Powołanie i wybór - Alek Skarga - ebook

Powołanie i wybór ebook

Alek Skarga

0,0
6,06 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Pod względem tematyki utwory dotykają całego spektrum uczuć i emocji. Sporo tu odwołań również do otaczającej nas rzeczywistości. Poezję Alka Skargi czyta się z wielką ciekawością. Są to jednak utwory dość wymagające — bez dwóch zdań wymagają one dość obszernej wiedzy i znajomości kontekstów. Co nie zawsze jest łatwe. Jednak odkrywanie znaczenia symboli niesie wiele frajdy i przyjemności. Znajdźmy przestrzeń i czas, by czytać je z namysłem, jakby na przekór dzisiejszemu pędowi (M.Matura).

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI

Liczba stron: 38

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



Alek Skarga

Powołanie i wybór

2022

© Alek Skarga, 2022

Pod względem tematyki utwory dotykają całego spektrum uczuć i emocji. Sporo tu odwołań również do otaczającej nas rzeczywistości. Poezję Alka Skargi czyta się z wielką ciekawością. Są to jednak utwory dość wymagające — bez dwóch zdań wymagają one dość obszernej wiedzy i znajomości kontekstów. Co nie zawsze jest łatwe. Jednak odkrywanie znaczenia symboli niesie wiele frajdy i przyjemności. Znajdźmy przestrzeń i czas, by czytać je z namysłem, jakby na przekór dzisiejszemu pędowi (M.Matura).

ISBN 978-83-8324-389-4

Książka powstała w inteligentnym systemie wydawniczym Ridero

Wśród zniekształconych powątpiewań

Podróżowanie wśród zniekształconych powątpiewań

aczkolwiek jest jak jedno z wrót wygnania

to już bywa nie w wagonach bydlęcych na zsyłkową Syberię

lecz chińskim szklakiem jedwabnym w kontenerze Maersk

powątpiewania bezzmysłowe nie ostaną się dziś w Ałtaju i Chngchun

tak, wracasz zbity jak pies z głową lwa jak Aleksander aczkolwiek

podnosisz ją i potrząsasz, och, gdyby twoje cheruby przemówiły,

cóż by powiedziały o tych lwach, twoich lotach

piorun zastępuje śnienia i myśli lotną

przebija skórę, choćby była smocza lub bawola

bądź przez chwilę własnym żubrem racjonalności,

sprawdź, poczuj, jak to jest w pewności

powątpiewasz w historie krwawe Batu i Berii

powątpiewaj w takież skowronków i żabek słodkości

jest zmysł zamysł zmyślność bezmyślność

jest i przywołanie Helego

i wielokrotne przychodzenie do niego, aż po słuszność

Serce planetarne

Włożyłem serce w Ziemię, w jej kształt ciągle nieprzewidywalny,

nie ustała na szafce jak globus zimny,

roztętniła się eksperymentalnie

od Sum do Summerville, a ja z głębin

patrzyłem sam na moje serce planetarne

i zapuszczałem korzenie, by zakiełkować i zbawiać.

Włożyłem moje serce w Ziemię

zaludnioną noworodkami, choć doskwierającą samotnością czaszek.

Polegli we mnie nie byli wojami —

byli odkrywcami i przodkami w każdym calu.

Niechciane kondygnacje serca w umarłych wulkanach

teraz tak bardzo przydały się poznaniu…

Po katastralnych powierzchniach przyszedł czas,

wstąpił na immanentne struktury przeżyć

— od uczuć do myśli z logiką w tle.

Moje serce ziemskie nadało nią kształtu polityce państw i władz,

ślizgających się po teraźniejszej powierzchni widzialnego dobra.

Ostał mi się jeno szkielet ducha, gdy zawisłem nad Ziemią serca

jak Słońce nad sobą samym, wypełnionym ludzkością,

przezwyciężonym delikatnością law,

które wzeszły jak ziarno,

niezniechęconym przecie kolebką plugawą stanowionych praw

Amarantus

To serce, o którym mówią, że kona,

to serce poety,

ale poeta nie zbawia jak wiatr odnowy,

lecz tylko ponagla do cnoty

usychania w świata agawach,

do pilności ducha w kwiatach passiflory,

do żalu pierwotnego w opuncjach zgorzknienia,

do ostatecznego rachunku w amarantusa wykrwawieniach.

To serce, o którym mówicie, że zbawia,

w kwiatach ludzkości kona,

by świecić mogła ona cnota po zmierzchu,

jak z zorzy owoców ikona.

Ze snu

Ze snu oni

z lektyk oni wysiedli

leśnym duktem jadą czołgi Trzech Dostojnych

niebiańskie Cinema City nad Jangcy

zdemolowane spokojne okolice Tiananmen odludnego

oni ze snu

zdemolowane przeludnione parki

biegną wojownicy po śladach najstarszej krwi

kaczki zmieniają się w kury

lotnie w bombowce zarazy

mniemania z okolic Agory pną się na Akropol

zarażeni po cykutę.

Ze snu oni

mniemania stuletnie we wczorajsze wpadają

lukratywna posada ibn Jakuba kupującego

w dziedzictwie ibn Alego

lot nad gniazdem wieszczów

gdzie gniazdo to Gniezno nie giezło

choć Krakow nie Kraków

za mały kraj i odludny

na dworach zjednoczonych cesarzy

złowieszczo zasłaniają się dziećmi do dziś.

Ze snu oni

odbili Grenadę z rąk Berberów

mając wszystko po rzeziach zbyt wiernych

zdecydowani na rewolucję zjedli ryż z krewetkami

(mongolskimi dowieziony kucami z magnitogorskiej stali)

wreszcie makatka Kleego w wież zamkniętym mieście

(zaklętym w obraz)

usiedli na laurach wśród afrykańskich makatek

zapatrzeni w nuklearny sen twórców garncarskich kół

i księżyc konfuzji jak ze snu.

Królowa epoki wciąż czułej

Królowa epoki poznanej

usiadła na kolanach moich.

Włosy — och tak, jakże długie —

musnęły policzki i wargi moje.

Królowa epoki odmiennej

przytula plecy do mej piersi

i głowę odchyla w tył, kładąc na moim ramieniu.

Sen Rilkego staje się snem jej poddanych,

sen Bismarcka — moim, który

nie jestem jeszcze jej poddanym,

lecz boję się tej władczej presji,

tych żądań poddaństwa.

Choć nie widzę jej oczu,

to przecież czuję jej zapach.

Choć nie poznaję jej twarzy,

to jakbym uznał te emocjonalne feudalne epoki

za życia moich pokoleń poznanych.

Królowa epoki wciąż czułej

pozwala się objąć rękami,

mogę dotykać jej kształtów

ciepłych jak płynna, stygnąca stal.

Ona na tronie moich zmysłów

obserwuje nie mnie, a królestwo swoje —

jak miłości harpia

nie spuszcza go z oczu…

A ja?

Ja ją

Ten którego serce czuwa podczas snu

Ten którego serce czuwa podczas snu