Szczęście jest tutaj - Jolanta Knitter-Zakrzewska - ebook

Szczęście jest tutaj ebook

Jolanta Knitter-Zakrzewska

0,0
10,10 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Maria i Michał marzą o zamieszkaniu w nadmorskim apartamencie. Jednak, kiedy ich marzenie się spełnia, okazuje się, że mieszkanie w tym miejscu wymaga stalowych nerwów. Kim jest sąsiadka, która opowiada Marii o poprzedniej lokatorce apartamentu, wprowadzając w jej życie niepokój, niedomówienia i domysły? Czy młode małżeństwo odzyska poczucie szczęścia?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 45

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Jolanta Knitter-Zakrzewska

Szczęście jest tutaj

Projektant okładkiDagmara Baranowska

RedaktorIlona Zakrzewska

KorektorIlona Zakrzewska

© Jolanta Knitter-Zakrzewska, 2022

© Dagmara Baranowska, projekt okładki, 2022

Maria i Michał marzą o zamieszkaniu w nadmorskim apartamencie. Jednak, kiedy ich marzenie się spełnia, okazuje się, że mieszkanie w tym miejscu wymaga stalowych nerwów. Kim jest sąsiadka, która opowiada Marii o poprzedniej lokatorce apartamentu, wprowadzając w jej życie niepokój, niedomówienia i domysły? Czy młode małżeństwo odzyska poczucie szczęścia?

ISBN 978-83-8324-328-3

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Nie stawiaj szczęściu warunków. Ono jest tu i teraz

Maria

Przez ponad dwa lata po ślubie Michał i Maria mieszkali w trzech wynajętych mieszkaniach. Przy każdej wyprowadzce właściciele wynajdywali milion powodów, dla których nie chcieli oddać kaucji; pretekstem była rysa na lustrze, przetarcie na ścianie, cokolwiek. Pazerność i nieuczciwość ludzi nie miała granic. Michał prowadził własną firmę handlową — sprzedawał sprzęt komputerowy, a Maria pracowała w przedszkolu. Ich sytuacja zmieniła się, kiedy babcia Marii zmarła pozostawiając ukochanej wnuczce pokaźny spadek, za który bez trudu mogli kupić wymarzone mieszkanie. Obejrzeli wiele nieruchomości, ale szukali takiego lokum, które byłoby przestronne, funkcjonalne, jasne i spełniałoby wszystkie ich oczekiwania, wyobrażenia, marzenia. Najpierw szukali na własną rękę, aż w końcu zgłosili się do biura nieruchomości.

— Rajmund Rodger — przedstawił się właściciel biura. Miał na sobie czarny garnitur, błękitną koszule i czerwoną muszkę. Tchnęła od niego staromodna elegancka, nonszalancka swoboda a jednocześnie grzeczność.

— Czego państwo szukają? Niewielkiego mieszkanka czy przestronnego apartamentu dla dużej rodziny?

— Planujemy co najmniej trójkę dzieci, więc zależy nam na dużej, jasnej przestrzeni — odparł Michał — ale jednocześnie, żeby był też dla żony i dla mnie jakiś gabinet zaciszny do pracy. Oprócz tego, że sprzedaję komputery, projektuję też gry komputerowe i potrzebuję ciszy do pracy, to moja pasja, chciałbym w przyszłości z tego żyć, na tym zarabiać, a żona również potrzebuje gabinetu — konspekty, przedstawienia w przedszkolu, plany zajęć — to również wymaga skupienia.

— Hmmm… — zamruczał Rajmund Roger — miałbym coś idealnego dla was. Piętrowy apartament z patio, ogrodem na dachu, nad morzem w Gdyni Orłowie, na bezpiecznym, zamkniętym, strzeżonym osiedlu.

— Brzmi ciekawie — ucieszyła się Maria. Obejrzyjmy.

Rajmund zaprosił młode małżeństwo do swojego czarnego mustanga, wcisnął pedał gazu, aż silnik ryknął i zawiózł ich prosto do obiecanego apartamentu.

**

Szerokie schody prowadziły na pierwsze piętro śnieżnobiałego budynku. Okna apartamentu sięgające we wszystkich pomieszczeniach od sufitu aż do podłogi, dawały widok na promenadę Królowej Marysieńki, białe molo z latarniami w kształcie niebotycznych tulipanów, wysokie drzewa kolorowe jak w bajce o tej porze roku. Październikowe słońce rozświetlało salon. Z przestronnego serca domu, wiodły schody do sypialni na piętrze, gdzie usytuowana była również łazienka i pokój dziecięcy z drewnianą kołyską i błękitnym baldachimem, białymi szafkami na pieluszki, oliwki, grzechotki, a dalej znajdowały się zabezpieczone schodki na taras usytuowany na dachu, ba, taras, to zbyt mało powiedziane — ogród z pnącymi się po drewnianych antresolach winoroślami, huśtawką ozdobioną czterema kolorowymi poduszkami i szklanym stolikiem kawowym na żelaznej, finezyjnie wygiętej nóżce w kształcie łodygi liścia.

— Widzę, że pani jest zachwycona ogrodem? Pięknie pani wygląda na tle tych róż, czy mógłbym zrobić pani zdjęcie do mojego katalogu nieruchomości, byłaby pani świetną reklamą mojej firmy, proszę się zgodzić, tylko jedno zdjęcie… — poprosił Rajmund.

— No, dobrze — uśmiechnęła się Maria i stanęła na tle szklanej balustrady przy pnących się w górę, czerwonych różach, a Rajmund wyciągnął telefon, by pstryknąć zdjęcie.

— Ile to cudo kosztuje? — przerwał sesję fotograficzną Michał.

— Milion siedemset tysięcy. 110 metrów kwadratowych, cztery pokoje plus ogród na dachu, zamknięte, bezpieczne, monitorowane osiedle, bliskość morza i plaży, to wszystko się liczy… — zaczął wymieniać Rajmund, jakby chcąc usprawiedliwić cenę.

— Dalibyśmy półtora miliona. Czy właściciel zejdzie trochę z ceny? — zapytała Maria.

— Myślę, że nie będzie problemu. Właściciel musiał wyjechać za granicę. Mam jego pełnomocnictwo do reprezentowania go przed notariuszem. Do tej kwoty, którą państwo podali mam również jego zgodę na zejście z ceny, więc pozostaje tylko dokonać formalności u notariusza i możecie się wprowadzać.

**

Maria z radością urządzała dom, dopieszczała szczegóły, rozstawiała fotografie, bibeloty, kwiaty w wazonie, zapachowe świece. Oczami wyobraźni już widziała dzidziusia w kołysce. Wykorzystała zaległy urlop w pracy, by móc wszystkim się zająć, rozplanować, poukładać, tchnąć w ten apartament ducha, ciepło, przytulność.

— Mario, moja najdroższa, twoje ręce czynią cuda — Michał tulił żonę wieczorami, kiedy po męczącym dniu w pracy, mógł nareszcie odpocząć w jej ramionach, w jej czułości, przy blasku świec. Kochali się w sypialni, ale też na tarasie pod osłoną winorośli i na puchatym, białym dywanie, przed kominkiem w salonie. Byli tak bardzo szczęśliwi. Michała co prawda czekał wyjazd, po którym wiele sobie obiecywał. Targi gier komputowych w Berlinie, na które nieoczekiwanie został zaproszony przez organizatorów, mogły być jego szansą na nowy zawód, porzucenie handlu i zajęcie się tym, co faktycznie go interesowało i pochłaniało — miał szansę stać się czołowym projektantem gier komputerowych.

— To tylko dwa tygodnie i będę z powrotem.

— Szkoda, że nie mogę jechać z tobą, zostały mi tylko dwa dni urlopu.

— Wrócę zanim się obejrzysz, a w tym czasie, zacznij kupować ubranka dla dzidziusia, bo wreszcie możemy powiększyć naszą rodzinę.

— Dobrze, kochany mój — Maria oparła głowę na ramieniu męża a on pocałował ją w skroń, przebiegł niżej, do policzka, aż do ust, aż chwycił ją na ręce i wniósł po drewnianych schodach do sypialni. Następnego dnia miał już lot do Berlina, pragnął więc z czułością pożegnać się z żoną, tak, by czekała na niego z utęsknieniem.

**

Maria cały dzień jeździła po sklepach, wybierając nowe firanki i zasłony, wróciła do domu zadowolona z zakupów, zmęczona, spełniona, ale wieczorem, kiedy uświadomiła sobie, że czeka ją pierwsza samotna noc w nowym domu, poczuła się nieswojo. Włączyła muzykę instrumentalną, relaksacyjną, zapaliła świeczkę o zapachu wanilii, wtuliła się w koc na miękkiej sofie i sięgnęła po książkę. Nagle dzwonek do drzwi wyrwał ją z zaczytania. Podeszła do wizjera. Na progu stała kobieta w średnim wieku w fioletowej sukni i liliowym kapeluszu. Wahała się przez chwilę, po czym uchyliła drzwi.

— Dzień dobry. Jestem pani sąsiadką z parteru. Nazywam się Marlena Sadowska. Przyniosłam placek z rabarbarem, świeżo upieczony, to na powitanie. My tu na osiedlu przyjaźnimy się po sąsiedzku, nie żyjemy tak anonimowo jak w tych strasznych falowcach, wieżowcach i innych blokach. Mogłabym wejść na chwilę. Poznałybyśmy się?

Zapewne gdyby Maria nie była sama tego wieczoru, a ta kobieta nie budziłaby zaufania i sympatii, odmówiłaby, ale samotny wieczór dłużył się w nieskończoność i Maria pomyślała, że godzinka rozmowy z sąsiadką dobrze jej zrobi.