Bóg marnotrawny - Timothy Keller - ebook + książka

Bóg marnotrawny ebook

Timothy Keller

4,6

Opis

W opublikowanym w Newsweeku artykule na temat jego pierwszej książki – Bóg.Czy są powody, by wierzyć? – nazwano Timothy’ego Kellera „C.S. Lewisem XXI wieku”. Autor wyjaśnia w niej racjonalnie, dlaczego warto wierzyć w Boga. W Bogu marnotrawnym wykorzystuje jedną z najbardziej znanych chrześcijańskich przypowieści, by ukazać zaskakujące przesłanie nadziei i zbawienia. Posługując się charakterystycznym dla siebie, intelektualnym podejściem do zrozumienia chrześcijaństwa, Keller odkrywa najistotniejsze przesłanie Jezusa ukryte w przypowieści o synu marnotrawnym. Jezus objawia marnotrawną łaskę Bożą zarówno względem osób niereligijnych, jak i moralizujących. Ta książka sprawi, że zarówno osoby wierzące, jak i sceptycy ujrzą chrzescijanstwo w zupełnie nowym świetle.

Można całe życie, w trudzie i znoju, starać sie być “porządnym”, religijnym człowiekiem i jednocześnie oczekiwać od Najwyzszego, że On “w zamian” będzie się zachowywał “tak jak ja chce”. Fanatyzm sprzyja takim postawom. Niestety nic nie wspomina o rozczarowaniu czekającym na końcu. Jakim człowiekiem jestem?
T. Keller pomoże Ci znaleźć odpowiedź!
Tomasz Żółtko

Odważna, mądra książka, bardzo potrzebna Kościołowi XXI wieku. To lektura dla odważnych, którzy nie boją się zmian i potrafią posłuchać o czymś, co opisuje również ich samych. Pozwala spotkać się z Bogiem, jakiego nieczęsto się przedstawia, a za jakim tak bardzo tęsknimy.
dr Piotr Gąsiorowski

Timothy Keller urodził sie i wychował w Pensylwanii. Ukończył Bucknell University, Gordon-Conwell Teological Seminary oraz Westminster Teological Seminary. Jest pastorem koscioła Redeemer Presbyterian Church (Prezbiterianskiego Kościoła Odkupiciela) na Manhattanie, który założył w 1989 roku wraz żoną, Kathy, i ich trzema synami. Dzis Redeemer liczy już prawie sześć tysięcy wiernych regularnie uczęszczających na nabożeństwa, których co niedziele odbywa sie pieć. Ma wiele nowych oddziałów i wciąż powołuje do istnienia nowe kościoły w dużych miastach na całym świecie.


Pastor Keller to wspaniały mówca i kaznodzieja, gwiazda rocka w świecie podcastów, założyciel kościołów w Nowym Jorku. Jest ceniony przez intelektualistów, przynajmniej tych, którzy go znają, ma też sporą rzeszę zwolenników wśród dobrze wychowanych i zadumanych młodych ludzi z pokolenia X i pokolenia Milenium. Pracujący, którzy próbują pogodzić wiarę i karierę, a także artyści, wszelkiego typu twórcy kultury uważają, że pastor Keller i kościół Redeemer są w przenikliwy sposób inspirujący. Przedstawione tu podejście do klasycznej przypowieści o synu marnotrawnym jest... jasne, wyważone, prowokacyjne, a jednocześnie urocze... wnikliwe, zwięzłe i wspaniałe... Keller elegancko wyjaśnia dobroć Boga, przedefiniowuje grzech, zagubienie, łaskę i zbawienie.
HeartsandMinds.com

Zdumiewająca, skłaniająca do refleksji, pouczająca książka.
New York Examiner

Spostrzeżenia Tima Kellera na temat dwóch bohaterów przypowieści i serca Boga, który kocha ich obu, zwaliły mnie z nóg. Przemyślenia Tima zasługują, żeby usłyszał je cały świat.
Bill Hybels, założyciel i pastor Willow Creek Community Church

Wyjaśnia, obala, demaskuje i zgłębia – to wszystko czyni Jezus, opowiadając przypowieść o synu marnotrawnym. W swojej książce Timothy Keller pokazuje nam, w jaki sposób ta historia naprawdę odkrywa serce Boga, a jeżeli przeczytamy ją uważnie – odkrywa także nasze serca. To krótkie studium intryguje i zaskakuje. To jakby nagle zobaczyć coś tak osobistego jak własny dom czy siebie samego nowymi oczyma. Polecam.
Mark Dever, pastor Capitol Hill Baptist Church, Waszyngton D.C.

Jeśli chodzi o ewangeliczne przesłanie Jezusa Chrystusa, Timothy Keller jest po prostu genialny.
Mark Driscoll, pastor Mars Hill Church, prezes organizacji Acts 29 Network, zajmującej się zakładaniem nowych lokalnych kongregacji

Służba Tima Kellera w Nowym Jorku prowadzi całe pokolenie poszukujących i sceptyków ku wierze w Boga. Dziękuję Bogu za tego człowieka.
Billy Graham

Rozdałem tę książkę wszystkim moim przyjaciołom, niezależnie od tego, czy są na drodze duchowych poszukiwań czy pozostają sceptykami.
Rick Warren, autor książki Życie świadome celu

Za pięćdziesiąt lat, jeśli ewangeliczni chrześcijanie będą znani z zamiłowania do miast, z oddania łasce i sprawiedliwości oraz z miłości do swoich sąsiadów – Keller zostanie zapamiętany jako pionier nowego miejskiego chrześcijaństwa.
magazyn Christianity Today

W odróżnieniu od wielu kościołów z amerykańskich przedmieść, Kościół Odkupiciela jest zaskakująco tradycyjny. Daleka od tradycji jest natomiast umiejętność, z jaką dr Keller posługuje się językiem mieszkańców wielkiego miasta... Obserwując jego szacunek dla wiedzy i sprawność przekazu, łatwo pojąć, jak zdobył sobie tak wielki posłuch.
The New York Times

Magazyn World zrecenzował w ubiegłym roku około dwustu książek. Liczne się wyróżniały, ale ta jedna w szczególności może zmienić sposób myślenia wielu ludzi. Tytuł najlepszej książki roku magazynu World otrzymuje książka Bóg. Czy są powody, by wierzyć? autorstwa Tima Kellera.
Magazyn World

Gdy zalewają nas bestsellery napisane przez sceptyków i ateistów, którzy oskarżają nieistniejącego Boga o całe zło tego świata, Timothy Keller wyróżnia się jako skuteczny obrońca wiary. Ta książka to konkretne, przystępne studium wiary popartej rozumem.
The Washington Post

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 111

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,6 (8 ocen)
5
3
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
szszsz

Nie oderwiesz się od lektury

doskonała lektura
00

Popularność




Jednym znajistotniejszych zmagań wiary ireligii jest wiarygodność. Wiarygodność, której wcale nie traci się na skutek ludzkich niedoskonałości czy upadków, ale poprzez rozdźwięk pomiędzy głoszonymi iwyznawanymi wartościami izasadami acodziennym zmaganiem zrzeczywistością. Ludzkie słabości ipotknięcia, choć wywołują wnas oburzenie, znajdują również zrozumienie. Problem pojawia się, gdy to, wco wierzymy, co wiemy, nie jest przez nas doświadczane, atylkoopowiadane.

Niestety zbyt często wludzkiej wędrówce wiary spotykamy tych, którzy wiedzą lepiej. Znają odpowiedzi na pytania, których nawet jeszcze nie zadaliśmy. Zwyższością spoglądają na niewiedzących izagubionych. Stają się cenzorami ludzkich postaw itwórcami przepisów, które zwiary czynią martwy zestaw zachowań igestów, na którego końcu znajduje się rozczarowanie ifrustracja. Cóż bowiem ztego, że wiemy, gdy ma się to nijak do tego, czego doświadczamy? Tim Keller zacytował słowa Jonathana Edwardsa: Różnica pomiędzy wiarą, że Bóg jest łaskawy, azakosztowaniem Jego łaski jest taka sama jak pomiędzy racjonalnym przeświadczeniem, że miód jest słodki, azmysłową pewnością, że takijest.

Inną skrajnością, która zabiera wierze wiarygodność, jest koncentracja na samym doświadczaniu, czym jest wiara. Wiedza stanowi często niepotrzebny dodatek, natomiast oprawdziwości zjawiska decydują odczucia. Emocjonalne doznanie staje się wyznacznikiem prawdy izachowań.

Tymczasem wiarygodność to połączenie wiedzy idoświadczenia, tego, co wiem, itego, czego doświadczam. Wiara, aby być wiarygodna, potrzebujeobu.

Tim Keller wswojej książce „Bóg Marnotrawny” zolbrzymią odwagą podejmuje temat ludzi, którzy wiedzą lepiej, wiedzą, jak powinno być, ale także tych, którzy „odczuwają”, jednak wciąż nie wiedzą. Ewangeliczna przypowieść, którą redaktorzy biblijni określili mianem „Osynu marnotrawnym”, winterpretacji Kellera to doskonała katecheza dla współczesnego chrześcijaństwa. To też źródło refleksji, która zcałą pewnością nie tylko przynosi wiedzę, ale również otwiera drzwipoznania.

dr Piotr GąsiorowskiInstytut Przywództwa, Kraków

Ilekroć podejmuję próbę zrozumienia mojej – skądinąd wieloletniej już – relacji zChrystusem, odnajduję wsobie rodzaj specyficznego napięcia. Oto zjednej strony mam świadomość, iż to, kim dzisiaj jestem, zawdzięczam tylko iwyłącznie łasce imiłości Najwyższego, zdrugiej jednak ciągle „dręczy mnie” pragnienie udowadniania Mu, że pomimo wszystko nie jest ze mną tak źle, bo przecież tak bardzo się staram „dla Niego”. Zapewne więcej niżinni.

Ten emocjonalny szpagat krępuje idokucza...

W Mesjaszu ujmuje mnie niezwykle, iż On, kochając, nigdy nie wygrywał inie wygrywa ze mną wswojej oczywistej przewadze. To ma kapitalne znaczenie. Moja niechlubna, choć odległa przeszłość – zawstydza, co wnaturalny sposób powoduje potrzebę szukania własnej wartości wNim. Lata temu wielu ludzi komunikowało mi, że mój ówczesny upadek (właściwie cała ich sekwencja) przekroczył „wszelkie granice przyzwoitości” iże absolutnie nie jestem godzien „bycia chrześcijaninem”. Powtarzano mi uporczywie, że „już się nie nadaję” iże „jestem nikim”. Na początku broniłem się przed tym, jak tylko mogłem, jednak wkońcu uległem iuwierzyłem wto. Zaś bycie „nikim” to coś przerażająco upokarzającego. Niewykluczone, że można ten stan porównać z„permanentnym głodowaniem połączonym zwypasaniem cudzych świń...”.

I wtedy poznałem (w biblijnym sensie tego słowa) Zbawiciela, który przekonał mnie, że to nieprawda, że jestem nikim. Że dzięki temu, co On dla mnie uczynił, jestem kimś! Ipodał mi rękę. Ipodniósł. Iwróciłem doOjca...

Nigdy tego niezapomnę!

Tak, jak wspomniałem, to było dawno. Wmiędzyczasie okrzepłem, „stanąłem na nogi” ijakoś tak niepostrzeżenie dla siebie samego zacząłem pogardzać ludźmi oortodoksyjnych postawach, ztaką łatwością stosującymi oskarżycielskie „paragrafy”. Nie wiedzieć czemu, wpewnym momencie poczułem się godny bycia uzurpatorem, posiadającym mandat do zwalczania wszelkiego rodzaju „faryzeizmów”. Ciągle pamiętałem, że egzystuję wyłącznie dzięki zmiłowaniu, jednak nie potrafiłem owego zmiłowania odnieść do tych, których krytykowałem za ich brak... zmiłowania...!

Cóż za paradoks! Ja – grzesznik, uratowany od nędznej śmierci na wygnaniu – wpadłem wpułapkę wytaczania dział przeciwko tym, dla których największą wartością były wierność iciężka praca na „latyfundiach” Ojca.

Żeby była jasność – swoją diagnozę „bezdusznej moralności” uznaję za słuszną. Owa „moralność” jest zabójcza, ponieważ staje się często ważniejsza od Tego, kto jest jej autorem. Można ze wszystkich sił, kosztem ogromnych wyrzeczeń, prowadzić naprawdę „święte życie” ijednocześnie traktować spełnianie tychże standardów jako narzędzie szantażowania Boga – który „wzamian” powinien (musi!) zawsze iwszędzie nam błogosławić według naszego widzimisię. Gorzej! Owe drobiazgowo wypełniane standardy mogą spełniać rolę legitymacji upoważniającej do autorytatywnego podpowiadaniu Bogu, kto do nieba, kto do piekła idlaczego... Ohyda!

A jednak można też do tego stopnia się ztą ohydą nie zgadzać, że wimię obrony „synów marnotrawnych” przywłaszczyć sobie prawo bezlitosnego sądzenia ich bezdusznych „starszych braci”, stając się tym samym kimś na ich obraz ipodobieństwo... Takie śmiertelnesalto.

„Jestem nędznym człowiekiem. Któż mnie wybawi ode mniesamego?”

Bodaj najpiękniejsza przypowieść Jezusa Chrystusa, potocznie nazywana przypowieścią osynu marnotrawnym, atak naprawdę będąca opowiadaniem odwóch braciach oraz ich ojcu – zajmuje się tego typu dylematami inapięciami. Timothy Keller przeprowadził onegdaj jej błyskotliwą egzegezę. Stanowi ona treść niniejszej książki. Szanowny Czytelniku, zachęcam do uważnej ipokornej lektury. Jest to jedna ztakich pozycji, które mogą „na całe życie zmienić życie”. Więc niech się tak dzieje! Wkońcu, jeżeli chrześcijaństwo przykuwa naszą uwagę na tyle, że zdecydowaliśmy się po tę książkę sięgnąć, to niech jej treść pomoże każdemu znas wżyciu wpokoju zBogiem, wzgodzie zsamym sobą iw miłości do „rodzeństwa”.

W oczekiwaniu na ucztę uOjca. Ucztę najwspanialszą ze wszystkich. Bez końca. Ech...!

Tomasz Żółtko, Kraków, 12.06.2013R.

Recenzje książki Bóg marnotrawny

Pastor Keller to wspaniały mówca ikaznodzieja, gwiazda rocka wświecie podcastów, założyciel kościołów wNowym Jorku. Jest ceniony przez intelektualistów, przynajmniej tych, którzy go znają, ma też sporą rzeszę zwolenników wśród dobrze wychowanych izadumanych młodych ludzi zpokolenia X ipokolenia Milenium. Pracujący, którzy próbują pogodzić wiarę ikarierę, atakże artyści, wszelkiego typu twórcy kultury uważają, że pastor Keller ikościół Redeemer są wprzenikliwy sposób inspirujący. Przedstawione tu podejście do klasycznej przypowieści osynu marnotrawnym jest... jasne, wyważone, prowokacyjne, ajednocześnie urocze... wnikliwe, zwięzłe iwspaniałe... Keller elegancko wyjaśnia dobroć Boga, przedefiniowuje grzech, zagubienie, łaskę izbawienie.

HeartsandMinds.com

Zdumiewająca, skłaniająca do refleksji, pouczającaksiążka.

New York Examiner

Spostrzeżenia Tima Kellera na temat dwóch bohaterów przypowieści iserca Boga, który kocha ich obu, zwaliły mnie znóg. Przemyślenia Tima zasługują, żeby usłyszał je całyświat.

Bill Hybels, założyciel ipastorWillow Creek Community Church

Wyjaśnia, obala, demaskuje izgłębia – to wszystko czyni Jezus, opowiadając przypowieść osynu marnotrawnym. Wswojej książce Timothy Keller pokazuje nam, wjaki sposób ta historia naprawdę odkrywa serce Boga, ajeżeli przeczytamy ją uważnie – odkrywa także nasze serca. To krótkie studium intryguje izaskakuje. To jakby nagle zobaczyć coś tak osobistego jak własny dom czy siebie samego nowymi oczyma. Polecam.

Mark Dever, pastor Capitol Hill Baptist Church, Waszyngton D.C.

Jeśli chodzi oewangeliczne przesłanie Jezusa Chrystusa, Timothy Keller jest po prostugenialny.

Mark Driscoll, pastor Mars Hill Church, prezes organizacji Acts 29 Network, zajmującej się zakładaniem nowych lokalnych kongregacji

Dalsze opinie odziałalności Timothy’ego Kellera

oraz recenzje książki Bóg. Czy są powody, bywierzyć?

KSIĄŻKA ZOSTAŁA OGŁOSZONA NAJLEPSZĄ KSIĄŻKĄ ROKU PRZEZ MAGAZYN WORLD

Służba Tima Kellera wNowym Jorku prowadzi całe pokolenie poszukujących isceptyków ku wierze wBoga. Dziękuję Bogu za tegoczłowieka.

Billy Graham

Rozdałem tę książkę wszystkim moim przyjaciołom, niezależnie od tego, czy są na drodze duchowych poszukiwań czy pozostająsceptykami.

Rick Warren, autor książki Życie świadome celu

Za pięćdziesiąt lat, jeśli ewangeliczni chrześcijanie będą znani zzamiłowania do miast, zoddania łasce isprawiedliwości oraz zmiłości do swoich sąsiadów – Keller zostanie zapamiętany jako pionier nowego miejskiegochrześcijaństwa.

magazyn ChristianityToday

W odróżnieniu od wielu kościołów zamerykańskich przedmieść, Kościół Odkupiciela jest zaskakująco tradycyjny. Daleka od tradycji jest natomiast umiejętność, zjaką dr Keller posługuje się językiem mieszkańców wielkiego miasta... Obserwując jego szacunek dla wiedzy isprawność przekazu, łatwo pojąć, jak zdobył sobie tak wielkiposłuch.

The New York Times

Magazyn World zrecenzował wubiegłym roku około dwustu książek. Liczne się wyróżniały, ale ta jedna wszczególności może zmienić sposób myślenia wielu ludzi. Tytuł najlepszej książki roku magazynu World otrzymuje książka Bóg. Czy są powody, by wierzyć? autorstwa TimaKellera.

Magazyn World

Gdy zalewają nas bestsellery napisane przez sceptyków iateistów, którzy oskarżają nieistniejącego Boga ocałe zło tego świata, Timothy Keller wyróżnia się jako skuteczny obrońca wiary. Ta książka to konkretne, przystępne studium wiary popartejrozumem.

The Washington Post

TIMOTHY KELLER

jest też autorem książkiBóg. Czy są powody, bywierzyć?

Z WYRAZAMI WDZIĘCZNOŚCI DLA

EDMUNDA P. CLOWNEYA

i moich pozostałych mentorów

WSTĘP

Celem tej krótkiej książki jest przedstawienie istoty chrześcijańskiego przesłania – ewangelii. Może ona zatem posłużyć jako wstęp do zasad wiary chrześcijańskiej dla tych, którym nie jest znane jej nauczanie, jak idla tych, którzy się od niego oddalili.

Nie jest to jednak pozycja tylko dla poszukujących. Wielu oddanych chrześcijan sądzi, że rozumieją dobrze podstawy swojej wiary inie potrzebują jej ugruntowywać. Takie przeświadczenie paradoksalnie dowodzi, że nie do końca pojmujemy wyjątkowy izasadniczy charakter ewangelii. Niekiedy nawet wieloletni członkowie Kościoła uderzeni świeżym spojrzeniem ilękiem przed chrześcijańskim przesłaniem doznają przemiany dającej poczucie „nawrócenia”. Ta książka jest przeznaczona zarówno dla zainteresowanych osób spoza Kościoła, jak idla ludzi zakorzenionych wwierze – awięc dla tych, których wprzypowieści Jezusa osynu marnotrawnym reprezentuje młodszy brat, idla tych, których obrazuje starszybrat.

Aby dotrzeć do głębi wiary chrześcijańskiej, odwołuję się do tej właśnie, dobrze wszystkim znanej historii zrozdziału 15 Ewangelii według św. Łukasza. Wątek iosoby dramatu wtej przypowieści są bardzo przejrzyste. Był sobie ojciec, który miał dwóch synów. Młodszy znich poprosił ojca onależną mu część majątku, aotrzymawszy ją, niezwłocznie wyruszył do dalekiego kraju. Tam roztrwonił wszystko na zmysłowe przyjemności irozrywkę. Następnie wrócił skruszony do domu i– ku jego zdziwieniu – ojciec przyjął go zotwartymi ramionami. To powitanie zbulwersowało irozgniewało starszego brata. Na końcu opowieści ojciec kieruje do swego pierworodnego syna prośbę, aby ten wybaczył bratu iprzyłączył się do świętowania jegopowrotu.

Z pozoru opowieść nie wydaje się zbyt porywająca. Wierzę jednak, że gdyby nauczanie Jezusa porównać do jeziora, przypowieść osynu marnotrawnym byłaby zapewne jednym zmiejsc tak przejrzystych, że można by dostrzec dno. Wciągu ostatnich lat napisano wiele znakomitych analiz tego tekstu biblijnego, ale podstawą mojego zrozumienia tej przypowieści jest kazanie wygłoszone przez dra Edmunda P. Clowneya, które po raz pierwszy usłyszałem ponad trzydzieści lat temu. Kazanie to zmieniło moje pojmowanie chrześcijaństwa1. Poczułem, jakbym odkrył sekretną głębię chrześcijaństwa. Od lat powracam do tej przypowieści wmoim nauczaniu idoradztwie. Wielokrotnie, objaśniając jej znaczenie, widziałem, że ten fragment Pisma Świętego zachęca, fascynuje iumacnia bardziej niż jakikolwiek inny2.

Pewnego razu wygłosiłem to kazanie słuchaczom za pośrednictwem tłumacza. Po pewnym czasie tłumacz napisał do mnie, że przekazując moje słowa, zdał sobie sprawę, że przypowieść przeszywa jego serce niczym strzała. Po okresie wewnętrznej walki irefleksji przywiodła go do wiary wChrystusa. Wielu powiedziało mi, że ta przypowieść, kiedy już zgłębili jej sens, ocaliła ich wiarę, małżeństwa, aniekiedy nawet życie.

W pierwszych pięciu rozdziałach rozszyfruję pierwotne znaczenie przypowieści. Wrozdziale VI pokażę, jak ta historia pomaga nam odczytać Biblię jako całość, aw rozdziale VII – jak jej nauka przekłada się na nasze życie.

Nie będę jednak używał najbardziej popularnej nazwy przypowieści: przypowieść osynu marnotrawnym. Niewłaściwe jest bowiem wyodrębnianie tylko jednego zsynów jako ogniwa tej opowieści. Sam Jezus nie nazywa jej przypowieścią osynu marnotrawnym, ale zaczyna od słów: Pewien człowiek miał dwóch synów. Przypowieść skupia się zarówno na starszym, jak ina młodszym bracie, na ojcu ina synach. Jednym znajważniejszych przesłań Biblii jest to, co Jezus mówi ostarszym bracie. Historia ta mogłaby się zatem nazywać przypowieścią odwóch zagubionychsynach.

Słowo „marnotrawny” nie oznacza „krnąbrny”, ale – jak podaje słownik – „lekkomyślnie, nieoszczędnie gospodarujący czymś” (Słownik języka polskiego PWN, Wydawnictwo Naukowe PWN, 1996). Marnotrawny wydaje tak, że wkońcu nic nie zostaje. Określenie to może się więc również odnosić do ojca. Przyjęcie skruszonego syna było ze strony ojca posunięciem lekkomyślnym, gdyż nie chciał on uznać ani wyliczać grzechów syna, nie żądał też spłaty długu. To postępowanie obraziło starszego syna ibyć może również lokalną społeczność.

W przypowieści tej ojciec reprezentuje Ojca Niebieskiego, którego Jezus tak dobrze zna. Św. Paweł pisze: Albowiem wChrystusie Bóg jednał ze sobą świat, nie poczytując ludziom ich grzechów (2Kor 5:19, BT). Jezus pokazuje nam hojnego Boga, który jest wstosunku do nas, swoich dzieci, marnotrawny. Boża lekkomyślna łaska to nasza największa nadzieja, doświadczenie odmieniające życie. To ona jest przedmiotem tejksiążki.

marnotrawny

«lekkomyślnie, nieoszczędnie gospodarującyczymś»

PRZYPOWIEŚĆ

Łk 15:1–3, 11–32

(Przekład głównie na podstawie Biblii Tysiąclecia, wyd. V, 1999)3

(1) Przybliżali się do Niego wszyscy celnicy igrzesznicy, aby Go słuchać. (2) Na to szemrali faryzeusze iuczeni wPiśmie, mówiąc: Ten przyjmuje grzeszników ijada znimi. (3) Opowiedział im wtedy następującąprzypowieść:

(11) Powiedział też: Pewien człowiek miał dwóch synów. (12) Młodszy znich rzekł do ojca: Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada. Podzielił więc majątek między nich.

(13) Niedługo potem młodszy syn, zabrawszy wszystko, odjechał wdalekie strony itam roztrwonił swoją własność, żyjąc rozrzutnie. (14) Agdy wszystko wydał, nastał ciężki głód wowej krainie ion sam zaczął cierpieć niedostatek. (15) Poszedł iprzystał na służbę do jednego zobywateli owej krainy, aten posłał go na swoje pola, żeby pasł świnie. (16) Pragnął on napełnić swój żołądek strąkami, którymi żywiły się świnie, lecz nikt mu ich nie dawał. (17) Wtedy zastanowił się irzekł: Iluż to najemników mojego ojca ma pod dostatkiem chleba, aja tu przymieram głodem. (18) Zabiorę się ipójdę do mego ojca, ipowiem mu: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu iwzględem ciebie; (19) już nie jestem godzien nazywać się twoim synem: uczyń mnie choćby jednym ztwoichnajemników.

(20) Zabrał się więc iposzedł do swojego ojca. Agdy był jeszcze daleko, ujrzał go jego ojciec iwzruszył się głęboko; wybiegł naprzeciw niego, rzucił mu się na szyję iucałował go. (21) Asyn rzekł do niego: Ojcze, zgrzeszyłem przeciw Niebu iwobec ciebie, już nie jestem godzien nazywać się twoim synem.

(22) Lecz ojciec powiedział do swoich sług: Przynieście szybko najlepszą szatę iubierzcie go; dajcie mu też pierścień na rękę isandały na nogi! (23) Przyprowadźcie utuczone cielę izabijcie: będziemy ucztować iweselić się, (24) ponieważ ten syn mój był umarły, aznów ożył; zaginął, aodnalazł się. Izaczęli się weselić.

(25) Tymczasem starszy jego syn przebywał na polu. Gdy wracał ibył blisko domu, usłyszał muzykę itańce. (26) Przywołał jednego ze sług ipytał go, co to ma znaczyć.

(27) Ten mu rzekł: Twój brat powrócił, aojciec twój kazał zabić utuczone cielę, ponieważ odzyskał go zdrowego.

(28) Rozgniewał się na to inie chciał wejść; wtedy ojciec jego wyszedł itłumaczył mu. (29) Lecz on odpowiedział ojcu: Oto tyle lat ci służę inie przekroczyłem nigdy twojego nakazu; ale mnie nigdy nie dałeś koźlęcia, żebym się zabawił zprzyjaciółmi. (30) Skoro jednak wrócił ten syn twój, który roztrwonił twój majątek znierządnicami, kazałeś zabić dla niego utuczone cielę.

(31) Lecz on mu odpowiedział: Moje dziecko, ty zawsze jesteś ze mną iwszystko, co moje, do ciebie należy. (32) Atrzeba się weselić icieszyć ztego, że ten brat twój był umarły, aznów ożył; zaginął, aodnalazłsię.

ROZDZIAŁ I ZGROMADZENI WOKÓŁ JEZUSA

Przybliżali się, aby Gosłuchać.

Dwie kategorie ludzi

Większość interpretacji tej przypowieści skupia się na ucieczce ipowrocie młodszego brata – tytułowego syna marnotrawnego. Niestety przy takim rozumieniu tej historii gubimy jej prawdziwe przesłanie. Mówi ona odwóch braciach, zktórych każdy reprezentuje inny sposób oddalenia się od Boga iinny sposób szukania drogi prowadzącej do KrólestwaNiebieskiego.

Należy zwrócić szczególną uwagę na przedstawione tło historyczne nauczania Jezusa. Wpierwszych dwóch wersetach tego rozdziału św. Łukasz wyróżnia dwie grupy ludzi przychodzących słuchać Jezusa. Pierwszą znich są „celnicy igrzesznicy”. Ci mężczyźni ikobiety reprezentują typ młodszego brata. Nie zachowywali oni moralnych nakazów zawartych wBiblii, nie przestrzegali też przepisów czystości rytualnej, jak pobożni Żydzi. „Żyli rozrzutnie” itak jak młodszy brat, „opuścili swoje domy”, porzucając tradycyjną moralność swoich rodzin ispołeczności. Drugą grupą słuchaczy byli „faryzeusze iuczeni wPiśmie”, obrazujący starszego brata. Trwali oni wtradycyjnej moralności, wktórej zostali wychowani, studiowali Pismo iprzestrzegali jego zasad. Pozostawali wierni obrzędom religijnym istale się modlili.

Autor dość zwięźle pokazuje, jak różne było nastawienie tych dwóch grup do Jezusa. Użycie czasownika niedokonanego, przetłumaczonego zjęzyka greckiego jako „przybliżali się”, jednoznacznie wskazuje, że fascynacja „młodszych braci” Jezusem była trwającym trendem towarzyszącym Jego działalności. Stale gromadzili się wokół niego. Ten fenomen intrygował izłościł moralnych ireligijnych Żydów. Św. Łukasz wnastępujący sposób opisuje ich niezadowolenie: „Ten przyjmuje grzeszników ijada znimi”. Wczasach starożytnych na Bliskim Wschodzie wspólny posiłek był znakiem akceptacji. „Jak Jezus śmie wyciągać rękę do takich grzeszników? – zastanawiali się. – Ci ludzie nigdy nie uczestniczą wnaszych nabożeństwach! Dlaczego mieliby przyjmować naukę Jezusa? To niemożliwe, że daje im świadectwo prawdy, tak jak my. Na pewno mówi im tylko to, co chcąusłyszeć!”.

Do kogo więc jest skierowane nauczanie Jezusa wtej przypowieści? Do drugiej grupy – do uczonych ifaryzeuszy. To wodpowiedzi na ich zachowanie Jezus przedstawia tę historię. Przypowieść odwóch synach skupia się wznacznej mierze na duszy starszego brata, ajej apogeum stanowi przejmująca prośba, aby odmienił swoje serce.

Od wieków, kiedy tekst ten jest omawiany wkościołach ipodczas nauczania religii, prawie cała uwaga skupia się na tym, jak chętnie ojciec przyjmuje skruszonego młodszego syna. Kiedy po raz pierwszy usłyszałem tę przypowieść, wyobraziłem sobie, że ludzie zgromadzeni wokół Jezusa mieli oczy pełne łez, słysząc, że Bóg zawsze będzie ich kochał iprzyjmie ich bez względu na to, co uczynili. Wten sposób czynimy ztej przypowieści sentymentalną opowiastkę. Jej odbiorcami nie są jednak „krnąbrni grzesznicy”, ale ludzie religijni, którzy robią wszystko, co nakazuje Pismo Święte. Jezus apeluje raczej do moralnych, religijnych ludzi niż do niemoralnych niewierzących. Pragnie im pokazać ich zaślepienie, ciasne horyzonty myślowe, przekonanie onieomylności ito, wjaki sposób te rzeczy wyniszczają zarówno ich dusze, jak iżycie ludzi wokół nich. Błędem jest zatem sądzić, że Jezus opowiada tę historię głównie po to, aby zapewnić „młodszych braci” obezwarunkowej Bożejmiłości.

Pierwotni słuchacze wcale nie rozpływali się we łzach, słuchając tej przypowieści, byli raczej jak rażeni gromem, oburzeni irozwścieczeni. Jezus nie chce pokrzepić naszych serc – chce roztrzaskać nasze zaszufladkowane kategorie myślowe. Poprzez tę przypowieść Jezus podważa to, co prawie każdy znas kiedykolwiek myślał oBogu, grzechu izbawieniu. Ta historia nie tylko odkrywa destrukcyjny egocentryzm młodszego brata, ale również wnajwyższym stopniu potępia moralizatorskie nastawienie starszego brata. Jezus mówi, że obaj są duchowo zagubieni, aich życiowe ścieżki to ślepy zaułek; ludzkie wyobrażenie otym, jak dotrzeć do Boga, jestmylne.

Dlaczego ludzie chcą Jezusa, ale nie Kościoła

Zarówno starsi, jak imłodsi „bracia” zprzypowieści są obecni wdzisiejszym świecie, wtym samym społeczeństwie, często wtej samej rodzinie.

W wielu przypadkach zdarza się, że starsze rodzeństwo jest dumą rodziców – jako odpowiedzialne iposłuszne. Młodsze rodzeństwo bywa buntownicze – to wolne duchy, ceniące bardziej towarzystwo ipodziw rówieśników. Pierwsze dziecko dorasta, zdobywa stabilne zatrudnienie iosiedla się blisko mamy itaty, podczas gdy młodsze wyjeżdża, by zamieszkać wmodnych, aczkolwiek podłych dzielnicach Nowego Jorku czy Los Angeles.

Współcześnie podkreśla się te naturalne różnice wusposobieniu. Na początku XIX wieku industrializacja doprowadziła do powstania nowej klasy średniej – drobnomieszczaństwa – które szukało prawości wetyce ciężkiej pracy imoralności. Wodpowiedzi na dostrzegalną uzamożnych mieszczan hipokryzję isurowość zaczęły powstawać społeczeństwa bohemy, najpierw paryska bohema lat czterdziestych XIX wieku, której przewodniczył Henri Murger, później londyńska grupa Bloomsbury, bitnicy zGreenwich Village, aż po dzisiejszy indie rock. Cyganeria kładzie nacisk na wyzwolenie zkonwenansów iautonomię jednostki.

Do pewnego stopnia owa tak zwana wojna kulturowa promuje we współczesnym społeczeństwie te same skonfliktowane usposobienia iimpulsy. Coraz więcej ludzi uważa się za niereligijnych, anawet antyreligijnych. Twierdzą oni, że kwestie moralne są wysoce skomplikowane, ipodejrzliwe patrzą na jednostki lub instytucje, które próbują ustanowić swój autorytet moralny nad pozostałymi. Pomimo (a może właśnie zpowodu) rozprzestrzeniania się takiego świeckiego ducha można zauważyć znaczący rozwój konserwatywnych, ortodoksyjnych ruchów religijnych. Wielu zaniepokojonych tym, co uważają za najazd relatywizmu moralnego, organizuje „odwrót do kultury”, patrząc, tak samo jak faryzeusze, nieprzychylnym okiem na „młodszych braci”.

Po czyjej zatem stronie stoi Jezus? We Władcy Pierścieni, kiedy hobbici pytają Drzewca, po czyjej jest stronie, ten odpowiada: „Nie jestem ogólnie po niczyjej stronie, ponieważ nikt nie jest po mojej stronie [...]. [Ale] oczywiście są rzeczy, po których stronie zupełnie nie jestem”4. Odpowiedź Jezusa na to pytanie jest wtej przypowieści podobna. Nie bierze On strony niereligijnych ani religijnych, ale wyodrębnia religijny moralizm jako wyjątkowo śmiertelny standuszy.

Choć dziś trudno nam to zrozumieć, kiedy powstawało chrześcijaństwo, nie nazywano go religią. Wyobraźmy sobie sąsiadów wczesnych chrześcijan pytających ich owiarę. Zapytaliby: „Gdzie jest wasza świątynia?”. Chrześcijanie odpowiedzieliby, że nie mają świątyni. „Ale jak to możliwe? Gdzie zatem pracują wasi kapłani?”. Chrześcijanie odpowiedzieliby, że nie mają kapłanów. „Jak to? – zdziwiliby się sąsiedzi. – Gdzie więc składacie ofiary, by zadowolić waszych bogów?”. Chrześcijanie odpowiedzieliby, że już nie składają ofiar. Sam Jezus jest świątynią, która burzy wszystkie świątynie, kapłanem kładącym kres wszystkim kapłanom iofiarą kończącą składanie wszelkich ofiar5.

Nikt nigdy czegoś takiego nie słyszał. Dlatego też Rzymianie nazwali chrześcijan „ateistami”, ponieważ to, co chrześcijanie mówili oduchowej rzeczywistości, było wyjątkowe inie dawało się zaklasyfikować razem zinnymi religiami. Ta przypowieść wyjaśnia, dlaczego Rzymianie mieli rację, nazywając chrześcijanateistami.

Ta ironia powinna być przez nas, tonących we mgle współczesnej wojny kulturowej, doskonale zrozumiana. Dla większości ludzi wnaszym społeczeństwie chrześcijaństwo jest religią imoralnością. Jedyną alternatywę (poza kilkoma innymi religiami na świecie) stanowi pluralistyczny sekularyzm. Ale nie tak było od początku. Chrześcijaństwo traktowano jako tertium quid, złaciny dosłownie „coś trzeciego”, całkowicieodmiennego.

Co istotne, religijni Żydzi czuli się urażeni przez Jezusa, natomiast ci oddaleni od religii, nieprzestrzegający zasad moralnych byli Nim zaintrygowani izafascynowani. Widzimy to na kartach całego Nowego Testamentu. Za każdym razem, kiedy Jezus spotyka osobę religijną iosobę odrzuconą – ze względu na rozwiązłość seksualną (Łk 7), rasę (J 3–4) czy poglądy polityczne (Łk 19) – to właśnie ów wygnaniec, anie typ starszego brata, nawiązuje zNim relację. Jezus tak mówi do szanowanych przywódców religijnych: Celnicy inierządnice wchodzą przed wami do królestwa niebieskiego (Mt 21:31, BT).

Nauczanie Jezusa nieustannie przyciągało osoby niereligijne, co jednocześnie obrażało wierzących, religijnych ludzi Jego czasów. Nasze dzisiejsze kościoły niestety na ogół nie mają tego daru. Ludzie podobni wygnańcom, których przyciągał Jezus, nie są zafascynowani współczesnymi kościołami, nawet tymi najbardziej awangardowymi. Kościoły wydają się za to przyciągać ludzi eleganckich6, konserwatywnych imoralizatorskich. Osoby wyzwolone irozwiązłe, wątpiący oraz ludzie zmarginesu unikają kościołów. To może oznaczać tylko jedno. Jeżeli nauczanie naszych duchownych idziałania naszych parafian nie mają takiego samego wpływu na ludzi jak nauczanie Jezusa, nie przekazujemy tego samego przesłania co On. Skoro nasze kościoły nie przyciągają „młodszych braci”, muszą być – bardziej, niż mogłyby się tego spodziewać – pełne „starszych braci”.

ROZDZIAŁ II O DWÓCH ZAGUBIONYCH SYNACH

Pewien człowiek miał dwóchsynów.

Zagubiony młodszy brat

Najlepszy tytuł dla historii opowiedzianej przez Jezusa brzmiałby: Przypowieść odwóch zagubionych synach. Jest to dramat wdwóch aktach: akt Inosi tytuł Zagubiony młodszy brat, akt II – Zagubiony starszy brat.

Akt Izaczyna się od krótkiej, lecz szokującej prośby. Młodszy syn przychodzi do ojca imówi: „Ojcze, daj mi część własności, która na mnie przypada”. Pierwotni słuchacze musieli być zdumieni taką propozycją. Nie dlatego, że było coś złego woczekiwaniach syna co do jego części rodzinnego majątku. Wtamtych czasach, kiedy umierał ojciec, najstarszy syn dziedziczył dwukrotnie większą część majątku niż młodsze rodzeństwo. Jeżeli ojciec miał dwóch dziedziców, starszy otrzymywał dwie trzecie własności, młodszy zaś jednątrzecią.

Jednak taki podział majątku obowiązywał dopiero po śmierci ojca. Wprzypowieści młodszy syn prosi oswoją część spadku natychmiast, co świadczy obraku szacunku. Taka prośba wystosowana wmomencie, gdy ojciec nadal żył, brzmiała jak życzenie mu śmierci. Parafrazując, młodszy syn powiedział, że pragnie dorobku swojego ojca, ale nie samego ojca. Do tej pory jego relacje zojcem były sposobem na korzystanie zjego bogactwa, ale teraz jest już zmęczony tymi relacjami. Chce ucieczki. Natychmiast. „Daj mi to, co mi się należy” – mówi.

Jeszcze bardziej zdumiewająca jest odpowiedź ojca na żądnie syna. Należy pamiętać, że mamy do czynienia zsilnie patriarchalnym społeczeństwem, wktórym głębokie wyrazy uznania iszacunku dla starszych, zwłaszcza własnych rodziców, były niezwykle istotne. Tradycyjny ojciec zBliskiego Wschodu powinien był raczej wodpowiedzi na taką prośbę odprawić syna zniczym ijeszcze wymierzyć mu cios. Jednak ten ojciec postępuje inaczej: „Podzielił więc majątek między nich”. Żeby dobrze zrozumieć istotę tego fragmentu, musimy się przyjrzeć greckiemu słowu przetłumaczonemu tutaj jako „majątek”, które woryginale brzmi bios, czyli „życie”. Można było użyć bardziej konkretnego słowa, które oznaczałoby kapitał, ale tak się nie stało. Dlaczego?

Majątek ojca wwiększości stanowiła ziemia. Żeby oddać jedną trzecią wartości, ojciec musiał sprzedać znaczną część swojego majątku ziemskiego. Wdzisiejszym, zurbanizowanym świecie nie rozumiemy przywiązania wcześniejszych pokoleń do ziemi. Wystarczy spojrzeć na słowa musicalu Oklahoma! autorstwa Richarda Rodgersa iOscara Hammersteina: „Wiemy, że należymy do tej ziemi, aziemia, do której należymy, jest okazała!”. Zwróćmy uwagę, że tekst ten nie mówi otym, że ziemia należy do nich, ale że to oni do niej należą. Widzimy tu dokładnie, wjaki sposób ludzie wprzeszłości byli przywiązani do miejsca, do ziemi. Stracić część ziemi to jak utracić cząstkę siebie, aw znacznym stopniu również pozycję wspołeczeństwie. Ajednak znane są nam wszystkim historie ludzi – zarówno mężczyzn, jak ikobiet – na wysokich stanowiskach, wpływowych iodnoszących sukcesy, którzy nagle rzucali swoje kariery, żeby poświęcić się pomocy cierpiącym, potrzebującym dzieciom. Może nie jest to dosłowne porównanie, ale to właśnie robi ojciec zprzypowieści.

Młodszy brat prosi ojca, aby ten rozdarł swoje życie. Iojciec robi to – zmiłości do syna. Większość słuchaczy Jezusa nigdy nawet nie słyszała, żeby jakikolwiek patriarcha uczynił coś podobnego. Ojciec cierpliwe znosi ogromny uszczerbek na honorze iból odrzuconej miłości. Zwykle, gdy ktoś odrzuca naszą miłość, jesteśmy rozgniewani, pragniemy się zemścić, aprzede wszystkim robimy, co wnaszej mocy, żeby pozbyć się uczucia do osoby, która nas odrzuciła, aby zniwelować cierpienie. Ojciec zachowuje wsercu uczucie iznosicierpienie.

Plan młodszego brata

Przechodzimy do sceny drugiej aktu I. Syn wyrusza do „dalekiego kraju” itrwoni wszystko, co ma, wiodąc zupełnie niekontrolowane życie. Kiedy już dosłownie tarza się wbłocie ze świniami, przychodzi po rozum do głowy iopracowuje plan. Najpierw postanawia, że wróci do ojca iprzyzna się, że źle uczynił iże nie ma już prawa nazywać się jego synem. Ale zamierza też zwrócić się do niego zprośbą, aby uczynił go „choćby jednym znajemników”.

Jest to specyficzna prośba. Służba pracowała wposiadłości itam też mieszkała. Najemnicy natomiast byli różnego rodzaju handlarzami irzemieślnikami, którzy mieszkali wokolicznych wioskach iotrzymywali zapłatę za swoją pracę. Wielu komentatorów twierdzi, że wtym planie była pewna strategia. Młodszy brat przyniósł wstyd rodzinie, aco za tym idzie, całej społeczności. Był dla nich „martwy”, jak to określa jego ojciec. Rabinowie nauczali, że jeśli pogwałciło się standardy społeczne, przeprosiny nie były wystarczające – potrzebne było jeszcze zadośćuczynienie. Syn zamierza powiedzieć: „Ojcze, wiem, że nie mam prawa zostać przyjęty zpowrotem do rodziny. Ale jeśli wyślesz mnie na nauki do jednego ztwoich najemników, tak abym mógł się nauczyć fachu iotrzymywać wynagrodzenie, będę mógł chociaż spłacić mój dług względem ciebie”. Taki był jego plan. Pasąc świnie, młodszy syn ćwiczy swoją przemowę. Kiedy czuje, że jest już gotowy na konfrontację, wyrusza wpodróż dodomu.

Dochodzimy tym samym do dramatycznej trzeciej sceny aktu I. Młodszy syn zbliża się do domu. Jego ojciec widzi go i– biegnie mu na spotkanie! Zreguły szanowani patriarchowie Bliskiego Wschodu nie biegali. Dzieci mogły biegać, kobiety mogły biegać, młodzi mężczyźni też mogli biegać, ale nie ojcowie rodzin, dostojne filary społeczności, właściciele ziemscy. Nie mogli tak po prostu podwinąć sukni iobnażyć swych nóg jak chłopiec. Atu ojciec biegnie, biegnie do swojego syna, otwarcie pokazując swoje emocje. Bierze go wobjęcia icałuje.

Zdecydowanie musiało to zaskoczyć młodszego brata. Zdziwiony, próbuje wcielić wżycie swój plan naprawczy. Ojciec przerywa mu, nie tylko ignorując jego wyćwiczoną mowę, ale też bezpośrednio jej zaprzeczając. Mówi do swoich sług: „Przynieście szybko najlepszą szatę iubierzcie go”. Co on wogólewygaduje?

Najlepsza szata wdomu musiała być szatą ojca – ten akt stał się więc oczywistym znakiem przywrócenia synowi statusu pełnoprawnego członka rodziny. Ojciec mówi: „Nie będę czekał, aż należycie odpokutujesz. Nie musisz zasłużyć, aby znów przynależeć do rodziny. Po prostu przyjmuję cię zpowrotem. Moimi sukniami ihonorem okryję twoją nagość, biedę iłachmany”.

Nakazuje sługom przygotować ucztę ipodać „utuczone cielę” jako główne danie. Wtym społeczeństwie zdecydowana większość posiłków nie zawierała mięsa, gdyż był to kosztowny rarytas. Mięso najczęściej było zarezerwowane na specjalne okazje iprzyjęcia. Nie istniało też droższe mięso niż utuczone cielę. Takie uczty wydawano niezmiernie rzadko izapraszano zwykle na nie całą wioskę. Wieści szybko się rozeszły ichwilę później wszyscy bawili się na uczcie zmuzyką itańcami, świętując powrót młodszego brata do życia, rodziny ispołeczności.

Cóż za scena! Niestety ojciec musi się jeszcze uporać ze skomplikowanym itoksycznym usposobieniem duchowym starszego brata – wakcie II. Już akt Ipodaje wwątpliwość sposób myślenia starszego brata poprzez zadziwiające przesłanie: Boża miłość iprzebaczenie mogą darować iodkupić każdy rodzaj grzechu lub przewinienia. Nieważne, kim jesteś ico zrobiłeś. Nieważne, czy celowo uciskałeś innych czy nawet kogoś zabiłeś albo jak bardzo sobie folgowałeś. Młodszy brat wiedział, że wdomu jego ojca było „pod dostatkiem chleba”, ale odkrył, że było tam też pod dostatkiem łaski. Nie ma takiego zła, którego ojciec nie mógłby wybaczyć; nie ma takiego grzechu, który równałby się zjego łaską.

Akt Iopisuje zatem wielkie marnotrawstwo Bożej łaski. Jezus pokazuje, jak ojciec rzuca się na swojego ukochanego syna, zanim ten ma nawet szansę wyznać prawdę iokazać skruchę, zanim zdoła wyrecytować przećwiczoną mowę. Niczym, nawet skrajną skruchą, nie można sobie zasłużyć na przychylność Boga. Miłość iakceptacja Ojca są za darmo.

Mimo całego piękna aktu I