Polacy, obok Węgrów, uważają siebie za naród, który niegdyś w szczególny sposób związany był z końmi i wojną prowadzoną z wysokości końskiego grzbietu. Choć zapewne po części jest to pewien sięgający czasów szlacheckich i dość pochlebny dla nas stereotyp, to jednak trudno zaprzeczyć, że lekki jeździec z ogromną, a niekiedy wręcz zabójczą, skutecznością walczący poręczną lancą, a zwany ułanem, jest przecież polskim wynalazkiem. O jego wartości może świadczyć chociażby to, iż w epoce napoleońskiej oddziały tego typu, zwane też lansjerami, znalazły się w składzie praktycznie wszystkich armii europejskich. Na dodatek w większości z nich przetrwały aż do wybuchu I wojny światowej, a lanca zawędrowała także do Indii, USA i Meksyku. Nie można też nie zauważać faktu polegającego na tym, że znaczna część wielkich lub też jedynie sławnych polskich zwycięstw była zasługą kawalerzystów oraz ich wiernych towarzyszy żołnierskiej doli i niedoli, a mianowicie koni.

Aleksander Smoliński