- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.raszyć, bo myślałem, że to złodziej! Obuchowicz wzruszył ramionami. - Akurat w to uwierzę - mruknął z lekceważeniem i przeczytał: - ,,Zobaczyłem, że on podchodzi do okna. Wielu różnych kręci się koło dworu. Jest napisane na tablicy, że nie wolno, ale stale chodzą. A ten od razu wydał się podejrzany. Jak zobaczyłem, że ma broń, to nie pomyślałem, że będzie strzelał, bo i z bronią różni chodzą. Dopiero jak szybę wybił, to wiedziałem, że ma złe zamiary. Poleciałem po strzelbę do szopy. On już strzelił dwa razy, chciał znowu załadować. To strzeliłem, jak naboje wkładał i trafiłem." Podniósł wzrok i surowo popatrzył na Kurpika. - Nie tak szybko, człowieku! Po kolei. Muszę poznać wszystkie szczegóły, a wy odpowiadajcie drobiazgowo i żadnego ukrywania. Szczerość i jeszcze raz szczerość, to wasza jedyna szansa. Kurpik rozejrzał się niepewnie. - Ja niepiśmienny jestem, to nie umiem tak akuratnie wyłożyć, jakby się należało - oznajmił. - Może jakby wielmożny pan komisarz zapytali po kolei, to ja powiem po kolei. I nie skłamię, jak na spowiedzi powiem. Obuchowicz wykrzywił wargi. - Chodzicie do spowiedzi? Chyba niezbyt często, bo grzeszków to się wam nazbierało! Kurpik przestąpił z nogi na nogę. - Trochę i było - przyznał. - Ale to najwięcej z biedy. Bo jak do lasu chodziłem albo kłusować, to z biedy, wielmożny panie komisarzu. Nie żeby kogo ukrzywdzić, a z biedy i nędzy. Komisarz pokiwał głową. W teczce, którą miał przed sobą brakowało niektórych materiałów, ale i tak było ich dość, żeby wyrobić sobie zdanie o mało kryształowej przeszłości Kurpika. Sześć wyroków sądowych, w tym i za kradzież na kościelnym polu. - Zostawmy to na razie - zaproponował. - Porozmawiajmy tylko o tej nocnej strzelaninie. Jak to było od początku, co? Wy jesteście stróżem w majątku pani Justyny Nowackiej od dawna? - Tak, stróżem. Jak tylko nastała. - Siadajcie, to trochę potrwa. Odpowiadajcie dokładnie na pytania, dokładnie, bez kręcenia. Kurpik niepewnie przysiadł na brzegu krzesła. - Dziękuję, wielmożny panie komisarzu. Ja wszystko powiem, bo u mnie nie ma nic do ukrywania. Nic a nic. - Zaraz się przekonamy - skinął Obuchowicz. - Więc jesteście stróżem. To znaczy, co dokładnie robicie w Złotnikach? Pilnujecie dobytku, gdy pani nie ma w domu? - Tak, wielmożny panie komisarzu. Jak pani nie ma, a jeszcze więcej jak jest. Bo pani nie lubi, żeby wiele ludzi przychodziło. Ma spokój być w domu, tak powiada. To ja jestem po to, żeby jak kto chce przyjść do dworu, to muszę wiedzieć, kto i kiedy, żeby wpuścić. - Aha. Pani was uprzedza, tak? - Zawsze mówi, że przyjedzie taki pan albo pani. Wtedy bramę otwieram, albo zostawiam otwartą, jak jaka inna robota jest. - Teraz też tak było? Pan Kalinowski długo był na miejscu, zanim to wszystko się stało? - Nie za długo, ale i nie krótko. Jakoś tak pod wieczór przyjechał. - Rozumiem. Wiedzieliście, że przyjedzie i otworzyliście bramę. - Tak. Tego drugiego też widziałem, ale nie pomyślałem, że i on przyjedzie. - Jakiego drugiego? To był we dworze ktoś jeszcze? Kurpik zaprzeczył gestem. - Nie, wielmożny panie komisarzu. Pani powiedziała, że przyjedzie pan dziedzic i żeby mu nie robić przeszkód. - Pan Kalinowski? - Tak, panie komisarzu. - O której godzinie przyjechał? Kurpik zerknął niepewnie ku zegarowi nad drzwiami pomieszczenia. - Pod wieczór - powtórzył. - Zaraz potem jak wyjechał pan Wizner. To znaczy adwokat wielmożnej pani. - Wyjechał przed przyjazdem pana Kalinowskiego? - Tak, panie komisarzu. On często przyjeżdżał, jak pani przebywała w Złotnikach. Roboty dopilnować, interesy załatwiać. Dokładnie nie wiem. O różnych porach jeździł. A teraz akurat wyjechał, a zaraz potem nadjechał pan dziedzic z Kalinówki. - Sam? - Tak, panie komisarzu. - Bez woźnicy czy stangreta? - Bez, panie komisarzu. On Zawsze sam powozi, każdy wie. - Ja nie wiem. Odpowiadajcie tak, jakbym nic nie wiedział. To znaczy, nie zgadujcie, co ja wiem albo wiedzą inni. Uznajmy na chwilę, że ja nic nie wiem i nikogo nie znam. Rozumiecie? - Tak, wielmożny panie komisarzu. - Dobrze. Zatem pod wieczór przyjechał Kalinowski. Wiadomo wam, w jakiej sprawie? - No skąd, panie komisarzu! To pani sprawy. Ona nigdy nie mówi, kto i za jakim interesem. Mówi: przyjedzie ten a ten, otworzysz bramę. Albo jak gość zostaje dwa dni, to: dopilnuj koni, żeby najedzone były. - Rozumiem. Więc nie wiecie, z jakiego powodu przyjechał pan dziedzic z Kalinówki. - Nie, panie komisarzu. - A ten drugi kiedy przyjechał? Kurpik zaprzeczył gwałtownymi poruszeniami ramion. - Ten drugi nie przyjechał. - Jak to, nie przyjechał? Mówiliście przecież, że go widzieliście. Kurpik poprosił gestem o możliwość wyjaśnienia. - Tego drugiego to ja, panie komisarzu, tylko widziałem. B
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.