Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dworek pod Malwami 13 - Szantaż - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 lipca 2021
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
12,99

Dworek pod Malwami 13 - Szantaż - ebook

Po tym jak Natalia z uwagi na swój stan dostała zakaz wstępu na mszę, Justyna przejęła rolę solistki w kościelnym chórze. Po powrocie z Wiednia wydaje się już całkiem zdrowa. Jednak Nowacki dostrzega, że coś w ich wspólnym życiu w Topolanach uległo zmianie. A to za sprawą Zofii Waldeck, która nie odchodzi od Justyny na krok i nigdy nie spuszcza z niej wzroku. Zaniepokojony Jacek martwi się, że nie ma nawet okazji, by porozmawiać z córką sam na sam. W trakcie konfrontacji z Zofią na jaw wychodzą głęboko skrywane sekrety. Czyżby to one sprowadziły na Justynę chorobę?

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-0188-0
Rozmiar pliku: 310 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

POWRÓT JUSTYNY

Wdrugą niedzielę grudnia na nabożeństwie w Zabłudowie panna Justyna Nowacka wystąpiła na tle kościelnego chóru. Jej śpiew oceniono na ogół dość dobrze, choć nie brakowało malkontentów, dla których tylko głos młynarzówny, pełny i pewny, ładnie wybrzmiewał w kościele.

Początkowo wszyscy rozglądali się za Natalią Wudkiewicz, wymieniali porozumiewawcze spojrzenia, ale wszystko szybko wróciło do normy.

W kazaniu ksiądz Miodyński wiele czasu poświęcił odpowiedniemu zachowaniu chrześcijańskich kobiet i napiętnował dobitnie “niepoczciwą pannę przeważnie z naszej parafii”, która straciła skarb czystości. Wszyscy odgadli, kogo proboszcz miał na myśli, ponieważ winowajczynię wprost określił jako córkę młynarza.

Po nabożeństwie panna Justyna wyszła ze świątyni z wysoko podniesioną głową, uważnie oglądając się na gesty uznania i podziwu. Wolno przeszła do bryczki, przy której pan Jacek Nowacki już czekał, zadowolony i pęczniejący z dumy.

– Zupełnie nieźle – oceniła pani Katarzyna. – Na tyle dobrze, że może powinnam jej pogratulować.

Przyjechała na mszę tylko z parobkiem, który czekał przy powozie i pomógł starszej pani zająć w nim miejsce. Pani Katarzyna wahała się, ale w końcu poleciła odwieźć się na drugą stronę kościelnego placu, gdzie stał powóz pana Nowackiego. Panna Justyna siedziała na miejscu, obok powozu stały jakieś osoby, najwyraźniej składające jej wyrazy uznania, dziewczyna uśmiechała się i z zadowoleniem potakiwała głową. Usunęły się natychmiast, jak tylko zbliżyła się starsza pani.

– Przyszłam podziękować za pani piękny śpiew – oznajmiła Kalinowska.

Panna Justyna zarumieniła się wyraźnie, spuściła oczy i dziękowała cichym głosem.

– To chyba nieco przedwczesne pochwały. dopiero niedawno zaczęłam ćwiczyć z chórem. Może za jakiś czas lepiej się zestroimy...

Zofia Waldeck trzymała przyjaciółkę za rękę i od czsu do czasu szeptem dodawała jej odwagi.

– Ależ naprawdę było nieźle – powiedziała pani Katarzyna.

Panna Justyna uśmiechnęła się w odpowiedzi serdecznie i ciepło, jak przed laty.

– Pani zawsze była dla mnie taka miła...

W Kalinówce pani Katarzyna z wielkim przejęciem opowiadała o córce Jacka Nowackiego.

– Wygląda bardzo dobrze – oceniła. – Jakoś tak wyładniała i trochę jakby spoważniała. Dawniej wydawała mi się nieco dziecinna, ale teraz niczego takiego w niej nie dostrzegam.

– Dziecinna? – spytał Michał Kalinowski. – Mama nie wspominała o niej nigdy w taki sposób.

Starsza pani wzruszyła ramionami.

– Wybrałeś, trudno – oznajmiła. – Pozwól mi jednak mieć w tej sprawie własne zdanie. A według mnie popełniłeś błąd, czyniąc tak wielki zawód tej dziewczynie. Wspaniale pasowałaby do naszej rodziny. I nie mielibyśmy tych kłopotów, jakie mamy. Tylko ta jej przyjaciółka jakoś mi się wydaje dziwnie niedostępna i apodyktyczna. Podobno ma wielki wpływ i na pana Jacka. Słowem się przy mnie nie odezwała.

* * *

Justyna Nowacka wydawała się całkowicie wyleczona. Przez kilka pierwszych tygodni pobytu w Topolanach nie zdarzyło się nic, co mogłoby podważyć tę opinię.

– To wspaniałe, czego pani dokonała – zachwycał się pan Jacek. – A jeszcze niedawno obawiałem się, że straciłem córkę.

Zofia Waldeck z uśmiechem przyjmowała pochwały i słowa podziękowania.

– Nie było łatwo – przyznała. – Opowiem o tym panu wkrótce, jak już Justysia nacieszy się domem.

Panna Nowacka zachowywała się w sposób spokojny i opanowany, nie wpadała w melancholię, czego jej ojciec obawiał się najbardziej. Wtedy bowiem opanowywało ją zniechęcenie, nie chciała opuszczać domu, zamykała się w swoim pokoju i nie rozmawiała z nikim. Teraz chętnie uczestniczyła w życiu dworu i planowała, że jak dawniej zacznie bywać u sąsiadów i sama przyjmować gości.

– To pani zasługa, kochana pani Zofio – powtarzał pan Nowacki. – Jest pani aniołem opiekuńczym naszej rodziny.

W okolicy słyszano już o powrocie panny Nowackiej i nie brakowało ciekawskich, co chcieli na własne oczy zobaczyć Justynę i sprawdzić, jak się czuje i jak wygląda. Pan Jacek zdawał sobie z tego sprawę i pierwszą wyprawę do kościoła bardzo przeżywał, obawiając się reakcji córki na spodziewane plotki i chichoty.

Ale Justyna zachowywała się wspaniale. Jak zawsze elegancka i nieco sztywna, z głową wysoko podniesioną, nic sobie nie robiła ze spojrzeń i szeptów. Jakby specjalnie się na nie wystawiając, zwlekała z wyjściem po nabożeństwie, potem zaś długo marudziła przed wejściem do powozu. Pan Jacek z zadowoleniem zaprezentował podobną postawę, dumnego człowieka, który niewiele sobie robi z krytycznych spojrzeń sąsiadów.

– To było zupełnie łatwe – oznajmiła Justyna po powrocie do domu. – Aż się dziwię, że miałam obawy. Ale kochana Zosia nauczyła mnie nie zwracać uwagi na sprawy nieistotne.

Choć Justyna długo była nieobecna w domu, szybko przypomniała sobie wszystko i już po kilku dniach ani ona, ani ojciec, ani też nikt ze służby nie pamiętał, że dopiero co powróciła. Życie toczyło się dawnym, codziennym rytmem, spokojnie i w sposób uporządkowany. Córka pana Jacka zauważyła rozmaite zaniedbania w domu i w gospodarstwie i rzuciła się natychmiast do pracy, aby wszędzie zaprowadzono porządek. Kazała prać, czyścić i trzepać, ustawiać na nowo. Przybyło wiele drobiazgów, upiększających dom i ułatwiających życie.

– Nie rozumiem, jak do tej pory obchodziłem się bez rzeczy absolutnie niezbędnych – dziwował się pan Jacek Nowacki.

* * *

Matka Michała Kalinowskiego nie wspominała już synowi o konieczności rozwodu z Franciszką.

Przynajmniej nie głośno. Nad zmianą jej stanowiska pracował od tygodni ksiądz Miodyński.

– Jaki to byłby przykład dla ludzi – ubolewał. – Jaki przeważnie niedobry wzór! Owieczki nasze są wpatrzone w dwór jako przeważnie wzorzec postępowania. Jeśli ich wiara się zachwieje, co im pozostanie? Socjaliści im przeważnie pozostaną, kochana pani, socjaliści!

To był cios dobrze wymierzony. Pani Katarzyna socjalistów obawiała się najbardziej i opinii księdza nie mogła lekceważyć.

– Jakby proboszcz nie zwlekał, coś już by się wydarzyło – zauważyła jednak cierpko. – Proces kanoniczny może jeszcze nie, ale jakieś procedury sprawdzające zostałyby uruchomione. A tak, znowu na samym początku jesteśmy...

Ksiądz Miodyński wiedział, że pani Kalinowska nie dysponuje pieniędzmi na kosztowne zabiegi prawne i mógł bezpiecznie omijać trudne pytania.

– Jestem sobie tylko przeważnie skromnym proboszczem – powiedział. – Ale niedługo odwiedzi parafię nasz kochany przeważnie ksiądz biskup. Najsolenniej obiecuję, że poproszę o czas na rozmowę. Może on wytłumaczy łaskawej pani pewną hm... przeważnie niestosowność takich zabiegów. Dziś trzeba nam przykładów dobrych, przeważnie szczerych obywateli, przywiązanych do ojczyzny i wiary, a nie wichrzycieli i wątpiących. Pani to przeważnie własne słowa. Nie dawajmy więc wichrzycielom i przeważnie mącicielom argumentów do ręki, aby ich używali potem przeciw Kościołowi i nam wszystkim.

Starsza pani nie lekceważyła podnoszonych argumentów, na tyle przynajmniej, na ile dogadzało to jej interesom.

– Proboszcz zawsze kota umie ogonem odwrócić – powiedziała teraz. – Po co mieszać w to wszystko biskupa? Przecież prosiłam, żeby rzecz całą załatwić po cichu.

– Po cichu się nie da – sprzeciwił się ksiądz Miodyński. – Jakże mi przyłożyć ręki do niszczenia przeważnie dobrej opinii o polskim ziemiaństwie i naszych przeważnie pięknych polskich tradycjach? Tego przeważnie zrobić nie mogę.

– No, mówiłam, że odwróci kota ogonem! – podsumowała pani Katarzyna.SPOWIEDŹ
CÓRKI MŁYNARZA

Córka młynarza czasem odwiedzała Franciszkę w Kalinówce, ale stosunki pomiędzy nimi nie były tak bliskie jak dawniej. Natalia Wudkiewicz, mimo zdarzeń, jakie uczyniły z niej ofiarę plotek i żartów, nadal nosiła wysoko głowę i dawała do zrozumienia, że jej pozycja niedługo będzie równa pozycji żony właściciela dworu.

Franciszka, choć współczuła młynarzównie, nie odważyła się mówić o jej przyszłym losie ani z Ignasiem Kalinowskim, domniemanym ojcem dziecka Natalii, ani ze swoim mężem, potencjalnym dziadkiem. Gdy się spotykały, Franciszka czuła się niezręcznie wobec dawnej przyjaciółki, nie mogąc zdecydowanie opowiedzieć się po którejkolwiek stronie. Zwykle ona pierwsza zaczynała rozmowę.

– Kiedy urodzisz, Natalia? – spytała Franciszka. – Chyba za jaki miesiąc?

Dzień był ciepły, młynarzówna wyglądała na zmęczoną, ale jej mina świadczyła, że jest w dobrym nastroju.

– Za miesiąc – odpowiedziała pogodnym głosem.

– To już niedługo.

Ciąża bardzo dobrze podziałała na Wudkiewiczównę, która – choć nieco niekształtna – wyglądała na ładniejszą niż kiedykolwiek.

– Będziemy powinowatymi – uśmiechnęła się córka młynarza. – Jak się urodzi chłopak, będziemy powinowatymi.

Franciszka nie wiedziała, jak nazywa się takie powinowactwo – dziecko jej pasierba będzie dla niej jakby wnukiem, a Natalia jakby synową.

– Wiesz, że to będzie syn? – spytała. – Zgadujesz tak, czy może wywróżyłaś?

– Tak czuję.

Franciszka westchnęła.

– Szkoda, że nieślubny.

Wiedziała, że Ignaś Kalinowski nie zamierza uznać dziecka, wprost odżegnywał się od ojcostwa. Ale Natalia najwyraźniej nie straciła jeszcze nadziei.

– To na pewno będzie syn – oświadczyła z przekonaniem. – A czy nieślubny? To jeszcze zobaczymy. Ja liczę, że Ignaś się namyśli. Może dopiero jak zobaczy dzieciaka, ale na pewno się namyśli.

Franciszka nie skomentowała naiwności dziewczyny. Ignaś stanowczo stwierdził przed ojcem, że nie ma nic wspólnego z córką młynarza i mieć nie zamierza.

– Chciałabym jakoś pomóc – powiedziała Franciszka.

Natalia wzruszyła ramionami.

– Pomóc? – spytała z wyższością w głosie. – Wszyscy na mnie patrzą krzywo, wszyscy śmieją się albo wyszydzają. Nikt nie pomyśli, co będzie, gdy prawda wyjdzie wreszcie na jaw.

– Jaka prawda? – nie zrozumiała Franciszka.

– Oj, aleś ty niedomyślna, Franka! – młynarzówna przybrała zwykły dla siebie wyraz twarzy. – Cała prawda! Przecież ja chyba najlepiej wiem, jak było. Ignaś przychodził do mnie niejeden raz i to jego dziecko. Nie da się temu zaprzeczyć. Zobaczymy, co ludzie powiedzą, jak wreszcie wszystko zostanie wyjaśnione.

Kto jak kto, ale Franciszka wiedziała najlepiej, że Ignaś Kalinowski przychodził do domu Natalii, sama ich przecież widziała któregoś razu w łóżku. Ale wiedziała też, że bez woli Ignasia nic w sprawie dziecka nie da się zrobić. Syna mógł młody pan Kalinowski uznać po dobrej woli i tylko w taki sposób. Żaden sędzia nie nakazałby mu poślubienia Natalii.

– Pójdziesz po odszkodowanie do sądu? – spytała.

Młynarzówna wzruszyła ramionami.

– Do sądu? A kto mi uwierzy? Ludzie zmówili się przeciw mnie. Nie spodziewałam się niczego innego.

– A jakbyś znalazła świadków, to byś poszła?

– Czego świadków? – spytała Wudkiewiczówna.

– Mało to ludzi wiedziało, jak Ignaś do mnie przychodzi? I co z tego? Nikt nie będzie świadczyć przeciw paniczowi z Kalinówki.

Franciszka pomyślała, że Natalia ma rację. Żaden z okolicznych mieszkańców nie zaryzykowałby konfliktu z dworem. Gdyby był jakiś spór o majątek, o drewno, ziemię, zwierzynę, to może tak, ponieważ wtedy byłaby jakaś nadzieja na sprawiedliwość i wygranie sprawy. Ale nikt nie poszedłby do sądu z taką sprawą, jaką przedstawiała młynarzówna. Ponieważ nie mógłby wygrać. O ile w ogóle doszłoby do procesu. Cóż z tego, że chodziłem do niej? – zapytałby Ignaś Kalinowski. Chodziłem, bo tak chciałem, a i ona nie była od tego. Może sąd nakazałby zapłacić grzywnę, ale na pewno nie kazałby mu się ożenić, uznać dziecka za swoje czy choćby tylko wyznaczyć sumę, która starczyłaby na utrzymanie potomka. I z czego miałby płacić Ignaś Kalinowski? Sam był na utrzymaniu ojca. Nieślubne dziecko nie ma praw dziecka oficjalnego. To przecież oczywiste.

Franciszka westchnęła współczująco. Życie z piętnem nieślubnego dziecka nie zapowiadało się radośnie i dostatnio.

– Pomodlę się za ciebie – obiecała.

Wudkiewiczówna zgodziła się bez protestów.

– Pomódl się – przyzwoliła. – Wszystko w ręku Pana Boga. On sprawi, że wszyscy zobaczą, do kogo dzieciak jest podobny.

Franciszka nie zapytała, co będzie, jeśli noworodek nie okaże się podobny do Ignasia.

– O konie przyszłam prosić – wyjaśniła Natalia. – Mam na dziś naznaczoną spowiedź, a sama nie dam rady powozić...

Franciszka ucieszyła się z możliwości pomocy. Poszła zaraz zapytać męża, czy może kazać parobkowi jechać z Natalią do Zabłudowa.

– Ja wiem, Michale, że możesz się rozgniewać – przeprosiła od progu. – Ale może byś się nie sprzeciwił? Natalia niedługo rodzi...

Kalinowski zdziwił się przekazaną prośbą.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: