Filozofować po polsku. Źródłowość języka - uniwersalizm zagadnień

Filozofować po polsku. Źródłowość języka - uniwersalizm zagadnień

1 opinia

Format:

pdf, ibuk

DODAJ DO ABONAMENTU

WYBIERZ RODZAJ DOSTĘPU

31,50

Format: pdf

 

Dostęp online przez myIBUK

WYBIERZ DŁUGOŚĆ DOSTĘPU

Cena początkowa:

Najniższa cena z 30 dni: 31,50 zł  


31,50

w tym VAT

TA KSIĄŻKA JEST W ABONAMENCIE

Już od 24,90 zł miesięcznie za 5 ebooków!

WYBIERZ SWÓJ ABONAMENT

Wprowadzenie
I. Ryszard Wiśniewski w konkluzji artykułu, którego tematem jest sposób
uprawiania filozofii przez Władysława Tatarkiewicza (w tym tomie na s. 89–105),
podzielił się następującą refleksją:
Niepokoi fakt, że w wielu pracach z zakresu filozofii współczesnej nie pojawia się w ogóle
kompetentne odniesienie do równoważnych badań polskich, że system ewaluacyjny stacza
się do poziomu dyskryminowania języka polskiego. Filozofujmy na różne sposoby, ale
nie zapomnijmy filozofować po polsku, kierując się tymi wartościami metodologicznymi
i kulturowymi, które stosował Władysław Tatarkiewicz (s. 103).
„Filozofowanie po polsku” znalazło wyraz w niniejszej monografii, będącej po
części pokłosiem dwóch filozoficznych konferencji, zorganizowanych w Instytucie
Filozofii, na Wydziale Filologiczno-Historycznym Uniwersytetu Humanistyczno-
-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie1. Dyskusja na temat wyjątkowości
oraz specyfiki polskiego języka filozoficznego pozwala zasadnie przemyśleć
zagadnienie charakteru i kształtu polskiej filozofii. Tego rodzaju dyskusja, konieczna
na każdym etapie rozwoju filozofii, wcale nie musi owocować wyłonieniem
się spektakularnych oraz przełomowych dla filozofii polskiej tez. Tym bardziej że
najważniejsze zmiany zaistniałe w filozofii mogą zostać właściwie ocenione dopiero
z odpowiedniej perspektywy czasowej.
Filozoficznej dyskusji powinno towarzyszyć przypominanie i uobecnianie
wielkiego dorobku kulturowego minionych epok. Nie wolno utracić perspektywy
historycznej, wypracowanej w renesansie, w ocenie tego, co prawdziwie ubogacało
rozwój polskiej kultury filozoficznej. Ten dorobek budzi zdumienie i podziw,
1 Obie konferencje, zorganizowane w ramach programu: „Filozofować po polsku. Źródłowość
języka – uniwersalizm zagadnień”, odbyły się w Instytucie Filozofii (Wydział Filologiczno-
Historyczny Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza
w Częstochowie), w terminach: 9 V 2017 r. oraz 8 V 2018 r.
8 Wprowadzenie
dostarczając inspiracji do myślenia oraz do nowych badań, inicjowanych także
współcześnie.
Postawione w związku z tym pytania nie są nowe, a mimo to pozostają aktualne
oraz bardzo ważne, dotyczą bowiem polskiej tożsamości kulturowej. Odpowiadano
już na nie wiele razy. Odpowiedzi zmieniały się w zależności od poziomu wykształcenia
tych, którzy ich dostarczali, od klimatu epoki, a nawet filozoficznych mód.
Taki bowiem jest charakter tych zagadnień, że domagają się ciągle nowych przemyśleń.
Podobnie jak pytania o indywidualną tożsamość człowieka, w kontekście jego
pochodzenia, tradycji i kultury, wymagają poszukiwania odpowiedzi na różnych
etapach ludzkiego życia, zwłaszcza wobec możliwości zamieszkania w innych krajach
oraz związanych z tym spotkań na granicy różnych kultur, wyznań i ras. W sytuacjach
egzystencjalnie trudnych stają się wyjątkowo palące. Co to znaczy być
człowiekiem – i co to znaczy być Polakiem? Pytanie o istotę albo naturę człowieka
nie jest dzisiaj mniej ważne dlatego, że filozofowie rzadko się nad nim zastanawiają
w kontekście filozoficznej tradycji. Francis Fukuyama w swoim Końcu człowieka,
w rozdziale pt. Biotechnologia i ponowny początek historii zauważył z właściwą sobie
lapidarnością:
Arystoteles wraz ze swoimi bezpośrednimi poprzednikami Sokratesem i Platonem zainicjował
dyskusję o naturze ludzkiej, która trwała w obrębie zachodniej tradycji filozoficznej
aż do początku czasów nowożytnych, kiedy to narodziła się demokracja liberalna. (…)
Od wieku czy dwóch pojęcie to znajduje się jednak w niełasce u akademickich filozofów
i intelektualistów. (…) O ile współczesna biologia wypełniła wreszcie empiryczną zawartością
pojęcie natury ludzkiej, o tyle rewolucja biotechnologiczna może nam naszą naturę
odebrać2.
Nie są to więc rozważania „czysto teoretyczne”, co z pewnością nie odbiera im
rangi rozważań filozoficznych.
II. Anno Domini 2018 przypadła setna rocznica odzyskania przez Polskę niepodległości
po 123 latach politycznej niewoli. Wolność jest uniwersalną kategorią
filozoficzną, do tego jedną z najważniejszych, a także wyjątkowo ważnym przedmiotem
refleksji w Polsce. Nie tylko w kontekście doświadczeń historycznych oraz
politycznej teraźniejszości. Wolność jest bowiem przede wszystkim ważna w perspektywie
przyszłości. Chodzi o przyszłość państwa i narodu. Oba te pojęcia także
wymagają dzisiaj koniecznej precyzacji oraz na nowo inicjowanej refleksji filozoficznej.
170 lat temu Bronisław Trentowski podzielił się w swojej korespondencji
2 F. Fukuyama, Koniec człowieka, przekł. B. Pietrzyk, Kraków 2008, s. 27.
Wprowadzenie 9
następującą refleksją: „Znam, że dziś gazeta więcej znaczy i bardziej pożyteczna
krajowi, jak wszystkie filozofie. Ale człowiek myślący patrzeć powinien wciąż na
jutro, ażeby umiał mądrze rozporządzać swojem dzisiaj”3. Wyższość „gazety” nad
„wszystkimi filozofiami” oznacza tutaj konieczność odpowiednich działań na poziomie
polityki bieżącej, ale to właśnie filozofia pozwala „patrzeć wciąż na jutro”,
transcendując politykę i dostarczając jej zarazem sensownych programowych
podstaw.
Rzeczywistość polityczna Europy i świata wymaga dzisiaj wyjaśnienia ważnych
pojęć, uporządkowania języka, wobec nadużyć, którym poddawany jest w ideologiach.
Rozważania na ten temat, wsparte dyskusją, są konieczne zarówno na
wysokim poziomie filozoficznym, jak i na niższych, publicystycznych i popularyzatorskich
poziomach. Dowodem ich niezbędności jest istnienie zarówno programów
faszystowskich i narodowo-socjalistycznych, realizowanych podczas II wojny
światowej, jak i tendencje, które deprecjonują każdą koncepcję państwa i narodu,
np. komunizm. Obie zbrodnicze ideologie pozostawiły niestety po sobie niezatarte
dziedzictwo, tym groźniejsze, że ukryte pod nowymi szyldami. Nowe ruchy społeczne
operują bronią arbitralnie nadawanych znaczeń słowom, które od wieków
znaczyły coś zupełnie innego. Dekonstrukcja języka niszczy zarazem wartości najważniejsze,
wykraczające ponad horyzont filozofii politycznej. Chodzi o wartości
uniwersalne, obecne nie tylko w kulturze polskiej, lecz także w wielu innych kulturach.
Dotyczą one wprost człowieka i wypracowanej w Europie przez stulecia,
tradycyjnej w najlepszym sensie tego słowa koncepcji człowieczeństwa. Zarówno
bowiem państwo, jak i wspólnota narodowa istnieją dla człowieka, „tego oto” indywiduum,
„indywidualnej myślącej substancji”, będącej nie tylko „mikrokosmosem”,
jak nauczano już w starożytnej Grecji, lecz także osobą.
III. Dla filozofa, jak mógłby ktoś dookreślić, „akademickiego”, ale też dla zdecydowanie
bardziej licznego zbioru osób myślących (w którym „filozofowie akademiccy”
stanowią zaledwie niewielki podzbiór) nie jest więc bez znaczenia pytanie
o istotę człowieczeństwa. „Bądź człowiekiem!” – na gruncie języka polskiego to wezwanie
zawiera w sobie ogromny ładunek etycznej powinności. Kim jest więc człowiek,
jeśli dla niego właśnie istnieją oraz funkcjonują te wszystkie liczne, a nawet
wciąż mnożące się instytucje państwowe, administracyjne, usługowe, handlowe,
wychowawcze i kulturalne, zarówno te krajowe, jak i międzynarodowe? I czym jest
naród, jeśli to właśnie naród ma być dla człowieka najbardziej naturalną po rodzinie
wspólnotą? Czy jest rozszerzeniem etnosu, czy też raczej budowany jest wokół
3 Listy Bronisława Trentowskiego (1836–1869), red. S. Pigoń, Kraków 1937, s. 238 (list
do Norberta Nurkowskiego z 1 VIII 1848 r.).
10 Wprowadzenie
etosu, powstałego w jego historii? Na ów etos wpłynęły wysiłki wielu pokoleń, aby
język polski nie tylko zachować, lecz także rozwijać poprzez różnoraką twórczość,
również filozoficzną. Filozofia człowieka stanowi szczególną dziedzinę filozofii
w ogóle, a dorobek polskiej filozofii jest w tej dziedzinie wyjątkowo znaczący. A jednak
nie jest ani powszechnie znany, ani też łatwo zauważalny dla kogoś, kto nie
zna nawet słabo polskiej kultury i jej bogatego dorobku. Polska filozofia człowieka
wykracza daleko poza „akademicką” filozofię. Jest obecna w literaturze pięknej,
w poezji, w sztukach plastycznych, w psychiatrii i psychologii, a także – a może
zwłaszcza – w licznych świadectwach związanych z egzystencjalnymi sytuacjami
granicznymi. Patrząc z tej perspektywy – polska filozofia wydaje się głęboko przeniknięta
zrozumieniem oraz szacunkiem dla postawy Sokratesa. Ten jej rys dotyczy
relacji między teoretycznym namysłem nad etosem a konkretnymi decyzjami,
które, mocno w nim zakorzenione, mają wyznaczać ludzką praktykę, w każdym jej
wymiarze. Główny nacisk kładzie się przy tym na jedność teorii i związanej z nią
oraz wynikającej z niej praktyki, a więc prawdziwie ludzkich czynów. Teorię tworzy
się w dialogu, społecznie i dlatego bardzo ważnym jej warunkiem wstępnym jest
odpowiednia relacja do języka, w którym toczy się dialog. Pisał Adam Krokiewicz:
Głównym mistrzem Sokratesa w badaniach etycznych był język grecki. Zawierał on w sobie
– podobnie jak zresztą każdy język ludzki – wyrobiony przez Greków w ciągu ich odwiecznych
wysiłków w s p ó l n y c h, gotowy system różnych pojęć – nazw oraz odpowiadających
im sądów. Sokrates zrozumiał, że jego ojczysty język kryje w swojej głębi
bezcenny skarb pouczenia o etycznych powinnościach ludzkich, zaczął usilnie doszukiwać
się istotnego znaczenia wyrazów, które je określały, i w ten sposób zdobył w końcu
pojęciową wiedzę etyczną. (…) Sokrates zrozumiał dalej, że owe pojęcia nie dają się adekwatnie
wyrazić w słowach, że pojęciowa wiedza etyczna objawia się tylko w zgodnych
z nią czynach. «Piękne i dobre» czyny stanowiły konieczne dopełnienie słów Sokratesa
i jakby koronę jego dialektyki. Toteż on sam często mówił o sobie, że swoją dialektykę
uprawia s ł owe m i c z y n e m (ἔργῳ καὶ λόγῳ) (…)4.
Tutaj ma swoje źródło ów osławiony polski praktycyzm, dobrze widoczny
w każdym okresie rozwoju kultury filozoficznej w Polsce, jako cecha charakterystyczna
„polskiego modelu” uprawiania filozofii. Ów praktycyzm może być i bywa
często mylony z nastawieniem na doraźne cele, praktyczne osiągnięcia i łatwo
uchwytne skutki ludzkich zachowań, dotyczące np. pomnażania dóbr materialnych,
a więc z postawą z gruntu antyfilozoficzną. Nic bardziej mylnego. Nie dotyczy
on bowiem na gruncie filozoficznym wytwórczości, dla której Arystoteles miał
4 A. Krokiewicz, Etyka Sokratesa, „Filomata” 1960, nr 135, luty, s. 262–263.
Wprowadzenie 11
odrębne pojęcie – ποίησις. Pojęcie πρᾶξις zaś odnosi się do takich zachowań i działań,
które w istotny sposób przemieniają człowieka, a więc sam działający podmiot.
Tak rozumiany „praktycyzm” mógł więc obejmować także nurty neoplatońskie,
ponieważ kontemplacja w istotny sposób wpływa na człowieka, kiedy osiągnie jej
poziom. Wiąże się z tym wymaganie stawiane filozofom, aby żyli w określony, „filozoficzny”
sposób. Chodzi o życie autentyczne, a więc takie, w którym wzniosła
teoria wywiera pozytywny wpływ na każdą chwilę codzienności.
Monografie o polskiej filozofii średniowiecznej – nie tylko wydane drukiem, ale i czytane
w maszynopisie – umocniły mnie w przekonaniu o ogólniejszej doniosłości i płodności
tendencji praktycystycznych, tak bogatych w twórczości filozofów polskich XV wieku5.
– zauważył w Przedmowie do wydania pierwszego (z 1978 r.) do swojej książki pt.
„Scholatyczne” i „humanistyczne” pojęcie filozofii Juliusz Domański. Tym niemniej
„praktycyzmem” określano często tendencję do traktowania filozofii jako dyscypliny
„praktycznej”, ograniczonej do zagadnień ściśle etycznych, która unika zagadnień
metafizycznych, lub też je wręcz deprecjonuje. Jan Czerkawski (w VII rozdziale
książki Humanizm i scholastyka, zatytułowanym Życie kontemplacyjne i życie
aktywne) napisał:
Zarówno popularne „zwierciadła”, jak i dzieła tej miary, co De republica emendanda Frycza
Modrzewskiego, są wyrazem postawy praktycystycznej. Brak z nich metafizycznych dociekań
nad światem, człowiekiem i Bogiem, poszukiwań ideału człowieka jako człowieka
i miejsca człowieka we wszechświecie. Literaturę tę przenika duch rzymskiego praktycyzmu.
Jeżeli nawet podkreśla się w niej zależność ethosu od logosu, to logos podporządkowuje
się ethosowi.
Praktycyzm był niewątpliwie dominującą tendencją w myśli polskiej XVI w., nie oznacza to
jednak całkowitej nieobecności reprezentantów tendencji kontemplacjonistycznej6.
Można więc rozumieć „praktycyzm” w opozycji do „kontemplacjonizmu” i bodaj
najczęściej tak właśnie pojęcie to jest rozumiane. Na początku swojej rozprawy
na temat: Filozofia jako praktyka. Myśl krakowskiego praktycyzmu w XV i XVI wieku
jej autorka, reprezentująca młodsze pokolenie badaczy, Magdalena Płotka, czyni
wstępne uogólnienie:
5 J. Domański, „Scholatyczne” i „humanistyczne” pojęcie filozofii, Kęty 2005, s. 11.
6 J. Czerkawski, Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów kultury filozoficznej w Polsce
w XVI i XVII wieku, Lublin 1992, s. 87.
12 Wprowadzenie
Filozofię uprawianą na Akademii Krakowskiej nazywa się najczęściej „filozofią praktycystyczną”
lub „praktycyzmem krakowskim”. Określenia te charakteryzują ogólną tendencję
krakowskiego środowiska naukowego w XV i XVI wieku, która polegała na skoncentrowaniu
zainteresowań naukowych na praktycznych raczej niż teoretycznych dziedzinach
filozofii i na jej praktycznym wymiarze7.
Omawianie relacji „teorii” do „praktyki” oraz „praktyki” do „teorii” ma niewątpliwy
walor analityczny, a więc porządkujący. Ten porządek dotyczy wyodrębnienia
oraz klasyfikacji różnych dziedzin ludzkiego poznania i pochodzi oczywiście
od Arystotelesa. Jeśli jednak zechcemy zastanowić się nad drogą rozwoju każdego
człowieka oraz ją właściwie opisać, nakreślając jej uniwersalistyczny schemat, to
wówczas oba rodzaje poznania – „teoretyczny” oraz „praktyczny” okażą się komplementarne,
będą współistnieć i wzajemnie się warunkować, a także w konieczny
sposób na siebie wpływać. Wydaje się, że polski typ, czy też rodzaj „praktycystycznego”
filozofowania, nie tylko w średniowieczu czy też w renesansie, lecz także np.
w romantyzmie, wyraża się ideałem człowieka, który można nazwać integralnym.
W jego centrum znajduje się kategoria „działania” (stąd „praktycyzm”) bądź też
„czynu” (w romantyzmie), który to „czyn” jest nie tyle zewnętrznym celem ludzkiego
życia, ile wewnętrznym, przemieniającym dynamizmem, motorem istotnego
rozwoju. Ów rozwój wewnętrzny czasami wyraża się w spektakularnych wydarzeniach,
nadzwyczajnych zachowaniach, ale to nie one są celem ludzkiego życia,
chociaż niekiedy mu towarzyszą.
IV. Teksty zamieszczone w monografii w najróżniejszy sposób odnoszą się zarówno
do osławionego „praktycyzmu”, jak i dookreślenia, a więc granic tego, co
prawdziwie filozoficzne. Każdy z nich porusza także fundamentalną dla filozofii
sprawę używanego w niej języka. W tej pracy zbiorowej znalazły się aż dwa obszerne
teksty, o charakterze pogłębionej syntezy. Są to artykuły autorstwa Ewy
Starzyńskiej-Kościuszko (pt. Dwa projekty polskiej «filozofii narodowej»: Bronisław
Ferdynand Trentowski i Karol Libelt) oraz Macieja Woźniczki (Adaptacja narodowej
tradycji filozoficznej do uniwersalizmu filozofii – problem źródłowości języka. Kontekst
myśli Henryka Elzenberga). Każdy z nich mógłby zasadnie znaleźć się na początku
tej monografii, jako tekst wprowadzający. Oprócz tego niewielki rozmiarami,
ale bardzo ważny artykuł Ryszarda Wiśniewskiego, na temat: Władysław
Tatarkiewicz – filozof polski, także mógłby pełnić tę funkcję, ze względu na rangę
dorobku omawianego myśliciela oraz rzetelność samego omówienia. Równie
7 M. Płotka, Filozofia jako praktyka. Myśl krakowskiego praktycyzmu w XV i XVI, Warszawa
2016, s. 7.
Wprowadzenie 13
uzasadnione byłoby umieszczenie na początku monografii tekstu porządkującego
pojęcia filozoficzne, a więc artykułu Adama Olecha. Wobec tego nadmiaru kolejność
artykułów wyznaczyła chronologia związana z latami życia i twórczości myślicieli,
których teksty dotyczą. Z tego więc powodu jako pierwszy umieszczony
został artykuł na temat życia i działalności oraz wybranych pozycji piśmiennictwa
filozoficznego Sebastiana Petrycego z Pilzna (1554–1626). Następne dwa artykuły
poświęcone zostały twórczości filozoficznej osób współtworzących polski
romantyzm: Maurycego Mochnackiego (1803–1834), jako teoretyka i propagatora
romantyzmu oraz filozofów: Bronisława Trentowskiego (1808–1869) i Karola
Libelta (1807–1875), jako autorów dwóch projektów polskiej „filozofii narodowej”.
Kolejny tekst dotyczy procesu powstawania języka polskiej filozofii analitycznej.
Umieszczony został w tym miejscu ze względu na osobę i dzieło Kazimierza
Twardowskiego (1866–1938). Następny w kolejności artykuł przedstawia jednego
z grona świetnych uczniów Twardowskiego, Władysława Tatarkiewicza (1886–
1980), jako „filozofa polskiego”. Kolejna rozprawa obejmuje rozważania z zakresu
filozofii uprawianej przez Henryka Elzenberga (1887–1967). Zawiera bodaj najwięcej
treści adekwatnych do głównego tematu tej publikacji, konfrontując je z poglądami
wybranego polskiego filozofa, jednego z najwybitniejszych w XX wieku.
M. Woźniczka zadaje pytania najważniejsze dla głównego tematu monografii, nie
pozostawiając ich bez odpowiedzi:
Jak zrozumieć relacje między tradycją filozoficzną danego narodu a uniwersalizmem filozofii?
Skrajnie rzecz ujmując, w sensie genetycznym, można by stwierdzić, że każda filozofia
jest przykładem jakiejś filozofii narodowej (nie istnieje przecież filozofia formułowana
przez myślicieli nienależących do jakiegoś narodu, przez bezpaństwowców). Z natury
rzeczy (formalne wykształcenie, uzyskanie kompetencji filozoficznych) uwikłani są oni
w kulturowe konteksty danej refleksji filozoficznej. (…)
Ze strony drugiej, równie skrajnej interpretacji, należałoby powiedzieć, że właśnie filozofia
w swoim podstawowym przesłaniu stara się te konteksty traktować jako drugorzędne,
bowiem ma podejmować właśnie to, co poza nie wykracza, co ma walor ogólny, ponadpartykularny,
uniwersalny. Oznacza to swoiste wyciszenie kontekstów nie tylko „narodowych”,
ale i jakichkolwiek innych (doświadczenia indywidualnego, religijnych czy kulturowych)
i zmierza się z wolną od jakichkolwiek (nie tylko narodowych) uwikłań – czystą
materią filozoficzną (s. 111).
W tekście kolejnym, autorstwa Wiesława Wójcika, została przywołana aforystyczna
twórczość Hugona Steinhausa (1887–1972), jako „myśliciela i mistrza prozy
polskiej”. Mamy tutaj niezwykłe połączenie precyzji i trafności, z jaką wybitny
14 Wprowadzenie
matematyk formułuje swoje przemyślenia i obserwacje z prawdziwym talentem literackim.
Hugo Steinhaus wyjątkowo dobrze, jak się wydaje, poznał i docenił piękno
polszczyzny, pozostając świadomie i dobrowolnie pod jej niezatartym urokiem.
Kolejny tekst, rozmiarami oraz błyskotliwością stylu przywodzący przed oczy
wielobarwnego kolibra, dla równowagi przypomina kilka prawd na temat greckiej
źródłowości oraz uniwersalizmu filozofii. Ten miniesej został zaopatrzony tytułem:
Realizacja projektu uniwersalnego w języku lokalnym. Użyty w tytule przez autora,
Jacka Filka, termin: „lokalny” dotyczy różnych języków nowożytnych, w których
uprawiano filozofię, usiłując oddać sensy fundamentalnych dla niej pojęć, np.
greckiej ἀλήθεία. Towarzyszyły temu – i towarzyszą – nieporozumienia i potknięcia
translatorskie. A jednak namysł nad tymi niedoskonałościami także może nosić
piętno filozoficznego wtajemniczenia, a nawet stawać się przykładem – wbrew
specjalnym intencjom Autora – filozofowania po polsku.
Następny artykuł dotyczy wprawdzie filozofii Martina Heideggera (1889–
1976), ale też chodzi w nim o szczególny przekład jego myśli na język polski, a jeśli
to możliwe – przekład wierny – biorący bowiem pod uwagę, jako najważniejszą
dyrektywę, źródłowość języka polskiego i wynikające z niej sensy i znaczenia. Jest
to więc, niejako przy okazji, bardzo interesująca próba konfrontacji dwóch języków,
w kontekście wyrażania w nich podobnych, a jeśli to możliwe identycznych
filozoficznych treści.
Przedostatni tekst, autorstwa Marka Bartona, pt. Polskie doświadczenia stalinizmu
i jego krytyka. Na przykładzie twórczości Czesława Miłosza, Aleksandra Wata
i Leszka Kołakowskiego, dotyczy epoki stalinizmu oraz reakcji nań wybranych przedstawicieli
polskiej kultury. Na końcu zaś znalazł się szkic, poświęcony współczesnej
percepcji w Polsce filozofii indyjskiej, na przykładzie tłumaczenia jednego, ale za to
bardzo ważnego dla niej pojęcia karmana. Nieunikniona współcześnie konfrontacja
kultur wymaga przede wszystkim dobrego ich poznania na gruncie naukowym,
a nie popularnym, naznaczonym nierzadko nieprzemyślaną konfesyjnością.
W każdym z zamieszczonych tutaj tekstów pojawia się, mniej lub bardziej
marginalnie, motyw spotkania i dookreślania tego, co specyficznie narodowe, polskie
oraz tego, co uniwersalne. Towarzyszy temu pozorny paradoks – otóż naród,
aby się rozwijał, koniecznie powinien szanować swoją filozoficzną tradycję, a więc
uczynione na gruncie rodzimej kultury rozważania na tematy ponadnarodowe,
uniwersalne. Tylko filozofia umożliwia bowiem sensowną dyskusję nad tym, czym
naród jest, a czym nie jest, a do tego ostrzega przed tym, czym nie powinien być,
stając się np. plemienną hordą, nastawioną na łupienie sąsiadów. To, co szczegółowe,
domaga się swojego miejsca w szerokim kontekście tego, co uniwersalne.
Wprowadzenie 15
V. Pierwszy w kolejności tekst dotyczy życia i dzieła polskiego renesansowego
arystotelika, Sebastiana Petrycego z Pilzna, o którym Wiktor Wąsik napisał, że jest
„najznakomitszym polskim arystotelikiem-popularyzatorem i jednym z najwybitniejszych
w Europie”8. W. Wąsik uważa ów „arystotelizm popularny”, przejawiający
się przekładami „łacińskiego Arystotelesa” na języki nowożytne, za najciekawszą
odmianę arystotelizmu renesansowego9.
Refleksje na temat relacji filozofii oraz narodowych partykularyzmów nie mogły
pominąć epoki polskiego romantyzmu. Inicjował ją w Polsce oraz walczył o romantyzm
w sztuce świetny literacko, przedwcześnie zmarły Maurycy Mochnacki
(w chwili śmierci miał 31 lat), którego losy stały się symptomatyczne dla bardzo
wielu młodych Polaków, nie tylko tych żyjących w wieku XIX. Jemu został poświęcony
tekst pt. Maurycego Mochnackiego estetyka romantyzmu. Ewa Starzyńska-
Kościuszko w jednym z ważniejszych spośród zamieszczonych tutaj artykułów, ze
względu na jego syntetyzujący charakter, dokonała następującego spostrzeżenia:
Wśród polskich twórców romantycznych przekonanie, że filozofia może być narodowa,
gdyż w każdym tworze ludzkiego ducha odbija się narodowy charakter było powszechne.
Czołowi przedstawiciele polskiej „filozofii narodowej” lat czterdziestych XIX wieku różnili
się jednak zarówno sposobem interpretacji „zasady narodowej” („ducha narodu”), jak też
koniecznością eksponowania narodowego charakteru filozofii. Wprawdzie wszyscy uważali,
że filozofia jest (może być) narodowa, ale nie wszyscy uważali za słuszne, aby tę cechę
szczególnie podkreślać. A. Cieszkowski twierdził, że filozofia jest narodowa, bo narodowość
ma wpływ na treść naszych myśli. Tej cechy filozofii (narodowości) nie trzeba jednak
specjalnie wyróżniać. Jej eksponowanie może bowiem spowodować, że zgubimy z pola
widzenia jej uniwersalny charakter, a prawdziwa filozofia musi pozostać uniwersalna10.
To, jakiej narodowości jest filozof, a więc – w jakiej kulturze się wychował –
znajdzie odbicie w sposobie, w jaki będzie uprawiał uniwersalityczną refleksję.
Często dopiero syntetyczne spojrzenie na epokę wykaże tę specyfikę. Innym zagadnieniem
jest pytanie o sens istnienia oraz charakter zarówno państwa, jak
i narodu. Czy może istnieć i rozwijać się naród, który nie ma własnego państwa?
Czy mogą istnieć i rozwijać się wspólnoty międzynarodowe w strukturze jednego
8 W. Wąsik, Historia filozofii polskiej, Warszwa 1959, t. I, s. 153.
9 Tamże, s. 152.
10 E. Starzyńska-Kościuszko, Dwa projekty polskiej „filozofii narodowej”: Bronisław Ferdynand
Trentowski i Karol Libelt. Autorka powołuje się tutaj na tekst A. Cieszkowskiego,
pt. Rzecz o filozofii jońskiej, [w:] tegoż, Prolegomena do historiozofii, Warszawa 1972, s. 256.
16 Wprowadzenie
państwa? Czy możliwe jest w takiej sytuacji równe prawo dla wszystkich obywateli?
To także są pytania filozoficzne, które dotyczyły oraz dotyczą Polski.
Zarówno naród, jak i państwo, będąc pojęciami ogólnymi, oznaczają znacznie
różniące się od siebie wspólnoty oraz struktury. Mają one swoją specyfikę oraz
niepowtarzalność, a także, bez wątpienia, koloryt lokalny. Filozofia zaś i jej język
tworzy sensy ponadnarodowe oraz uniwersalne. Poezja także może tworzyć takie
sensy, aczkolwiek bywają one często trudniejsze do przetłumaczenia na obce języki
niż teksty filozoficzne, które przecież nigdy nie są łatwe.
Europejskie teksty filozoficzne swoimi korzeniami sięgają starożytnej Grecji.
Filozofia polska, niemiecka, angielska, francuska i inne – o tyle są filozofiami, o ile
nie utraciły związku oraz żywego kontaktu z tą filozofią źródłową i paradygmatyczną.
Nie oznacza to, że już wtedy filozofia osiągnęła doskonałość, ale właśnie
w starożytnej Grecji pierwiastki etniczne oraz partykularyzmy kulturowe zostały
podniesione na uniwersalny, filozoficzny poziom. Specyfika ówczesnego życia –
podobnie jak i współczesnego nam – domagała się filozoficznych uogólnień, a problemy
społeczne oraz indywidualne ludzkie problemy zostały już wtedy przedstawione
w języku, który do dzisiaj może intelektualnie inspirować, ponieważ jest
sproblematyzowanym językiem filozofii. Wiążą się one z najważniejszą dziedziną
myśli ludzkiej, dotyczącą tego, co istnieje, a zarazem wyznacza istnieniu granice.
W niewielkim rozmiarami, ale ważnym treściowo artykule, którego autorem
jest Adam Olech, porządkującym naszą wiedzę o powstawaniu filozoficznego
słownictwa u początków polskiej filozofii analitycznej, możemy także przeczytać,
w końcowych podsumowaniach:
Nie sądzę (…), aby etniczny język filozofów był czymś na kształt etnicznego języka poetów,
czyli aby był językiem kreującym osobne, specyficzne temu językowi ojczyźniane
światy. Język filozoficzny jest z natury językiem kosmopolitycznym, czyli uniwersalnym;
co mówiąc jestem świadom występujących niekiedy problemów z dookreślaniem w ojczystym
języku cudzoziemskich sensów. Ale to dookreślanie jest możliwe i zarazem niezbędne,
aby filozofię uprawiać.
Język filozoficzny jest uniwersalny, bo uniwersalne są problemy i uniwersalny jest rozum
rozeznający się w świecie sensów (s. 86).
Etnos z pewnością określa, a może także ogranicza każdego człowieka, wywierając
wpływ nawet na sposób jego myślenia. Czy można jednak mówić o „języku
etnicznym” inaczej, jak tylko o języku wyodrębnionej etnicznie grupy, przy zastosowaniu
odpowiednio dobranych kryteriów? Taki język może być więc przedmiotem
zainteresowania etnografii bądź też socjologii. Można zapytać, czy osoba,
poszczególny człowiek, ma pierwotnie swój język „etniczny”, czy też może raczej
Wprowadzenie 17
od poczęcia niejako język kultury, w której się wychował i z którą się utożsamia?
Pozostając w głębokim przeświadczeniu, że w każdym ludzkim istnieniu zdecydowanie
ważniejsza jest kultura niż natura – chociaż rozumiana jako przyroda ma
z pewnością swój niezbywalny walor „bazy”, należałoby zakwestionować sensowność
sformułowania: „etniczny język filozofów”, nawet w funkcji czytelnej metafory,
jak w cytowanym powyżej tekście. Jego autor mocno podkreśla, że język
filozoficzny jest z natury (tym razem chodzi o „naturę” rozumianą jako „istota”) językiem
uniwersalnym. Z pewnością ma rację. Ale też, jak się wydaje, nie istnieje język
czysto „plemienny”, domniemany język dziecka, który – oszlifowany – staje się
tym samym „filozoficzny”, czyli uniwersalny. Za to wejście w filozofię, filozoficzna
inicjacja, jest zarazem uczeniem się nowego, filozoficznego, a więc uniwersalnego
języka. Z pewnością inicjacja ta nie musi się odbywać w języku niemieckim, chociaż
może, jak pokazały życiorysy naukowe niektórych polskich filozofów. Podobnie
zresztą nie istnieje, ośmielam się twierdzić, „etniczy język poetów”. Wszak niektórzy
poeci, piszący pięknie po polsku, mocno w polszczyźnie zakorzenieni, należeli
do innych gentes. Przekornie podkreślał to sam Miłosz, kreując siebie na „Bałta”,
tak, jak gdyby to było istotne dla jego polskości albo też jej braków.
Filozofia uprawiana na poziomie analitycznym nie kreuje „ojczyźnianych światów”
(A. Olech), aczkolwiek staje się „polską filozofią analityczną”, jeśli uprawiają
ją Polacy, w języku polskim. Uprawiana po łacinie także może się wyróżniać jakimiś
cechami, typowymi dla „filozofii polskiej”. Ale jeśli język filozofii jest „z natury językiem
kosmopolitycznym”, to dlaczego koniecznie potrzebny staje się trud włożony
w dookreślanie „w ojczystym języku cudzoziemskich sensów”? Otóż właśnie dlatego,
że owe sensy – jako sensy filozoficzne – sytuują się gdzieś powyżej każdego
języka naturalnego. Nie są więc w ścisłym sensie „cudzoziemskie”. Drogą ku nim
staje się język naturalny, który następnie, także dzięki translacjom, może się odpowiednio
rozwijać.
Starożytni Grecy nie uważali translacji z obcych języków za potrzebne, uzasadniając
to wyjątkowo cennymi treściami, wyrażonymi w ich własnym języku, a także
niższością kulturową „barbarzyńców”. Ale nawet oni, często filozoficznie wykształceni,
pod tym względem głęboko się mylili. Przekłady są ważne i potrzebne, ponieważ
każdy dobry przekład służy istotnemu ubogaceniu własnej kultury. Również
wtedy, kiedy przekładane treści budzą sprzeciw i dlatego rodzą twórczą dyskusję.
Mówienie o tym, że przekład ma być „dobry”, nie jest truizmem, jeśli oznacza, że
musi być dziełem wszechstronnie przygotowanego tłumacza, a nie np. – nawet
doskonale zaprogramowanego – sprzętu elektronicznego. Rozwój techniki może
jedynie wspomagać filozoficzne wysiłki związane z ostatecznymi celami człowieka,
a tłumacz filozoficznych treści koniecznie musi być również filozofem.
18 Wprowadzenie
Bibliografia
Czerkawski J., Humanizm i scholastyka. Studia z dziejów kultury filozoficznej w Polsce
w XVI i XVII wieku, Lublin 1992.
Domański J., „Scholatyczne” i „humanistyczne” pojęcie filozofii, Kęty 2005.
Fukuyama F., Koniec człowieka, przekł. B. Pietrzyk, Kraków 2008.
Krokiewicz A., Etyka Sokratesa, „Filomata” 1960, nr 135.
Płotka M., Filozofia jako praktyka. Myśl krakowskiego praktycyzmu w XV i XVI,
Warszawa 2016.
Trentowski B., Listy Bronisława Trentowskiego (1836–1869), red. S. Pigoń, Kraków
1937.
Wąsik W., Historia filozofii polskiej, Warszawa 1959, t. I.


Rok wydania2019
Liczba stron197
KategoriaFilozofia polityki
WydawcaUniwersytet Jana Długosza w Częstochowie
ISBN-13978-83-9553-541-3
Informacja o sprzedawcyePWN sp. z o.o.

Ciekawe propozycje

Spis treści

  Spis treści
  Wiesława SAJDEK
  Wprowadzenie . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     7
  Wiesława SAJDEK
  Filozofia i polityka w życiu i działalności pisarskiej
  Sebastiana Petrycego z Pilzna. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     19
  Wiesława SAJDEK
  Maurycego Mochnackiego estetyka romantyzmu. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     36
  Ewa STARZYŃSKA-KOŚCIUSZKO
  Dwa projekty polskiej „filozofii narodowej”:
  Bronisław Ferdynand Trentowski i Karol Libelt. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     59
  Adam OLECH
  W sprawie „wyobrażeń”, „pojęć” i „zdań w sensie logicznym”
  – kilka uwag terminologicznych (poczynionych z punktu widzenia
  polskiej filozofii analitycznej). . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     80
  Ryszard WIŚNIEWSKI
  Władysław Tatarkiewicz – filozof polski. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     89
  Maciej WOŹNICZKA
  Adaptacja narodowej tradycji filozoficznej do uniwersalizmu filozofii
  – problem źródłowości języka. Kontekst myśli Henryka Elzenberga. . . . . . . .     106
  Wiesław WÓJCIK
  Hugo Steinhaus – matematyk, myśliciel i mistrz mowy polskiej . . . . . . . . . . .     129
  Jacek FILEK
  Realizacja projektu uniwersalnego w języku lokalnym. . . . . . . . . . . . . . . . . . .     144
  Łukasz KOŁOCZEK
  Czy Bycie pomyślane po polsku ma dzieje? . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .     149
  Marek BARTON
  Polskie doświadczenia stalinizmu i jego krytyka. Na przykładzie twórczości
  Czesława Miłosza, Aleksandra Wata i Leszka Kołakowskiego. . . . . . . . . . . . .     167
  Paweł SAJDEK
  Karman czy karma? – recepcja terminu w języku polskim . . . . . . . . . . . . . . .     186
RozwińZwiń