Wirus - Shirman Stoone - ebook + książka

Wirus ebook

Shirman Stoone

0,0

Opis

Zawarta w kilki opowiadaniach historia Kościoła i zachodzących w nim przemian. Począwszy od pierwszego, idealnego, aż po współczesny.

CZY Z CHRZEŚCIJAŃSKIM POJMOWANIEM WIARY W BOGA WSZYSTKO JEST W PORZĄDKU? A MOŻE KOŚCIÓŁ ZOSTAŁ OPANOWANY PRZEZ SZATANA?

Czwórka młodych Amerykanów rozważa słowa Biblii. Łączy ich przekonanie, że Boga można poznać rozumem, a wiara musi być logicznie uzasadniona. W Świętej Księdze poszukują odpowiedzi. Wszystko przebiegałoby jak zazwyczaj, gdyby nie strona jeahawah.com, która pojawiła się w Internecie. Ich dotychczasowe spojrzenie na religię, wiarę i Boga nagle nabrało nowego wymiaru. Życiowe plany układane od lat stały się mało istotne. Co takiego się wydarzyło? Do jakich doszli wniosków? Cóż takiego poszukiwacze prawdy odkryli?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 194

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.

Popularność




SHIRMAN STOONE

Urodzony 23 sierpnia 1964 r. w Polsce i mieszkający w Polsce.

Niektórzy uważają, że otrzymał „klucze z nieba”. Urodził się, aby oświecić ludzkość przed zbliżającym się końcem świata i przygotować na przybycie oczekiwanego Mesjasza. W wieku 27 lat – jak twierdzi – doznał „olśnienia umysłu”, spisując duchowy obraz biblijnego Boga. Boga chrześcijan, żydów i muzułmanów, którego zazwyczaj nazywa MIŁOŚCIĄ.

Nie dzieli się jednak powszechnie swoim „odkryciem”. Szybko się przekonuje, że jeśli nie potwierdzi racjonalnie wizji, to zostanie zlekceważony i wyśmiany.

Na przełomie 2009/10 przychodzi kolejna fala olśnienia. Ucząc się języka hebrajskiego, odkrywa „święte kody”. Teraz już wie, że wizja sprzed lat była prawdziwa i prorocza. Jest świadomy, że ciąży na nim obowiązek podzielenia się odkryciem z każdym człowiekiem – bo każdy powinien to wiedzieć.

Zostaje więc pisarzem, bo...

Projekt i wykonanie okładki:DONATA CIEŚLIK i ANDRZEJ GUMULAKWydawnictwo Czarno na białym
Grafiki: JAN SOLKA
Zdjęcie na okładce: shutterstock.com
Zdjęcie autora: archiwum prywatne
Redakcja: MAŁGORZATA WŁODARCZYK
© Copyright 2014 by Shirman Stoone © Copyright 2014 by Wydawnictwo Góra Karmel
ISBN 978-83-940493-9-3
Wydawnictwo Góra Karmel ul. Mieszka I 1/46, 82-500 Kwidzyn e-mail: [email protected]
Konwersja: eLitera s.c.

Książkę tę dedykuję Marzenieza wszystkie spędzone wspólnie lata

II. Jeahawah Bogiem wszystkich ludzi...

W pewnym mieście w Izraelu...

Niedziela rano. Około godziny 8. Dwaj przyjaciele Josef i Szlomo przechodzą koło budynku pobliskiego kościoła. Na jego bocznej ścianie widzą ogromny napis wykonany farbą następującej treści:

Jeszu ben ha-zona(Jezus syn prostytutki).

– Zobacz, co zrobili, Josef.

– Mówię ci, Szlomo, znowu będzie afera. Ten ich ksiądz zrobi zdjęcia i rozejdzie się po całym świecie, że Żydzi nie tylko prześladują Palestyńczyków, ale też wyznawców Jeszu. Przecież nikt poza naszym krajem nie zastanawia się nad tym, że zdecydowana większość chrześcijan w Izraelu to Arabowie.

– Masz rację, przyjacielu. Nie ma nic gorszego niż ci nasi ekstremiści. Niektórzy rabini w naszym kraju chyba zupełnie nie rozumieją Boga. Nienawiść zaślepiła ich serca. Czytają w psalmach o pokoju, a sieją nienawiść. Później jakiś idiota wypisuje na murach takie rzeczy.

– Josefie, czy mi się zdaje, czy też nasz Bóg ogłosił Abrahamowi, że będzie ojcem wielu narodów? Wielu to chyba nie tylko nas, Izraelitów?

– Dobrze wiesz, Szlomo, że Bóg tak to ujął. Przecież my, żydzi, chrześcijanie, muzułmanie czcimy w pewnym sensie tego samego Boga co Abraham. To o co wszystkim chodzi?

– Jak to, o co? O prawo Mojżesza i o to, że jest jeden Bóg.

– Jakie tam prawo Mojżesza? Normalni ludzie mają prawo Mojżesza wypisane w sercach. Wiesz to tak samo dobrze jak ja. Nie możesz przecież zaprzeczyć, że Tora, Psalmy i pisma proroków głoszą taką właśnie naukę. Jak wiesz, problemem jest ciągle to samo – pieniądze i władza. Nawet nie chodzi tu o tradycję. Przyznaj szczerze, że zgadzasz się ze mną. Masz coś do Palestyńczyków? To jacyś inni ludzie? Jakiś inny gatunek? Dobrze wiemy, że pochodzą tak jak my od Abrahama.

– Masz rację, przyjacielu. To ci, którzy pragną władzy i pieniędzy, rozdmuchali nienawiść między ludźmi. Nienawidzący Boga wprowadzili podziały etniczne, rasowe i religijne.

– Tak, tak. Nienawiść, a w konsekwencji wojna, zawsze była złotym interesem – mówiąc to, Josef się uśmiechnął.

– Może doczekamy, Josefie, czasów, kiedy wszystkie narody będą zgodnie czciły Boga Abrahama. Oby tak się stało.

– Czasami myślę sobie, że pewnego dnia zdarzy się ten cud. Przecież ani my, wyznający judaizm, ani chrześcijanie, ani muzułmanie nie wiemy, kim jest Bóg. Czcimy, Szlomo, kogoś, kogo tak naprawdę nie znamy. Oczywiście wiemy, jaką ma moc i czego od nas żąda.

– Chcesz powiedzieć, Josefie, że jesteśmy w pewnym sensie ślepi?

– Dokładnie tak myślę, przyjacielu. I nie tylko my, ale cały świat.

– Powiedz, jak ma na imię Bóg?

Josef zaskoczony pytaniem zamilkł. Szlomo, widząc, że jego wywody są skuteczne i zarazem nie do podważenia, kontynuował dalej:

– Pomyśl Josefie, nazywamy się narodem wybranym, a nie znamy imienia własnego Boga. Prawie od 2,5 tys. lat nazywamy go Adonai (Pan) albo Ha-Szem (to Imię). To jakiś absurd.

A to chrześcijaństwo... Pomyśl, gdyby tego Jeszu (Jezusa) nie ogłosili Bogiem, to byłaby zgoda i nie prześladowano by Żydów za to, że jak to mówią: „To Żydzi ukrzyżowali Boga”. Może my się pomyliliśmy, a ten ich Jeszu jest rzeczywiście Mesjaszem? Przecież głosił dobre rzeczy, wyznawał naszego Boga. Dobrze wiesz, że chrześcijanie, uznawszy Jeszu za Boga, przekreślili wszystko.

– Szlomo, coś w tym jest. A islam? Gdyby Arabowie nie widzieli upadku naszego narodu i obłudy chrześcijaństwa, to nie byłoby wyznawców religii Mahometa. A tak przypisali sobie pierwszeństwo i namaszczenie przez Boga jako potomstwo Abrahama. Zapomnieli tylko, że Izmael narodził się ze związku z niewolnicą Hagar. Teraz mają więcej wiernych niż my.

– To niedorzeczne, że istnieją takie podziały religijne i panuje takie zamieszanie.

– Wiesz tak samo jak ja, że to Samael (Szatan) tak nas poróżnił. Na szczęście wierzę, że przyjdzie dzień, w którym wszyscy poznają Boga. Pamiętasz przecież, co głosił prorok Jeremiasz:

– I nie będą się musieli wzajemnie pouczać, jedni mówiąc do drugiego: Poznajcie Pana (Jeahawah). Wszyscy bowiem od najmniejszego do największego poznają mnie – wyrocznia Pana (Jeahawah)...

– Może doczekamy tych czasów, przyjacielu.

– Mam taką nadzieję.

Dwie godziny później w kościele...

Około 30 osób czeka cierpliwie w katolickiej świątyni na nabożeństwo. Ksiądz krząta się koło ołtarza, sposobiąc się do odprawienia, jak zawsze o tej porze, niedzielnego nabożeństwa. Zapala świece, przygotowuje Eucharystię i kielich na wino. Sporo wiernych już przybyło. Przypuszczalnie za kilka minut kapłan rozpocznie celebrować mszę świętą. Niektórzy zgromadzeni zasiadający w ławach modlą się. Pozostali siedzą w skupieniu lub szeptem rozmawiają między sobą. Od razu widać, że większość z nich to Arabowie, prawdopodobnie Palestyńczycy. Jednak można dostrzec kilku Izraelitów. Wydaje się również, patrząc na rysy twarzy i naturalne blond włosy pewnej kobiety, że może mieć skandynawskie korzenie po którymś z przodków. Oczywiście jest Izraelitką i mieszka tu na stałe.

Nagle tę atmosferę głębokiego zadumania, refleksji i oczekiwania przerywa wbiegająca do świątyni bardzo zdenerwowana i roztrzęsiona młoda dziewczyna.

– Księże proboszczu, księże proboszczu! Ksiądz zobaczy, co napisali na tylnym murze kościoła. Ksiądz pójdzie zobaczyć!

– Co napisali, moje dziecko? Kto i co napisał, droga Amal?

– Nie wiem. To zapewne żydzi, ci ekstremiści. Ksiądz sam zobaczy.

Katolicki ksiądz, z pochodzenia Jordańczyk, szybkim krokiem ruszył w kierunku głównego wejścia. Po chwili wraz z Amal i resztą wiernych znaleźli się na zewnątrz.

– Widział ksiądz, co napisali? – zwrócił się do kapłana nadchodzący właśnie Hasan.

– Nie, ale Amal mi powiedziała, że coś jest napisane.

Wszyscy ruszyli w kierunku tylnej ściany kościoła. Gdy dotarli na miejsce, zamilkli. Na ścianie widniał duży napis w języku hebrajskim o treści:

Jeszu ben ha-zona(Jezus syn prostytutki).

– Najprawdopodobniej zrobili to w nocy. Użyli farby w spreju – stwierdził Beniamin.

– Żydowscy ekstremiści są opętani. To nie pierwszy przypadek. Pamiętacie, jak wrzucili koktajl Mołotowa do przedsionka klasztoru Beit Dżimal niedaleko miasta Beit Szemesz pod Jerozolimą? Napisali wtedy: „Śmierć gojom i zemsta”. Nikt nikogo nie złapał, ale wszyscy się domyślali, że to oni. Nawet rabini to potępili – powiedziała Amal.

– Widzicie, moi kochani, jak jesteśmy prześladowani za wiarę. Cierpieć za Jezusa to dla nas zaszczyt. Musicie o tym pamiętać. Powinniśmy wybaczyć tym, którzy nas nienawidzą – odezwał się kapłan.

– Proszę księdza, czy nie można żyć w pokoju, tolerancji religijnej i szacunku dla innych? Czy to jest jakaś różnica, że Beniamin jest Izraelitą, a ja i Amal jesteśmy Palestyńczykami? Mam sąsiadów muzułmanów. To też dobrzy i mili ludzie. Mam ich nienawidzić ze względu na wiarę?

– Hasanie, Bóg jest jeden.

– Tak, ojcze wielebny. Wszyscy tak mówią, ale uważają, że tylko ich Bóg jest prawdziwy – włączył się Beniamin.

– Nieraz rozmawiałem ze znajomym rabinem. On twierdzi, że żydzi nigdy nie uznają Jezusa za Boga. Już samo to, że chrześcijanie uważają go za Mesjasza, ich drażni. Tora i pisma prorockie, które są dla nich święte, nigdzie nie nauczają, że Mesjasz będzie Bogiem. Tak mi właśnie tłumaczył. Zresztą powiedział do mnie: „Beniaminie, a ten wasz papież czy – jak go nazywacie – Ojciec Święty uważa się za nieomylnego w sprawach wiary. Człowiek nieomylny? Ty w to wierzysz? Czy to jest mądre? Sam Bóg jest tylko nieomylny, chłopcze. Ta wasza religia i wiara w trzech bogów w jednej osobie to podejrzana sprawa”.

– Oj, chyba, Beniaminie, zadajesz się z niewłaściwymi ludźmi. Przyjdź ty lepiej do mnie po nabożeństwie wyspowiadać się. Szatan jest niedaleko od ciebie. Widzę, że z twoją wiarą jest nie za dobrze.

Mężczyzna po takiej reprymendzie zwiesił głowę i już się nie odzywał. Za to Amal podjęła zupełnie nowy wątek.

– Pamiętacie ten muzyczny projekt izraelsko-palestyński o nazwie „Jednym głosem”? Muzycy z Jerozolimy i Gazy na wspólnej trasie koncertowej we Francji.

Oczywiście były na początku drobne nieporozumienia. Wynikało to z braku zaufania, ale wszyscy sobie poradzili. Nikt tam nie zajmował się polityką i religią. Narodziło się wiele przyjaźni.

Nie zapomnę twarzy młodej Izraelitki, która opowiadając przed kamerami telewizyjnymi o swojej przyjaźni z Palestynką mieszkającą w Gazie, rozpłakała się. Relacje uczuć, które narodziły się podczas wspólnego muzykowania między dziewczynami, zupełnie odmieniły ich sposób postrzegania rzeczywistości i myślenia o niej. To niesamowite, ale obie dziewczyny obiecały sobie, że będą się odwiedzać. Wiecie co? Myślę, że ich łzy szczęścia, a zarazem bezradności wobec politycznych i religijnych podziałów zrobiły chyba na każdym człowieku oglądającym ten program wrażenie. Jedno było raczej pewne. Wszyscy uczestnicy projektu chcieli spokoju w Ziemi Świętej, lecz nie wypowiadali się optymistycznie. Nikt nie wierzył w stały pokój i izraelsko-palestyńskie pojednanie.

Najbardziej jednak z tej całej opowieści przygnębiło mnie, kiedy usłyszałam, że kilka lat później zespołowi z Gazy bojownicy Hamasu zniszczyli instrumenty za to, że pojechali z ich politycznymi i religijnymi wrogami wspólnie muzykować do Francji. Wtedy zdałam sobie sprawę z tego, że prawdziwy sens wiary tkwi w Miłości do drugiego człowieka, tak jak nauczał Chrystus.

– Pięknie to ujęłaś, moje dziecko – spuentował ten dość długi monolog ksiądz proboszcz.

– A może my, księże proboszczu, zrobilibyśmy jakiś projekt wspólnie z muzułmanami, żydami i innymi wyznawcami różnych religii? – nagle wtrącił Beniamin.

– Może. Ale na to potrzebna byłaby zgoda kurii biskupiej.

– A jeśli się nie zgodzą?

– To nic na to nie poradzę, chłopcze.

– No właśnie, władza. Władza ważniejsza od ludzi – odburknął pod nosem niezadowolony Beniamin.

– Ty rzeczywiście musisz koniecznie przyjść do mnie po nabożeństwie i wyspowiadać się. Żeby nie przyszło ci dzisiaj do głowy podejść do ołtarza, aby przyjąć komunię świętą. Twoja dusza wymaga najpierw gruntownej kuracji – z uśmiechem powiedział kapłan.

Ksiądz proboszcz poprosił, aby zrobić zdjęcie napisu. Wiedział, że musi zgłosić ten incydent w kurii, ale też na policji. I nie chodziło tylko o obraźliwą treść. Jak wiadomo, wandalizm i niszczenie cudzego mienia to przestępstwo. A za popełnienie przestępstwa grozi kara.

Na wezwanie księdza wszyscy wyjęli swoje telefony komórkowe i uwieczniono „szatańskie dzieło” wykonane ludzką ręką. Po chwili ustalono, że Beniamin w ramach części pokuty za sianie zamętu w głowach wiernych i demonstrowanie niezadowolenia z wypowiedzi „pasterza wspólnoty” usunie z muru kościoła ten obrażający uczucia religijne katolików napis.

Kiedy wszystkie kwestie formalne zostały dopięte, ksiądz stwierdził: – A teraz czas najwyższy, moje owieczki, powrócić przed ołtarz i pomodlić się za nasze dusze oraz te, które grzesząc, zbłądziły. Wypowiadając ostatnie dwa wyrazy, wymownie spojrzał w stronę muru i widniejącego na nim napisu. Uczynił to w taki sposób, że nikt ze zgromadzonych nie miał wątpliwości, co ma na myśli.

Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki