Zakazana studentka - A. S. Laurence - ebook + audiobook

Zakazana studentka ebook i audiobook

Laurence A.S.

3,2

Ten tytuł dostępny jest jako synchrobook® (połączenie ebooka i audiobooka). Dzięki temu możesz naprzemiennie czytać i słuchać, kontynuując wciągającą lekturę niezależnie od okoliczności!

10 osób interesuje się tą książką

Opis

Autorka książki My Brutal Mafia King.

To, co ich połączyło, nigdy nie powinno się wydarzyć.

Alexis Sharkey na ostatnim roku studiów postanawia zmienić uczelnię. Przenosi się na uniwersytet, na którym studiuje jej przyjaciółka. Wkrótce dziewczyny postanawiają to uczcić i idą do klubu. 

Ma tam miejsce nieprzyjemny incydent. Alexis wdaje się w ostrą wymianę zdań z pewnym nieznajomym. Dziewczyna chciałaby zapomnieć o tym niefortunnym wieczorze, jednak szybko się dowiaduje, że to niemożliwe.

Okazuje się, że jej nowy profesor to właśnie mężczyzna z klubu dobrze pamiętający całe zajście i niemający zamiaru ułatwiać życia studentce. 

Książka zawiera treści nieodpowiednie dla osób poniżej szesnastego roku życia.                                   Opis pochodzi od Wydawcy.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 344

Audiobooka posłuchasz w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS

Czas: 8 godz. 30 min

Lektor: Karolina Gibowska; Nikodem Kasprowicz
Oceny
3,2 (117 ocen)
40
13
23
18
23
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
muckers

Nie polecam

Nie dam rady skończyć tego dzieła ,absurdalne.
100
melchoria

Nie polecam

Ta dziewczyna, studentka V roku ma rozum ameby i chyba jest z tego dumna.
80
agnieszkabtwinopl

Nie polecam

gniot jakich mało
60
doczytania25

Nie polecam

Ta książka albo jest żartem z czytelnika albo pisała ją nastolatka. Tyle w temacie. Żart.
50
kinga191090w

Z braku laku…

Co tutaj się odwaliło.??? Dialogi kompletnie bez sensu . Sytuację wyssane z palca . Serio nie ogarnelam tego
50

Popularność




Copyright ©

A. S. Laurence

Wydawnictwo NieZwykłe

Oświęcim 2024

Wszelkie Prawa Zastrzeżone

All rights reserved

Redakcja:

Katarzyna Moch

Korekta:

Magdalena Mieczkowska

Joanna Boguszewska

Barbara Hauzińska

Redakcja techniczna:

Paulina Romanek

Przygotowanie okładki:

Paulina Klimek

www.wydawnictwoniezwykle.pl

Numer ISBN: 978-83-8362-414-3

Prolog

Alexis

31 sierpnia 2019 roku, Austin, Teksas

Nie miałam pojęcia, dlaczego nie posłuchałam Alice, żebym razem z nią uczyła się na Uniwersytecie Teksańskim w Austin.

Zdecydowałam się na Harvard, ale kompletnie mi się tam nie podobało. Zmarnowałam tylko siedem lat, podczas których mogłabym świetnie bawić się i uczyć z moją przyjaciółką. Dlatego tak bardzo cieszyło mnie, że w końcu postanowiłam przepisać się na ten uniwersytet.

Byłam tu zaledwie tydzień, ale jak na razie bardzo mi się podobało.

Ludzie byli o wiele bardziej towarzyscy i rozmowni, co nie zdarzało się na Harvardzie. Zastanawiało mnie tylko, czy profesorowie również będą w porządku.

– Wow, Sharkey. Szalejesz – zwróciła się do mnie Alice. – Ile już wypiłaś?

– Wystarczająco dużo, żeby mieć na jutrzejszych wykładach kaca. – Pokazałam jej język.

Obecnie bawiłam się z Alice w klubie, który był oddalony od naszego uniwersytetu o około dwie godziny.

– Tak bardzo mi ciebie brakowało, małpo – powiedziała, a ja zachichotałam. – Zmarnowałyśmy tyle lat – westchnęła.

– To prawda. – Skinęłam głową. – Nie wiem, dlaczego zdecydowałam się na to dopiero, gdy stuknęło mi dwadzieścia pięć lat.

– Dlatego teraz – objęła mnie ramieniem – nadrobimy te siedem lat – odparła.

– To nie zmienia faktu, że najlepsze lata, kiedy byłyśmy gówniarami, przeminęły. Po prostu już nie wypada nam robić pewnych rzeczy. – Wypiłam duszkiem swojego drinka. – Mocne – przyznałam.

– To prawda – jęknęła. – Ale wciąż możemy się świetnie bawić. – Uśmiechnęła się do mnie.

– Ja to się martwię, bo w naszym wieku nie ma już facetów, którzy potrafiliby się dobrze bawić. – Wydęłam usta. – Wszyscy są sztywni i… – zacięłam się.

– I nudni – dokończyła za mnie, a ja spojrzałam na nią zaskoczona, ponieważ nie miałam pojęcia, skąd wiedziała, co chciałam powiedzieć. – No co? Przeżywam to samo. – Wzruszyła ramionami. – Mogłabym mieć każdego, ale nie spotkałam jeszcze tego jedynego.

Cóż… Alice była piękną, szczupłą i wysoką rudowłosą kobietą, więc z pewnością każdy facet by na nią poleciał.

– Ty przynajmniej nie masz dziecka – westchnęłam.

Wiem, że nie powinnam o tym wspominać, gdy byłyśmy w klubie i świetnie się bawiłyśmy, ale nie potrafiłam o tym zapomnieć. Mój syn czekał na mnie w Los Angeles i nawet nigdy nie zobaczył mnie w prawdziwym życiu.

Zaszłam w ciążę przez jeden wybryk na imprezie i najgorsze w tym wszystkim, że to był mój pierwszy raz. Nigdy nie żałowałam, że Bryce się urodził, bo mimo tego, że nigdy się nie widzieliśmy, bardzo go kochałam. Byłam na siebie zła, że to moja mama go wychowywała, a nie ja.

Wspólnie z rodzicami zdecydowaliśmy, że wychowają Bryce’a, a ja w tym czasie skończę studia, ale nie wpłynęło to na mnie dobrze.

– Alexis, wciąż się za to obwiniasz? – zapytała.

– Tak, bo to wszystko moja wina. Mogłam nie wyjeżdżać na studia i być dobrą matką. Bryce zna mnie tylko z rozmów na FaceTimie.

– Byłaś młoda, kiedy zaszłaś w ciążę, a gdybyś nie skończyła studiów, to co mogłabyś mu dać? Jestem pewna, że gdy dorośnie, zrozumie to.

– Nie przyjeżdżałam do Los Angeles przez to, że wolałam ćpać niż spotkać się z własnym synem. – Przełknęłam ślinę. – Do tej pory nie potrafię tego zrozumieć… Jak mogłam woleć narkotyki od mojego syna? Przecież to jest niedorzeczne.

– Każdy popełnia błędy, a ty wtedy nie byłaś nawet świadoma tego, co robiłaś – odparła. – Powinnaś myśleć o przyszłości, a nie przeszłości… – przerwała. – Zobacz. Wyszłaś z nałogu, zostawiłaś faceta, który miał na ciebie zły wpływ i źle cię traktował, to pokazuje, jak bardzo silną jesteś kobietą.

– Do tej pory żałuję, że go kiedykolwiek poznałam. Przez tyle lat nie byłam w stanie się od niego uwolnić i myślę, że ta nagła zmiana uczelni wynika najbardziej z tego, że chciałam już na zawsze o nim i o tym, co mi zrobił, zapomnieć. Kiedy tam byłam, ciągle czułam jego obecność, jakby przy mnie był, ale jednocześnie nie widzieliśmy się już bardzo długo. Do tej pory nie mogę uwierzyć w to, że nie spotkaliśmy się w ciągu tych trzech lat.

– Na twoje szczęście. Wiem, że gdybyś go spotkała, mogłabyś odczuwać straszny niepokój, a tak przynajmniej masz pewność, że już dawno o tobie zapomniał.

– Wiesz… – przerwałam, gdy wpadł na mnie jakiś idiota, który wylał na moją białą sukienkę alkohol o intensywnie czerwonym kolorze.

Byłam już pijana, dlatego to sprawiło, że stałam się cholernie zła.

– Kurwa, pierdolony idioto! – wrzasnęłam i spojrzałam na niego. – Uważaj, jak chodzisz!

Dopiero gdy uniosłam na niego wzrok, zrozumiałam, że nie było warto aż tak wybuchać.

Pomimo mojego metr siedemdziesiąt mężczyzna był ode mnie dużo wyższy i posłał mi wściekłe spojrzenie.

O cholera.

W tamtej chwili był trochę przerażający.

– Słucham? – Uniósł brew.

– Powiedziałam, że jesteś pierdolonym idiotą! Umyj uszy!

Mężczyzna miał brązowe włosy i tego samego koloru oczy. Z tamtej nocy zapamiętałam, że jego nos był naprawdę ładny.

– Damon, zostaw ją. Chcesz mieć problemy? – Podszedł do niego drugi mężczyzna, który pociągnął go gdzieś ze sobą.

– Stara, on jest wykładowcą – powiedziała moja przyjaciółka.

– Co? – Spojrzałam na nią, marszcząc brwi.

– Damon Hammond – wyjaśniła. – To nasz wykładowca, ale z zawodu jest również ginekologiem.

O cholera.

Rozdział 1

Alexis

– Tak się cieszę, że możemy wspólnie wynajmować mieszkanie – powiedziała Alice.

– Jestem pewna, że już po tygodniu będziesz miała mnie dość – zażartowałam, ale wcale nie było mi do śmiechu.

Za chwilę miałam mieć wykład z facetem, którego wczoraj zwyzywałam. Miałam ogromną nadzieję, że upił się na tyle, aby nie pamiętać tego, co się wydarzyło. Wiedziałam, że w innym wypadku będę miała przechlapane, bo z pewnością, nie miałam zamiaru go przepraszać. Nie byłam osobą, która to robiła i tym bardziej nie zrobię tego przed nim, choćby nie wiem, jak bardzo mnie cisnął, nie zrobię tego.

– Alex, przejmujesz się naszym wykładowcą? – zapytała mnie, a ja pokręciłam przecząco głową.

– Nie przejmuję się. Po prostu zastanawiam się czy sobie tutaj poradzę – skłamałam.

Zawsze przed wszystkimi udawałam, że nie miałam żadnych słabości i nic nie było mnie w stanie zniszczyć, ale to nie była prawda.

Często cierpiałam z wielu powodów, ale nikomu o tym nie mówiłam, bo tego nauczyli mnie rodzice. Pragnęli, abym była silna i niezależna, ale to nie wszystko. Chcieli również, abym poszła w ich ślady i została lekarzem. Nie miałam nic innego do zrobienia, jak na to posłusznie przystać.

Dlatego zamiast opiekować się swoim synem, wylądowałam na studiach medycznych, na których do tej pory szło mi doskonale. Miałam nadzieję, że na tym uniwersytecie będzie tak samo.

– Głowa mnie boli – jęknęłam nagle, aby szybko zmienić temat.

Nie chciałam o tym rozmawiać.

– A jeszcze wczoraj śmiałaś się, że upijesz się na tyle mocno, aby na dzisiejszych wykładach mieć kaca – wypomniała mi. – Już zmieniłaś zdanie?

– Przecież zrobiłam to – odpowiedziałam. – Aczkolwiek w tej chwili cierpię.

– Ja też – odpowiedziała. – Pomimo to, że nie wypiłam aż tak dużo jak ty, i tak czuję okropny ból, ale zafundowałyśmy to sobie na własne życzenie – mruknęła.

– Racja. – Skinęłam głową. – Nie wiem, jak ja będę dziś funkcjonowała na zajęciach.

– Ty przynajmniej nie musisz pracować – przypomniała mi.

Racja, moi rodzice byle na tyle bogaci, że pomimo moich dwudziestu pięciu lat, wciąż mi wszystko opłacali i wysyłali pieniądze. Nie miałam nic innego do roboty jak nauka. Z tego też powodu miałyśmy oddzielnie zajęcia, bo Alice uczyła się zaocznie.

– Faktycznie, mam lepiej od ciebie – westchnęłam. – Ale to nie zmienia faktu, że i tak będę dziś zdychała.

– Chciałabym zobaczyć na żywo twoją konfrontację z tym idiotą – powiedziała, a ja spojrzałam na nią zaskoczona. – No co? – Popatrzyła na mnie spod byka.

– Nie lubisz go? – Upiłam łyk kawy i podeszłam do lodówki, aby wyciągnąć z niej jajka.

– Nie. – Pokręciła głową. – To najsurowszy profesor na całej uczelni – odpowiedziała. – Dosłownie zwraca uwagę na każdy szczegół.

Otworzyłam szeroko oczy i nerwowo przełknęłam swoją ślinę, bo w tej chwili zaczęłam się strasznie stresować.

– Dlaczego nie wspomniałaś o tym wczoraj?

– Nie wiem. – Wzruszyła ramionami. – Ale dużo lasek na niego leci, bo jest przystojny, całkiem młody, wysportowany i takie tam. – Machnęła ręką. – Ale on nie jest kimś, kto mógłby nawet dotknąć swoją własną studentkę. Surowo trzyma się wszystkich zasad.

– Po co ja się tutaj przepisałam? – powiedziałam, zanim zdążyłam się powstrzymać.

– Czyli jednak się przejmujesz – zauważyła.

– Nie... Po prostu tak mi się powiedziało. – Wyciągnęłam z szafki oliwę z oliwek i wlałam ją na patelnię. – Będziesz jadła ze mną? – zapytałam.

– Nie, zaraz muszę wychodzić – odpowiedziała. – W każdym razie, życzę ci powodzenia na dzisiejszych zajęciach.

– Dzięki – westchnęłam.

Postawiłam patelnię na palnik i w końcu odwróciłam się w stronę Alice, która już kończyła pić swoją kawę.

– Jeśli nie będziesz się dziś odzywała, to myślę, że wszystko będzie w porządku. – Wypiła ostatni łyk, następnie odstawiła szklankę do zlewu i popatrzyła na mnie uważnie. – Znając cię, zaraz poznasz nowych ludzi i wcale tak nie będzie, ale będę trzymała za ciebie kciuki.

– Nie spóźnisz się do pracy? – zmieniłam temat.

– Właśnie już idę. – Wzięła ze stołu kuchennego torebkę i po pożegnaniu się ze mną wyszła z mieszkania.

Wypuściłam głośno powietrze i po chwili wbiłam na patelnię dwa jajka.

Jeśli nie wyjdzie mi dobrze usmażona jajecznica, będzie oznaczało to, że mój dzień będzie dziś do dupy.

Odeszłam od kuchenki i poszłam do swojego pokoju, aby wybrać ubrania nadające się na zajęcia.

Nie miałam zamiaru ubierać się elegancko, ale dziś był mój pierwszy dzień, więc nie chciałam zrobić złego wrażenia. Z pewnością, w kolejnych dniach nie będzie mi się chciało idealnie dopasowywać ubrań. Po prostu będę miała na sobie to, co wylosuje mi szafa.

Ostatecznie wybrałam białą koszulę i czarne spodnie, do tego dobrałam tego samego koloru szpilki oraz torebkę.

Byłam już pomalowana, dlatego wystarczyło tylko, żebym się ubrała. Wybranie dzisiejszych ciuchów i włożenie ich na siebie, zajęło mi piętnaście minut.

Nagle poczułam smród pochodzący z kuchni i dopiero wtedy przypomniałam sobie, że przecież robiłam jajecznicę.

– Cholera! – krzyknęłam. – Teraz będę miała beznadziejny dzień. Po co ja w ogóle wpadłam na coś takiego? – Szybko tam pobiegłam.

W rzeczywistości wcale nie wierzyłam w to, że zwykłe, spalone jajka sprawią, że mój dzień będzie okropny, ale miałam tendencję do dramatyzowania, dlatego tym razem również to zrobiłam.

Wyłączyłam palnik i wyrzuciłam spalone jajka do kosza na śmieci.

Spojrzałam na zegar i z zawiedzeniem dostrzegłam, że już musiałam wyjść, dlatego w pośpiechu zabrałam swoją torebkę i nie oglądając się za siebie, wyszłam z mieszkania, uprzednio zamykając je na klucz.

Wiedziałam, że nie mogłam spóźnić się pierwszego dnia, więc wolałam być tam wcześniej.

Nasze mieszkanie znajdowało się niedaleko uczelni. Dzięki temu nie musiałam tułać się żadnymi autobusami.

W tym momencie usłyszałam dzwonienie telefonu.

Zmarszczyłam brwi, ale pomimo to, wyciągnęłam go ze swojej torebki i zaskoczona, odebrałam.

To była moja matka.

– Cześć, córeczko. Jak mija ci pierwszy dzień na nowej uczelni?

– Um... Właściwie to dopiero się zaczął – mruknęłam. – Właśnie do niej idę. Dlaczego dzwonisz?

– To już nie mogę zadzwonić do swojej własnej córki? – zapytała.

– Nie o to mi chodziło. Po prostu jestem zaskoczona, że o tak wczesnej porze chciałaś ze mną porozmawiać.

– Chciałam ci powiedzieć, że podjęłaś bardzo dobrą decyzję. Towarzystwo Alice wpłynie na ciebie bardzo dobrze – oznajmiła. – To dobra dziewczyna i w końcu nie będziesz sama, bo gdy byłaś tam, ciągle narzekałaś na samotność.

– Też tak uważam – odpowiedziałam.

– Tylko nie zawalaj studiów, bo będziemy zawiedzieni – ostrzegła mnie. – Wiesz, jak bardzo zależy nam na tym, abyś wyszła na ludzi, prawda?

– Wiem – westchnęłam. – Nie musicie się o nic martwić. Wiecie, że jestem rozsądną osobą.

– Zdajemy sobie z tego sprawę, ale bywa różnie. Wiedz, że bardzo ci ufamy i trzymamy za ciebie kciuki. Jeśli będzie ci ciężko, nie poddawaj się. Tylko ludzie, którzy ciężko pracują, coś osiągają. Pamiętaj o tym.

– Nie da się zapomnieć czegoś, co jest przez cały czas powtarzane – powiedziałam. – Nie przejmujcie się niczym. W końcu mam dwadzieścia pięć lat. Nie jestem dzieckiem i wszystkie decyzje podejmuję świadomie. Inna uczelnia nie sprawi, że nagle się zmienię czy coś w tym stylu. Wszystko będzie takie samo. Znacie mnie i wiecie, że nie należę do osób, które łamią swoje własne zasady.

– Wiemy, dlatego ci ufamy i wierzymy w to, że nic nie zawalisz.

– Mamo, niestety muszę już kończyć. Porozmawiamy później, w porządku?

– Tak, jasne. Do zobaczenia.

– Do zobaczenia – odpowiedziałam i szybko się rozłączyłam.

Po każdej rozmowie z moimi rodzicami presja stawała się coraz większa. Moje ambicje nie były wygórowane. Chodziło tylko o to, aby nie zawieść moich rodziców. To była rzecz, która mnie przerażała. Nawet nie potrafiłam sobie wyobrazić tego, że kiedykolwiek mogłabym sprawić, że będą ze mnie niezadowoleni. Zawsze musiałam być idealna i wiedziałam, że teraz też ich nie zawiodę. Musiałam się tylko starać, bo tylko wtedy mogłam coś osiągnąć.

To, że miałam bogatych rodziców, było dla mnie dodatkowym ułatwieniem, bo mogłam w stu procentach skupić się na nauce i własnych sprawach. Nic mnie nie rozpraszało, dzięki czemu nauka była dla mnie łatwa. Nigdy nie miałam z nią problemów, nawet na poprzedniej uczelni, bo nie mieszkałam w akademiku. Rodzice wynajęli mi apartament i teraz również chcieli to zrobić, ale ja odmówiłam. Zdawałam sobie sprawę z tego, że Alice nie zgodziłaby się mieszkać u mnie za darmo. Czułaby się z tym źle, a ja wolałam zwykłe mieszkanie z nią.

Nie byłam jedną z tych osób, które popisywały się przed innymi, że mieli bogatych rodziców. Będę mogła to robić jedynie wtedy, gdy osiągnę to samo, co oni. Dlaczego miałabym szczycić się ich sukcesami?

Owszem. Byłam z nich bardzo dumna, gdyż mój ojciec był znanym chirurgiem, a matka neurologiem, ale nie musiała tego wiedzieć każda napotkana przeze mnie osoba.

Z powodu tego, że oboje osiągnęli ogromny sukces, nikt nie miał powodu, aby twierdzić, że chcieli swoje ambicje przelać na mnie. Po prostu pragnęli, abym nie była tylko córką bogatych ludzi, a człowiekiem, który będzie kimś wielkim. Byłam im za to bardzo wdzięczna, bo dali mi możliwość rozwoju. Dzięki nim, nie musiałam się o nic martwić. W dodatku miałam wsparcie, które było mi bardzo potrzebne. Miałam wszystko. No prawie wszystko... Brakowało mi tylko mojego syna.

***

Wyglądało na to, że nie tylko ja postanowiłam dziś przyjść wcześniej, ponieważ, gdy weszłam na salę, gdzie za jakieś dziesięć minut miały odbyć się zajęcia, siedziało już kilka osób i o zgrozo, wykładowca, którego wczoraj zwyzywałam.

Miałam przy sobie plan zajęć, więc zdawałam sobie z tego sprawę, ale z jakiegoś powodu nie przygotowałam się jeszcze do tego psychicznie.

W tej chwili żałowałam, że założyłam dziś szpilki, ponieważ przez ich stukot, mężczyzna uniósł swoją głowę znad papierów, które wypełniał, a nasze spojrzenia się ze sobą skrzyżowały.

Nie skupię się dziś nałacinie.

Postanowiłam usiąść w pierwszym rzędzie, aby nie myślał, że się go bałam. Co prawda, właśnie tak było, ale nie mogłam mu tego pokazać.

– Dzień dobry, proszę pana – powiedziałam, gdy wciąż mnie obserwował.

– Dzień dobry, panie profesorze – poprawił mnie, a ja spojrzałam na niego zaskoczona. – Gdzie pani się uchowała, że nie zna podstawowych zwrotów grzecznościowych?

Wyglądał na zirytowanego i zdecydowanie pamiętał to, co wydarzyło się wczoraj. Nienawidził mnie i było to tak bardzo widoczne, że miałam ochotę stąd uciec.

– W Los Angeles, panie profesorze – podkreśliłam dwa ostatnie słowa. – Następnym razem prosiłabym o większą uwagę. – Nawiązałam do wczorajszego dnia. – To było niegrzeczne.

– Myślę, że to nie było gorsze od zwyzywania profesora. – Uniósł brew.

– Nie wiedziałam, że jest pan profesorem. Gdybym... – przerwał mi.

– Nawet, jeśli nie byłbym profesorem, nie daje to pani prawa do zwyzywania mnie.

Alice miała rację. On był okropny.

– Wygląda na to, że nie została pani dobrze wychowana – stwierdził. – Proszę usiąść – powiedział, ale ja tego nie zrobiłam.

– Niech pan sobie wyobrazi, że muszę to rozchodzić – oznajmiłam.

– Pan profesor. – Znowu mnie poprawił. – Będę panią poprawiał tak długo, aż się pani nauczy zwracać do mnie poprawnie.

Zacisnęłam swoje ręce w pięści, aby rozładować swoją złość.

– Dobrze, panie profesorze. – Usiadłam w ławce.

– Nie miała pani tego rozchodzić? – zapytał.

– Odechciało mi się – odpowiedziałam.

– Na pani miejscu nie siadałbym w pierwszym rzędzie. Osoby, które siadają w pierwszym rzędzie, uznaję za tych, którzy są chętni do odpowiedzi – odparł.

Wiedziałam, że nie chciał, abym tutaj siedziała, bo nie chciał, żebym mu się rzucała w oczy. Nie chciał na mnie patrzeć, ale to był jego problem, a nie mój.

– Ja jestem chętna. – Wzruszyłam ramionami. – Poza tym, pierwszy raz spotykam się z odpytywaniem na studiach.

– Kwestionuje pani to, jak prowadzę zajęcia?

– Nie wiem. To mój pierwszy raz. Opinię będę mogła wydać dopiero wtedy, gdy wykład dobiegnie końca – odpowiedziałam.

– Muszę panią poinformować, że nie będzie mnie to obchodziło. Prowadzę zajęcia na swój sposób i nikt, nigdy nie narzekał – odparł.

– Mhm... Świetnie – mruknęłam pod nosem, myśląc, że tego nie usłyszy.

– Słucham?

– Rozumiem, że pan teraz będzie się mścił za wczoraj, tak? – Popatrzyłam na niego. Na szczęście byłam osobą, której nie dało się zastraszyć.

Brunet nagle wstał i stanął naprzeciwko mnie. Nie spuściłam głowy w dół. Zamiast tego uniosłam ją jeszcze wyżej, aby móc spojrzeć prosto w jego oczy.

– Przeżyjesz tutaj piekło – powiedział to na tyle cicho, aby nikt nie był w stanie tego usłyszeć.

Przestał zwracać się do mnie oficjalnie. Co on sobie wyobrażał?

– Sprawię, że sama stąd spierdolisz i wrócisz na ten pierdolony Harvard, rozumiesz?

On przeklinał? Przez naszą krótką wymianę zdań, wydawało mi się, że tego nie robił i skąd wiedział, że studiowałam na Harvardzie?

– Nie wrócę, bo świetnie się uczę. Byłam jedną z lepszych studentek.

– Więc, żeby to udowodnić, jako jedyna dostaniesz do rozwiązania trudny egzamin. Mam nadzieję, że jesteś świetnie przygotowana z łaciny.

– Pani – poprawiłam go tak samo, jak on mnie.

– Sprawdzę dziś pani wiedzę. – Wyprostował się i odszedł ode mnie.

Byłam tutaj dopiero pierwszy dzień, a już nienawidził mnie jeden profesor.

Co będzie kolejne?

Rozdział 2

Alexis

Cała sala była już wypełniona po brzegi, a ja siedziałam z nadzieją, że facet jednak nie postanowi mnie odpytać.

To nie tak, że nie umiałam, bo materiał miałam opanowany na sto procent, ale obawiałam się, że ze stresu o wszystkim zapomnę i upokorzę się przed kolegami i koleżankami.

Mężczyzna wstał z fotela i zaczął nas obserwować.

– Widzę, że wczorajsza impreza była udana – odezwał się.

Nagle wszyscy zamilkli.

Mówił to tak, jakby sam wczoraj nie balował. Co za hipokryta.

– Świetnie. – Skinął głową. – Już wiecie, że nie jestem kimś, kto robi luźne pierwsze zajęcia, więc proszę się skupić – oznajmił. – Ale najpierw odpytam… – Spojrzał na mnie pytająco, jakby oczekiwał, że się przedstawię.

Nie, to się nie dzieje.

– Alexis Sharkey. – Udałam, że nie jestem zestresowana.

– Zapraszam – powiedział stanowczo.

Wstałam i z pewnością siebie stanęłam przed jego biurkiem, przysięgając sobie, że nie dam się sprowokować.

Mężczyzna posłał mi wyzywające spojrzenie i po chwili zaczął mówić:

– Proszę powiedzieć mi, co oznacza coagula cruenta, mucus, fragmenta endocervicis normotypici.

– Skrzepy krwi, śluz, normotypowe fragmenty śluzówki kanału szyjki macicy – odpowiedziałam szybko.

– Decidua inflammatoria et willi.

– Zapalenie kosmków i doczesnej.

– Ectopia glandularis in statu epidermisationis colli uteri.

Nie pamiętam tego.

– Pani Sharkey?

Zapewne domyślał się, że nie znam odpowiedzi, bo wyglądał na zadowolonego. Cieszył się z mojej porażki, a ja byłam zła.

– Zna pani odpowiedź czy nie? – Uniósł brew.

Przygryzłam wargę i spuściłam głowę, starając się sobie przypomnieć, co to mogło oznaczać, ale w tej chwili nic mi nie przychodziło do głowy.

– Ektopia gruczołowa w stanie epidermizacji szyjki macicy – odpowiedział za mnie. – Proszę na jutro napisać o tym pracę.

Otworzyłam szeroko usta, gdy to powiedział, i zmarszczyłam brwi, unosząc głowę.

– Każdy, gdy odpowie źle, musi to zrobić. Jeszcze nie poznała pani zasad?

Jak mogłam znać zasady, skoro to były moje pierwsze zajęcia z tym typem?! Co on sobie wyobraża? Jestem na studiach, a nie w przedszkolu!

– Nie rozumiem. – Skrzyżowałam ręce na piersi. – To są moje pierwsze zajęcia z panem.

– Panem profesorem – poprawił mnie.

– A ja jestem panna Sharkey, a nie pani. W końcu nie wyszłam jeszcze za mąż. – Uniosłam brew.

Skoro on ciągle mnie poprawiał, ja również zamierzałam to robić.

Na sali rozległy się ciche chichoty, ale gdy tylko profesor spojrzał na studentów, od razu zamilkli.

– Jak się pani tu dostała, skoro nie ma pani podstawowej wiedzy? – zainteresował się.

– Mam, ale…

– Gdyby pani miała, odpowiedziałaby pani na moje pytanie.

– A jak pan został profesorem, skoro mści się pan na studentce, bo przez przypadek zwyzywała pana w klubie?! Muszę przyznać, że to jest niezły wzór do naśladowania! Upity pan profesor w klubie! – Wyrzuciłam ręce w powietrze. – Niech się pan boi Boga! – Wskazałam na niego palcem.

– Ostatni raz byłem w kościele pięć lat temu, kiedy umarła mi teściowa – stwierdził.

Dlaczego mi o tym mówi?

– To pokazuje, jak bardzo boję się tego pani Boga. Proszę usiąść i przynieść na jutro gotową pracę. – Machnął ręką, pokazując mi tym, że mam usiąść. – Nie będę dyskutował ze studentką, a już na pewno nie przy wszystkich. Mam nadzieję, że zdaje sobie pani sprawę z tego, że to zachowanie zostanie zgłoszone do rektora?

– Przepraszam? A co złego zrobiłam?

– Podnoszenie głosu na profesora i wyciąganie jego prywatnych spraw jest wystarczające – wyjaśnił. – Proszę usiąść, jeśli nie chce pani pogorszyć swojej sytuacji.

Spojrzałam na niego ostatni raz i bez słowa wróciłam na swoje miejsce.

Z całych sił starałam się wytężyć umysł, by wymyślić, co mogłabym zrobić, by wywalono go z pracy, i przychodziło mi do głowy jedynie… wrobienie go w romans z jakąś studentką, ale nie miałam pojęcia, czy to sprawi, że go wywalą. W końcu taki związek był legalny.

Aczkolwiek istniała szansa, że zwolniliby go, by nie psuć sobie opinii. To mogło się udać, ale musiałam wszystko dokładnie przemyśleć.

Na początku musiałam znaleźć jakąś dziewczynę, która za kasę by się do niego przytuliła. Wtedy mogłabym zrobić zdjęcia i anonimowo wysłać je uczelni.

– On teraz zrobi wszystko, żebyś została skreślona z listy studentów – usłyszałam kobiecy głos. – Ale podziwiam cię. W końcu ktoś mu się sprzeciwił. Strasznie działał mi na nerwy. Pieprzony rozwodnik.

Rozwodnik?

W końcu postanowiłam na nią spojrzeć.

Dziewczyna miała blond włosy i zielone oczy, a nos mały i zadarty. Włosy sięgały jej do pasa.

Wyglądała na podekscytowaną i wtedy pomyślałam, że… mogła się nadać do mojej intrygi. Musiałam się tylko z nią zaprzyjaźnić, by się na to zgodziła.

Wiedziałam, że znalezienie dziewczyny nie będzie łatwe, bo każdy bał się tego faceta, ale miałam nadzieję, że nie potrwa to jakoś długo. Musiałam znaleźć tylko kogoś głupiego. Kogoś, kto zgodzi się na wszystko. Przede wszystkim musiałam zaoferować dużo pieniędzy. To zawsze przyciągało ludzi.

– Nie sądzę. – Pokręciłam głową, chociaż dobrze zdawałam sobie sprawę z tego, że tak właśnie będzie.

Byłam pewna, że już myślał, jak wyolbrzymić tę całą sytuację, by mnie udupić.

– Jesteś dopiero pierwszy dzień. Nie wiesz, na co go stać – powiedziała przerażona. – W tamtym roku przez niego wyleciał chłopak, który powiedział o kilka słów za dużo. Ja już się nauczyłam, że nie warto się odzywać, bo wtedy źle się na tym wychodzi. Najlepiej po prostu milczeć.

Nie byłam jedną z osób, które siedziały cicho, gdy się po nich jechało. Wolałam zaryzykować i się odezwać. Przecież profesor nie może tak po prostu mścić się na mnie za to, że powiedziałam w jego kierunku kilka niemiłych słów.

Poza tym on sam nie jest lepszy. Jeszcze kilkanaście minut temu przeklinał i mi groził.

– Cóż… Nie lubię dawać sobą pomiatać. – Wzruszyłam ramionami.

– On serio był pijany w klubie? – zapytała. – W sensie profesor to też człowiek, ale po prostu się dziwię, bo to do niego niepodobne.

– Tak. – Skinęłam głową. – Byłam tam i przez to, że wylał na mnie alkohol, zwyzywałam go, a on teraz się na mnie mści.

– Och, on tego nienawidzi. Nienawidzi, gdy ktoś mu się sprzeciwia.

– Więc sprawię, że go zwolnią – stwierdziłam.

Dziewczyna spojrzała na mnie zszokowana. Zdawałam sobie sprawę, że nie wiedziała, o co mi chodzi, ale postanowiłam jej to niedługo wyjaśnić.

– Alexis Sharkey. – Podałam jej rękę.

– Amber Davies. – Uśmiechnęła się do mnie.

– Pomożesz mi w tym. – Odwzajemniłam uśmiech, by ją do tego przekonać.

– C-co? – zająknęła się.

– Powiedziałam, że mi pomożesz.

Cóż… Mówienie o tym przypadkowej osobie było głupie, bo w zasadzie jej nie znałam, a ona mogła mu nakablować, ale w tej chwili nie obchodziło mnie to. Zależało mi tylko na tym, by się go pozbyć.

– A-ale jak? Przecież… Co może zwykła studentka? Nie możesz nic z tym zrobić.

– Rzucisz mu się w ramiona przed uczelnią i pocałujesz go w usta, a ja w tym samym czasie zrobię zdjęcia, dobrze?

– O nie. – Pokręciła głową i próbowała się przesiąść, ale ja ją zatrzymałam.

– Zapłacę.

– Ile? – zapytała od razu. – Muszę wiedzieć, czy mi się opłaca.

– Dziesięć tysięcy dolarów.

– Kurde, mogłabym kupić sobie za te pieniądze wymarzoną torebkę – mruknęła pod nosem.

– W takim razie się nie zastanawiaj. Zgódź się.

– Muszę się zastanowić. To jest bardzo ryzykowne. Skąd mogę wiedzieć, że nie chcesz mnie w coś wrobić? Może chcesz sprawić, żeby to mnie wyrzucili. Nie znam cię. – Wzruszyła ramionami.

– Dlaczego miałabym chcieć, by wyrzucili stąd kogoś, kogo nawet nie znam? – Przewróciłam oczami.

– Dam odpowiedź, jeśli zobaczę pieniądze.

Rodzice wczoraj przelali mi pięć tysięcy dolarów i głupio mi było prosić o jeszcze dodatkowe pięć. Byłam już dorosła i w zasadzie powinnam się usamodzielnić, a nie ciągle na nich pasożytować, ale moja nienawiść do tego faceta była silniejsza.

– Okej. – Skinęłam głową. – Jutro zobaczysz pieniądze, ale dostaniesz je dopiero wtedy, gdy zrobisz to, co do ciebie należy.

– Skąd mam wiedzieć, że nie chcesz mnie oszukać? Potrzebuję tego na piśmie – oznajmiła.

– Jak na piśmie? Przecież nie mogę tego napisać. Wtedy to wyjdzie na jaw. Musisz mi zaufać – przerwałam. – Powiedz mi… Czy te oczy mogą kłamać? – Zmusiłam ją do spojrzenia na mnie.

– Widzę, że ktoś urządza sobie pogaduszki zamiast słuchać wykładu – usłyszałam. – Imię i nazwisko. – Stanął naprzeciwko Amber.

– Amber Davies – przyznała przerażona dziewczyna.

– W takim razie Amber Davies i Alexis Sharkey robią dodatkową pracę na temat ektopii gruczołowej w stanie epidermizacji szyjki macicy – oznajmił i odszedł.

Co to miało być? Rozumiałam, że był na mnie zły, ale nie musiał przelewać swojego zdenerwowania na inne osoby.

– Dzięki – warknęła.

– Nie zapisał, więc pewnie zapomni.

– Ta… Na pewno – odparła zirytowana.

– Ma tylu studentów, że już za godzinę o nas zapomni. – Próbowałam załagodzić tę sytuację.

– Może mam dużo studentów, ale pamięć nigdy mnie nie zawodzi. – Ponownie usłyszałam ten irytujący głos. – Słuch też – dodał.

– Siedź już do końca zajęć cicho albo nawet nie zastanowię się nad twoją propozycją – ostrzegła mnie.

– Może znasz jego słabe strony?

Nie mogłam powstrzymać się od zadania jej tego pytania.

– Powiedziałam, że masz się zamknąć albo nici z twojego planu.

– Podaj mi swój numer telefonu, żebym mogła się z tobą skontaktować po zajęciach.

Dziewczyna wyglądała już na naprawdę zirytowaną, ale mimo to urwała kawałek kartki ze swojego zeszytu i napisała na niej numer, po czym mi go podała.

Czyli istniała szansa, że się zgodzi. Musiała się tylko zastanowić. Miałam nadzieję, że niedługo będziemy mogły wspólnie ustalić plan działania.

Nie miałam zamiaru o tym mówić swojej przyjaciółce. Ona była realistką i z pewnością tylko by mnie zdemotywowała. To nie mogło być aż takie trudne.

***

Kiedy wróciłam już do domu, z głośnym westchnięciem usiadłam na kanapie i wyjęłam telefon.

Patrzyłam na niego w milczeniu, zastanawiając się, jak mogłabym poprosić rodziców, żeby przelali mi pieniądze, ale nic nie przychodziło mi do głowy poza tym, by powiedzieć im wprost, że potrzebuję tej kasy.

Zdecydowałam się zadzwonić do ojca, bo on był mniej surowy od matki i, cóż… Trudno ukryć, że byłam jego ulubioną córeczką, mimo tego, że byłam najstarsza. Miałam jeszcze młodszą siostrę – Addison, buntowniczkę, która sprzeciwiała się wszystkim zasadom.

To ja zawsze byłam tą córką, która chodziła na balet i słuchała rodziców, zawsze miała dobre oceny i była najlepszą uczennicą w całej szkole. Oni pragnęli takiej córki, a Addison… Była moim totalnym przeciwieństwem. Często przeklinała, czego moi rodzice szczerze nienawidzili, i nie ubierała się tak, jak oni by chcieli.

Gdy jeszcze z nimi mieszkałam w Los Angeles, ubierałam się skromnie, bo bałam się ich opinii, ale gdy wyjechałam na studia, zaczęłam ubierać się coraz odważniej i zmieniać swój styl. Tylko wtedy, kiedy przyjeżdżali w odwiedziny, było to bardzo uciążliwe, bo zawsze, gdy szłam z nimi na spacer, bałam się, że ktoś z uczelni zobaczy mnie w okropnie brzydkim stroju zakonnicy, ale na szczęście nigdy w takich chwilach nie spotkałam nikogo znajomego.

Wypuściłam powietrze, gdy wybierałam numer do ojca, i położyłam na kolanach poduszkę, żeby móc wyładować stres, mocno ją ściskając.

Tata musiał mieć chyba przy sobie telefon, bo odebrał po zaledwie kilku sekundach, co nieco mnie zaskoczyło.

– Alexis, co się dzieje? Czekam na ważny telefon. Nie mogę długo rozmawiać.

To wyjaśniało, dlaczego tak szybko odebrał.

– Yyy… Potrzebuję pieniędzy – powiedziałam nieśmiało.

– Znowu? Mama mówiła, że przelała ci wczoraj.

– Zrobiła to, ale… Wykupiłam sobie kurs – skłamałam.

– Kurs? Jaki kurs? Ty masz się skupić na studiach.

– Ale to nie byle jaki kurs. – To kurs, który… – przerwałam, bo musiałam się zastanowić, co powiedzieć. – To kurs, który sprawi, że będę jeszcze lepsza. Jest związany z tym, co studiuję – dokończyłam.

– Jak się nazywa?

– Nie pamiętam już, ale niedługo idę na pierwsze zajęcia i jestem strasznie podekscytowana – zapewniłam go. – Potrzebuję pięciu tysięcy.

Oszukuję własnego ojca.

– Dobrze, przeleję ci – westchnął. – Ale nie wydawaj już więcej pieniędzy na jakieś bzdury, dobrze? Te kursy to ściema, nikt i nic nie przygotuje cię tak dobrze do zawodu jak studia. Skup się, bo jesteś coraz bliżej.

– Dobrze. – Skinęłam głową, chociaż on i tak tego nie widział.

– Ja muszę już kończyć.

– Za ile wyślesz mi pieniądze?

– Zrobię to teraz, ale jeśli znowu wydasz to w ciągu jednego dnia, to przysięgam, że już nic więcej nie dostaniesz.

– Nie wydam. – Ponownie skłamałam.

– Mam nadzieję. Do zobaczenia.

– Do zobaczenia – odpowiedziałam i się rozłączyłam.

Odetchnęłam z ulgą, kiedy skończyłam z nim rozmawiać, i rzuciłam się na kanapę.

Sądziłam, że będzie o wiele gorzej, ale myliłam się. Nie pytał o zbyt wiele i w tej chwili zdałam sobie sprawę z tego, że zadzwoniłam w odpowiednim momencie. Był zajęty i nie miał czasu, żeby myśleć.

Miałam pieniądze. Teraz musiałam tylko sprawić, by Amber się zgodziła.

Rozdział 3

Alexis

– Co robisz? – zapytała Alice, gdy wróciła po pracy do mieszkania.

– Wyobraź sobie, że nasz kochany profesor od łaciny postanowił dać mi do napisania pracę, którą mam przynieść na jutro – prychnęłam. – Czuję się, jakbym nadal była w liceum.

– Tak, on jest z tego znany. Mogłam cię uprzedzić.

– Pamiętał wszystko z wczoraj. – Przygryzłam z nerwów wargę. – Mści się na mnie za to.

– A ty oczywiście nie potrafiłaś tego zignorować?

Odwróciłam się w jej stronę, nie potrafiąc ukryć uśmiechu.

– Wiesz, jaka jestem. – Wzruszyłam ramionami.

– Kiedy ty zmądrzejesz? – Uniosła brew. – Przecież on może doprowadzić do tego, że wywalą cię z uczelni.

– To raczej ja to zrobię z nim – odpowiedziałam pewnie.

– Co? – Spojrzała na mnie zdezorientowana. – Co zrobisz?

– Mam już plan, co zrobić, by go zwolnili. – Uśmiechnęłam się i wróciłam do pisania pracy.

– Czy ty jesteś normalna? – Usiadła na krześle obok mnie. – Jak ty chcesz to niby zrobić?

– Wrobię go w romans z jedną ze studentek – wyjaśniłam. – Jestem pewna, że wtedy go zwolnią, by uniknąć złej opinii.

Miałam jej o tym nie mówić, ale trudno…

– Wydaje mi się, że już ci mówiłam o tym, że on nie tyka swoich studentek.

– Nie musi. Mam już jedną dziewczynę, która rzuci mu się w ramiona za pieniądze, a ja wtedy zrobię mu zdjęcia.

– Tak? Kto się niby zgodził?

– To znaczy… No wiesz… Jeszcze się nie zgodziła, ale jestem pewna, że to zrobi. Studenci potrzebują pieniędzy, więc jestem w bardzo dobrej sytuacji.

– To nie wyjdzie. – Popatrzyła na mnie poważnie. – Lepiej nic nie rób, bo jeszcze bardziej się pogrążysz.

– Zaplanuję to tak, że wszystko przebiegnie zgodnie z planem – zapewniłam ją. – Nie musisz się o nic martwić.

– Alexis, po prostu nie chcę, żeby wywalili cię z uczelni. Dobrze wiesz, jak długo czekałam na to, żebyśmy mogły wspólnie studiować. To jest nasz ostatni rok przed rozpoczęciem stażu. Po co to psuć? Lepiej się przemęczyć z tym idiotą.

– Mówisz tak dlatego, że to nie na ciebie się uwziął – stwierdziłam. – Nawet nie wiesz, jak bardzo mi to przeszkadza.

Nie żałowałam, że się tutaj przepisałam. Żałowałam jedynie tego, że poszłam na tę imprezę, już wtedy zdążyłam się zorientować, że on jest człowiekiem, który nigdy nie odpuszcza, ale, niestety, ja jestem dokładnie taka sama.

– Mogę jedynie się domyślać, ale, popatrz, masz już dwadzieścia pięć lat. Nie sądzisz, że w tym wieku nie warto bawić się w coś takiego?

– Nie. – Pokręciłam głową. – A teraz przepraszam. – Wstałam. – Idę pobiegać. – Uśmiechnęłam się do niej.

– Wciąż biegasz, kiedy chcesz się uspokoić? – zapytała.

– Tak. Zdecydowanie tego teraz potrzebuję.

Weszłam do swojego pokoju i od razu udałam się do szafy, by wybrać jakieś wygodne ubrania.

– Jest już dwudziesta druga. Nie boisz się?

– Nie – odparłam. – Uwielbiam biegać wieczorami. Nienawidzę, kiedy jest jasno.

Uwielbiałam biegać i zawsze, kiedy miałam ochotę, wybierałam późny wieczór. Nienawidziłam, gdy słońce świeciło mi w oczy. To była najgorsza rzecz.

– Mogłam domyślić się, że wciąż biegasz. W końcu twoje nogi wyglądają wciąż tak samo.

– A jakie miałyby być?

– Chodzi mi o to, że wyglądasz, jakbyś biegała – wyjaśniła.

– Ostatnio trochę sobie odpuściłam, ale teraz czuję silną potrzebę, by to zrobić. – Odwróciłam się w jej stronę. – Jeśli nie wrócę w ciągu trzech godzin, dzwoń na gliny.

– Dobrze, pani Sharkey – rzuciła z ironią.

– Mówię poważnie. Nie będzie mnie maksymalnie trzy godziny.

– Okej, rozumiem – mruknęła. – Będę pilnować godziny, ale jesteś pewna, że chcesz wyjść sama o tej godzinie? W końcu nie znasz jeszcze aż tak dobrze okolicy.

– To poznam – odpowiedziałam z entuzjazmem. – Muszę chociaż na chwilę uciec od swoich myśli, bo zwariuję.

– Dobrze, w takim razie miłego… biegania.

– Okej, jeśli to jest koniec przesłuchania, to byłabym wdzięczna, gdybyś wyszła, bo muszę się przebrać. – Wyciągnęłam z szafy czarne sportowe legginsy i stanik.

– Nie będzie ci zimno? O tej porze robi się już naprawdę chłodno – zauważyła.

– Zachowujesz się jak moja matka – zachichotałam. – Przestań! – Żartobliwie pogroziłam jej palcem.

– Po prostu jesteś taka chaotyczna i robisz rzeczy, których później żałujesz. Nie chcę, żeby było tak i tym razem. W końcu jesteś moją przyjaciółką i chcę dla ciebie jak najlepiej.

– Niczego nie żałuję. – Ponownie tego wieczoru się do niej uśmiechnęłam.

– A Brandon? Tego też nie żałujesz? – zapytała, a mnie zamurowało.

Dziewczyna dopiero po chwili zdała sobie sprawę z tego, co powiedziała, bo szybko do mnie podeszła i próbowała przytulić, ale ja się od niej odsunęłam.

– Muszę już iść. – Zacisnęłam zęby, próbując powstrzymać się od płaczu. – Idę się przebrać. – Wskazałam na łazienkę.

Nie miałam siły wypraszać jej z pokoju w takiej chwili. Nie byłam zła, ale cholernie rozbita. Nienawidziłam, kiedy ktoś o nim wspominał. Wystarczyło, że w klubie poruszyłam jego temat. Jednak wtedy byłam pijana i nie myślałam nad tym zbyt wiele.

– Alexis, czekaj! – Próbowała mnie zatrzymać, ale ja szybko zamknęłam się w łazience. – Nie chciałam! Po prostu się o ciebie martwię.

Wiedziałam, że nie miała nic złego na myśli. Po prostu się martwiła i doskonale to rozumiałam, ale nie mogłam nic poradzić na to, że gdy byłam trzeźwa, reagowałam tak emocjonalnie.

– Muszę pobyć sama. Porozmawiamy później. – Podeszłam do lustra.

– Obiecujesz, że porozmawiamy później?

– Tak, obiecuję. – Pociągnęłam nosem.

Spojrzałam w lustro i od razu pokręciłam głową. Starłam łzy, które już zdążyły zacząć spływać mi po policzkach, następnie spięłam gęste, czarne włosy w kitkę i się ubrałam.

Byłam pewna, że świeże powietrze sprawi, że o wszystkim zapomnę.