Sercowe sprawy - Dani Collins - ebook

Sercowe sprawy ebook

Dani Collins

3,7

Opis

Quinn Harper i Micaha Goulda łączy niezobowiązujący związek, który utrzymują w tajemnicy. Podczas ślubu Eden – przyjaciółki Quinn i siostry przyrodniej Micaha – Quinn niespodziewanie wyjawia publicznie, że ma z nim romans. Micah jest na nią wściekły i rozstają się w gniewie. Wkrótce jednak, gdy Quinn ulega wypadkowi, natychmiast zjawia się w szpitalu. Mają sobie wiele do powiedzenia o tym, co ich poróżniło, ale też o prawdziwych uczuciach, które ich łączą…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 152

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
3,7 (3 oceny)
1
1
0
1
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
2323aga

Z braku laku…

Miałam wrażenie, że wszystkiego tu jest za dużo. Lepiej się połapać, jeśli się zna poprzednią część.
00

Popularność




Dani Collins

Sercowe sprawy

Tłumaczenie:

Ewa Pawełek

Prolog

Nigdy jej tego nie wybaczy. Ta świadomość przeszyła Quinn Harper niczym zimne ostrze sztyletu. Ale w każdej sekundzie mogło się rozpętać piekło, więc nie miała chwili do stracenia. Musiała coś zrobić. Teraz. Odsunęła na bok wszelkie wahania i wypaliła:

– Micah i ja sypiamy ze sobą. Od dawna.

Nagle zrobiło się zupełnie cicho. Nawet natura zamarła i ptaki nie ośmieliły się kontynuować beztroskich treli. Zimny cień położył się na barwnych kwiatach, których słodki zapach stał się nagle cierpki i duszący. Domyślała się zaskoczonych spojrzeń, jakie musieli na nią kierować, ale patrzyła tylko na jedną osobę. Micah Gould, mężczyzna, którego pragnęła do granic szaleństwa. Nic więcej, przekonywała samą siebie. Nie była przecież kimś, kto by chciał się unieszczęśliwiać niespełnioną miłością. Nie zamierzała angażować się w coś, co skończyłoby się złamanym sercem. Chodziło wyłącznie o seks w ramach przyjacielskiej znajomości. A dokładnie, znajomości z bratem najlepszej przyjaciółki. Plus korzyści.

Micah nie powiedział nic. Jego twarz była niczym wykuta z kamienia. Pojawił się jak zawsze, pełen energii nachodzącego sztormu, nienagannie ubrany, wzbudzając jej niekłamany zachwyt i uwielbienie. Musiał pewnie podróżować całą noc, by jak najprędzej dotrzeć na Gibraltar, ale jeśli był zmęczony czy zdenerwowany, to nie pokazał tego w najmniejszym stopniu. Zawsze taki był. Nadludzki w swojej doskonałości. Wyraz jego twarzy nigdy nie zdradzał, co czuł albo myślał. Mimo to Quinn wiedziała, że jest wściekły. Całe jego ciało znieruchomiało, zastygło. Przypominał diament, który z prozaicznego węgla w przepastnych czeluściach i pod naporem wieków staje się najtwardszym, najszlachetniejszym kamieniem na świecie, który może przeciąć wszystko.

– Dlaczego to robisz? – spytał. – Dlatego teraz? Dlaczego w ten sposób?

Jego głos brzmiał spokojnie. Zbyt spokojnie. Niczym pozornie niezmącona toń skrywająca piranie i inne krwiożercze potwory. „W ten sposób”, czyli przed jego przyrodnią siostrą, Eden, najlepszą przyjaciółką Quinn. A także jej świeżo upieczonym mężem Remym, który był śmiertelnym wrogiem Micaha. Oraz przed siostrą Remy’ego, młodziutką Yasmine, wpatrującą się w nich z niedowierzaniem. Cała trójka wyraźnie starała się oswoić z tym, co właśnie usłyszeli. Quinn zrobiła to dla Micaha, choć oczywiście on o tym nie wiedział. Być może nigdy do końca nie zrozumie, dlaczego to zrobiła. Kolejne pęta tajemnic zaciskały się wokół niej tak mocno, że ledwie była w stanie oddychać. A pod tymi tajemnicami znajdowała się prawda tak bolesna, że musiała powstrzymać Micaha za wszelką cenę przed próbą dotarcia do niej. Nie był na nią gotowy. Mogła go zniszczyć. Gdyby się wydało, że siostra Remy’ego, przyrodnia siostra, jest także jego siostrą… Że mieli wspólnego ojca… Gdyby musiał zmierzyć się z tą niszczącą rzeczywistością właśnie w tym momencie, gdy Eden dopiero co poślubiła Remy’ego, mogło to ostatecznie zerwać tych kilka delikatnych więzów łączących go z jedyną rodziną, jaką miał. Byłby wówczas jeszcze bardziej samotny i opuszczony, niż mogła to sobie wyobrazić. Ciemna przeszłość jego ojca któregoś dnia pewnie ujrzy światło dzienne, ale na pewno nie dziś. Nie teraz, gdy nerwy Micaha były już napięte do granic możliwości. Ta bolesna prawda nie powinna zniszczyć dnia ślubu Eden. Jej prawdziwego ślubu. Quinn nie mogła pozwolić, żeby coś takiego przytrafiło się jej najlepszej przyjaciółce.

Micah sprawiał wrażenie, jakby był gotów spowodować wybuch o sile bomby atomowej, o ile Eden nie przestanie zadawać się z Remym, ale przysięga ślubna już została wypowiedziana. Było za późno. Gdyby więc Quinn nie ściągnęła na siebie jego gniewu, ten wybuch byłby nieunikniony i zniszczył także Eden, powodując straty nie do odbudowania. Quinn zdała sobie z tego sprawę w kilka sekund, jak tylko go zobaczyła na ogrodowej ścieżce. Wolała więc poświęcić siebie, ściągając w swoją stronę cały gniew Micaha, który przeznaczony był dla Remy’ego.

– Oczywiście za obopólną zgodą – ciągnęła. – O nic cię nie oskarżam. Chcę tylko zauważyć, że nie możesz stosować podwójnych standardów – dodała, patrząc znacząco na Micaha. – Twoja siostra ma prawo poślubić, kogo zechce.

Eden nie widziała świata poza Remym przez ostatnie pięć lat. Micah powinien był już rozumieć, że nie ma najmniejszego sensu próbować ich powstrzymać. A mimo to jego ostre spojrzenie rozrywało jej duszę na strzępy. Musiała walczyć ze sobą, by je wytrzymać i nie skulić się w sobie. Była to najokrutniejsza kara, jaką mógł jej wymierzyć.

– Idziesz ze mną czy nie? – Micah odwrócił się w stronę Eden, ignorując resztę towarzystwa.

– Nie mogę. Jesteśmy małżeństwem. Kocham go – odpowiedziała błagalnie. – Micah, proszę, zrozum…

– Uwierzyłaś mu, prawda? – spytał z goryczą wymieszaną z bezgraniczną pogardą. – W takim razie wszyscy możecie iść do diabła. – Odwrócił się i odszedł.

Quinn patrzyła za nim, czując, jak z każdym jego krokiem uchodzi z niej cała energia życiowa. Nieodparta siła ciągnęła ją do niego, choć odtrącił ją, jakby była czymś odrażającym. Pospolitym pająkiem, którego należało strząsnąć. Gdy zniknął, jej ciało było już tylko suchą, pustą skorupą.

Rozdział pierwszy

Tydzień wcześniej, Niagara-on-the-Lake, Kanada

Quinn nie była zaskoczona, że w ramach swoich obowiązków, jako druhna, miała teraz poinformować wszystkich, że ślub został odwołany, a także pilnie spakować kilka najpotrzebniejszych rzeczy dla uciekającej panny młodej. Początkowo Eden wydawała się z dużą rezerwą traktować kandydata na pana młodego. Hunter Waverly uparcie zabiegał o to małżeństwo, głównie z powodów biznesowych. A Quinn nie miała wątpliwości, że jej przyjaciółka jest zakochana w kimś innym. Kiedy więc Eden ogłosiła, że poślubi Huntera, nie zawahała się wrazić swoich obaw. Starała się jednak to robić bardzo delikatnie. Zależało jej, żeby Eden była świadoma, na co się decyduje. Ostatecznie jednak, jako najlepsza przyjaciółka, postanowiła wspierać ją w tej decyzji. W każdej decyzji. Tak przecież postępują najlepsze przyjaciółki.

Gdyby jeszcze to Eden była tą osobą, która poszła po rozum do głowy i odwołała ślub z własnej woli, sytuacja wyglądałaby o wiele lepiej. Tak się jednak nie stało. Dopiero gdy orkiestra zaczęła grać marsz weselny, pojawił się starszy mężczyzna, który oświadczył, że pan młody jest ojcem dziecka jego córki. Na dowód, zaraz za nim, pojawiła się też młoda kobieta tuląca rzeczone dziecko w ramionach. Wyglądała na skrajnie upokorzoną, ale najwyraźniej nie dała rady powstrzymać swojego ojca. Orkiestra przestała grać, a cały świat Eden wywrócił się do góry nogami. Zrobiła więc jedyną rzecz, jaką mogła. Uciekła. Do tego z drużbą pana młodego, Remym Sylvainem, co zresztą nie zdziwiło Quinn w najmniejszym stopniu.

Nie zamierzała jej winić za wyjęte ukradkiem z torebki kluczyki od samochodu. Quinn była gotowa zaakceptować wiele, by tylko ten ślub się nie odbył. Teraz zmieniła właśnie suknię druhny na wygodną jasną spódnicę i bluzkę z delikatnej dzianiny w motywy kwiatowe. Pogoda była piękna, więc nie musiała tracić czasu na wyszukaną garderobę. Jeszcze tylko płaskie sandałki na nogi i prawie była gotowa. Szybko pozbyła się też makijażu, którego nie lubiła jeszcze bardziej niż swoich piegów. Obficie natomiast nałożyła krem przeciwsłoneczny. Gdyby tego nie pilnowała, kanadyjskie słońce w jednej chwili spiekłoby ją na raka. Bardzo tego nie lubiła. Gęste blond włosy zostawiła upięte, ale wzięła szczotkę. Zamierzała po drodze pozbyć się wszystkich spinek i kunsztownej fryzury.

Spojrzała na telefon i sprawdziła, że kierowca ma być za kilka minut. Wzięła jeszcze jabłko, butelkę wody i ulubiony batonik bananowy w białej czekoladzie. Chwyciła dwie torby, jedną ze swoimi rzeczami, a drugą z rzeczami Eden, i wyszła na zatłoczony parking. Była zaskoczona, że wszyscy jeszcze tu są. Choć z drugiej strony nie dziwiła się, że niechętnie opuszczali elegancką winnicę, w której zorganizowano ceremonię. Ogród wyglądał wprost bajkowo, a stoliki uginały się od orzeźwiających napojów oraz wyrafinowanych przekąsek i owoców. Goście zamiast wracać do domu najwyraźniej woleli dzielić się swoim zaskoczeniem z żądnymi sensacji paparazzi, którzy nie mogli przegapić takiej okazji. Ślub sezonu, który miał połączyć fortuny Bellamy i Waverley, okazał się skandalem. Pan młody opuścił to wydarzenie z piskiem opon, zabierając ze sobą matkę swojego dziecka. Panna młoda natomiast uciekła z pierwszym drużbą – choć o tym akurat wiedziało jeszcze bardzo niewiele osób. Quinn miała nadzieję zapobiec tej niewątpliwej sensacji, spotykając się z Eden w wyznaczonym przez nią miejscu – eleganckim hotelu przy wodospadach Niagary, zarezerwowanym na pierwszy etap podróży poślubnej.

– Dokąd się wybierasz? – usłyszała nagle cichy głos tuż za sobą.

Micah dotknął jej ramienia. Drgnęła mimowolnie, nie tylko z zaskoczenia, że udało mu się ją znaleźć, ale także dlatego, że zawsze tak reagowała na starszego brata Eden. Była to irytująca mieszanka radości i niepokoju. A także potrzeby chronienia siebie. Przede wszystkim przed siłą pożądania, jakie w niej wzbudzał.

Micah Gould był przystojny, pewny siebie i niewiarygodnie męski. Była zupełnie bezbronna wobec jego uroku. Z pewnym wysiłkiem przybrała maskę niedbałego uśmiechu i odwróciła się, by na niego spojrzeć. Zauważyła, że także zdążył się przebrać. Nie miał już na sobie eleganckiego garnituru, ale lekkie, lniane spodnie i jasną koszulę z krótkimi rękawami, która niewątpliwie była dziełem włoskiego projektanta. Wyglądał, jak zwykle, oszałamiająco. Aura zdecydowania wokół niego dała jej do zrozumienia, że będzie musiała użyć swoich wszystkich możliwości, by stawić mu czoło w tej sytuacji.

– Potrzebuję odetchnąć po tym wszystkim – stwierdziła. Nie było to kłamstwo. – Poszukam jakiegoś motelu w okolicy.

– Jeśli to są rzeczy dla Eden – odpowiedział głosem delikatnym niczym jedwab, a jednocześnie nieznoszącym sprzeciwu, wskazując na jedną z toreb, którą miała na ramieniu – to ja jej zawiozę.

Oczywiście. Mogła się wykazać większą przebiegłością i nie pakować rzeczy Eden do jednej z jej eleganckich toreb podróżnych od Louisa Vuittona. Nigdy nie zwracała uwagi na takie szczegóły, ale ten akurat ją zdradził. Tym bardziej, że to właśnie Micah kupił jej tę torbę przed kilku laty, gdy gościły u niego w Paryżu.

– Nie ma potrzeby. – Potrząsnęła głową. – Zamówiłam już samochód – dodała, widząc, jak kierowca taksówki zatrzymuje się przy wjeździe na parking.

– A więc jedziesz do niej.

– Tak. Ale sama. Nie dlatego, że została porwana – dodała, ponieważ Micah zawsze podejrzewał, że Remy Sylvain był zdolny do najgorszego – ale dlatego, że to nie jest odpowiedni moment, żeby musiała znosić twoje wymówki. – Zdecydowanym krokiem podeszła do samochodu.

– Quinn Harper? Wodospady Niagara? – spytał kierowca, oczekując potwierdzenia.

– Tak. Dzięki – odpowiedziała, otwierając drzwi. W tym jednak momencie Micah objął ją w pasie, przyciągając do siebie władczo.

Nienawidziła siebie za to, jak bardzo kochała czuć go blisko siebie. Jego siła działała na nią oszałamiająco. Mogła krzyczeć, wyrywać się, zrobić scenę, ale gdy tylko jej dotknął, pozbawiał ją wszelkiej woli. Pragnęła już tylko wtulić się w niego, poczuć jego zapach i zachłannie całować, zanurzając palce w gęstą czuprynę. Była przeklęta.

– Jednak zmieniliśmy zdanie – stwierdził, podając kierowcy kilka studolarowych banknotów. Ten wziął pieniądze, wzruszył ramionami i odjechał.

– Nie masz prawa… – zaczęła.

– Jedziesz ze mną? – Puścił ją i podszedł do swojego czarnego volvo.

Quinn znała go zbyt dobrze. Wiedziała, że nie ma sensu próbować go przekonywać. Bez słowa podążyła za nim i wsiadła do samochodu.

– Zostawił ją samą w hotelu? – spytał Micah, tonem wyraźnie podszytym wrogością.

– Tak sądzę – odparła niezobowiązująco.

Gdy godzinę wcześniej Quinn zdała sobie sprawę, że Eden i Remy zniknęli, zadzwoniła do przyjaciółki. Po chwili znalazł się przy niej Micah, przejął telefon i kazał siostrze natychmiast wracać. Eden rozłączyła się. Po kilku minutach Quinn dostała od niej wiadomość, że przyjaciółka będzie czekać na nią w hotelu przy wodospadach Niagara. Ale czy była tam sama, to miało się dopiero okazać.

– Dlaczego mi nie powiedziałaś, że jedziesz się z nią spotkać? – spytał Micah, wjeżdżając na autostradę i przyspieszając tak gwałtownie, że aż wcisnęło ją w fotel.

– Bo gdybyś wiedział, co to znaczy najlepsza przyjaciółka, zrozumiałbyś, że potrzebuje teraz czasu dla siebie. Chce pobyć z kimś, z kim może ponarzekać na zdradzieckiego narzeczonego, wypić bezkarnie kilka butelek wina i zjeść tonę chipsów. Hunter porzucił ją przed ołtarzem. Ma dziecko z inną. Eden nie potrzebuje teraz starszego brata, który będzie się nad nią natrząsał ze swoim „a nie mówiłem”.

– Nie zamierzałem. Nie sprzeciwiałem się, gdy Sylvain został wybrany na drużbę. Wierzyłem, że nie będzie sabotował ślubu swojego przyjaciela. Powinienem był przekonać Huntera, żeby wybrał kogoś innego – wyrzucał sobie. Quinn zawsze podziwiała, jak bardzo czuł się odpowiedzialny za siostrę.

– Hunter ma dziecko z inną – zauważyła trzeźwo. – A Remy nie ma z tym nic wspólnego. Nie rozumiem, na czym ma polegać jego wina.

– Nie był zaskoczony, gdy ta kobieta się pojawiła. Jestem przekonany, że on to wszystko zaplanował.

– Czy ty naprawdę… – Quinn nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. – Remy ją rozpoznał, bo Hunter przedstawił mu ją jakiś czas temu. Grali razem w golfa. Słyszałam, jak siostra Huntera, Vienna, mówiła to Eden.

– A więc Sylvain ją znał.

– Tak, ale czy ty naprawdę myślisz, że Remy jest odpowiedzialny za to, że Hunter poszedł z nią do łóżka? Nie widzisz, że to wyłącznie jego wina? Nawet jeśli teraz Eden jest załamana po tym wszystkim, prędzej czy później i tak by się okazało, że jej ślub z Hunterem to jedna wielka porażka.

– Jeśli go nie lubisz albo coś przeczuwałaś, powinnaś mi była powiedzieć – rzucił szorstko. – Być może wspólnie mogliśmy odwieść ją od tego pomysłu i zapobiec temu wszystkiemu, co się właśnie stało.

Quinn była zaskoczona i spojrzała na niego z niedowierzaniem. Ona miałaby robić cokolwiek wspólnie z Micahem? Przeciw Eden?

– Jest moją przyjaciółką. Nie mogłam sprzymierzać się z tobą przeciwko niej – zauważyła lojalnie. Nie było mowy, by miała zdradzić zaufanie Eden. Nawet gdy chodziło o Micaha. Zresztą ślub Eden i Huntera był jej na rękę, gdyby miała na to spojrzeć ze swojego, samolubnego i niezbyt chlubnego punktu widzenia, ale to już akurat wolała zostawić dla siebie.

– Nie chodzi o to, że Hunter jest złą osobą. Myślę, że poprosił Eden o rękę w dobrej wierze. Eden także zgodziła się, mając nadzieję, że to się uda. Problem w tym, że go nie kochała. – Quinn znała dobrze swoją przyjaciółkę i wiedziała, że jest romantyczką. Zawsze chciała wyjść za mąż z miłości.

– Dlaczego miała więc brać ten ślub? Oczywiście, poza konkretnym, finansowym powodem. O tym akurat wiemy oboje – zauważył Micah.

To była prawda. Eden groziło bankructwo. W ostatnich miesiącach musiała zamknąć kolejne dwa sklepy i jeśli Bellamy Home and Garden, imperium stworzone przez jej ojca, nie pozyska inwestora w ciągu najbliższych tygodni, ostatecznie upadnie. Quinn jednak nie chciała rozmawiać o pieniądzach akurat z Micahem. Wiedziała, że kobiety uganiały się za nim także ze względu na jego fortunę. Nawet dziś widziała przynajmniej dwie, które nie szczędziły wysiłków, by zwrócić na siebie jego uwagę, choć przyszły z partnerami. Jeśli chodziło o nią samą natomiast, była stuprocentowo przekonana, że Micah interesuje ją wyłącznie ze względu na seks.

– Masz rację. Dziedzictwo ojca jest dla niej bardzo ważne. Gdy więc popatrzyłam na tę decyzję o ślubie z jej perspektywy – ciągnęła – zdecydowałam się ją wspierać. Nie mogłam postąpić inaczej. Tego właśnie oczekuje się od najbliższej przyjaciółki. Zresztą Hunter ostatecznie naprawdę okazał się przyzwoitym i odpowiedzialnym mężczyzną. Wybrał własne dziecko w momencie, gdy się okazało, że je ma. A ty nie próbowałeś jej przekonać? – spytała.

– Oczywiście, że próbowałem. Wielokrotnie chciałem pożyczyć Eden pieniądze, ale zawsze odmawiała. Jestem pewien, że przekonała ją do tego moja matka. Nie chciała, by Eden cokolwiek zawdzięczała rodzinie Gould. Choć jeśli akurat o to chodzi, to w pełni ją rozumiem. Nie mogłem więc nic zrobić.

Widziała, jak ciężko radzi sobie z bezsilnością. Micah naprawdę kochał swoją siostrę i chciał dla niej jak najlepiej.

– Czy cały czas się z nim spotykała? – spytał po chwili zaciętym tonem.

– Z Remym? Nie. Kiedy miałaby to robić? Na zaręczynach był zaledwie chwilę. Pojawił się dopiero na ślubie, w ostatniej chwili. Nawet Hunter zaczynał się już niecierpliwić. O ile wiem, rozmawiali być może dwa albo trzy razy, odkąd… – ucięła nagle, nie wiedząc, ile Micah tak naprawdę wie o wspólnej podróży sprzed pięciu lat.

– Od Paryża?

– Tak – przyznała cicho. A więc wiedział.

– Więc dlaczego dziś z nim uciekła?

– Naprawdę nie wiem – odpowiedziała szczerze. – Eden jest moją przyjaciółką, ale nawet ja nie wiem o niej wszystkiego. Czy to naprawdę ma takie znaczenie? Eden jest dorosła, wie co robi.

– Nie chodzi o Eden. Obawiam się, że Sylvain chce ją wykorzystać, żeby zemścić się na mnie. A na to nie mogę pozwolić.

Eden miała niemałe doświadczenie z ludźmi, którzy wykorzystywali innych do własnych celów. Już jako dziecko spotkała wielu oportunistów, którzy podejmowali się opieki nad nią tylko po to, żeby wypełnić sobie kieszenie. To nauczyło ją ostrożności. Rzadko się myliła. Gdy pojawił się Remy i od razu tak silnie zainteresował się Eden, także na początku podchodziła do niego z dużą podejrzliwością. Jednak nic nie wskazywało, że miałby się okazać nikczemnikiem. Gdy Eden poznała go pięć lat wcześniej, zaprosił je obie do klubu, razem z przyjaciółmi. Nie było w tym nic dziwnego. Gdy się pojawiły, Remy traktował je z dużym szacunkiem. Zaprosił Eden to tańca i chciał, by Quinn do nich dołączyła. Ale dla niej istniał tylko Micah. Cóż z tego, że nie zwracał na nią większej uwagi, wciąż traktując ją jak dziecko. Nie mogła oderwać od niego oczu.

Ku jej zaskoczeniu Micah zareagował bardzo gwałtownie, widząc Eden z Remym w klubie. O mało nie doszło do tragedii. Po tej awanturze Remy faktycznie nie kontaktował się z Eden przez prawie pięć lat. A potem zgodził się być drużbą swojego przyjaciela na jego ślubie z Eden. Quinn widziała jednak, że cierpiał. Jej też było przykro, tym bardziej, że widziała, jak patrzyła na niego Eden. Właśnie dlatego nie chciała nigdy być zakochana. Zbyt wiele zamieszania i bólu. Ale akurat Eden zasługiwała na miłość. Była kimś wyjątkowym. Zawsze wspierała Quinn. Gdyby nie ona, wiele w życiu by ją ominęło. Zrobiłaby wszystko dla swojej najlepszej, jedynej prawdziwej przyjaciółki. Łącznie z tym, by próbować przekonać Micaha do Remy’ego, skoro Eden na nim zależało.

– A w sumie to co Remy takiego zrobił, że tak go nienawidzisz? – spytała pozornie niedbale i zaczęła wyjmować spinki z kunsztownej fryzury. – Chodzi o to, że jego ojciec ukradł twojemu tajemnice firmy? To o to jesteś zły?

– Nie.

– A więc co się stało? Nie możesz mi powiedzieć?

– Nie – uciął krótko.

– No właśnie. Następnym razem, gdy będziesz mi zarzucał, że ci czegoś nie mówię, przypomnij sobie, jak mnie traktujesz.

– Wiem, że to nie jest odpowiednia osoba dla Eden. Tyle powinno ci wystarczyć.

Znów traktował ją jak dziecko. Bez względu na to, jak bardzo chciała pokazać, że z tego drwi, to w środku wciąż się kuliła. Teraz, powoli rozplątując włosy, wpatrywała się w krajobraz za oknem, ale nic nie widziała. Najważniejsza była obecność Micaha, nawet tak irytująca. Wiedziała, jak bardzo kochał swoją młodszą siostrę, bez względu na to, że mieli różnych ojców i mieszkali na różnych kontynentach. Gdy tylko mógł sobie na to pozwolić, zaprosił Eden do Europy, gdzie niemożliwie ją rozpieszczał, spełniając wszystkie jej zachcianki. A gdy już zaczynało brakować mu czasu, żeby chodzić z nią po wystawach czy paryskich parkach, zasugerował, by zaprosiła przyjaciółkę. Quinn potajemnie sądziła, że mógł być to też sposób, by się zorientować, w jakim towarzystwie się obracała i kim są jej najbliżsi znajomi. Więc dla Micaha za tym zaproszeniem krył się zamysł, by chronić siostrę. Nie bez powodu obawiał się, że niektórzy mogą chcieć się z nią przyjaźnić ze względu na jej bogactwo i sławę. Bellamy Home and Garden było największą kanadyjską siecią luksusowych sklepów. Jeden dziadek Eden był słynnym politykiem, a drugi wybitnym dziennikarzem.

Quinn spotkała Eden, gdy miały po piętnaście lat. Obydwie były na kursie nauki języka francuskiego w Montrealu. Dla wielu były to po prostu kolejne z szeregu dodatkowych, snobistycznych zajęć, jak tenis czy jazda konna. Ale Quinn uwielbiała francuski i udało jej się zdobyć stypendium. Była uszczęśliwiona. Ciężka, wielomiesięczna praca wreszcie się opłaciła. Miała nadzieję, że pewnego dnia uda jej się spełnić marzenie o podróży do Paryża. Gdy wspólnie z grupą czekała na rejestrację, nucąc pod nosem piosenkę o Champs Elysées, usłyszała za sobą pogardliwy głos jednej z koleżanek.

– To skandal, że musimy przebywać razem z tymi z pomocy społecznej.

Quinn bez wahania odwróciła się i w czystym francuskim odparowała dumnie:

– Sama na to zapracowałam. To więcej, niż ty będziesz zdolna kiedykolwiek zrobić.

Chyba tylko Eden znała wystarczająco dobrze francuski, żeby ją zrozumieć, bo wybuchła niepohamowanym śmiechem. Bez wahania podeszła do Quinn.

– Możemy być razem w pokoju? Bardzo bym nie chciała znaleźć się z jedną z tych pyszałkowatych idiotek.

Quinn na początku nie wierzyła, że ich przyjaźń może być prawdziwa. Obawiała się, że jest tylko kolejnym kaprysem bogatej panny. Ale Eden od samego początku traktowała ją bardzo poważnie. Po kilku miesiącach zaprosiła ją na wakacje, które miała spędzić w posiadłości swojego brata w Grecji. Tak poznała Micaha. Miała wtedy szesnaście lat. Była nim zauroczona. Siedem lat starszy, a już prowadził wielką firmę. Był bogaty, wysportowany, elokwentny, inteligentny i aż biła od niego energia. A także poczucie humoru, które Quinn bardzo ceniła. Jego czasem zdystansowana i sarkastyczna postawa odstraszyłaby ją jednak, gdyby nie widziała, jak bardzo potrafi być czuły dla siostry. Eden czuła się przy nim całkowicie swobodnie, podczas gdy Quinn domyślała się, że najpierw musi przejść okres próbny. Potem zaprosili ją na narty do Szwajcarii, do luksusowego Saint Moritz. Ale gdy Eden zaproponowała, by znów spędziły wakacje w Europie, Quinn wolała poświęcić je na pracę, by zarobić na studia. Eden pojechała więc do Londynu z inną koleżanką. Ale najwyraźniej nie znalazła ona akceptacji w oczach Micaha, bo nalegał, by w kolejnym roku Eden znów przyjechała z Quinn. Spędziły więc wspaniałe dwa tygodnie w Rzymie, zwiedzając każde muzeum, a Micah dołączał do nich na wieczorne spacery po zabytkowych uliczkach.

– Naprawdę lubisz te ruiny? – spytał rozbawiony, gdy żywiołowo dzieliła się z nim wrażeniami z wycieczki do Pompejów.

– Lubię poznawać nowe rzeczy – przyznała z entuzjazmem.

– Powinnaś zostać jeszcze tydzień – zachęcał, patrząc na Eden. – Wracam do Wiednia, ale mogłybyście polecieć ze mną. Tam też są wspaniałe muzea.

– No i mógłbyś nas zabrać do opery – ucieszyła się Eden. – A także na słynny torcik czekoladowy od Sahera. A potem wszyscy moglibyśmy się przespacerować nad pięknym, modrym Dunajem – zanuciła kilka taktów słynnego walca.

– Brzmi cudownie, ale muszę wracać. W poniedziałek zaczynam pracę – odpowiedziała, choć pobyt w Wiedniu był jej marzeniem. Interesował ją nie tylko Strauss, Mozart, ale też muzeum słynnego Freuda. Ostatnio na zajęciach zaczęli przerabiać „Wstęp do psychoanalizy”. No i mogłaby spędzić więcej czasu z Micahem, pomyślała, starając się ukryć przed samą sobą, że to właśnie był jej priorytet.

– Potrzebujesz pomocy, jeśli chodzi o opłatę za studia? Ja się tym zajmę – zaproponował Micah.

– Nie, dzięki – odparła dumnie. – Mam stypendium.

Quinn obawiała się, że widzi Micaha po raz ostatni, ale gdy ukończyły razem z Eden pierwszy rok studiów, przyjaciółka zaczęła namawiać ją na wycieczkę do Paryża.

– Micah nalegał, żebyśmy przyjechały razem. Poza tym zawsze marzyłaś, żeby zobaczyć Luwr!

Quinn nie przyznała się, że przez ostatni czas marzyła wyłącznie o tym, by znów zobaczyć Micaha. Nie mogła więc odmówić. Szczęśliwym zrządzeniem losu dzień, w którym wreszcie zobaczyła Paryż, był też dniem jej urodzin.

– Dziś kończysz dziewiętnaście lat – zauważył Micah. – Chciałbym, żebyś kupiła sobie ode mnie coś, co będzie ci się podobać.

Quinn zawsze miała bardzo skomplikowane podejście, jeśli chodziło o przyjmowanie prezentów. A Micah był wobec niej wyjątkowo szczodry. Już sam fakt, że gdy przyjeżdżała, mieszkała u niego i on ponosił wszelkie koszty, był dla niej trudny do zaakceptowania. Ale wiedziała, że gdyby nie przyjechała, to Eden zaprosiłaby kogoś innego, więc jakoś zdołała to usprawiedliwić przed samą sobą. Gdy razem z Eden wybrały się na zakupy na Avenue Montaigne i przyjaciółka kupowała sobie suknie, płacąc kartą Micaha, wydało jej się nie do zaakceptowania, by kupiła coś dla siebie, jak sugerował. Ale ponieważ zwykle Eden i tak coś dla niej wybierała, więc tym razem zgodziła się ustąpić i wybrała elegancką, prostą spódnicę z delikatnej wełny z domieszką jedwabiu, która cudnie się układała. Będzie idealna nie tylko na studia, ale także na rozmowy o pracę. A wyjątkowa jakość materiału i krój sprawiały, że czuła się szczególnie elegancko i dorośle. Nie wiedząc o tym, Micah sprawił, że poczuła się, jakby należała do jego świata. Choć na chwilę.

Gdy kolejnego wieczoru odpoczywała w salonie po całym dniu zwiedzania, nagle pojawił się Micah. Była zaskoczona, bo zapowiedział im, że wieczorem idzie kolację służbową, będą więc musiały same się sobą zaopiekować.

– Eden jest u siebie – powiedziała, sądząc, że szuka siostry. – Szykuje się do wyjścia.

Przyjaciółka tym razem chciała przygotować się wyjątkowo starannie, postanowiła więc nałożyć maseczkę na twarz i włosy. Quinn nigdy nie przejmowała się takimi drobiazgami. Miała jasną, piegowatą cerę i wiedziała, że żadne maseczki ich nie usuną.

– Wychodzicie dziś wieczorem? – spytał, a jego wzrok powędrował od palców jej stóp pomalowanych wyjątkowo na czerwono do głębokiego dekoltu.

– Niewykluczone – przyznała.

Może gdyby wiedziała, że przed wyjściem go zobaczy, założyłaby coś innego. Jej nowa bawełniana sukienka była prosta i na pewno mało seksowna. Zwykle się tym nie przejmowała, ale pod spojrzeniem Micaha czuła się bezbronna, choć bardzo pragnęła wyglądać kobieco i pociągająco. Najczęściej nie była w stanie odczytać jego spojrzenia, ale w tym, jak na nią patrzył teraz, dostrzegła błysk męskiego zainteresowania.

– Czekasz na Eden? – spytał.

– Tak. Dlaczego pytasz? Boisz się być ze mną sam na sam? – odparła prowokująco, nabierając pewności siebie jako kobieta.

– Oczywiście nie. Jesteś jeszcze dzieckiem. – Jego odpowiedź uderzyła ją. Była wychowywana w wielu domach, nie miała więc tak naprawdę dzieciństwa, które mogłaby wspominać. Ten komentarz był dla niej przykry. Zawsze musiała być samodzielna. Oszczędzała pieniądze, od kiedy była wystarczająco duża, by opiekować się innymi dziećmi. Teraz, gdy miała już dziewiętnaście lat, sama się utrzymywała z dodatkowych prac, jakie tylko udało jej się zdobyć. Tak naprawdę była więc dorosła, od kiedy pamiętała. Nie chciała przyznać, jak głęboko ją dotknął.

– Na szczęście chłopcy, z którymi umówiłyśmy się w klubie, są w moim wieku, a nie w twoim – zauważyła z przekąsem, zakładając sandałki na bose stopy.

– Umówiłyście się? Z kim? Myślałem, że to wasz babski wieczór. Przynajmniej tak twierdziłyście przy śniadaniu.

– Ja nic nie mówiłam – stwierdziła zgodnie z prawdą. Eden powiedziała mu, że idą potańczyć, a Quinn nie czuła się w obowiązku dopowiadać z kim.

– Z kim? – powtórzył natarczywie.

– Nie martw się, nie będziesz się musiał pojedynkować o świcie – zakpiła. Dlaczego musiał zachowywać się jak nadopiekuńczy dorosły? – Eden poznała dziś w Luwrze sympatycznego chłopaka. Na imię mu Remy. Spytał, czy chcemy się dziś spotkać z nim i jego znajomymi w klubie. To przecież nic zdrożnego. W Toronto co weekend umawiamy się z kolegami. Pójdę sprawdzić, co u Eden. Udanego wieczoru – dorzuciła, machając mu na pożegnanie. Jego niepewne spojrzenie dało jej satysfakcję. Wyobrażała sobie, że może to zazdrość. Ale to zupełnie nie było to. Ani przez chwilę.

– Który to hotel? – głos Micaha wyrwał ją ze wspomnień sprzed pięciu lat. Byli już w Niagara Falls.

– Nie jestem pewna – odpowiedziała, sięgając po telefon. Musiała ostrzec przyjaciółkę, że nie przyjechała sama. Podała mu nazwę hotelu i po kilku minutach byli już na miejscu.

– Numer pokoju? – spytał Micah.

– Nie wiem. Eden mi nie napisała.

Micah podszedł do recepcji i poprosił o połączenie z pokojem Eden Bellamy.

– Przykro mi, proszę pana, nie mamy takiego gościa.

– A Remy Sylvain?

– Tak. Już łączę.

Musiał odebrać Remy, bo Quinn usłyszała:

– Chcę rozmawiać z Eden.

Po chwili jego ton był jeszcze bardziej wzburzony.

– Dlaczego jesteś w jego pokoju? Podaj mi numer – zażądał.

Naprawdę coś było nie tak między tymi mężczyznami. Micah bez wahania skierował się zamaszystym krokiem do windy. Jego mina wróżyła wszystko, co najgorsze.

– Micah, proszę cię. Nie rób scen – poprosiła Quinn, gdy drzwi się za nimi zamknęły.

– Nie zmierzam – uciął.

Mimo to wyglądał, jakby gotował się do walki. Pamiętała, że wtedy, w klubie, o mało nie pobił Remy’ego, gdy zobaczył, jak całuje Eden. Wtedy po raz pierwszy widziała, jak traci panowanie nad sobą. Na szczęście ochrona go unieruchomiła, ale obie bardzo to przeżyły. Szczególnie Eden.

Drzwi winy otworzyły się na ostatnim piętrze. Quinn chciała wyjść pierwsza, ale Micah ją uprzedził. Drzwi apartamentu były uchylone. Gdy weszli do środka zorientowali się, że nikogo tam nie ma. Eden i Remy zniknęli.

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Tytuł oryginału: A Convenient Ring to Claim Her

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2023

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2023 by Dani Collins

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-8342-457-6

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek