Moja Trójka - Bartosz Janiszewski - ebook

Moja Trójka ebook

Bartosz Janiszewski

5,0

Opis

Moja Trójka to raport z badań nad pewnym plemieniem – słuchaczy i dziennikarzy radiowej Trójki. To ludzie ciekawi świata, życzliwi dla innych, pełni optymizmu, kulturalni i lubiący dobrą muzykę. Autor wychowany przy dźwiękach płynących z Myśliwieckiej, postanowił opisać ten fenomen. Obserwował i poznawał zwyczaje osób należących do tego plemienia. Oddychał trójkową atmosferą. Odwiedzał pokoje pełne legendarnych taśm. Pytał o życiową filozofię, radości i złości. To jest książka dla Ciebie, bo prawdopodobnie też należysz do tego plemienia.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 229

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
5,0 (5 ocen)
5
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Maciek0962

Nie oderwiesz się od lektury

ok
00

Popularność




Wstęp

W czerwcu 1994 roku po raz pierwszy poczułem się przytłoczony życiem. Taki stan zdarza się każdemu, tyle że ja miałem dopiero osiem lat. Byłem przerażony i całkiem poważnie rozważałem ucieczkę z kraju albo strajk głodowy. Wszystko dlatego, że jechałem na swoje pierwsze w życiu kolonie.

Nie żebym był maminsynkiem, który boi się wyjść ze swojego pokoju. Miałem się raczej za bohatera. Takiego, co bez strachu zabiera piłkę dozorcy, w lany poniedziałek oblewa wodą Martynę z trzeciej klatki, chodzi po drzewach i rzuca śnieżkami w starszych chłopaków. Nie było rzeczy, której mógłbym się bać! Przynajmniej na swoim podwórku!

Kolonie to było coś innego. Miałem spędzić trzy tygodnie bez rodziców, kolegów, a nawet babci, i to na drugim końcu świata – w Jastrzębiej Górze. Lubiłem ludzi jako takich, więc miałem nadzieję, że szybko uda mi się z kimś zaprzyjaźnić. Jak to zwykle bywa nad morzem w wakacje, przez kilka pierwszych dni padał deszcz. Nie mieliśmy więc szansy na zbudowanie wspólnot wokół zamków na piasku, a integrowanie się w świetlicy wychodziło nam raczej średnio.

Chciałem wracać do domu. Piątego dnia kolonii siedziałem przy kolacji, przeżuwałem kanapkę z dżemem, popijałem słodką herbatą i obmyślałem plan ucieczki. Chciałem być jak najszybciej w domu. Zastanawiałem się, czy lepiej będzie wrócić pociągiem, czy może namówić jakiegoś przypadkowego kierowcę, żeby zawiózł mnie do Warszawy. W końcu to przecież niedaleko.

W stołówce zrobiło się już prawie pusto. Zostałem jeszcze, bo czekałem na telefon od rodziców. I wtedy wszystko się zmieniło. Zobaczyłem, że kilka stolików dalej, samotna wśród resztek wędlin i kawałków sera, siedzi dziewczyna. Miała zieloną spódniczkę, koszulkę z Myszką Miki i dwa krótkie warkocze. Nagle wstała i poprosiła panią kucharkę:

– Czy może pani zrobić głośniej radio?

– Oczywiście, kochanie – odpowiedziała zza okienka pani kucharka.

A potem usłyszałem Marka Niedźwieckiego. Poczułem się, jakbym spotkał człowieka na bezludnej wyspie. Siedzieliśmy przy stolikach i słuchaliśmy. Mówił za nas Marek Niedźwiecki. Odkrycie, że oto tu, wśród tego tłumu dzieci, jest ktoś, kto zostaje na stołówce, by posłuchać Listy Przebojów Programu Trzeciego, było niesamowite.

W środku Poczekalni zadzwonili rodzice. Powiedziałem, żeby zadzwonili jutro, bo teraz nie mam czasu.

– Dyskoteka?

– Nie, słucham Listy Przebojów. Z Kasią.

Musieli się chyba bardzo zdziwić.

Kasia nie została moją żoną, ani nawet kolonijną narzeczoną, ale pozostałe dwa tygodnie spędziliśmy na gadaniu o warcabach, tym co robimy na co dzień w szkole, ulubionych zabawach, życiu. Zatańczyłem z nią nawet jeden taniec na dyskotece pod koniec kolonii i namówiłem chłopaków, żeby pozwolili jej grać z nami w piłkę. Zaprzyjaźniliśmy się.

Wiele lat później takie emocje przeżywałem w życiu jeszcze kilkanaście razy. Ludzie z różnych światów, często odległych od mojego: profesorowie, sportowcy, robotnicy, aktorzy, informatycy, stawali mi się bliscy, kiedy okazywało się, że słuchają Trójki. Rodziła się między nami jakaś więź. Nie trzeba było jej nazywać. Nie trzeba było niczego mówić. Po prostu czuliśmy, że jesteśmy pokrewnymi duszami.

Poświęcam w tej książce dużo miejsca radiu, jego dziennikarzom, muzyce, ale przede wszystkim słuchaczom. Bo słuchanie radia to czysta przyjemność. Jak jedzenie lodów, oglądanie dobrego filmu albo leżenie na plaży. Słuchacze to największy fenomen Trójki. Ale też Trójka nie byłaby Trójką, gdyby nie jej słuchacze.

1. Historia, a nawet prehistoria

Copyright © by Bartosz Janiszewski & Zona Zero Sp. z o.o., Warszawa 2013

Ilustracje, okładka

Joanna Strelnik

Redakcja

Katarzyna Mikołajczyk

ISBN 978-83-935847-0-3

Wydawca Zona Zero Sp z o.o. ul. Łopuszańska 32 02-220 Warszawa

Plik przygotowany w ramach Projektu Glossa, realizowanego przez Chrześcijańską Fundację Głos na Pustyni.

eGlossa.pl