Facebook - konwersja
Czytaj fragment
Pobierz fragment

Dworek pod Malwami 5 - Tajemnica stawu - ebook

Wydawnictwo:
Data wydania:
22 lipca 2021
Ebook
12,99 zł
Audiobook
14,99 zł
Format ebooka:
EPUB
Format EPUB
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najpopularniejszych formatów e-booków na świecie. Niezwykle wygodny i przyjazny czytelnikom - w przeciwieństwie do formatu PDF umożliwia skalowanie czcionki, dzięki czemu możliwe jest dopasowanie jej wielkości do kroju i rozmiarów ekranu. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
, MOBI
Format MOBI
czytaj
na czytniku
czytaj
na tablecie
czytaj
na smartfonie
Jeden z najczęściej wybieranych formatów wśród czytelników e-booków. Możesz go odczytać na czytniku Kindle oraz na smartfonach i tabletach po zainstalowaniu specjalnej aplikacji. Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Multiformat
E-booki w Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu. Oznacza to, że po dokonaniu zakupu, e-book pojawi się na Twoim koncie we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu.
(2w1)
Multiformat
E-booki sprzedawane w księgarni Virtualo.pl dostępne są w opcji multiformatu - kupujesz treść, nie format. Po dodaniu e-booka do koszyka i dokonaniu płatności, e-book pojawi się na Twoim koncie w Mojej Bibliotece we wszystkich formatach dostępnych aktualnie dla danego tytułu. Informacja o dostępności poszczególnych formatów znajduje się na karcie produktu przy okładce. Uwaga: audiobooki nie są objęte opcją multiformatu.
czytaj
na tablecie
Aby odczytywać e-booki na swoim tablecie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. Bluefire dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na czytniku
Czytanie na e-czytniku z ekranem e-ink jest bardzo wygodne i nie męczy wzroku. Pliki przystosowane do odczytywania na czytnikach to przede wszystkim EPUB (ten format możesz odczytać m.in. na czytnikach PocketBook) i MOBI (ten fromat możesz odczytać m.in. na czytnikach Kindle).
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
czytaj
na smartfonie
Aby odczytywać e-booki na swoim smartfonie musisz zainstalować specjalną aplikację. W zależności od formatu e-booka oraz systemu operacyjnego, który jest zainstalowany na Twoim urządzeniu może to być np. iBooks dla EPUBa lub aplikacja Kindle dla formatu MOBI.
Informacje na temat zabezpieczenia e-booka znajdziesz na karcie produktu w "Szczegółach na temat e-booka". Więcej informacji znajdziesz w dziale Pomoc.
Czytaj fragment
Pobierz fragment
12,99

Dworek pod Malwami 5 - Tajemnica stawu - ebook

Natalia Wudkiewicz zazdrości Franciszce niespodziewanej odmiany życia. Postanawia pójść w ślady koleżanki i zbliżyć się do jednego z paniczy. Jej uwaga koncentruje się na Ignasiu. Coraz częściej zjawia się w dworku pod malwami pod byle pretekstem. Ale do realizacji jej planu jeszcze daleka droga. A Katarzyna zaczyna być podejrzliwa wobec częstych wizyt młynarzówny. Tymczasem Staś zaprzyjaźnia się z Florianem, który wciąga go do konspiracji. Jakby tego było mało, podczas oczyszczania stawu w Kalinówce dochodzi do makabrycznego odkrycia. Zdarzenie rzuci zupełnie nowe światło na wydarzenia sprzed lat.

Kategoria: Romans
Zabezpieczenie: Watermark
Watermark
Watermarkowanie polega na znakowaniu plików wewnątrz treści, dzięki czemu możliwe jest rozpoznanie unikatowej licencji transakcyjnej Użytkownika. E-książki zabezpieczone watermarkiem można odczytywać na wszystkich urządzeniach odtwarzających wybrany format (czytniki, tablety, smartfony). Nie ma również ograniczeń liczby licencji oraz istnieje możliwość swobodnego przenoszenia plików między urządzeniami. Pliki z watermarkiem są kompatybilne z popularnymi programami do odczytywania ebooków, jak np. Calibre oraz aplikacjami na urządzenia mobilne na takie platformy jak iOS oraz Android.
ISBN: 978-87-268-0196-5
Rozmiar pliku: 364 KB

FRAGMENT KSIĄŻKI

NATALIA

Natalia Wudkiewicz do tego stopnia przejęła się losem Franciszki, do niedawna Lulewicz, że zapragnęła powtórzyć go w podobny sposób. Postanowiła zakręcić się koło Ignasia Kalinowskiego, a następnie wyjść za niego za mąż. Oczywiście nie wyjawiła przyjaciółce swoich planów, starała się jednak często z nią w Kalinówce spotykać, najlepiej obok dworu lub w samym domu.

– Chcesz, żebym ci pomogła w gospodarstwie? Może w kuchni? Albo i na pokojach? Znam się trochę na tym.

Franciszka odpowiadała niemrawo, dobrze wiedząc, że decyzje o tym, kto i w jakim miejscu dworu ma przebywać i co robić, nie należą do niej. Bardzo jednak pragnęła mieć przy sobie bratnią duszę, a za taką Natalię uważała.

– To nie jest dobry pomysł biegać z byle przeróbką do krawca – znalazła sobie wreszcie zajęcie młynarzówna. – Przecież ja sama mam maszynę do szycia i potrafię wcale niemało. Mogę ci przerobić, co tylko zechcesz!

Franciszka, która przyznała się przyjaciółce do konieczności przystosowania na swój rozmiar części garderoby po pani Annie, była jej wdzięczna za uczynność i gotowość natychmiastowej pomocy, ale nie wiedziała, jak miałaby za nią zapłacić.

– To naprawdę nie będzie dla mnie kłopot – przekonywała Natalia. – Mogę przyjść jutro czy pojutrze, jak tylko ojciec poczuje się lepiej. Na miejscu pokażesz mi, co trzeba zrobić. I mówię ci, nie wezmę tyle, ile musiałabyś zapłacić za robotę u krawca w mieście.

Franciszka nie bardzo umiała odmówić. Wspomniała o pomysłach Natalii Michałowi, a pan Kalinowski wzruszył tylko ramionami.

– Możesz robić, jak chcesz – przypomniał. – Dać do Zabłudowa do Żydów albo skorzystać z pomocy młynarzówny. Ważne, żeby to jakoś wyglądało. A jeśli weźmie niedrogo, tym lepiej.

Uznał też, że jeżdżenie do miasta w niepewną pogodę nie jest najlepszym rozwiązaniem i pochwalił pomysł Franciszki, żeby część roboty odbyła się na miejscu.

***

Natalia Wudkiewicz po rozmowie z Franciszką nie ociągała się z następną wizytą. Miała tym razem ze sobą koszyczek, a w nim wszystkie potrzebne krawieckie przybory.

Ignaś Kalinowski, jak każdej zimy, przeważnie przebywał w domu, w obawie przed zaziębieniem się i złapaniem dodatkowej choroby. Natalia wiedziała o tym i nie liczyła na spotkanie starszego syna pana Michała Kalinowskiego. Jej plan zakładał działania obliczone na dłuższy czas. Była zwolenniczką małych kroków, stawianych jednak na tej samej ścieżce, tak by zakończyły się zaplanowanym przez nią rezultatem.

Panna Wudkiewicz ukłoniła się starszej pani Kalinowskiej, spotkanej na podwórzu. Była dobrze ubrana, skromnie i nieco uroczyście.

– Będę pomagała France przy strojach – oznajmiła, wskazując swój koszyczek.

Pani Katarzyna wzruszyła tylko ramionami i nic nie odpowiedziała. Nie zrażona tym Natalia poszła do kuchni, gdzie było gorąco od ognia na piecu, i tam czekała na Franciszkę.

W kuchni przebywała tylko kucharka Serafina, nazywana Finą, tego dnia milcząca i ponura, z głową owiniętą chustką, ponieważ bolały ją zęby. Co jakiś czas brała z szafki butelkę wódki, polewała nią szmatkę, a tę wkładała sobie do ust i zaciskała zęby.

– Pomaga? – zaciekawiła się Natalia. – Bo gdyby nie pomagało, to radziłabym zimny okład zrobić. Wody trzeba prosto ze studin wzrąc, albo nawet i śniegu...

Kucharka wolała jednak okłady z alkoholu, które – w miarę jak przedłużał się pobyt Natalii – zmieniała coraz częściej. W końcu Fina zaczęła chwiać się na nogach, a pokrywki wylatywały jej z rąk. Franciszka nie była w stanie jej zastąpić, bo za słabo rozeznawała się w gotowaniu dla domowników Kalinówki. W rodzinnej chałupie pomagała Antoninie, ale we dworze wszystko robiono inaczej. Do wszystkiego były oddzielne garnki, kociołki, rondle i patelnie, a potem talerze, szklanki, kieliszki, kubki, sztućce. Od tej ilości, ważności, kolejności Franciszce po prostu kręciło się w głowie.

– Nauczysz się – pocieszyła Natalia. – Ja ci pomogę i szybko się wszystkiego nauczysz.

Była w ogóle bardzo skora do pomocy. Obejrzała ubrania Franciszki, te które dostała po pierwszej żonie gospodarza, szybko też postanowiła, co i jak trzeba zrobić.

– Tu przyciąć, to można przedłużyć, jest spory zakład. Tu mankiety dorobimy. A z tego nic nie będzie.

Dobierała od razu nici, planowała guziki i haftki, notując na skrawku papieru, czego jeszcze potrzeba.

– I to wszystko potrafisz sama zrobić? – spytała Franciszka z podziwem.

– Pewnie – uśmiechała się Wudkiewiczówna. – Uczyłam się, to się nauczyłam. To wcale łatwe, jak już umiesz.

Franciszka potrafiła utrzymać igłę w ręce, sama przygotowała ręczniki z wyprawy, ale umiejętności Natalii wzbudziły w niej wielki podziw.

– Bardzo ci jestem wdzięczna – zapewniała co chwila.

Natalia śmiała się zadowolona.

– Wszystko zrobię, jak się patrzy – zapewniała. – Tylko co do guzików, to nie wiem. Chyba macie jakieś we dworze, może coś by się wybrało. Bo jak nie, to trzeba kupić w mieście. W przyszłym tygodniu pójdę do Zabłudowa, to kupię takie, jak należy. Można byłoby posłać kogoś, ale kto się na tym zna? Jak to wytłumaczyć? Lepiej, żebym to sama załatwiła...

– Ale to przecież kłopot – nieśmiało oponowała Franciszka.

– Jaki tam kłopot! – śmiała się Natalia. – Jak będę szła na próbę chóru do kościoła, wejdę do sklepu i kupię.

I tak Franciszka znalazła powierniczkę swoich niektórych sekretów, pomocnicę w gospodarstwie i najważniejszą doradczynię.

Nad garderobą Franciszki Natalia wygłosiła wiele pochwał. Podobały się jej suknie, okrycia, trzewiki, chustki, rękawiczki. Najwięcej zaś zadziwienia wywołały kapelusze.

– Będziesz je nosić? – pytała z niedowierzaniem.

Kapelusze były obszerne, kolorowe, z woalkami, piórami i rozmaitymi ozdobami. Franciszka przymierzyła kilka, ale nie była zadowolona. Jej zdaniem, żaden nie pasował do jej okrągłych, rumianych policzków. Świętej pamięci pani Anna, pierwsza żona Michała Kalinowskiego, była znacznie drobniejszej budowy, głowę też miała mniejszą. Jej kapelusze wchodziły na głowę Franciszki płytko, ledwie ledwie, wyglądała więc w nich zabawnie i Natalia odradzała ich zakładanie.

– Chyba nie chcesz, żeby się wszyscy śmiali.

Franciszce było żal kapeluszy, uważała je za szczyt elegancji, ale i ona musiała przyznać, że nie wygląda w nich najlepiej. Natalia wątpiła, czy nakrycia głowy da się przerobić.

– Trzeba byłoby zawieźć do modystki, a taka to jest dopiero w Białymstoku – powiedziała. – Kosztowałoby krocie.

Franciszka nie miała własnych pieniędzy i po namyśle zrezygnowała z kapeluszy Owszem, futrzana czapka na zimę to co innego, taką można nosić latami, ale kapelusze nie są konieczne. Może poza jednym słomkowym, z niebieską wstążką.

– Weź je sobie – powiedziała do Natalii w odruchu wdzięczności za życzliwość przyjaciółki i jej dobre rady. – Ja nie będę potrzebowała.

Natalia początkowo nie mogła uwierzyć. A kiedy dotarło do niej, że Franciszka nie żartuje, nie posiadała się z radości. Zaraz też zabrała cztery pudła, żeby je zanieść do domu.

Nie chciała przyznać, że obawia się, aby Franciszka się nie rozmyśliła.

– Takie piękne i eleganckie. Może jednak dasz do modystki...

– Przecież powiedziałaś, że źle w nich wyglądam. I powiedziałaś, że pańskie kapelusze trzeba umieć nosić.

– Pewnie, że trzeba. One służą do ozdoby.

– Nauczę się – uśmiechnęła się z nadzieją Franciszka. – Wtedy kupię sobie nowe.

Młynarzówna przytaknęła z zadowoleniem, ale zaraz zmarszczyła nos.

– Tylko jak ja zabiorę te pudła? Przecież nie dam rady ze wszystkimi.

Franciszka miała w planie robotę w kuchni i wahała się, czy powinna odprowadzać przyjaciółkę. Zobaczyła przez okno Wacię i wyszła przed dom, żeby poprosić ją o pomoc, a tymczasem Wacia gdzieś odeszła. Pojawił się natomiast Ignaś Kalinowski.

– Co Franciszka potrzebuje?

Usłyszawszy nieśmiałą prośbę, zgodził się bez wahania.

– Chętnie pójdę – powiedział. – Właśnie miałem zrobić krótki spacer.

Franciszka wróciła do kuchni, gdzie Natalia Wudkiewicz próbowała, czy da rady nieść wszystkie pudełka. Miały specjalne uchwyty z tasiemek na rękę, aby łatwiej było je przenosić, ale młynarzówna nie dała rady wziąć więcej niż trzy.

– Ignaś pomoże – powiadomiła Franciszka, co młynarzówna przyjęła z ogromnym zadowoleniem.

Ignaś przyszedł zaraz, ukłonił się na powitanie i wesoło zagadał. Uwagi Franciszki nie umknął nagły rumieniec na twarzy Natalii, ale nic nie powiedziała.

Ignaś wybrał dla Wudkiewiczówny dwa najmniejsze pudełka, najlżejsze, pozostałe przeznaczając dla siebie.

– Na pani rozkazy, panno Natalio – czarował uśmiechem.

***

Dzień był nadzwyczaj rześki, przyjemnie szło się wydeptaną ścieżką. Ignacy Kalinowski z zadowoleniem brał głębokie oddechy.

Poprzedniego dnia zakończono młócenie zboża i przed większą stodołą dwaj parobkowie ładowali na wóz worki, które następnego dnia miały trafić do młyna.

– Ojciec Natalii podobno czuje się już dobrze? – zagadnął mężczyzna. – Bo duża robota się szykuje.

Panna Wudkiewicz zapewniła, że młynarz jest gotowy przyjąć zlecenie z dworu.

– Pan Staś naprawił co trzeba i młyn chodzi jak złoto.

Kalinowski przyjął to z zadowoleniem.

– Niezgorszy zarobek będzie – obiecał. – Plony były bardzo dobre tego roku.

Natalia potwierdziła skinieniem głowy.

– A pan Ignaś to nie jest niespokojny? – zapytała. – Mówią, że jak Franka, to znaczy macocha pana Ignasia, urodzi dziecko, to cały spadek będzie na nią...

Pytanie było postawione wprost, ale Kalinowski nie uznał go za natarczywe.

– Tak mówią? – uśmiechnął się. – Wcale się nie obawiam. Czemu miałoby tak być? Przecież jestem pierworodnym synem i coś mi się należy.

Natalia miała poważną minę.

– Rozmaicie to bywa w rodzinach.

Szli przez chwilę w milczeniu.

– A właściwie – zapytał Ignaś – po co pannie Natalii tyle kapeluszy? Za mąż może będzie wychodzić?

Młynarzówna zaśmiała się wesoło, machając trzymanymi w rękach pudełkami.

Może i będę. Pan Ignaś myśli, że nie mam chetnych.

Pytanie zostało zadane po to, aby odpowiadający zaprzeczył i Kalinowski zrobił to natychmiast.

– Na pewno wielu! Panna Natalia przecież...

Przerwał i mimo nalegań dziewczyny nie chciał powiedzieć nic więcej.

– Co przecież? – pytała. – Czemu pan Ignaś nie mówi? Oj, jak tak można?!

Próbował wytłumaczyć swoje intencje.

– Niech panna Natalia wybaczy, że taki jestem niegrzeczny. Nie chciałem wtrącać się w cudze sprawy

– Nie gniewam się – zapewniła. – Ale pan Ignaś niech powie, co myśli, bardzo proszę.

– Miałem na myśli, że pewnie starających się jest cała gromada – wyjaśnił. – Ale coś mi się wydaje, że panna Natalia nikogo jeszcze nie wybrała...

– Tak? A jak to pan Ignaś poznał?

– Pewnie coś byśmy już słyszeli, gdyby wybrała. Wiadomości szybko się rozchodzą.

– Prawda – zgodziła się. – Chyba że ktoś chce ukryć swoje zamiary jak... jak...

Przerwała nagle zawstydzona.

– Jak mój ojciec? – domyślił się Kalinowski. – Owszem, to była dla wszystkich wielka niespodzianka. Ale to wszystko dlatego, że ojciec nie chciał rozgłosu. Bo to raz, że on wdowiec, a dwa, że Franciszka niby z innej klasy...

– Panu się to nie podoba?

Ignaś wzruszył ramionami.

– Co mam tu do powiedzenia? Ojciec postanowił, jak postanowił. Mnie o zdanie nie pytał.

– Może z miłowania tak zrobił? – odezwała się Natalia po chwili. – Chyba tylko z miłowania, skoro o wszystkich innych sprawach zapomniał. Nie pomyślał, że to komplikuje stosunki we dworze i może obu paniczom utrudnić życie.

– Proszę nie nazywać mnie paniczem – poprosił Ignaś. – I niech panna Natalia w bok nie skręca, bo nie o moim ojcu mówiliśmy, tylko o niej. Byli już jacy chętni u pani ojca? Proszę się przyznać. Nie powiem nikomu, obiecuję.

Natalia Wudkiewicz nie odpowiedziała. Szli dalej obok siebie, wolno, ponieważ do młyna i domu Wudkiewiczów było już blisko. Tylko minąć dworskie stogi ze słomą, a potem mały kawałek dobrze wydeptaną ścieżką.

– Byli – przyznała się Natalia. – Pewnie, że byli. Tylko że ja nie dla każdego.

Ignaś przytaknął. Natalia Wudkiewicz był ładną dziewczyną, pięknie śpiewała w kościele, a zapewne i posag miała niemały.

– Nie podobali się pannie Natalii? – zapytał.

Pokręciła głową.

– Nie o podobanie tu chodzi – oznajmiła poważnym tonem. – Ja jestem dość ładna za dwoje, chyba pan Ignaś nie zaprzeczy. A że mam posag, to nie muszę zaraz za pierwszego lepszego iść. No, nie powiem, dobrzy to gospodarze, zamożni. Ale ja nie bardzo bym chciała w polu robić...

– No, jest przecież młyn – zauważył Ignaś.

– Oni to by chcieli mnie od ojca zabrać. Do tych swoich wiosek, żebym tam robiła na roli. Ale ja to bym wolała inaczej...

Nie chciała zdradzić, co ma na myśli. Dopiero po dłuższym namawianiu panna Wudkiewicz przyznała się do swoich marzeń.

– Jeśli pan Ignaś tak szczerze pyta... Ja to bym chciała jak Franka Lulewicz. Żeby do jakiego dworu iść, a nie w ziemi się grzebać. Dość mam posagu, żeby panią zostać. A po śmierci ojca to nawet i więcej jeszcze dostanę, bo jestem jedyną córką...

Przerwała, jakby przestraszona tym, że tak nagle ujawniła swoje marzenia przed młodym obcym mężczyzną.

To niestety koniec bezpłatnego fragmentu. Zapraszamy do zakupu pełnej wersji książki.
mniej..

BESTSELLERY

Kategorie: