Wodzona na pokuszenie - Meg Larsen - ebook

Wodzona na pokuszenie ebook

Meg Larsen

4,1

Opis

Wiecznie zapracowana trzydziestosześcioletnia Agata za namową swojej przyjaciółki Marty udaje się na imprezę swingersów. Poznaje tam Rona, z którym przeżywa upojną noc. Kiedy budzi się rano, zauważa, że tajemniczy kochanek wcześniej się wymknął, pozostawiając ją w poczuciu odrzucenia i uprzedmiotowienia. Jednak okazuje się, że nie zniknął na zawsze, lecz umiejętnie rozbudza w niej uśpione pokłady niebezpiecznej namiętności i pożądania. Czy droga pokusy, na którą wstąpiła wodzona przez kochanka, będzie dla niej wybawieniem czy zatraceniem?

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
czytnikach certyfikowanych
przez Legimi
czytnikach Kindle™
(dla wybranych pakietów)
Windows
10
Windows
Phone

Liczba stron: 234

Odsłuch ebooka (TTS) dostepny w abonamencie „ebooki+audiobooki bez limitu” w aplikacjach Legimi na:

Androidzie
iOS
Oceny
4,1 (296 ocen)
139
78
51
18
10
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.
Sortuj według:
Makomakom

Nie oderwiesz się od lektury

Wow.Dawn9.mnie tak nie wciągnęło i to zakończenie 😃
00

Popularność



Podobne


Copyright © 2020 by Adrianna Stawarz

All rights reserved.

Wszelkie prawa zastrzeżone. Przedruk lub kopiowanie treści książki – z wyjątkiem cytatów w artykułach – możliwe jest tylko na podstawie pisemnej zgody wydawcy.

Redakcja: Anna Kopaczewska

Korekta: Natalia Kocot

Konwersja do wersji elektronicznej: Mateusz Cichosz | Poskładane Studio DTP

Okładka: Maciej Mazurek

www.facebook.com/[email protected]

Numer ISBN: 978-83-959341-1-7Powieść ta jest wyłącznie fikcją literacką. Wszelkie podobieństwo do prawdziwych postaci i zdarzeń jest przypadkowe.

Asi, Karolinie i Natalii, na dowód, że warto mieć marzenia i doczekać ich spełnienia

1

Na myśl o dzisiejszym wieczorze czuła przeszywający dreszcz niepokoju przemieszany z ekscytacją. Gdyby rok temu ktoś powiedział jej, że będzie się szykować na coś takiego, to by go wyśmiała. Jeszcze kilka dni temu miała zupełnie inne plany na sobotni wieczór.

– Agata, nie martw się. Będzie dobrze – powiedziała Marta. – Będę tam z tobą. Nic ci się nie stanie. Obiecuję.

Kiedy tydzień temu przyjaciółka opowiedziała jej o spotkaniach swingersów, Agata nie wierzyła własnym uszom. Marta, matka trójki dzieci i wzięta pani adwokat, uprawia seks z nieznanymi sobie mężczyznami. Regularnie co tydzień, w każdą sobotnią noc. Agacie nie mieściło się to w głowie. Jednocześnie sama zaczęła pragnąć znaleźć się tam i móc w końcu poczuć w sobie kogoś, a nie tylko wibra­tor i swoje palce. Podniecenie, które narastało w niej podczas słuchania tych opowieści, stało się tak duże, że w końcu uległa przyjaciółce i zgodziła się pojechać tam razem z nią. Jednak dzisiaj, na kilka godzin przed, pojawił się niepokój…

Agata chodziła po mieszkaniu, rozmawiając z przyjaciółką przez telefon, na głośnomówiącym.

– Wiesz, Marta… Nie boję się tego, że coś mogłoby mi się stać. Obawiam się, że spotkam tam kogoś, kogo znam. – Przygryzła nerwowo wargę.

– Jest ryzyko, to fakt. Ale kto nie ryzykuje, nie bawi się dobrze. – Przyjaciółka zaśmiała się głośno. – Poza tym co masz innego do roboty dzisiaj? Znowu siądziesz przed telewizorem, obejrzysz nudną komedię romantyczną albo rozwiążesz kolejne sudoku?

Miała rację. Przez ostatnie kilka miesięcy właśnie tak Agata spędzała wieczory: oglądając romanse, zalewając się łzami, myśląc o Robercie albo rozwiązując japońskie łamigłówki. Nudne życie nudnej kobiety.

– Ech… – westchnęła, podchodząc do szafy. – Co mam na siebie włożyć?

– Czerwoną bieliznę, najlepiej koronkową – podpowiedziała radośnie Marta. – Widziałam, że masz taką.

– Owszem, kupiłam ją kiedyś w nadziei na udaną randkę, która jednak okazała się najgorszą, na jakiej byłam. Ostatnio przyniosła mi pecha.

– Nie przesadzaj. Dziś będzie inaczej. Muszę już kończyć i zrobić się na bóstwo. Widzimy się o dwudziestej. Przyjadę po ciebie – rzuciła i zanim przyjaciółka zdążyła coś odpowiedzieć, Marta się rozłączyła.

Agata otworzyła szafę. Bałagan, jaki tam panował, trochę ją zniechęcił do poszukiwań bielizny. Po chwili zabrała się za przeszukiwanie szuflad. Kiedy znalazła to, czego szukała, zamknęła drzwi i spojrzała na swoje odbicie w lustrze. Od kilku lat lubiła na siebie patrzeć. Nie przeszkadzały jej ani nadwaga, ani cellulit na udach. Pokochała siebie, choć nie było to łatwe. Patrząc tak w lustro, przypomniała sobie ostatni seks z Robertem. Ten na pożegnanie. Tego wieczora, kiedy powiedział jej, że odchodzi. Przypomniała sobie, jak z nim się pieprzyła, pełna złości, żalu, miłości i pożądania. Jak go błagała, by rżnął ją mocno, by wchodził głęboko. Chciała go poczuć. Całą sobą. Czuła go, kiedy obracał ją i pieprzył od tyłu. Czuła, kiedy coraz mocniej bił ją po tyłku i coraz mocniej ciągnął za włosy. Słyszała, jak mówił: „Czego jeszcze chcesz, dziwko?!”. To ją podniecało. Wzmagało w niej falę pożądania. Pragnęła więcej, mocniej, szybciej.

– Chcę, żebyś doszedł we mnie – powiedziała.

Robert zawsze wiedział, kiedy jest bliska orgazmu. Tym razem też tak było. Wyszedł z niej i przewrócił ją na plecy. Patrząc na nią, rozchylił jej uda i włożył dwa palce do jej ust.

– Ssij – powiedział.

Zrobiła, jak jej kazał. Jednocześnie poczuła, że ponownie wszedł w nią głęboko i coraz mocniej napierał na jej ciało tak, że poczuła przyjemne doznanie bólu. Rżnął ją coraz szybciej, aż zalało ją przeszywające ciepło od cipki aż po same stopy. Nie była w stanie kontrolować drżenia. W tym momencie wyszedł z niej, usiadł na jej brzuchu i włożył penisa między cycki. Zaczął się nimi masturbować. Patrzyła na jego skupioną twarz, na ostre rysy i wbite w nią spojrzenie. Nagle zatrzymał się i poczuła rozlewającą się na jej szyi ciepłą, lepką spermę. Jego oczy zamknęły się, a mięśnie twarzy rozluźniły. Doszedł. Po raz ostatni z nią.

Z rozmyślań wyrwał ją nagły dźwięk domofonu. „Kto to może być?”, pomyślała podniecona wspomnieniami.

– Kurier – usłyszała w słuchawce.

Otworzyła i czekając na niego, rozmyślała nad zawartością przesyłki. „Pewnie to książka, którą zamówiłam trzy dni temu”. Odebrała paczkę i niewiele myśląc, odłożyła ją na blat w kuchni. Do dwudziestej zostały niecałe dwie godziny, więc nie miała już wiele czasu na przygotowania. „Jutro do tego zajrzę”, pomyślała i poszła się wykąpać.

„Agata, zbieraj się. Będę za pięć minut”, SMS od Marty przyszedł w samą porę. Była już gotowa. Miała na sobie satynową, czarną sukienkę sięgającą do kolan. Idealnie podkreślała jędrny, duży biust i linię bioder. Świetnie dobrany makijaż dodawał jej odwagi, której nie czuła w sobie od lat. Starannie narysowana kreska podkreślała głębię jej niebieskich oczu. Założyła też długie kolczyki z białego złota. Dostała je od Roberta na trzydzieste piąte urodziny, prawie rok temu. Doskonale komponowały się z farbowanymi na blond, naturalnie lekko kręconymi włosami, które swobodnie opadały jej na ramiona. Pod spód sukienki, tak jak jej doradziła Marta, włożyła tę koronkową, czerwoną bieliznę. Tym razem ma być przepustką do przyjemności, jakiej jeszcze w życiu nie zaznała. Niepewność i niepokój, które czuła jeszcze nie tak dawno, ustąpiły miejsca ekscytacji i narastającemu podnieceniu. Miała nadzieję, że dziś zrealizuje swoją najbardziej skrywaną fantazję seksualną. Od dawna marzyła o seksie w trójkącie. Ona i dwóch facetów pieprzących ją w różnych pozycjach. I choć kilka lat temu miała niejedną okazję, to nigdy nie zdobyła się na odwagę, by to zrobić.

– Wyglądasz jak milion dolarów – uśmiechnęła się Marta, gdy Agata wsiadała do samochodu. – To co? Gotowa na przygodę życia?

– Tak – odparła Agata. – Jak długo będziemy jechać?

– Niecałą godzinę, o ile po drodze nie będzie korków.

Dom Niczym Nieograniczonej Przyjemności, jak go nazywała Marta, znajdował się na skraju lasu, kilkadziesiąt kilometrów za miastem. By do niego dotrzeć, trzeba było zjechać z głównej drogi i pokonać jeszcze jakieś dziesięć kilometrów polnej trasy. Im bliżej celu, tym większy niepokój czuła Agata. W pewnym momencie nawet zamierzała powiedzieć Marcie, żeby zawróciła. Pomyślała jednak, że raz się żyje i najwyżej drugi raz tu nie przyjedzie.

Kiedy dojechały na miejsce, zobaczyły przed sobą parterowy, biały dom ze spadzistym, drewnianym dachem. W oknach z brązowymi okiennicami paliły się lampki nocne dodające temu miejscu uroku. Drewniany ganek, po którym wiły się zmarznięte gałązki winogrona, zapraszał do wejścia. „Jak tu musi być pięknie latem”, pomyślała Agata. Parking, na który zajechały, był już prawie pełny. Najwyraźniej przybyły jako jedne z ostatnich.

– Marta, serce mi wali – powiedziała.

– Mnie też waliło, jak byłam tu po raz pierwszy – odrzekła uspokajająco przyjaciółka. – Zobaczysz, że kiedy tam wejdziesz, od razu poniesie cię namiętność! Tam jest zupełnie inny świat… A właśnie, czy wymyśliłaś już swój pseudonim?

– Tak. Pani P.

– Pani P.?

– P jak Piasecka.

– Ha! Ha! Ha! – zaśmiała się Marta. – Nie wysiliłaś się za bardzo, Agato Piasecka.

– A mnie się podoba… Pani P.

– No dobra, Pani P. To co? Idziemy się oddać seksualnej rozpuście? – zapytała radośnie Marta.

Wysiadły z samochodu. Musiały przejść około stu metrów, zanim stanęły przed głównym wejściem. Jedyną niepozorną oznaką tego, co tu się odbywa, była kołatka w kształcie penisa. Marta złapała ją dłonią i trzykrotnie zastukała w drzwi. Po chwili się otworzyły i stanął w nich gospodarz domu.

– Witajcie, kochane! Czekamy już tylko na was.

– Cześć, Wiktor. – Marta przywitała go całusem w policzek.

– Cześć, Amando – odpowiedział i odwzajemnił pocałunek.

Agata wiedziała, że nikt tutaj nie zna prawdziwych imion, nazwisk ani tego, czym się zajmują na co dzień goście domu. Nic, co mogłoby ich w jakikolwiek sposób zidentyfikować. Zachowanie anonimowości jest tutaj najważniejszą zasadą, której nie wolno złamać.

Weszły do domu. Zdjęły płaszcze. W końcu Marta przedstawiła Agatę.

– To jest Pani P.

– Cześć – rzekła nieśmiało Agata.

– Witaj, Pani P. Wiem, że pierwszy raz jest trudny, możesz czuć się zdenerwowana, niepewna, zawstydzona. To jest normalne. Zapewne Amanda wyjaśniła Ci zasady panujące tutaj, więc nie będę ich powtarzać.

– Tak, wyjaśniła. Piękny dom – powiedziała Agata z nieskrywanym zachwytem.

– Dziękuję – odpowiedział wyraźnie rozpromieniony Wiktor. – Odziedziczyłem go po dziadku i postanowiłem stworzyć tu miejsce, w którym ludzie będą mogli poczuć się sobą, pozbyć się stresu i wszelkiej kontroli. Mogą dać się ponieść pożądaniu bez żadnych zahamowań.

– Ooo, tak! Gwarantuję ci to – powiedziała coraz bardziej podniecona Marta.

– No to zapraszam, moje drogie panie, i życzę wam niezapomnianych przeżyć dzisiejszego wieczoru.

Wiktor poprowadził je w głąb korytarza, gdzie na ścianach wisiały zdjęcia z Indii, Nepalu, Tybetu i Chin. Piękne, kolorowe fotografie idealnie pasowały do bordowych ścian. Przyciemnione światło i zapach eterycznego kadzidła zaczęły pobudzać zmysły Agaty. Poczuła, jak wilgotnieje jej pochwa, a przyjemne mrowienie w piersiach i coraz bardziej nabrzmiałe sutki dały jej sygnał, że jest gotowa na to, co się stanie za chwilę. Zanim się zorientowała, stała już przy drzwiach, które zaraz miał otworzyć Wiktor. Jej serce zaczęło łomotać jak oszalałe. Ręce drżały, a nogi zrobiły się miękkie. Najwyraźniej Marta to zauważyła, bo wzięła ją za rękę i szepnęła do ucha:

– Daj się poprowadzić w tańcu namiętności.

W tym momencie drzwi się otworzyły… Jej wzrok momentalnie przykuło wielkie lustro, otoczone przez liście winogron wyrzeźbione w drewnie. Wisiało na wprost niej, nad marmurowym kominkiem, w którym Wiktor rozpalił kilka godzin wcześniej. Na jednej ze ścian wisiały obrazy. Przedstawiały sztukę miłosną dalekiego wschodu. Przeciwległą ścianę w całości zdobił regał z książkami, albumami erotycznymi i pornograficznymi oraz wydaniami Kamasutry ze wszystkich zakątków świata. Cała podłoga pokryta była ciemnoczerwonym, wzorzystym dywanem idealnie komponującym się z brązowymi, skórzanymi kanapami i fotelami. Pomiędzy nimi stał masywny drewniany stół, na którym postawiono dwa półmiski. Rolę owoców pełniły prezerwatywy. Każdy mógł wybrać według uznania: smakowe, zapachowe, cienkie, grube, gładkie, prążkowane, w dowolnym rozmiarze. Niewątpliwie gospodarz zadbał o najdrobniejsze szczegóły tworzące klimat tego miejsca. Zapach unoszący się w powietrzu, trudny do określenia, jeszcze bardziej rozpalił Agaty zmysły.

– Pani P., zapraszam do środka. – Marta, a właściwie już Amanda, pociągnęła ją za sobą.

Teraz dotarło do niej, że nie ma już odwrotu. Marta zaczęła witać się z innymi i jednocześnie przedstawiała przyjaciółkę. Tyle różnych imion, pseudonimów, że Agata nawet nie starała się ich od razu zapamiętać. Kiedy miały już formalności za sobą, Marta poszła po drinki, a ona sama usiadła na kanapie. Dopiero teraz miała okazję dokładniej przyjrzeć się wszystkim. Doliczyła się ośmiu mężczyzn i sześciu kobiet. Wszyscy byli w podobnym wieku, około trzydziestu pięciu–czterdziestu pięciu lat. Im dłużej ich obserwowała, tym większą czuła odwagę. Nie byli idealni, jak to sobie wcześniej wyobrażała. Jej wymyślony obraz doskonałych ciał, figur modelek i przystojnych modeli ustępował temu realnemu. Miała przed sobą zwyczajnych ludzi, z mniejszą lub większą nadwagą, i mających mniejsze lub większe niedoskonałości. Marta wyróżniała się na tym tle. Była bardzo szczupłą, figlarną kobietą z długimi, kręconymi, blond włosami. Agata obawiała się, że ze swoją figurą, tak różną od figury przyjaciółki, nie będzie czuła się tu dobrze.

– Proszę, Sex On The Beach dla ciebie. – Marta wyrwała ją z rozmyślań, podając jej drinka.

– Dzięki. – Agata upiła łyk. – Uuuchhh, mocny…

– Jak szaleć, to szaleć. Musisz się rozluźnić. – Przyjaciółka podniosła szklankę do ust, po czym zamoczyła je w alkoholu. – Mogę cię tu zostawić na moment? Karol chciał ze mną pogadać.

– Jasne. Czuj się jak u siebie – uśmiechnęła się do niej i zanim zdążyła upić kolejny łyk, Marta już stała przy kominku z przystojnym mężczyzną.

Agata patrzyła przez chwilę na przyjaciółkę. Jej bardzo krótka, granatowa sukienka, idealnie dopasowana do ciała, podkreślała kształt pośladków. Głęboki dekolt na plecach zapraszał stojącego przy niej kochanka do kontaktu, z czego nie omieszkał skorzystać. Jego dłoń wędrowała po jej plecach, z dołu do góry, zahaczając o wiązanie na szyi. Zbliżył się do niej tak blisko, że z pewnością mogła poczuć prężącego się członka. W idealnie dopasowanych, czarnych spodniach i białej koszuli z podwiniętymi rękawami wyglądał tak seksownie, że Agata nie mogła oprzeć się temu i zapragnęła być na miejscu Marty.

Widok tych dwojga tak bardzo przyciągał uwagę Agaty, że nie zauważyła, kiedy ktoś do niej się dosiadł.

– Najwyraźniej twoja przyjaciółka szybko tu nie wróci.

Odruchowo odwróciła głowę w kierunku rozmówcy. Spojrzała prosto w idealnie niebieskie oczy nieznajomego. Nie przypominała sobie, żeby Marta go przedstawiała. Była zaskoczona i jednocześnie przyjemnie podniecona.

– Jestem Ron. – Nieznajomy wyciągnął rękę na powitanie.

– A… znaczy Pani P. – odpowiedziała zmieszana.

Ron uśmiechnął się szeroko. Agata miała obok siebie naj­przystojniejszego mężczyznę, jakiego kiedykolwiek poznała.

– Co taka kobieta jak ty robi w takim miejscu jak to?

– Siedzi i pije drinka.

– Nie dość, że seksowna, to jeszcze zabawna – zaśmiał się swobodnie.

– A co taki mężczyzna jak ty robi w takim miejscu jak to?

– Siedzi, pije whisky i rozmawia z piękną nieznajomą. – Ron podniósł szklankę zimnej whisky z lodem i upił łyk, nie odrywając wzroku od Agaty.

Usiadła tak, żeby rozmawiać z nim w wy­god­niej­szej pozycji. Dało jej to trochę czasu do namysłu. Była tak zaskoczona rozwojem sytuacji, że chwilowo w głowie miała pustkę.

– A o czym chciałby rozmawiać z tą piękną nieznajomą? – zapytała zalotnie.

– O jej fantazjach seksualnych – odparł bez ogródek.

Upiła łyk drinka. Niewątpliwie wiedział, czego chce, a ona nie była pewna, co odpowiedzieć. W głowie przewinęła się jej lawina myśli, od chęci powiedzenia mu „spierdalaj” po pragnienie opowiedzenia mu o swoich najbardziej wyuzdanych fantazjach. Żadna z tych opcji nie pasowała do sytuacji, bo ani nie chciała go spławić, ani też obnażać się przy nim ze swych pragnień.

– A skąd ta pewność, że takowe mam? – Postanowiła dalej go uwodzić.

– Męska intuicja.

– Myślałam, że tylko kobiety ją mają – zaśmiała się. – Możesz zgadywać, jeśli chcesz.

– Wolę, żebyś sama mi o nich opowiedziała. – Ron nie dawał za wygraną.

– Będziesz musiał bardziej się postarać, jeśli naprawdę chcesz się dowiedzieć.

Wzięła w palce pomarańczę, którą miała w drinku, przygryzła ją delikatnie zębami i zaczęła ssać.

Odgarnął ręką kosmyk lekko kręconych, kruczoczarnych włosów opadający mu na powiekę. Drugą ręką objął Agatę. Lekko się wzdrygnęła. Sprawiał wrażenie, jakby tego nie zauważył. Zaczął gładzić jej lewe ramię, co wywołało u niej delikatną falę dreszczy. Nie wiedziała, co ma zrobić. Nie sądziła, że Ron tak szybko przejdzie do działania. Czy pozwolić mu na to, czy jednak powiedzieć „stop”? Przez chwilę miotała się w myślach, aż w końcu sama siebie postawiła do pionu. „Uspokój się, Agata! W końcu po to tu przyszłaś. Za chwilę ten oto wyglądający jak milion dolarów facet będzie cię rżnął aż miło”, pomyślała. Tych kilka powiedzianych do siebie słów sprawiło, że się rozluźniła. Dała się ponieść jego dotykowi i zapachowi, który pieścił zmysły. Docierał do najdalszych zakątków jej ciała, wzmagając przeszywający ją dreszcz i podniecenie. Spojrzała na niego. Uśmiech na jego twarzy uwidocznił zmarszczki w kącikach oczu, a dołeczki w policzkach przykrył trzydniowy zarost. Najwyraźniej wiedział, po co tu przyszedł i z kim chce to zrobić. Agata czuła, że chodzi mu właśnie o nią. Za chwilę stanie się to, czego pragnęła. Nie miało znaczenia, jak i gdzie. Liczyło się jedynie to, że podniecenie, które narastało w niej od kilkudziesięciu minut, w końcu będzie mogło eksplodować.

– Rozejrzyj się i powiedz, czego byś chciała.

Posłusznie zrobiła to, o co prosił. Omiotła spojrzeniem pokój i zauważyła, że jest już w nim mniej osób. Gdzieś zniknęły, nie wiadomo gdzie. Nie było też Marty i Karola. Jakaś para siedziała na tej samej kanapie co oni, zauważyła też cztery osoby rozmawiające przy stole z alkoholem. Natomiast jej wzrok przykuła druga para, siedząca na przeciwległej kanapie. Mężczyzna na oko czterdziestoletni, bez koszuli. Ona w staniku i mini klęczała przed nim, rozpinając mu rozporek. Zdawali się nie zwracać uwagi na otoczenie. Byli tylko dla siebie. Agata doskonale widziała, jak ta kobieta bierze jego nabrzmiałego penisa do ręki, jak z wielką delikatnością wkłada go sobie do ust, nawilża swoją śliną i przesuwa z góry na dół, robiąc przy tym półkoliste ruchy ręką. Widziała rosnące podniecenie na twarzy mężczyzny. Przez chwilę wpatrywał się w swą kochankę. Położył na jej głowie ręce, odchylił swoją do tyłu i zapomniał się w rozkoszy, którą fundowała mu nieznajoma. Agata obserwowała tych dwoje z nieukrywaną ciekawością i rosnącym podnieceniem.

W tym momencie Ron zaczął gładzić ręką jej prawe udo. Momentalnie poczuła gwałtowne pulsowanie krwi w żyłach. Wargi sromowe nabrzmiały, wilgotna pochwa dała jej sygnał, że jest gotowa. Tu i teraz, w tym salonie, przy tych wszystkich ludziach. Pragnęła, by zrobił z nią, co zechce. Wsunął rękę pod jej sukienkę i pas do pończoch. Wiedział, co robić, nie musiała mu nic mówić. Dotyk jego zimnych palców pod majtkami wydobył z niej jęk na tyle głośny, że zwróciła na chwilę uwagę osób siedzących naprzeciwko. Ron delikatnie masował jej łechtaczkę – powolnym, jednostajnym ruchem – która zaczęła coraz bardziej nabrzmiewać. Nie przerywał erotycznego tańca między nimi, a ona nie przestawała patrzeć. Wiedziała, że to ostatni moment, by powstrzymać zbliżający się orgazm. Zapragnęła poczuć Rona w sobie, jak kiedyś Roberta.

– Chcę mocniej, wejdź we mnie – wyszeptała.

Spojrzał na nią.

– Tego właśnie chcesz?

Kiwnęła głową, a on powoli wstał i wyciągnął do niej rękę. Gdy się podnosiła, zakręciło się jej w głowie. Wypity w międzyczasie drink ewidentnie zaczął robić swoje, co bynajmniej Agacie nie przeszkadzało. Delikatnie podtrzymując jej ciało, poprowadził ją w kierunku kominka. Dopiero teraz zauważyła, że w rogu ściany po lewej stronie, za regałem z książkami, jest korytarz. Jak się domyśliła, prowadził do kilku pokoi, w których każdy mógł oddawać się swoim fantazjom. Pomieszczenia te nie odbiegały wystrojem od głównego salonu. W każdym z nich stało duże, wygodne łóżko z satynową, czarną bądź czerwoną pościelą. Ściany zdobiły obrazy nawiązujące do sztuki miłosnej. Na stoliku nocnym paliły się kadzidła i świece. Obok nich czekał w gotowości zapas prezerwatyw. W oknach były lampki nocne, te same, które widziała od zewnątrz. To, co zaskoczyło Agatę, to że żaden z tych pokoi nie miał drzwi. Kto tylko chciał, mógł swobodnie się przyglądać uprawiającym seks czy masturbować, napawając tym widokiem, a jeśli został zaproszony, mógł do nich dołączyć. Wszystko odbywało się za obopólną zgodą.

Zanim się zorientowała, była już w jednym z tych pomieszczeń. Stała tyłem do łóżka. Ron gładził ją po włosach, patrząc prosto w jej niebieskie oczy. Stała nieruchomo. Nie wiedziała, co ma zrobić, czy przytulić go, czy zacząć rozbierać… Musiał wyczuć jej niepewność, bo objął delikatnie jej szyję i mocno pocałował w usta. Jeszcze nigdy nikt nie obchodził się z nią z taką namiętnością i pożądaniem. Po raz kolejny zakręciło się jej w głowie. Jego palce powędrowały na plecy, rozsunęły zamek. Jednym, prawie niewyczuwalnym ruchem, zdjął z ramion sukienkę, która delikatnie ześlizgnęła się na podłogę. Stała przed nim w bieliźnie, nie czując skrępowania. Poziom adrenaliny Agaty wzrósł do takiego stopnia, jakby zaraz miała skoczyć na bungee z wysokiego wiaduktu. „Nie ma już odwrotu”, pomyślała. Zamknęła oczy i… skoczyła. Lądowanie było miękkie. Miała wrażenie, że zapada się w łóżku. Ron klęknął przed nią. Złapał za biodra i podciągnął do siebie. Nachylił się i zaczął pieścić jej brzuch. Otaczał kolistymi ruchami okolice pępka. Delikatnie wodził palcami po jej talii. Agata czuła, że przestaje panować nad sobą. Zaczęła biodrami wykonywać rytmiczne ruchy, potęgując doznania, które fundował jej Ron. A on się nie spieszył, tańczył razem z nią, kierując się powoli w dół. Nie opierała się, kiedy zdejmował jej pończochy, pas i majtki. Nie oponowała, kiedy rozchylił jej wargi sromowe i zobaczył nabrzmiałą i gotową na przyjęcie nieznajomego pochwę. Dmuchnął delikatnie. Jego chłodny oddech sprawił, że Agata zastygła na chwilę w bezruchu. Objęła go nogami, a on zanurzył się w niej całkowicie. Ssał łechtaczkę, powoli i delikatnie, a jego język wyznaczał trasy do celu niczym pielgrzym do świątyni. Przytrzymywała go udami, żeby nie oderwał się od niej. Chciała, by to trwało wiecznie: pieszczoty językiem, ssanie i delikatne kąsanie na przemian. Fala przyjemności rozpływała się po całym jej ciele, a ona całkowicie temu się poddała. Rozkosz, którą jej fundował kochanek, nabrała intensywności, kiedy włożył palce do jej pochwy. Wodził nimi zaraz przy wejściu, jakby czegoś szukał. Agata czuła delikatne, bardzo przyjemne, wędrujące coraz głębiej mrowienie. Kiedy Ron znalazł punkt G, głośno jęknęła. Nie mogła już dłużej wytrzymać ucisku jego palców od wewnątrz. Fala rozkoszy przerodziła się w tsunami, które za chwilę miało ją całkowicie pochłonąć.

– Przestań, proszę. Zaraz dojdę, a jeszcze nie chcę! – błagała.

Wyjął z niej delikatnie palce, pogładził nimi łechtaczkę i wargi sromowe. Stanął przed nią i nie odrywając od niej wzroku, zaczął poluzowywać pasek od spodni. Dźwięk metalowej klamry i rozpinanego rozporka sprawił, że widmo orgazmu na chwilę się oddaliło. Agata mogła odpocząć. Napawała się widokiem Rona. Rozpiął kilka guzików koszuli i zdjął ją przez głowę. Jednym sprawnym ruchem ściągnął spodnie wraz z bokserkami. Stał przed nią nagi, idealnie zbudowany, idealnie ogolony. Dwoma palcami delikatnie chwyciła łechtaczkę i zaczęła się masturbować. Patrzyła, jak zakładał prezerwatywę. Jego penis był wyjątkowo duży, przez myśl nawet jej przeszło, czy zmieści się w niej w całości.

– Wejdź we mnie. Teraz – szepnęła.

Przesunęła się do tyłu, żeby zrobić mu miejsce. Klęknął na łóżku i rozchylił jej nogi. Położył się na niej, ale w nią nie wszedł. Poczuła twardego penisa ocierającego się o jej łechtaczkę. Ron rozpiął jej stanik. Zaczął pieścić językiem piersi, z każdym ruchem coraz mocniej. Ssał i gryzł, jednocześnie ściskając je w dłoniach. Czuła, jak wielką przyjemność mu to sprawia. Agata zaczęła ruszać biodrami, by znaleźć taką pozycję, w której będzie mógł w końcu w nią wejść. Ale on nie dawał za wygraną. Leżał na niej, wciąż ocierając penisem o łechtaczkę. W końcu objął Agatę jedną ręką i wprawnym ruchem przewrócił ich oboje. Teraz to ona była górą. Mogła zrobić, co chciała. Patrzyła na niego, leżąc przez chwilę nieruchomo. Gładził jej pośladki, rozchylając je przy tym delikatnie.

– Usiądź na mnie – powiedział. – Teraz ja chcę poczuć ciebie.

Przesunęła biodra w górę i w dół, lekko się podnosząc, tak by jej pochwa znalazła się dokładnie nad jego nabrzmiałym penisem. Delikatnie osunęła się i poczuła, jak wsuwa się w nią coraz głębiej i głębiej. Kiedy wszedł w nią całkowicie, poczuła, jak penis dotyka szyjki macicy. Przez chwilę rozkoszowała się tym uczuciem. Ron pieścił ją od wewnątrz. Dopasowała się do jego rytmu i teraz oboje już poruszali się miarowo. Kręcili biodrami w różnych kierunkach, ich ciała zespoliły się w jedno, a oddechy zrównały. Agata jęczała coraz szybciej i głośniej. Nie chciała już tego przedłużać. Nie była w stanie. Oddała się w pełni wspólnemu tempu. Coraz szybciej i szybciej, głębiej i głośniej, coraz bliżej i bliżej. Fala orgazmu, która nadeszła, zawładnęła nią całą aż po czubki palców u nóg. Straciła na chwilę świadomość. Nie miało dla niej znaczenia, co teraz się stanie. Jej tu nie było.

Kiedy ją odzyskała, leżała obok Rona. Nie miała pojęcia, ile czasu minęło, ale sądząc po wciąż pełnej erekcji swojego kochanka, trwało to maksymalnie kilkadziesiąt sekund. Nie mogła uspokoić oddechu ani swojego ciała. Ron masował jej plecy i całował w szyję. Czuła jego naprężony członek i zapragnęła natychmiast odwzajemnić przyjemność, jaką jej fundował. Podniosła się powoli. Delikatnie dała mu znak ręką, żeby położył się na plecy. Uklękła przed nim i zdjęła kondom. Nie lubiła robić loda w prezerwatywie, a wiedziała, że ryzyko zarażenia się czymś przez spermę jest niezwykle małe. Wzięła ostrożnie w dłoń jego penis. Krew zdążyła mu już trochę odpłynąć, więc erekcja nie była tak silna, jak jeszcze kilka minut temu. Włożyła go do ust i zaczęła wodzić wkoło językiem. Drażniła wędzidełko, znów doprowadzając kochanka do pełnego wzwodu. Spojrzała na Rona. Jego wzrok stawał się mętny. Złapał ją za włosy, owinął je sobie wokół dłoni i kierował ruchem głowy. W górę i w dół, w górę i w dół, coraz głębiej i głębiej. Jego penis był tak duży, że Agata nie była w stanie włożyć całego do buzi. Z trudem zaczęła łapać oddech. Poddała się nadanemu przez partnera rytmowi, który stawał się coraz szybszy. Nagle cofnął jej głowę. Zrozumiała, że zaraz dojdzie. Sam fakt robienia mu loda podniecił ją tak bardzo, że chciała mu obciągnąć do końca. Włożyła go z powrotem do ust i w niezmienionym tempie doprowadziła do orgazmu. Ron jęknął i znieruchomiał. Nogi zaczęły mu lekko drżeć. Sperma wypływała z niego rytmicznie, wprost do gardła Agaty. Łzy napłynęły jej do oczu. Połknęła całe nasienie i popiła kilkoma łykami zimnej, gazowanej wody, która stała na stoliku nocnym. Spojrzała na Rona. Leżał na plecach, oddychając miarowo. Nie zwracał na nią kompletnie uwagi. Skorzystała z okazji, owinęła się cienkim prześcieradłem i nie mówiąc nic, poszła do łazienki. Słodko-gorzki posmak w ustach utrzymywał się jeszcze przez kilkanaście minut. W tym czasie Agata zdążyła wziąć prysznic. Myjąc się, rozmyślała nad tym, co właściwie się wydarzyło. Pierwszy raz w życiu zrobiła loda z połykiem. Z jednej strony była szczęśliwa i dumna z siebie, bo udało jej się zrealizować jedną z fantazji seksualnych, a z drugiej strony poczuła wstyd i coś w rodzaju poczucia winy, że w ogóle zdecydowała się tu przyjść. Jak kiedyś, gdy była nastolatką i pierwszy raz uprawiała seks z kolegą z klasy. Miała wrażenie, że robiła coś niewłaściwego, za co będzie srogo ukarana. Z biegiem lat zrozumiała, że po prostu nie była wtedy na to gotowa. Ta mieszanka przeciwstawnych uczuć zaczęła robić jej mętlik w głowie. Zapragnęła jak najszybciej znaleźć się w domu, we własnym łóżku. Niestety nie wiedziała, gdzie jest, ani co robi Marta. Nie miała nawet pojęcia, ile czasu tu spędziła. Kiedy wróciła do pokoju, Ron wciąż leżał na łóżku. Położyła się koło niego i przykryła prześcieradłem, zastanawiając się, co teraz. W końcu obrócił się w stronę Agaty. Odgarnął jej włosy z czoła i ucha, odsłaniając kolczyk, który swobodnie zwisał u szyi. Zatrzymał na nim wzrok, co nie umknęło jej uwadze. Już miała go o to zapytać, ale odezwał się pierwszy:

– Czy postarałem się wystarczająco dobrze, żebyś opowiedziała mi o swoich fantazjach?

– Hmm… jedno już mogę odhaczyć – uśmiechnęła się Agata. – I na razie wystarczy mi wrażeń, jak na jedną noc.

– Powiesz coś więcej?

– Pierwszy raz w życiu zrobiłam loda z połykiem – rzekła nieśmiało. – To było szalenie podniecające doświadczenie.

– Wierzę na słowo – zaśmiał się Ron.

Agata również zachichotała. W tym mężczyźnie było coś przyciągającego. Posmutniała trochę na myśl, że mogą już nigdy się nie zobaczyć.

– Często tu bywasz? – zapytała.

– Czasami. Co jest drugie na twojej liście?

– Dlaczego cię to tak interesuje?

– Lubię wiedzieć, czego pragną kobiety.

– Po co?

– Za dużo pytań zadajesz, Pani P.

– Za dużo chcesz o mnie wiedzieć. Ron.

Spojrzał na nią i zmarszczył brwi. Najwyraźniej nie takiej odpowiedzi się spodziewał. Agata triumfowała. I choć fizycznie oddała się mu łatwo, to swój wewnętrzny świat postanowiła bronić jak lwica.

– To źle?

– Niee… ale nie chcę nieznajomemu mężczyźnie, choć był niesamowity w łóżku, opowiadać o najbardziej intymnych fantazjach.

– Zatem, co mogę zrobić, żebyś zmieniła zdanie? – zapytał z nieukrywaną troską.

– Nic. Choćbyś mnie zaczął torturować orgazmami, nie zmienię zdania.

– Co mi szkodzi spróbować.

W tym momencie Ron wsunął rękę pod prześcieradło, którym była przykryta. Jego dłoń od razu powędrowała między jej uda. Momentalnie poczuła, jak pochwa wilgotnieje.

– I tak ci nic nie powiem – rzekła, zaciskając uda, co wzmogło w niej podniecenie.

– Myślę, że moje palce mają dar przekonywania.

Ron delikatnie rozchylił jej nogi. Serce Agaty zaczęło mocniej bić. Nie potrafiła już oprzeć się fizycznie temu mężczyźnie. Objęła go za szyję i przyciągnęła do siebie. Poczuła, jak jego penis twardnieje. Znowu miała ochotę na niego.

– Powiedz, czego teraz pragniesz – szepnął.

– Zerżnij mnie – odpowiedziała z akcentem na „r”.

Podniósł się, obrócił ją gwałtownie na plecy, uniósł jej biodra i przyciągnął do siebie. Usłyszała dźwięk rozdzieranego opakowania prezerwatywy. Nie mogła już się doczekać. Była gotowa na kolejny seks, tym razem na ostro, tak jak lubi. Wbił się w nią mocno, aż doznała przeszywającego bólu. Ból, który potęgował jej pożądanie. Ból, który przybliżał ją do orgazmu. Jęczała coraz głośniej z każdym jego mocnym, rytmicznym ruchem. Złapał ją za włosy i przybliżył do siebie. Jego ruchy stawały się gwałtowne i coraz szybsze. Agata czuła, że znów traci nad sobą kontrolę. Przeszyła ją fala ciepłego orgazmu, w tym samym momencie, w którym Ron się zatrzymał. Czuła, jak pulsuje w niej sperma. Doszli równocześnie. Osunął się na nią i oboje opadli na pościel. Został w niej. Poczuła się szczęśliwa, spełniona i zmęczona. Nie odzywali się do siebie. Jedyne, na co Agata miała ochotę w tym momencie, to sen.

2

Kiedy się obudziła, Rona nie było w pokoju. Za oknem widziała poranne światło. Powoli zaczęło do niej docierać to, co się stało poprzedniego wieczora. Właściwie była z siebie zadowolona. Dwukrotny orgazm w krótkim czasie to jest coś, czego jeszcze nigdy nie doświadczyła, więc w jedną noc zrealizowała swoje dwie erotyczne fantazje. Kiedy już całkiem się rozbudziła, dotarł do niej szum rozmów toczących się w salonie. Najwyraźniej wszyscy już tam się zebrali, by się pożegnać. Wstała z łóżka i zaczęła się ubierać.

– A, tu jesteś! Wszędzie cię szukam. – Do pokoju weszła Marta.

– Dopiero wstałam. Która jest godzina?

– Prawie jedenasta.

– O matko!… Tak późno? – zdziwiła się Agata.

– Śpiąca królewna nie mogła się obudzić? – zaśmiała się przyjaciółka. – Chodź, wracamy do domu.

Agata szybko się ubrała i w pośpiechu rozejrzała po pokoju, żeby sprawdzić, czy niczego nie zostawiła. Zauważyła jedynie dwa puste opakowania po prezerwatywach. Wrzuciła je do kosza i wyszła. W salonie rozglądała się za Ronem. Ze smutkiem stwierdziła, że nigdzie go nie ma.

– Jak ci minął wieczór? – Wiktor wyrwał ją swoim pytaniem z zadumy.

– Dziękuję. Bardzo miło – uśmiechnęła się do niego.

– Mam nadzieję, że jeszcze tu wrócisz i będziemy mogli spędzić ze sobą więcej czasu.

– Też mam taką nadzieję – odpowiedziała kurtuazyjnie.

Niewątpliwie spędziła tu fantastyczne chwile, ale zawód, który poczuła z powodu braku Rona, wywołał w niej duże wątpliwości. Nie spodziewała się, że kochanek zniknie bez słowa. Jeszcze nikt nigdy nie potraktował jej w ten sposób i musiała skonfrontować się z odrzuceniem, którego doświadczyła po przebudzeniu. Uczucie rozczarowania powodowało, że nie była pewna, czy będzie jeszcze miała ochotę pojawić się w tym miejscu.

– Wiktor, mogę cię o coś zapytać? – zwróciła się do gospodarza domu.

– Jasne.

– Nie wiesz, gdzie jest Ron?

– Nie wiem. Zawsze przychodzi ostatni, bez uprzedzenia, i wychodzi pierwszy. Nigdy nie widziałem, żeby z kimś się żegnał.

– A często tu bywa? – zapytała w nadziei, że dowie się czegokolwiek o swoim kochanku.

– Wiesz, że nie mogę ci tego powiedzieć.

– Wiem, ale jak to mówią „nadzieja matką głupich” – zaśmiała się Agata, nieco zawstydzona swoim dociekaniem.

– Nigdy jej nie trać, a jak będziesz tu bywać często, to na pewno szczęście ci dopisze! – Wiktor dodał jej otuchy.

Agata pożegnała się z nim i odszukała wzrokiem Martę, która właśnie rozmawiała z Karolem. Widać było, że spędzili ze sobą upojną noc i ciężko im się rozstać. Poczuła się trochę zazdrosna, że jej przyjaciółka ma możliwość pożegnania się ze swym kochankiem, a jej samej pozostały tylko wspomnienia i lekki ból pachwin po wczorajszym, ostrym seksie. Nie chciała im przeszkadzać, więc zamieniła kilka słów z resztą towarzystwa i wyszła przed dom. Powiew świeżego, mroźnego powietrza delikatnie musnął jej twarz. Brzozy, które widziała przed sobą, pokrył w nocy biały puch. „Jaka piękna zima w tym roku”, pomyślała. Postanowiła skorzystać z okazji i przejść się w stronę lasu. Jej głowę zaprzątał Ron i pojawiające się pytanie, czy jeszcze kiedykolwiek go spotka. Czy będzie miała okazję uprawiać z nim seks, a może on za każdym razem robi to z kimś innym?Może była dla niego tylko kobietą na jedną noc?Poczuła się wykorzystana, co bardzo ją zdziwiło, ponieważ przyjeżdżając tutaj wiedziała, że będzie uprawiać seks bez zobowiązań. „To dlaczego teraz tak się czuję?”, próbowała znaleźć odpowiedź. Najwyraźniej dopiero zniknięcie Rona i brak pożegnania z jego strony odczuła jako na wskroś przedmiotowe potraktowanie jej osoby. Z rozmyślań wyrwała ją Marta, która stała już przy samochodzie i wołała ją z oddali. Agata przyspieszyła kroku i po kilkudziesięciu sekundach siedziała już w rozgrzanym aucie.

– Wracamy do szarej rzeczywistości – rzekła Marta, odpalając silnik.

– Dokładnie tak – westchnęła Agata, patrząc na drzewa pokryte śniegiem.

– I jak się bawiłaś?

– Lepiej niż się spodziewałam. Wprawdzie liczyłam na seks w trójkącie, ale to, co zrobił ze mną Ron, było niesamowite.

– Ron? – Przyjaciółka spojrzała na Agatę z niedowierzaniem. – Chcesz mi powiedzieć, że bzykałaś się z Ronem?

– Taaak – odpowiedziała niepewnie. – Czemu wydajesz się zaskoczona?

– Nie sądziłam, że rzucę cię od razu na głęboką wodę. I jak było? Opowiadaj! – Ciekawość Marty sięgnęła zenitu.

– Czekaj, czekaj… o co chodzi z Ronem? Kim on jest? – Agata poczuła niepokój.

– Nie wiem, kim jest. Mogę tylko powiedzieć, że to jedyny mężczyzna z Domu, którego nie da się zaciągnąć do łóżka. To on zdobywa, to on inicjuje. Wybór należy do niego. Kiedyś rozmawiałam z nim dość długo i na tym się skończyło, więc dałam sobie spokój. A szkoda, bo kilka razy widziałam go w akcji – rozmarzyła się Marta. – Dlatego ci zazdroszczę i jednocześnie się cieszę, że wybrał dzisiaj właśnie ciebie. Właściwie to nigdy nie widziałam, żeby bzyknął którąś więcej niż raz.

Agata została właśnie brutalnie odarta z resztek nadziei, i to przez najlepszą przyjaciółkę. Momentalnie straciła ochotę na kolejny przyjazd. Nie chciałaby poczuć tego, co mogłaby, gdyby zobaczyła go z inną.

– Opowiadaj, jak było. Co robiliście?

– Właściwie to nic szczególnego. Zrobił mi palcówkę, minetę, ja mu loda i bzyknęliśmy się, w sumie dwa razy – wymieniła beznamiętnie Agata.

– Nie wydajesz się zadowolona – zauważyła Marta.

– Jestem, nawet bardzo. Takich orgazmów to właściwie nigdy nie miałam. Liczyłam tylko na to, że spotkamy się jeszcze, zwłaszcza że nawet nie wiem, kiedy i jak zniknął z naszego pokoju. Rozpłynął się w powietrzu.

– I nigdy się nie dowiesz. Pojawia się i znika, nie wiadomo skąd, nie wiadomo gdzie. Kochanek-widmo – zaś­miała się Marta.

– Nie takie widmo, bo jego penis jest naprawdę duży i nawet miałam obawę, czy we mnie się zmieści – odpowiedziała zadziornie Agata, chcąc zaimponować przyjaciółce. – A jak twój Karol?

– Ach, Karol… spotykamy się tutaj, bo to jedyne miejsce, w którym możemy to robić bez obawy, że nakryje nas jego żona.

– On jest żonaty?

– Jak większość facetów tutaj, pewnie twój Ron też zdradza swoją żonkę… Z Karolem spotykamy się już od kilku miesięcy.

– Dlaczego mi wcześniej nie powiedziałaś, że Karol ma żonę!? – Agata nie kryła zaskoczenia.

– Bo byś kazała mi z nim zerwać – rzekła z rozbrajającą szczerością, zerkając kątem oka na przyjaciółkę, a jednocześnie kontrolując to, co się dzieje przed nimi na drodze.

– Wiesz, że martwię się o ciebie i nie chciałabym, żebyś cierpiała z powodu jakiegoś dupka – powiedziała z troską w głosie. – Kiedy mówiłaś mi, że z kimś się spotykasz, nie sądziłam, że po tym, jak cię zdardził twój były mąż, będziesz chciała być tą trzecią.

– Nie przypominaj mi o nim – powiedziała Marta z irytacją w głosie, nie odrywając wzroku zza kierownicy.

– Słyszę, że dalej cię to mierzi. – Agata spojrzała na przy­jaciółkę.

– Im mniej o nim słyszę, tym spokojniej śpię – zaśmiała się Marta.

– Powiedz mi, bo mnie zaintrygowałaś. Czemu się bzykasz z żonatym facetem?

– Nie wiem – powiedziała bez refleksji w głosie, zerkając na przyjaciółkę. – Może z zemsty?

– Na obcej kobiecie?

– A to tylko na kochankach męża można się mścić?

Agata zamilkła. Spojrzała na przyjaciółkę. Przypomniały się jej własne historie, kiedy sama zaliczała żonatych mężczyzn. Za nic w świecie nie chciała wracać do tego. Próbując odgonić wspomnienia, zmieniła temat rozmowy.

– Gdzie się poznaliście?

– To mój były klient.

– To jak tu oboje się znaleźliście?

– Na początku widywaliśmy się u mnie, ale powoli moja ekscytacja nim mijała. Wtedy Karol opowiedział mi o tym miejscu i zgodziłam się z nim przyjechać.

– Coś to zmieniło między wami?

– Pytasz, czy przestałam z nim się nudzić? Uprawiamy seks razem, czasem zaprosimy kogoś do trójkąta lub czworokąta, jak mam na to ochotę. Czuję, że on by nawet chciał ze mną się związać, ale ja nie chcę. Odpowiada mi taki układ. Mogę robić, co chcę, pieprzyć się, z kim chcę. Lubię go, w łóżku jest świetny, ale razem nie będziemy. Czegóż chcieć więcej?

Agata właściwie nie wiedziała, co odpowiedzieć Marcie. Zaczęła myśleć o Ronie, który zniknął z jej życia tak szybko, jak się pojawił. Wróciło do niej wspomnienie ostatnich godzin, które z nim spędziła. Poczuła, jak wilgotnieje. Najwyraźniej jej pochwa już tęskniła za jego penisem.

Droga powrotna minęła szybko. Kiedy weszła do domu, od razu się rozebrała i wzięła gorącą kąpiel. Chciała jak najszybciej wrócić do rzeczywistości i odpocząć, czytając książkę, którą zamówiła kilka dni temu. Po wyjściu z łazienki ubrała się w dres i poszła do kuchni po butelkę ulubionego, czerwonego wina. Nalała całą lampkę, a potem wzięła do ręki nóż, żeby otworzyć przesyłkę zostawioną wczoraj na blacie. Kiedy przecinała taśmę oklejającą karton, ze zdziwieniem stwierdziła, że jest zbyt lekki. „To chyba jednak nie książka”, pomyślała. Miała rację. W paczce zamiast spodziewanej lektury znalazła małe, czarne, stylowe pudełeczko. Obok niego leżała biała kartka, zgięta na pół. Wzięła ją do ręki. Jej ciało przeszedł lodowaty dreszcz. „Mam nadzieję, że spełnisz dziś jedną ze swych fantazji. Ron”, przeczytała jednym tchem. „Co to, kurwa, ma być?!”, w jej głowie aż zahuczało z niedowierzania. Sięgnęła po lampkę wina i wypiła całą zawartość. Myśli przelatywały z prędkością światła. Obejrzała cały karton w poszukiwaniu czegokolwiek, co mogłoby ją doprowadzić do nadawcy. Nadaremnie. Nawet gdyby coś znalazła, pewnie okazałoby się to fałszywe. „Mam nadzieję, że spełnisz dziś jedną ze swych fantazji. Ron”, przeczytała raz jeszcze. „To niemożliwe”, pomyślała. „Skąd on wiedział, że ja tam będę? Skąd znał mój adres? Jedyną osobą, która wiedziała, jest…”. Agata wstrzymała oddech. Nogi się pod nią ugięły.

– …Marta – dokończyła myśl na głos i upiła spory łyk wina prosto z butelki.

„Czy to możliwe, że moja najbliższa przyjaciółka mnie okłamała? Powiedziała, że nic o nim nie wie, że rozmawiali tylko chwilę, że nikt tam nic o nikim nie wie!”, monolog w jej głowie rozkręcał się w najlepsze. Poczuła się zawiedziona. Była zła na siebie. Po co dała się namówić Marcie na ten wyjazd?

– Ależ ja jestem głupia – powiedziała wściekła na samą siebie.

W tym momencie zadzwonił jej telefon. Agata aż się wzdrygnęła. W pierwszej chwili nie mogła zlokalizować, skąd dobiega dźwięk. Podążyła za nim. Kiedy go odnalazła, przestał już dzwonić. Sprawdziła połączenie. Numer nieznany. Nie miała ochoty rozmawiać teraz z nikim obcym, a nawet gdyby chciała, to i tak nie miałaby jak oddzwonić. Jedyna osoba, z którą ma teraz do pogadania, to Marta, i to jej numer postanowiła wybrać w tej chwili. Wyszukała ją na liście ostatnich połączeń i dotknęła palcem wskazującym zieloną ikonkę słuchawki. Czas dłużył się jej niemiłosiernie. Serce zaczęło bić jak oszalałe.

– Hej, Agata. Już za mną się stęskniłaś? – Przywitał ją radosny głos przyjaciółki.

– Hej. Nie stęskniłam się – odpowiedziała drżącym głosem. – Mam sprawę do ciebie.

Agata była poważna jak nigdy.

– Co się stało? – Marta od razu wyczuła napięcie w jej głosie.

– Powiedz mi szczerze. Czy ty spotykasz się z Ronem?

– Nie…

– A rozmawiałaś z nim o mnie?

– Też nie. Czemu pytasz?

– Wczoraj przed naszym wyjazdem dostałam paczkę. Myślałam, że to książka, więc nawet do niej nie zaglądałam… – Agata wzięła głęboki oddech i dodała: – Okazało się, że to nie jest książka.

– A co?

– Jakaś mała paczuszka i krótki liścik.

– Aha… zaczynasz mnie intrygować – zaśmiała się Marta.

– Mnie nie jest do śmiechu – odpowiedziała z powagą przyjaciółce. – Wiesz, co jest napisane w tym liściku?

– A niby skąd mam wiedzieć?

Agata wróciła do kuchni i wzięła do ręki karteczkę.

– „Mam nadzieję, że spełnisz dziś jedną ze swych fantazji. Ron” – przeczytała na głos.

Po drugiej stronie zapadła cisza. Najwyraźniej Martę zszokowało tak samo, jak wcześniej jej przyjaciółkę.

– Powiesz coś? – Agata próbowała przerwać tę niewygodną ciszę. – Jesteś w stanie mi to jakoś wytłumaczyć?

– Ja? Agata, chyba nie myślisz, że mam z tym coś wspól­nego?

– A skąd on wiedział, jak się nazywam, gdzie mieszkam i że będę wieczorem u Wiktora?!

– Przysięgam ci. Nie mam z tym nic wspólnego! Mówię prawdę. Uwierz.

Agata ufała przyjaciółce na tyle mocno, że czuła, że ta mówi szczerze. W końcu znały się od ponad dwudziestu lat. Potrafiła wyczuć, kiedy Marta mija się z prawdą. Tym razem tak nie było. Przynajmniej miała taką nadzieję, że intuicja jej nie zawodzi.

– Jeżeli nie ty za tym stoisz, to kto? – spytała spokojniejszym tonem.

– Nie mam zielonego pojęcia. Jeżeli chcesz, to spotkajmy się wieczorem. Przyjadę do ciebie i pogadamy.

– Nie… Jedyne, na co mam ochotę, to odpocząć. Za dużo tych wrażeń jak na jeden weekend.

– Rozumiem. Jakbyś zmieniła zdanie, to dzwoń.

– Dobrze. Przepraszam cię, Marta.

– Za co?

– Za to, że podejrzewałam ciebie.

– Daj spokój. Nic się nie stało. Powiedz lepiej, co zamierzasz z tym zrobić.

– Kompletnie nie wiem. Nie ma adresu nadawcy, imię na pewno zmyślił. Jedyne, co mi właśnie przyszło do głowy, to żeby pojechać tam w przyszły weekend. Może się zjawi i będę mogła to wyjaśnić.

– Hmm… brzmi sensownie – odpowiedziała Marta. – A co jest w tym pudełeczku?

– Nie wiem, jeszcze nie zaglądałam.

– No to zajrzyj! Na co jeszcze czekasz?!

Agata spojrzała na paczkę. Przeszył ją dreszcz. Nie była w stanie powiedzieć, czy bardziej był to niepokój, czy wręcz przeciwnie, podniecenie. A może mieszanka jednego i drugiego? Drżącymi dłońmi wzięła mały pakunek i wyjęła zawartość. Pierwszy raz widziała coś takiego. W przezroczystym, plastikowym opakowaniu było małe, satynowe, czarne jajeczko.

– To chyba jakieś jajko.

– Jajko? – zdziwiła się Marta.

– Ma włącznik.

Na jego tylnej ściance znajdował się mały przycisk. Agata, niewiele myśląc, włączyła go. Jej palce momentalnie zawibrowały.

– To wibrator! – krzyknęła zaskoczona.

– Wysłał ci wibrator? Chyba liczył na to, że go weźmiesz ze sobą – zaśmiała się Marta.

W tym momencie Agata dostrzegła w przezroczystym opakowaniu puste, prostokątne miejsce wielkości pilota do samochodu. Czegoś tu brakowało. Najwyraźniej tym wibratorem można było sterować z odległości.

– Nie ma do niego pilota. Dał mi wibrator, ale bez pilota.

– Skoro ty masz wibrator, a on pilot… szykuje się niezła zabawa – parsknęła Marta.

– Ha! Ha! Ha! Pewnie chciałabyś być na moim miej­scu, co?

Nieprzyjemne napięcie w ciele Agaty całkowicie ustąpiło. Alkohol zaczął krążyć we krwi i nagle dotarło do niej, że jeszcze nic dzisiaj nie jadła.

– Pewnie, że tak! – odrzekła ochoczo Marta.

– Spotkamy się jutro na lunchu, to pogadamy. Teraz muszę kończyć, bo strasznie burczy mi w brzuchu.

– Dobrze. To widzimy się o trzynastej, tam gdzie zawsze.

– Okej. Pa!

Agata rozłączyła się i poszła zajrzeć do lodówki, która jak zwykle świeciła pustkami, bo jej właścicielka zapomniała w piątek zrobić zakupy. Nie pozostało jej nic innego, jak zamówić coś z pobliskiej restauracji. Na szczęście otworzyli ją wczoraj po trwającym kilka tygodni remoncie. Zamówiła porcję ulubionego makaronu z sosem carbonara i butelkę coca-coli. Kiedy czekała na dostawę, zadzwonił telefon.

– Halo? – odebrała.

– Witaj, Pani P. – Usłyszała w słuchawce znajomy, męski głos.

Agata zaniemówiła. Bicie jej serca przyspieszyło gwałtownie. Nogi zrobiły się tak miękkie, że musiała natychmiast usiąść. Nie była w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Nastała długa chwila ciszy.

– Nic nie powiesz? – zapytał Ron.

– A co mam powiedzieć? – wydusiła w końcu z siebie tych kilka słów.

– Może… cieszę się, że dzwonisz?

– A może powiesz mi, skąd o mnie tyle wiesz?

– Mówiłem ci już, że zadajesz za dużo pytań, Pani P.!

– Będę zadawać tyle, na ile mam ochotę!

– Lubię takie uparte kobiety.

– A ja nie lubię mężczyzn, którzy wiedzą o mnie za dużo.

– Za wiele to o tobie nie wiem – zaśmiał się Ron. – Ale chciałbym wiedzieć więcej, na przykład to, czy prezent ci się podoba.

– Czego ty ode mnie chcesz? – Nie kryła zniecierpliwienia.

– Chciałbym dać ci coś, czego nigdy nie miałaś – odrzekł z powagą.

– Czyli co?

– Sama mi powiedz…

Agata nic z tego nie rozumiała. Poczuła silny ucisk w żołądku. „Gdzie do cholery jest to jedzenie?”, pomyślała. Jak na życzenie rozległ się dzwonek do drzwi.

– Muszę kończyć, mam gościa. – Postanowiła wykorzystać okazję i zakończyć rozmowę z Ronem.

– Dobrze. Zadzwonię później.