- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.sł -- ta budowa trwała zaledwie szesnaście czy siedemnaście lat, i to wraz z wielkim sfinksem i dolną świątynią. To Achet Chufu budowano około trzydziestu sezonów. Tutaj poszło prędzej, bo była już gotowa droga do transportu budulca. Postawiono ten Dom Miliona Lat na dawnym placu składowym Cheopsa, odpadły więc także wszystkie prace przygotowawcze. A poza tym budowniczowie mieli doświadczenie przy wznoszeniu tego rodzaju konstrukcji. Achet Chufu natomiast było jakby prototypem. -- No -- zaoponowałem -- stały już przecież piramidy Dżasera i Snofru, a także paru innych władców Egiptu. -- Ale nie tutaj, nie w Gizie. Poza tym pomiędzy Dżeserem -- wielbłądnik poprawił moją błędną wymowę -- a Chafre upłynęło chyba ze sto pięćdziesiąt lat. Wielki budowniczy z tamtej epoki, Imhotep, od dawna spoczywał w grobie. Ten, który stawiał Dom Miliona Lat Chafre, budowniczy Ibis-Ra, wzorował się nie na Imhotepie, lecz na tych, którzy stworzyli Achet Chufu. Poganiacz wielbłądów coraz bardziej imponował mi swoją wiedzą. Miałem dobrego nosa, że wybrałem właśnie jego. Inni na pewno opowiadaliby różne bajeczki wymyślone wyłącznie dla zadziwienia turystów. -- Skąd pan tak dobrze włada francuskim? -- zapytałem. -- Przez wiele lat pracowałem we Francji jako najemny robotnik. W Marsylii i w Paryżu. -- No i historię Egiptu zna pan -- moja ciekawość zaczynała być trochę nachalna. Arab uśmiechnął się lekko. -- Żyję z tego, co opowiadam, i z mojego wielbłąda. Muszę więc wiedzieć, co komu należy mówić. Kiedy oprowadzam wycieczkę podstarzałych Amerykanek, wymyślam najrozmaitsze sensacyjne opowieści. Nasza podróż dookoła piramidy skończyła się wreszcie i mogłem zejść z tego trzęsącego bydlaka, jakim okazał się mój wielbłąd. Jeden funt egipski zmienił właściciela, podziękowałem poganiaczowi i jego synowi, który jak do tej pory nie odezwał się słówkiem, i skierowałem się w stronę żelaznego okratowania, kryjącego wejście do wnętrza piramidy. Stojący u drzwi bileter skontrolował moją kartę wstępu (dodatkowe dziesięć piastrów) i wpuścił do środka. Korytarz, wykuty w skale na zewnątrz piramidy, po paru metrach zmienił się w dość stromo opadający loch, o mniej więcej kwadratowym przekroju i wymiarach około metra dwudziestu centymetrów każdego boku. Ściany ułożone z płyt wapienia tak umiejętnie dopasowano, że i dziś, po czterdziestu pięciu wiekach, nie wetknąłbyś noża w szparę między nimi. Spadek poziomu był dość duży. I choć ułożona drewniana podłoga z poprzecznymi szczeblami ułatwiać miała schodzenie w dół, nie należało to do przyjemności, zwłaszcza że natura nie poskąpiła mi wzrostu. Po jakichś pięćdziesięciu czy sześćdziesięciu metrach korytarz kończył się wysoką na kilka metrów, niewielką celą. Z niej, po małej drabince, można się było dostać do takiego samego lochu biegnącego z powrotem, ale już na wyższym poziomie, oraz do drugiego korytarza wiodącego w głąb piramidy. Z satysfakcją wyprostowałem kark i chwilę odpocząłem, po czym, chciał nie chciał, udałem się w dalszą drogę. Wchodzenie pod górę było równie mało przyjemne. Wreszcie znalazłem się w samym środku kamiennego kopca. Komora grobowa miała wymiary chyba z osiem na pięć metrów i wysokości około czterech metrów. Jej sufit tworzyły dwie duże płyty, stykające się ze sobą pod kątem rozwartym. Pod zachodnią ścianą znajdował się wielki sarkofag z czarnego granitu. Z niemałym trudem musiano go tu przetransportować, aż dziw, że zmieścił się w tych wąziutkich przejściach, nie mówiąc już o wciąganiu go po Mimo upływu tylu wieków powietrze było tak świeże, jak na zewnątrz. Najwidoczniej budowniczowie pozostawili tu jakieś ukryte przewody wentylacyjne, działające do dziś bez zarzutu. Obejrzenie tego wszystkiego nie zajęło mi nawet dwóch minut. I znów trzeba było przeciskać się wąskimi korytarzykami z powrotem. Wróciłem jednak inną drogą i znalazłem się na niewielkim tarasie, na wysokości prawie trzech pięter. Pod pozorem obejrzenia pozostałości po dawnych magazynach i pomieszczeniach dla robotników odpocząłem nieco po mozolnej przechadzce, a następnie wygodnymi i zręcznie ukrytymi schodkami zszedłem w dół. Ku memu zdziwieniu Arab, jego syn i wielbłąd czekali na mnie. -- I cóż pan odkrył? -- zapytał wielbłądnik. -- Nic -- spojrzałem na niego trochę rozbawiony. -- A mówiłem, że tam nic nie ma. -- Może po prostu nie umiałem niczego znaleźć. Trzeba będzie się tym zająć bardziej szczegółowo -- zażartowałem. -- Pan jest archeologiem? Przedstawicielem jakiejś ekspedycji? Macie rozpocząć badania? -- w głosie mojego rozmówcy zabrzmiała nutka niepokoju. -- Jestem zwykłym turystą -- zapewniłem Araba. Coś jakby cień ulgi przemknął po jego twarzy. A może mn
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | sensacja i literatura grozy, kryminał |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.