Myślą, słowem i sercem - Maisey Yates - ebook

Myślą, słowem i sercem ebook

Yates Maisey

5,0

Opis

Ariel Hart od kilkunastu lat mieszka w Paryżu i pracuje jako projektantka mody. Żyje jednak w ciągłej obawie, że upomni się o nią szejk Riyaz, któremu obiecano ją na żonę. Ten dzień nadchodzi. Przyjeżdża brat szejka, Cairo al Hadid, z którym Ariel przyjaźniła się, gdy byli nastolatkami. Zabiera ją do pałacu, żeby ją przygotować do roli przyszłej królowej. Obojgu jednak coraz trudniej jest ukrywać, że są w sobie zakochani i to oni są sobie przeznaczeni…

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 147

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (1 ocena)
1
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




Maisey Yates

Myślą, słowem i sercem

Tłumaczenie:

Joanna Żywina

Rozdział pierwszy

Uciekaj!

Ariel Hart patrzyła na ekran telefonu, na którym widniała ta wiadomość. Zamarła, ale tylko na moment. Potem przystąpiła do działania. Wiedziała, że ten moment w końcu przyjdzie. Wiedziała, że powinna być na to gotowa.

– Kochanie – przekonywała ją matka – on od lat siedzi w więzieniu i tam pewnie umrze. Nie wiesz nawet, czy po ciebie przyjdzie.

Ona jednak wiedziała.

Jej ojciec wplątał się w sprawy, od których powinien trzymać się z daleka, i wykorzystał ją do swoich rozgrywek – była pionkiem w jego grze i…

Nie pora na użalanie się nad sobą, Ari, powiedziała do siebie. Weź się w garść.

Przebrała się pospiesznie, zdjęła kaszmirowe spodnie dresowe i równie miękki sweter i zamieniła je na czarne legginsy i bluzę z kapturem, która teraz wydawała jej się sztywna. Założyła kaptur, starannie pod nim chowając prawie białe blond włosy. Założyła czarne adidasy, chwyciła torbę podróżną w tym samym kolorze i po raz ostatni rozejrzała się po swoim pięknym paryskim mieszkaniu.

Czuła się tu bezpiecznie. Było tu spokojnie. Pięknie. Blade odcienie różu i kojące beże. Ubrana na czarno, wyglądała tu teraz jak włamywacz, co było afrontem dla tego miejsca.

Ułożyła sobie życie. Zaczęła karierę.

Od lat żyła, oglądając się przez ramię. Ciągle się przeprowadzała, posługiwała się fałszywymi nazwiskami, ale w końcu, siedem lat temu, przestała. Miała z tyłu głowy, że to się może wydarzyć, zawsze miała spakowaną torbę podróżną, choć wydawało się to mało prawdopodobne. Nie wiedziała nawet, czy Riyaz żył. Tak samo jak Cairo.

Dlatego razem z matką postanowiły być… w gotowości. Jak zgłosić na policji lub w ambasadzie potencjalne zagrożenie ze strony kogoś z innego kraju, kto ci nie groził i możliwe, że nie żyje? W głębi serca jednak wiedziała. Mógł jej szukać, żeby się zemścić lub się z nią ożenić. Nie chciała ani jednego, ani drugiego. Zostawiła to wszystko za sobą. Nie zostanie projektantką mody, lecz będzie prowadzić życie wygnańca.

To jednak nie była najlepsza pora na użalanie się nad sobą, skoro mogło jej grozić prawdziwe niebezpieczeństwo. Użalała się nad sobą dwadzieścia lat temu, gdy odkryła – w wieku ośmiu lat – że ojciec przyrzekł ją obcemu człowiekowi. Czuła żal, błądząc po lśniących salach pałacu w Nazulu, pośród migoczących mozaik i fontann, wśród unoszącego się w powietrzu zapachu kwiatów pomarańczy. W ten sposób jej ojciec uzyskał dostęp do pałacu i pomógł w organizacji zamachu, który odsunął od władzy rodzinę królewską – w efekcie szejk i jego żona zginęli, jeden syn został wtrącony do lochu, a drugi…

Zaginął.

Cairo…

Nie myślała o nim zbyt często, a przynajmniej starała się o nim nie myśleć. Młodszy brat, ten o ujmującym uśmiechu i ciepłym spojrzeniu, tak niepodobny do tego, któremu została przyrzeczona – to on został jej przyjacielem i powiernikiem. I pierwszym zawodem miłosnym. Miała trzynaście lat i siedziała na dziedzińcu, grzejąc się w słońcu i rozmyślając. I wtedy się zjawił.

– Nie podoba ci się tutaj, ya amar?

– Jest zbyt gorąco.

– Jesteśmy na pustyni.

– Chcę wrócić do Europy. Nienawidzę tego miejsca.

– Do Europy? Przecież jesteś Amerykanką?

– Pół roku spędzaliśmy w Paryżu.

– Ach, bardzo miłe miejsce.

– Milsze niż to.

– Powiedz mi, przeszkadza ci to miejsce czy może powód, dla którego się tu znalazłaś?

– Jedno i drugie.

– Myślę, że to nieprawda. Jeśli się rozejrzysz, zauważysz, że miejsce i powód to dwie różne sprawy. Wtedy może zaczniesz doceniać spędzony tutaj czas…

Wyciągnął rękę, zerwał rosnącą na drzewie nad nimi pomarańczę i podał jej owoc.

– Czy ci się to podoba, czy nie, drzewa w końcu wydają owoce. Nie wszystko musi być takie złe. Zastanów się nad tym, ya amar.

Mój księżycu. Nazywał ją tak, lecz nigdy się nie dowiedziała, dlaczego. Mówił to w taki sposób, jakby z niej żartował, jednak za każdym razem czuła w środku dziwne mrowienie. Cairo był najprzyjemniejszym elementem tamtych wyjazdów do Nazulu. Wszystko się jednak skomplikowało, gdy miała dwanaście, a on trzynaście lat – zrobił się bardzo wysoki i nagle nie wiedziała, jak z nim rozmawiać. To było takie zabawne. Jednego roku, gdy przyjechała z wizytą, biegali po pałacu, szalejąc jak dzikie koty, a następnego… w jego towarzystwie czuła się zawstydzona. Przez cały rok niemal ze sobą nie rozmawiali.

Tamtego dnia, gdy zerwał dla niej pomarańczę, nie uciekła przed nim. Wtedy zakwitło między nimi coś nowego. Coś czułego, cennego i przepełnionego tęsknotą. Pomyślała, że to miłość, lecz wiedziała, że uczucie nie miało racji bytu. Po pięciu dniach wróciła do Paryża. A już kolejnego dnia…

Świat legł w gruzach, przynajmniej w Nazulu.

Riyaz, następca tronu i jej narzeczony, został pojmany i wsadzony do więzienia.

A Cairo?

Istniały dwie możliwości. Został zabity razem z tymi, którzy stawiali opór, a jego ciało wyrzucone jak worek śmieci, tak nic nieznaczące, że niewymagające nawet identyfikacji.

Albo zniknął.

Teraz nie miało to znaczenia. Riyaz wyszedł na wolność, a to oznaczało…

Będzie szukał narzeczonej – żeby upomnieć się o to, co do niego należało, lub się zemścić. Żadne rozwiązanie nie było po jej myśli. Nie chciała odpowiadać za grzechy swojego ojca, on powinien za nie zapłacić. Wiedziała jednak, że będzie musiała ponieść konsekwencje.

Założyła plecak, ruszyła do drzwi i otworzyła je.

Zamarła.

Był tutaj.

Stał przed nią. Wyższy i postawniejszy, niż gdy widziała go po raz ostatni. To nie Riyaz ani oddział żołnierzy, których widywała w koszmarach. To nie potwór, którego nauczyła się bać i przed którym chciała uciekać.

To był on.

Cairo al Hadid.

Żywy i realny.

W jej korytarzu.

– Ya amar – odezwał się. – Przyjechałem po ciebie.

Szejk Cairo Ahmad Syed al Hadid zbyt długo nie miał kraju, do którego mógł należeć. Może nie było to dokładne odzwierciedlenie sytuacji – miał swoją ojczyznę, o której nie zapomniał. Postawił sobie za cel pokonanie najeźdźców i uzurpatorów. Minęły lata, a on o wszystkim pamiętał. Krzyki matki. Ojciec, który chwycił za miecz, żeby walczyć, choć nie miał szans. Był królem Nazulu i musiał walczyć o swój kraj do końca, broniąc go przed upadkiem, do którego nie doszłoby, gdyby nie zdrada. Dopuścił się jej patriarcha Hart. Dominic Hart stawał się coraz bardziej zachłanny. Znalazł dojście na dwór Nazulu i postanowił przyjąć ofertę ich wrogów. Za opłatą zdradził rodzinę al Hadid. Był najemnikiem z Europy Wschodniej, który uznał, że ma dosyć walki o władzę dla innych i postanowił sam po nią sięgnąć. Wybrał Nazul, ponieważ kraj był bogaty w naturalne surowce i na tyle niewielki, z małą liczbą sojuszników na skalę globalną, że konsekwencje jego czynów nie będą zbyt dotkliwe.

Cairo jednak zamierzał dopilnować, żeby poniósł konsekwencje. Hart przez ostatnie lata zasiadał na tronie i Cairo z radością zakończy czas jego rządów. Chciał patrzeć na jego twarz, gdy razem z najemnym wojskiem wedrze się do pałacu. Cairo nie zamierzał brać jeńców. Krwawe bitwy miały swoją cenę, tak jak zemsta. Zamierzał jednak odebrać ten dług. Jego życie, pragnienia, ciało i dusza nie należały do niego. Stracił do nich prawo wiele lat temu na pustyni, gdy popełnił błąd, który tak wiele kosztował. Żył więc, wiedząc, że ten czas nadejdzie, a wtedy on zrobi wszystko, żeby odzyskać i odbudować swój kraj. Aby jego brat mógł zasiąść na tronie, jako pełnoprawny władca Nazulu. Tamtego dnia uciekł z pałacu, ale wiedział, że wróci.

Pojechał do Anglii i zaczął się posługiwać nowym imieniem i panieńskim nazwiskiem matki – Syed al Shahar. Dzięki sprytowi i znajomości systemu zdobył odpowiednie stypendia w najlepszych uczelniach. Od tego zaczął budowę imperium. Ludzie znali Caira jako playboya i biznesmena, nie wiedzieli jednak, że jako chłopiec patrzył, jak w pałacu pośrodku pustyni umiera jego rodzina.

Sprawa nie trafiła nawet na pierwsze strony gazet – po prostu kolejne niepokoje gdzieś na świecie. W Europie i Stanach Zjednoczonych nie zajmowano się tematami, które nie miały na nich wpływu, kto więc by się tym przejmował? Jacyś ludzie zabijali się w kraju, do którego nie zamierzali nigdy przyjechać. Zainteresowanie danym miejscem uzależniali od tego, czy chcieliby polecieć tam na wakacje lub czy dany kraj mógł im w jakiś sposób zagrażać. Jeśli nie… To po prostu kolejne okrutne wydarzenie w świecie pełnym okrutnych historii. Coś nieznaczącego, co jednak zmieniło całe jego życie. Ale wiedział, że Riyaz przeżył. Czuł to w kościach. Poza tym Cairo był lojalny wobec swego kraju. Swoje imperium zbudował na pragnieniu zniszczenia tych, którzy zabili jego rodzinę.

Jeśli jego brat naprawdę wciąż żył, musiał zostać uratowany. Dla świata był Syedem, ale tak naprawdę zawsze będzie Cairo, który wróci po brata. Wiedział, co powinien robić. Przyjęcia i zbytki nigdy go tak naprawdę nie interesowały. Pomogły zatrzeć nieco wspomnienie tamtych wydarzeń w Nazulu. Wolał, by te obrazy nieco zbladły i straciły na wyrazistości. Nie musiały być tak jaskrawe, żeby pamiętał o swej misji. Wiedział, kim był. Korzystał z przyjemności tego świata, początkowo po to, żeby dostać się na odpowiednie imprezy i dzięki temu poznać odpowiednich ludzi. Odkrył jednak, że potrafi ciężko pracować i jeszcze bardziej zatracać się w rozkoszach tego świata. Stworzył więc imperium, które pozwalało mu poruszać się swobodnie pomiędzy narodami. Zbierać przyjaciół i informacje, a także inne przydatne rzeczy, które pomogą mu zniszczyć uzurpatorów. Przebywał w towarzystwie mężczyzn naprawdę niebezpiecznych i pozbawionych skrupułów. Raz uratował przed nimi dziewczynę. Briannę Whitman. Pomógł jej uciec przed losem zgotowanym jej przez ojca, wysłał ją do szkoły, potem została uznaną doradczynią osób w sytuacjach kryzysowych.

Gdy znów zobaczy swojego brata, zamierzał zatrudnić Briannę, by mu pomogła wrócić do świata. Pomogła mu stać się człowiekiem, którym miał być, a nie bestią, którą stał się przez lata spędzone w izolacji.

Riyaz był wolny, ale tylko fizycznie… Zdecydowanie nie był gotowy, by przejąć władzę. Stał się nieokrzesany i brakowało mu podstawowych manier. Spędził lata w lochu na czytaniu i trenowaniu ciała tak, by stało się maszyną do zabijania.

Nie miał jednak okazji, by zastosować zdobyte umiejętności w prawdziwym świecie. Prowadzenie rozmowy przychodziło mu z trudem, nie mówiąc już o zagłębieniu się w tajniki światowej dyplomacji.

Przejęcie przez Caira pałacu w Nazulu było tajemnicą zarówno dla jego narodu, jak i całego świata. Mieli władzę, ale działali w ukryciu – zamierzał czekać do chwili, aż będzie mógł przedstawić Riyaza ludziom. Będą mieli na to tylko jedną szansę. Riyaz nie mógł być postrzegany jako słaby mentalnie i złamany przez to, co go spotkało. Ludzie będą chcieli triumfalnego powrotu silnego władcy.

Cairo był przy uwolnieniu Riyaza. Brat był ubrany w łachmany, włosy i broda były długie i w nieładzie. Spodziewał się, że Riyaz będzie blady, słaby i wynędzniały, jego ciało jednak zbudowane było z samych mięśni, a serce wypełniała wściekłość. Nie chciał wychodzić ani spać w łóżku. Wciąż większość czasu spędzał w lochach.

Po uwolnieniu poprosił o dwie rzeczy: cheeseburgera i Ariel Hart.

Ariel…

To imię było jak zadra w sercu, przywoływało tyle wspomnień… Wiedział, gdzie była. Wiele razy chciał do niej przyjechać, wiedział jednak, że zjawi się u niej tylko w jednej sprawie. Jeśli Riyaz będzie chciał ją zobaczyć. I Riyaz ją chciał.

Cairo zrobi więc to, o co prosi go Riyaz. Jest mu to winien.

– Musiałaś wiedzieć, że po ciebie przyjdę – powiedział.

– Ja…

Była taka piękna. Jak kwiat pomarańczy w mozaikowym ogrodzie, którego nie widział od ponad dekady. Była jak chwila, która przeminęła i której już nigdy nie odzyska. Zaskoczyło go, jak bardzo poruszyło go to spotkanie – Cairo przecież był w środku niemal martwy. Czuł wściekłość, pożądanie. Gdy Riyaz został uwolniony, przepełniło go nieznane uczucie, potężniejsze od niego samego.

Ale to… Ona… Była niezwykle piękna. Piękniejsza, niż się zapowiadała, bo zawsze była prześliczna. Patrzyła na niego szeroko otwartymi oczami w kolorze turkusu. Ubrana była tak, jakby była gotowa do ucieczki – ktoś musiał ją ostrzec.

– Przyszedłeś, żeby mnie zabić? – szepnęła.

– Nie – odparł. – To byłoby zbyt proste. Zresztą jestem cywilizowanym człowiekiem.

– Ty żyjesz – dodała.

– Tak. Przynajmniej jak ostatnim razem sprawdzałem. – Przyjrzał jej się uważniej. – Myślałaś, że zginąłem?

– Nie wykluczałam tego. – Odwróciła wzrok i był pewien, że dostrzegł w jej oczach smutek i żal. Nie zamierzał jednak dać się temu zwieść. – Wiem, co się stało z resztą twojej rodziny.

– Riyaz żyje.

Skinęła powoli głową.

– Czy dlatego tu jesteś? Z powodu Riyaza?

– Tak – przytaknął. – Przyjechałem w imieniu brata. Nie wydajesz się zdziwiona tym, że żyje.

– Słyszałam plotki, że zostawiono go przy życiu i uwięziono w pałacu. Jako swojego rodzaju zabezpieczenie, ale nie wiem, w jakim sensie.

– Ja też nie, ale kto jest w stanie zrozumieć szaleńca? Mam też na myśli twojego ojca.

– Nie miałam pojęcia o zdradzie ojca. Nic nie wiedziałam o jego planach.

– A ja nie zamierzam cię o to obwiniać. Byłaś tylko dzieckiem.

– Tak jak ty.

Przyglądał jej się dłuższą chwilę. Nie czuł się jak dziecko, na pewno nie od dnia ucieczki z pałacu. Wiedział tylko, że musi przeżyć. Był jedynym członkiem rodziny, który przeżył i wciąż był na wolności. Przetrwanie nie było jedną z opcji, lecz koniecznością.

– Więc nie przyjechałeś po to, żeby się zemścić?

Zemsta byłaby dużo prostszym zadaniem, już jej zakosztował. Było w niej coś oczyszczającego. Sprawa Ariel nigdy nie była dla niego prosta, ale zadośćuczynienie wymagało ofiar. I tym właśnie miała być.

– Nie. Jestem tu, żeby dopilnować warunków umowy. Mój brat został uwolniony i potrzebuje żony.

– I pewnie nie zamierzasz szukać nikogo innego.

– Nie. Zostałaś przyrzeczona mojej rodzinie, która straciła już wystarczająco dużo.

Odrzuciła włosy i spojrzała na niego odważnie, wiedział jednak, że to nie było szczere. W ten sposób próbowała zamaskować strach.

– Wydaje się, że to jak płakanie nad rozlanym mlekiem – odparła.

Nie był okrutny, ale nie był też człowiekiem, który uginał się pod czyimś naciskiem. Nie zamierzał znosić głupców, prób manipulacji ani humorów kobiety, której ojciec brał udział w zamordowaniu jego rodziców.

– To nie mleko się rozlało, ale krew, ya amar. Krew moich rodziców. Po tych wszystkich latach ból pozostał. Riyaz spędził piętnaście lat w więzieniu, bez kontaktu z drugim człowiekiem. Żył w całkowitej izolacji, podczas gdy ja gromadziłem siły, które pozwolą mi go uwolnić. Skoro lubisz przysłowia, pozwól, że przypomnę ci inne. Oko za oko, ząb za ząb. Życie w niewoli… za życie w niewoli.

To, czego chciała, nie miało znaczenia. Kiedyś uległ jej urokowi i drugi raz nie popełni tego błędu. Chwycił jej ramię i wyprowadził ją z mieszkania. Nie poruszała się jednak wystarczająco szybko, więc podniósł ją i wziął na ręce, niczym pannę młodą, którą miał przenieść przez próg. Tylko że ona nie należała do niego. Od początku była przeznaczona Riyazowi, który stracił wszystko…

To go właśnie napędzało. Wściekłość, którą czuł w imieniu brata, i pragnienie, by odpokutować własne winy. Ledwie zauważył, że się wyrywała, okładając go pięściami, jednak jej ciosy były niczym kamyczki rzucane w potężne drzewo. Jego rodzina zginęła, a jedyną jego karą był fakt, że musiał na to patrzeć, podczas gdy sam zasługiwał na śmierć. Przez te wszystkie lata żył, karmiąc się pragnieniem zemsty. Jakby trafił do czyśćca. Jednak to wciąż było życie.

A ona… Mieszkała w Paryżu. Dramat, który się rozegrał w pałacu, nie miał na nią żadnego wpływu. Nie czekał na windę, tylko zniósł ją po schodach starego budynku prosto do zaparkowanej obok limuzyny. Otworzył drzwi i wrzucił ją do środka, po czym zamknął je i zablokował.

– Jedziemy – rzucił do kierowcy.

Mężczyzna był opłacony na tyle dobrze, żeby nie zadawać pytań. Na szczęście, bo Ariel zaczęła protestować.

– On mnie porwał – powiedziała do kierowcy, który wymienił z Cairem lodowate spojrzenie w lusterku. Potem Cairo włączył przegrodę oddzielającą kierowcę od reszty samochodu.

– Jego to nie obchodzi – powiedział.

– Co dobrego przyjdzie z mojego małżeństwa z Riyazem? – Rozejrzała się wokół w panice, jakby teraz do niej dotarło, w jakiej sytuacji się znalazła. – Tak naprawdę nie chcesz, żebym wyszła za twojego brata, prawda? Czeka mnie publiczna egzekucja albo coś takiego? Mój ojciec już nie żyje.

– Już ci mówiłem, że to nie jest zemsta – odparł. – Publiczne egzekucje to coś barbarzyńskiego. Twój ojciec był barbarzyńcą, Ariel. Gdyby żył, być może potraktowałbym go tak, jak on moją rodzinę. To straszne, że umarł tak lekką śmiercią. Zawał serca. Nagle i zdecydowanie zbyt wcześnie. Moja matka krzyczała w agonii, ojciec walczył do ostatniego oddechu. Nie chodzi o zemstę, lecz odbudowę Nazulu. Zostałaś przyrzeczona mojej ojczyźnie i bratu, a twój ojciec wziął udział w zamachu na pokój i praworządność mojego kraju. Chcę zaprezentować ludziom Riyaza na tronie i ciebie u jego boku, jakby nic złego się nie stało. – Prawie się roześmiał. To nie wymaże przeszłości, nieważne, jak bardzo chciał podkoloryzować teraźniejszość. – Co najważniejsze, prosił mnie o to Riyaz. – Nie był jednak pewien, czy brat widział to tak samo, ale Cairo miał plan, jak chronić Ariel i zadowolić Riyaza. – Na mnie spoczywa obowiązek odbudowania Nazulu.

– Dlaczego na tobie?

– Riyaz spędził w lochu piętnaście lat. Jak według ciebie się teraz czuje?

Po raz pierwszy wydawała się pokonana.

– Jak?

– Źle – odparł. – Gdy ludzie dowiedzą się, że żyje…

– Ludzie wiedzą.

– Nie sądzę.

– Moja matka wiedziała. Wysłała mi wiadomość, żebym uciekała, bo Riyaz wyszedł na wolność.

Cairo milczał dłuższą chwilę.

– W pałacu musi być ktoś, kto ma kontakt z twoją rodziną.

– Mało prawdopodobne.

– Sprowadziliśmy do pałacu wielu dawnych pracowników. Być może to był błąd.

Zamierzał zrobić wszystko, żeby było jak dawniej. To jedyny sposób, ale… najwyraźniej się przeliczył. Na szczęście informacja nie przedostała się jeszcze do mediów, jednak kto wie, co zrobi matka Ariel. Nie wydawała się kobietą tchórzliwą czy zachłanną, choć jej mąż na takiego nie wyglądał, a jednak potajemnie knuł intrygę przeciwko rodzinie królewskiej. Tak, Cairo bardzo wcześnie się przekonał, że ludziom nie można ufać.

– W każdym razie chcemy mieć pewność, że Riyaz jest gotowy, żeby stanąć przed ludźmi. Zespół ludzi jest przy nim i z nim pracuje.

– Jedziemy prosto do pałacu?

Cairo milczał przez chwilę.

– Nie. Musimy mieć pewność, że… Choć uważasz mnie za barbarzyńcę, który chce patrzyć na twoją egzekucję, to nie jest to moim celem. Więc zanim się upewnię, że nie jest to też cel mojego brata, będę cię chronił. Zostaniesz ze mną.

– Z tobą?

– Tak. Traktuję moją rolę w monarchii bardzo poważnie. Riyaz jest następcą tronu, ja jestem drugi w kolejce. Jednak to ja uniknąłem więzienia. Moim zadaniem jest wspierać go i zrobić wszystko, żeby mu pomóc.

– Na przykład w czym wspierać?

– W kontaktach społecznych i manierach – odparł.

– W tym momencie nie sądzę, żeby to była twoja mocna strona.

– Bardzo mi przykro z powodu twojego położenia.

– Cairo…

– Wiedziałaś, że po ciebie przyjdę. Byłaś gotowa do ucieczki. Matka cię ostrzegła, więc nie udawaj zdziwionej.

– Sądziłam, że będziecie chcieli mnie zabić.

– Nie, więc powinnaś czuć ulgę.

– Jakoś jej nie czuję.

Spojrzał na nią ostro.

– Wiedziałaś, że to cię czeka. Wiedziałaś, gdy byłaś dzieckiem, i wiesz to teraz. Rodzina al Hadid jest twoim przeznaczeniem. Jesteśmy jak słońce na pustyni, nie ukryjesz się przed nami. Nie pokonasz nas. Twój los został przypieczętowany.

Rozdział drugi

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji

Tytuł oryginału: Forbidden to the Desert Prince

Pierwsze wydanie: Harlequin Mills & Boon Limited, 2022

Redaktor serii: Marzena Cieśla

Opracowanie redakcyjne: Marzena Cieśla

© 2022 by Maisey Yates

© for the Polish edition by HarperCollins Polska sp. z o.o., Warszawa 2024

Wydanie niniejsze zostało opublikowane na licencji Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone, łącznie z prawem reprodukcji części lub całości dzieła w jakiejkolwiek formie.

Wszystkie postacie w tej książce są fikcyjne. Jakiekolwiek podobieństwo do osób rzeczywistych – żywych i umarłych – jest całkowicie przypadkowe.

Harlequin i Harlequin Światowe Życie są zastrzeżonymi znakami należącymi do Harlequin Enterprises Limited i zostały użyte na jego licencji.

HarperCollins Polska jest zastrzeżonym znakiem należącym do HarperCollins Publishers, LLC. Nazwa i znak nie mogą być wykorzystane bez zgody właściciela.

Ilustracja na okładce wykorzystana za zgodą Harlequin Books S.A.

Wszystkie prawa zastrzeżone.

HarperCollins Polska sp. z o.o.

02-672 Warszawa, ul. Domaniewska 34A

www.harpercollins.pl

ISBN: 978-83-8342-461-3

Opracowanie ebooka Katarzyna Rek