Mów mi Paj - Michał Gołąb - ebook

Mów mi Paj ebook

Michał Gołąb

0,0
9,50 zł

lub
-50%
Zbieraj punkty w Klubie Mola Książkowego i kupuj ebooki, audiobooki oraz książki papierowe do 50% taniej.
Dowiedz się więcej.
Opis

Paj to sympatyczny pająk – podróżnik i myśliciel. Obserwuje świat ludzi i dochodzi bardzo często do zaskakujących wniosków. Jest zabawa, jest akcja, jest nawet... romans. Przede wszystkim jest jednak zachwyt nad otaczającym światem. Paj jako narrator, prowadzi czytelnika przez dziesięć opowieści, poruszając ważne życiowe tematy. Wszystko podane łagodnie i z humorem.

Doskonała lektura zarówno dla najmłodszych jak i starszych czytelników. Terapeutyczna bajka międzypokoleniowa.

Nieszablonowy Paj bawi, inspiruje i pobudza do refleksji nad poszukiwaniem tego co w życiu najważniejsze oraz tajemniczą muzyką, wibrującą w każdym z nas.

Ebooka przeczytasz w aplikacjach Legimi lub dowolnej aplikacji obsługującej format:

EPUB
MOBI
PDF

Liczba stron: 41

Oceny
0,0
0
0
0
0
0
Więcej informacji
Więcej informacji
Legimi nie weryfikuje, czy opinie pochodzą od konsumentów, którzy nabyli lub czytali/słuchali daną pozycję, ale usuwa fałszywe opinie, jeśli je wykryje.



© Michał Gołąb

Redakcja:

Michał Gołąb

Korekta:

Michał Gołąb

Ilustracja na okładce:

Krzysztof Kałucki

Skład i łamanie:

GroupMedia

Beci

Cześć. Jestem Paj i mów mi Paj. Tak mówią do mnie najbliżsi. Trochę dalsi i najdalsi mówią do mnie bardzo oficjalnie. Pełnym imieniem i nazwiskiem. A na nazwisko mam Ąk.

Tak jest. Paj Ąk. Dokładnie z tych Ąków pochodzę. Prawdopodobnie dlatego tak dobrze się trzymam, mimo, że swoje lata mam. No, ale lepiej mieć swoje lata, niż cudze.

Dobrze się trzymam, bo Ąkowie z moich stron bardzo dobrze odżywiają się, bardzo dobrze oddychają i bardzo dobrze nawadniają się, codziennie zbierając w swoje sieci świeżą, poranną rosę, bogatą we wszelkie minerały.

Mieszkałem już w różnych miejscach. W piwnicy, na strychu, w lewym kącie i w prawym też, za kanapą i za szafą, na pięterku i na parterze, w łazienkach (tak, tak, w tych Łazienkach również), a nawet w kuchni, hotelu, na statku i w sklepie, a jeszcze tyle jest miejsc, że musiałbym wymieniać do następnego zaćmienia słońca. Jedno, lub dwa już widziałem.

Widziałem niejedno, a jeszcze więcej nie widziałem. Myślę sobie jednak, że im więcej zobaczysz, tym więcej czeka na zobaczenie. I to właśnie zamierzam robić. Baczyć i zobaczyć i nigdzie się stąd nie ruszać. Dlaczego? Bo tu mi się podoba. Wprowadziłem się niedawno, więc wszystko powoli poznaję.

Raczej się chowam. Tak dla bezpieczeństwa. Nie wiem dlaczego tak się dzieje. Z jednej strony ludzie boją się mnie, ale zwykle to właśnie oni na mnie polują, używając broni która mrozi krew w żyłach. To broń podstępna i zawsze noszą ją przy sobie. Jak dawniej na dzikim zachodzie. Tą bronią są papcie. To dopiero przewrotna nazwa dla broni. Nazwać broń – papeć. Też coś. Chyba, że kojarzy im się to z papką, bo tyle właśnie z nas zostaje gdy dosięgnie nas papeć.

Od papci zatem trzymam się z daleka. Trzymam się zwykle tuż pod sufitem, bo stamtąd wszystko bardzo dobrze widać i rzadko kiedy, ktoś jest na tyle wysoki, że potrafi sięgnąć sufitu.

Czasem chowam się za szafą, bo szafa jest wypchana po brzegi i tak ciężka, że nikomu nie chce się jej odsuwać. Papeć tam też mnie raczej nie dosięgnie. Gorzej gdy nadchodzi sobota, bo wtedy zawsze w ruch idzie potworna maszyna do wciągania. Coś jakby wiatr, ale w drugą stronę. Nie wiem co to jest, ale ogromna rura robi wiatr w drugą stronę i wciąga wszystko, co napotka na swej drodze.

Przerażające, bo zwykle co tydzień muszę odbudowywać swoją pajęczynę. Czasem nawet częściej. Ale nawet jak wciągają częściej, to nie zawsze chce im się sięgać wyżej i wciągają tylko to, co spadnie pod ich nogi. Rzadko podnoszą oczy do góry. No, ale w sobotę podnoszą. Dziwnym trafem zawsze przyglądają się miejscom gdzie założyłem swoje filie. A mam cię! Pewnie nie znasz tego słowa.

Filia to taka firma, która wygląda tak samo, jak inna firma i nawet tak samo się nazywa i nawet robi to samo np. produkuje takie same... tfu! papcie. Ale filia musi się słuchać tej drugiej firmy, tak jak córka słucha swojej mamy. Bo filia oznacza dokładnie córkę. Tak tak. Córka w języku łacińskim, to właśnie filia. A skąd to wiem?

Ano właśnie stąd, że kiedyś mieszkałem i w takiej firmie córce i w zakurzonej bibliotece. I tam właśnie przychodził pewien starszy pan o którym mówili „dziwaczny jegomość”, i on właśnie uczył się języka łacińskiego.

Codziennie z samego rana wchodził do biblioteki, podchodził do półek ze słownikami, otwierał jeden z nich i uczył się jednego łacińskiego słowa. Codziennie. Był naprawdę bardzo mądry. Codziennie jedno słowo. Podobno chodził z tym słowem przez cały dzień. Opowiadał o nowo poznanym słowie każdemu, kogo spotkał tego dnia. Podobno mieszkał sam i jego jedyną rozrywką było poznawanie łacińskich słów. Wyglądał na szczęśliwego człowieka.

Różnych w swoim życiu spotkałem, ale on naprawdę lubił poznawać nowe słowa.

Poznawanie nowych słów sprawia ogromną frajdę. Gdy odkrywasz znaczenie słów, możesz czuć się jak prawdziwy bogacz. Dobrze użyte słowa potrafią sprawić, że mówienie i pisanie stają się wielką przygodą. A przygody lubimy wszyscy. Prawda?