- Książki Książki
- Podręczniki Podręczniki
- Ebooki Ebooki
- Audiobooki Audiobooki
- Gry / Zabawki Gry / Zabawki
- Drogeria Drogeria
- Muzyka Muzyka
- Filmy Filmy
- Art. pap i szkolne Art. pap i szkolne
O Akcji
Akcja Podziel się książką skupia się zarówno na najmłodszych, jak i tych najstarszych czytelnikach. W jej ramach możesz przekazać książkę oznaczoną ikoną prezentu na rzecz partnerów akcji, którymi zostali Fundacja Dr Clown oraz Centrum Zdrowego i Aktywnego Seniora. Akcja potrwa przez cały okres Świąt Bożego Narodzenia, aż do końca lutego 2023.oprzéć musiała, żeby ją z nóg nie zwaliło. Niedługo czekający, patrzy, aż tu Pietrek idzie. Futro na nim pańskie, głowa do góry, kapelusz na bakier, cygaro w zębach, ręce w kieszeniach -- pan a pan. Tylko mu z pod futra coś sterczy u lewego boku. Zmrok już był, ale zaraz poznała, że szkatułkę niesie. Klasnęła w ręce -- -- mówi. A on nic. Idzie sobie z paradą, jakby jéj nie widział. Uczepiła mu się rękawa, otrząsnął się tylko. Aż tu brzdęk, wyleciała mu srebrna łyżeczka z zanadrza. Schyliła się po nią. -- Bój się Boga, Pietrek -- mówi, -- to ty i srebro?... -- A on do niéj: poszła won! -- i ruszył naprzód, zębami tylko zgrzytnąwszy. Zapomniała o domu, zapomniała o państwie, i poleciała za nim, jakby opętana, przez jednę ulicę, przez drugą, aż go dopadła pod ostatnią latarnią, kiedy szkatułkę pod prawą pachę przekładał. Bez pamięci była, bez tchu, w uszach jéj wiatr świszczał, w gardle zaschło, chciała krzyczéć: łapaj, trzymaj! -- ale jéj język jakby kołem stanął. Jak go dopadła, tak się o latarnię sparła, przełknęła ślinę i mówi: Pietrek, co ty? To ty tak beze mnie wędrujesz? -- A on: Poszła, złodziejko! -- I jak stał, tak się odwrócił. Załamała ręce. -- To to ja złodziejka? -- mówi. -- A on: Nie ten złodziéj, co kradnie, ale ten, co złodzieja puszcza. -- Tak ona do niego: -- Bój się Boga, Pietrek! -- mówi. -- Co ty gadasz? Co w ciebie wstąpiło? A przecie się żenić mamy! Pietrek! -- I nuż go się czepiać i nuż lamentować. A on: Poszła nazad, suko! -- Jak téż nie zaklnie, jak ją nie pchnie w piersi kułakiem, tak ją zaraz zamroczyło i na ziemię padła. Jak się podniosła, jak dowlekła do domu, nie wie sama. Chciała zrazu uciekać, ale tak się jéj zdawało, że się świat skończył za tą latarnią, gdzie ją Pietrek pchnął, i że już bieżéć nie ma gdzie. Została. Wracają państwo, rwetes, futra niema, srebra niema, pieniędzy niema. Trzęsą, szukają, aż znajdują u niéj oną łyżeczkę w kieszeni, co ją za Pietrkiem podniosła. Jak téż znaleźli, tak zaraz na nią zakrzyknęli i do sądu ją oddali. Oj, co się ona napłakała, co się napłakała! A przecie nie wydała Pietrka. Takie w niéj było dla niego kochanie. Trzy lata przesiedziała w więzieniu, a on się ani słóweczkiem do niéj nie ozwał, ani co przez ludzi nakazał... Zupełnie, jakby nie żyła. Co ją nie namęczyli, co ją nie naturbowali! Gdzie pieniądze i gdzie pieniądze! A ona, jak ten pień przed nimi. Co sobie wspomni, jak ją pchnął, jak na nią ,,poszła, suko!" krzyknął, to ją ledwie krew nie zaleje i wnętrzności się w niéj przewracają, tak, że inoby zaraz wszystko powiedział Aż on znów przed nią jak żywy stoi, ręce składa, i tak jakby go słyszała: Hanuś -- mówi, -- żenić się z tobą będę -- mówi, i inne słóweczka łagodne, jakby z pod serca wybrane. I taka ją wnet żałość zdejmuje, że tylko w ziemię patrzy i nic nie A tu ją po urzędach opisują, po śledztwach włóczą, z więzienia do więzienia ciągną, duszę by z niéj wypruli, żeby Aż i wysiedziała swój termin. -- Oj Pietrek, Pietrek! Oj nauczył on ją na całe życie rozumu, nauczył! Zaciska kurczowo splecione ręce, aż jéj w stawach trzeszczy, i podnosi ku zniżającemu się słońcu stroskane, głęboką obwódką podkrążone oczy. Niech mu Bóg nie pamięta, ale ją równo skrzywdził, równo ją skrzywdził... I z tą myślą o krzywdzie naciąga swoję chustkę głębiéj jeszcze, wzdycha ciężko i, nie zważając na chorą nogę, zaczyna iść bardzo szybko. W miarę jak idzie, wielkich kamienic coraz mniéj, nizkich domostw coraz więcéj i coraz brudniejsze szynki. Tu i owdzie bawią się gromadki zasmolonych dzieci. Hanka patrzy na nie, przechodzi, odwraca głowę, i nie wiedząc sama co robi, uśmiecha się do nich. Jest-to jéj pierwszy uśmiech od lat trzech. W więzieniu śmiech słychać często: wyuzdany, szyderczy, idyotyczny, wstrętny, rozlega się on codziennie w izbach i po kurytarzach. Ale uśmiech jest rzeczą rzadką, niewidywaną prawie. Zapominają go nawet dzieci przy piersiach matek w siwych więziennych kubrakach, nawet umarli nie mają go na twarzy. Dzieci budzą się i zasypiają posępne, przerażone, odęte; umarli odchodzą groźni, mściwi. Hanka spogląda na słońce i przyśpiesza kroku. Teraz po obu stronach ulicy widać już tylko parkany pobielone wapnem, wkrótce i one znikają, przyległe zaułki rozbiegają się w szeroko rozgrodzone przestrzenie, a choć bruk się kończy, podmiejskie szynki, garkuchnie i bawarye coraz tylko niechlujniejsze, dotrzymują placu. Do jednéj z bawaryj takich zbliżała się właśnie Blacharzówna, kiedy oszklone do połowy drzwi otwarły się z trzaskiem, a z wnętrza jéj wypadły dwie czerwone baby, tarmosząc na sobie chustki, do oczu sobie skacząc i zagłuszając wrzaskiem pis
Szczegóły | |
Dział: | Ebooki pdf, epub, mobi, mp3 |
Kategoria: | literatura piękna, powieść społeczno-obyczajowa |
Wydawnictwo: | SAGA Egmont |
Rok publikacji: | 2021 |
Liczba stron: | 168 |
Język: | polski |
Zabezpieczenia i kompatybilność produktu (szczegóły w dziale POMOC): | *Produkt jest zabezpieczony przed nielegalnym kopiowaniem (Znak wodny) |
Zaloguj się i napisz recenzję - co tydzień do wygrania kod wart 50 zł, darmowa dostawa i punkty Klienta.