re kon­tak­ty są wa­szy­mi ulu­bio­ny­mi, i przy­pisz­cie im spe­cjal­ne przy­wi­le­je, np. włączo­ny dźwi­ęk na­wet gdy inne po­wia­do­mie­nia są wy­ci­szo­ne;

•w wie­lu te­le­fo­nach mo­żna też usta­wić opcję, że te­le­fon jest wy­ci­szo­ny, ale je­śli ktoś za­dzwo­ni po raz dru­gi lub trze­ci w krót­kim cza­sie, to włącza się dzwo­nek.

4Obsługa

To też ele­ment, któ­ry po­tra­fi zaj­mo­wać dużo na­szej uwa­gi. Dla­te­go do­bre po­zna­nie sprzętu to jed­no. Dru­gą spra­wą jest jego „po­sprząta­nie”: upo­rząd­ko­wa­nie ekra­nu, po­gru­po­wa­nie apli­ka­cji czy wy­ka­so­wa­nie zbęd­nych iko­nek, a na­wet ca­łych ekra­nów to drob­ne rze­czy, ale znacz­nie uła­twia­jące ko­rzy­sta­nie z te­le­fo­nu. A może ko­ja­rzy­cie ten mo­ment, gdy prze­wi­ja­cie ko­lej­ne ekra­ny w po­szu­ki­wa­niu ka­len­da­rza lub kal­ku­la­to­ra? Albo gdy chce­cie szyb­ko coś zro­bić, a chwi­lo­wo nie pa­mi­ęta­cie, na któ­rym ekra­nie była dana iko­na?

Czy wiecie, że:

•za­miast za ka­żdym ra­zem szu­kać ulu­bio­nych apli­ka­cji, mo­że­cie na pierw­szy ekran swo­je­go smart­fo­na wrzu­cić ikon­ki, któ­rych naj­częściej uży­wa­cie, a po­zo­sta­łe po­gru­po­wać np. te­ma­tycz­nie lub w za­le­żno­ści od często­tli­wo­ści ich uży­wa­nia; a może części z nich nie uży­wa­cie wca­le i war­to je wy­ka­so­wać?

•je­śli nie uży­wa­cie zbyt wie­lu apli­ka­cji, mo­że­cie zmniej­szyć ilo­ść ekra­nów np. do jed­ne­go lub dwóch?

•mo­że­cie zro­bić fol­de­ry z apli­ka­cja­mi i po­gru­po­wać je te­ma­tycz­nie lub se­kwen­cyj­nie (przy­kła­do­wo: je­śli pu­bli­ku­je­cie zdjęcia w so­cial me­diach, to ikon­ki zwi­ąza­ne ze zdjęcia­mi, pro­gra­mem do ich edy­cji i iko­ny me­diów spo­łecz­no­ścio­wych war­to usta­wić obok sie­bie, tak aby uła­twić so­bie ko­rzy­sta­nie z nich za­raz po so­bie)?

•mo­że­cie zmie­nić ekran na czar­no-bia­ły albo moc­no go przy­ciem­nić i nie bo­dźco­wać swo­ich oczu?

Sko­ro te­le­fon jest rze­czą, z któ­rej praw­do­po­dob­nie ko­rzy­sta­cie często, może war­to zop­ty­ma­li­zo­wać jego funk­cje, a przy oka­zji wy­mia­ny na nowy roz­wa­żyć wzi­ęcie mo­de­lu, któ­re­go nie będzie­cie mu­sie­li uczyć się od nowa.

5Opieka

O ile z te­le­fo­nem jest to względ­nie pro­ste, bo zaj­mu­je­cie się nim głów­nie wte­dy, gdy coś się po­psu­je lub gdy trze­ba zro­bić ja­kąś ak­tu­ali­za­cję, to już na przy­kład sa­mo­chód wy­ma­ga znacz­nie wi­ęcej za­cho­du. Cy­klicz­ne ubez­pie­cza­nie go, my­cie i czysz­cze­nie, zmia­na opon, prze­glądy to wszyst­ko ci­ąży nam w na­szym ży­cio­wym ple­ca­ku. Ale na­wet je­śli we­źmie­my pod uwa­gę tyl­ko te­le­fon, któ­ry pod kątem opie­ki nie jest uci­ążli­wy, to na­dal tro­chę on tej uwa­gi wy­ma­ga. A co, je­śli ma­cie dwa te­le­fo­ny? A je­śli do­ło­ży­cie do tego wszyst­kie po­zo­sta­łe przed­mio­ty, któ­re po­sia­da­cie?

Pew­nie już wi­dzi­cie, co chce­my wam po­ka­zać. KA­ŻDA rzecz kosz­tu­je WA­SZĄ uwa­gę.

Podsumowując:

Rze­czy często zmu­sza­ją nas do ko­lej­nych za­ku­pów.

Kie­dy ku­pu­ję sa­mo­chód, to ku­pu­ję też ubez­pie­cze­nie, za­pa­so­we opo­ny, ra­dio i płyn do spry­ski­wa­czy. Kie­dy ku­pu­ję spodnie, to może też nowy pa­sek? Albo pa­su­jące buty? A jak buty, to do nich też pa­sta, może też ja­kaś szczot­ka. Lap­top? Mysz­ka, ka­ble, etui, ła­do­war­ka. A T-shirt? On nie wy­ma­ga prze­cież ni­cze­go wi­ęcej. Tak, do T-shir­tu nie mu­si­cie ni­cze­go do­ku­py­wać, ale albo mu­si­cie uprać go w pral­ni, albo mieć w domu: pral­kę, pro­szek do pra­nia, sznur­ki do su­sze­nia lub su­szar­kę. Po­tem jesz­cze że­laz­ko, no i de­ska do pra­so­wa­nia. Nie pra­su­je­cie, żeby uła­twić so­bie ży­cie? To pew­nie ma­cie w domu tonę wie­sza­ków, bo wi­ęcej rze­czy sta­ra­cie się su­szyć na nich. A to pew­nie jesz­cze nie ko­niec, bo prze­cież w sa­mym T-shir­cie cho­dzić nie będzie­cie. In­ny­mi sło­wy, na­gle sta­je­my w ob­li­czu narastającej spirali napływających do nas rzeczy, które trafiają do naszego życia, choć części z nich wcale świadomie nie zapraszamy. Są one po prostu dodatkiem do wcześ­niejszego zakupu i jego konsekwencją. W pewnym momencie zaczyna nam brakować miejsca, a tymczasem kolejny zakup okazuje się niezbędny – czas zacząć myśleć o większym mieszkaniu.

Rzeczy często generują nowe wydatki.

Ta­kie uzu­pe­łnia­nie za­so­bów o ko­lej­ne do­bra kom­ple­men­tar­ne po­wo­du­je też oczy­wi­ście dodatkowe wydatki. Nawet jeśli część z tych rzeczy dostaniemy bezpłatnie, to kiedy się zepsują, trzeba będzie za nie zapłacić już z własnej kieszeni.

Liczba rzeczy komplikuje podejmowanie decyzji.

Może za­uwa­ży­li­ście, że kie­dy je­ste­ście w pod­ró­ży, cza­sem ła­twiej jest wam wy­brać, w co się ubie­rze­cie? Za­zwy­czaj na wy­jazd, ze względu na oszczęd­no­ść miej­sca, bie­rze­my tyl­ko po jed­nej sztu­ce da­ne­go ro­dza­ju rze­czy. Nie ma sze­ro­kie­go wy­bo­ru i nie ma dy­le­ma­tu. Za­de­cy­do­wa­nie o tym, co na sie­bie wło­żyć, sta­je się ła­twiej­sze. Za­sta­nów­cie się, czym ró­żni się po­dej­mo­wa­nie de­cy­zji, kie­dy do wy­bo­ru ma­cie dzie­si­ęć rze­czy, a kie­dy ma­cie ich trzy­dzie­ści?

Każda rzecz kosztuje uwagę.

Na­wet je­śli ma­cie już stos T-shir­tów, że­laz­ko, pral­kę, de­skę i inne ak­ce­so­ria, to za­kup ko­lej­nej ko­szul­ki na­dal wpły­wa na wa­sze ży­cie. Po­wo­du­je, że ma­cie do­dat­ko­wy przed­miot, o któ­ry trze­ba dbać, a tym sa­mym do wa­sze­go i tak na­pi­ęte­go już har­mo­no­gra­mu do­rzu­ca­cie nowe za­da­nia zwi­ąza­ne z pra­niem, pra­so­wa­niem, prze­cho­wy­wa­niem. Sa­mo­chód trze­ba gdzieś za­par­ko­wać, trze­ba go umyć, ubez­pie­czyć, za­tan­ko­wać. Każda z tych czynności jest dodatkowym zadaniem do wykonania w waszym ży­ciu. Buty? Oczy­wi­ście, czysz­cze­nie i pa­sto­wa­nie. Niby nic, kie­dy mamy kil­ka par, ale co, kie­dy wła­śnie ku­pu­je­cie trzy­dzie­stą? Czy za­sta­na­wia­li­ście się kie­dyś, ile no­wych za­dań będzie­cie mu­sie­li do­dać do swo­je­go ka­len­da­rza w zwi­ąz­ku z za­ku­pem ko­lej­ne­go przed­mio­tu? To wszyst­ko roz­pra­sza uwa­gę.

IV. Czemu to ważne?

Może zastanawiacie się, czy warto kontynuować czytanie lub przeglądanie tej książki. Jeśli tak, to chcieliśmy opowiedzieć, skąd wzięła się u nas filozofia lekkiego plecaka, i podzielić się z wami pewnymi obserwacjami oraz wnioskami na jej temat. Może nawet czytaliście już u nas o tym podejściu, bo wzmianka o nim pojawiła się w pierwszym wydaniu pierwszej książki Marcina Biznes ci ucieka jako jeden z rozdziałów. Co ciekawe, z całej publikacji właśnie rozdział o filozofii lekkiego plecaka wzbudził najwięcej kontrowersji. Szczególnie temat nieposiadania domu, który w Polsce od razu wywołuje duży opór – w końcu jest to podejście inne niż to tradycyjnie przyjęte, w którym zakłada się budowanie i posiadanie domu na własność, a nie jego wynajmowanie. Zresztą jeden z kolejnych rozdziałów w całości poświęcimy właśnie tematowi domu, w którym się mieszka.

Wróćmy jednak do źródeł naszego podejścia. Otóż metafora życiowego plecaka została użyta przez Ryana Binghama, bohatera wspomnianego już filmu W chmurach, granego przez George’a Clooneya. W jednej ze scen filmu odnosi się on do tego, że nasze życie moglibyśmy spakować do plecaka: rzeczy, ludzi, wszystkie sprawy, emocje. Niezmiernie się nam owo porównanie spodobało i można powiedzieć, że stało się motywem przewodnim wielu naszych późniejszych rozmów i decyzji. Pozwalało nam ono łatwiej decydować o…

.

.

.

…(fragment)…

Całość dostępna w wersji pełnej

Autorzy: Kamila Kruk, Marcin Osman

Redakcja: Klaudia Opozda

Korekta: Katarzyna Zioła-Zemczak

Projekt graficzny okładki: Anna Jamróz

eBook: Atelier Châteaux

 

Redaktor prowadząca: Natalia Ostapkowicz

Redaktor projektu: Agnieszka Filas

Kierownik redakcji: Agnieszka Górecka

 

© Copyright by Kamila Kruk & Marcin Osman

© Copyright for this edition by Wydawnictwo Pascal

 

Wszelkie prawa zastrzeżone. Żadna część tej książki nie może być powielana lub przekazywana w jakiejkolwiek formie bez pisemnej zgody wydawcy, z wyjątkiem recenzentów, którzy mogą przytoczyć krótkie fragmenty tekstu.

 

Bielsko-Biała 2022

Wydawnictwo Pascal sp. z o.o.

ul. Zapora 25

43-382 Bielsko-Biała

tel. 338282828, fax 338282829

[email protected], www.pascal.pl

 

ISBN 978-83-8317-019-0