Zanim nastanie era prohibicji i władzę nad półświatkiem zdobędzie Al Capone, podziemiem Chicago rządzą Polacy. W cuchnących alejkach i piekielnych ubojniach, w scenerii jak z filmu.

Dawno temu w Ameryce czają się ich gangi, a najbardziej zuchwałym jest Erab. Czerwone chusty, anarchistyczne hasła i rozboje pod płaszczykiem Rewolucji – to ich styl. Gdy w tym polonijnym środowisku dochodzi do bestialskiego mordu, do sprawy oddelegowany zostaje świeżo upieczony sierżant Teodor Rucki. Szybko okaże się, że Rucki ma z gangsterami więcej wspólnego niż tylko język.

Ebook „Żadnych bogów, żadnych panów” – fragment:
„Policyjny ford zatrzymał się na rogu Superior i Osiemdziesiątej Piątej. Stojący przy chodniku chudy jak szczapa, przypominający wyżła posterunkowy zasalutował niezgrabnie, dotykając czapki gruszkowatą pałką. Wzbity za automobilem pył właśnie dogonił forda i osiadał powoli na czarnej blasze maski i brezentowym dachu. Posterunkowy Daniel O’Toole nie zwrócił uwagi na miał, który obsypał go tego poranka po raz kolejny. Wiedział, że szykuje się długi dzień, a pył i panujący wokół smród były jego codziennością. Od strony pasażera otworzyło się okno, a wystająca z białego mankietu dłoń oszczędnym gestem wezwała O’Toole’a. Policjant podszedł, pochylił się i zajrzał do środka automobilu, w którym oprócz kierowcy jechało dwóch mężczyzn. Choć byli w cywilu, Danielowi wystarczyło jedno spojrzenie, by wiedzieć, że to kryminalni, i to nie z gównianego, położonego o rzut mokrym kapeluszem od granicy z Indianą posterunku, ale ze Stokjardów, z Bridgeport albo nawet z samej Maxwell Street.
– Jestem kapitan Trotwood, a to sierżant Rucki. Którędy na miejsce zbrodni? – zapytał siedzący na tylnej kanapie policjant w meloniku i trzyczęściowym ciemnoszarym garniturze, którego nowość biła po oczach, szczególnie tutaj, na Bushu, gdzie wszystko było zmięte, połatane i używane.
Posterunkowy przełknął ślinę, dopiero teraz kurz dostał mu się do nosa i gardła.
– Prosto i za dwa bloki w prawo, panie kapitanie. Patolog i porucznik Kruger są już na miejscu. Staramy się zabezpieczać teren, ale nie idzie, za dużo dzieciarni, a każdy chce zobaczyć trupa bez głowy, rąk, nóg i, za przeproszeniem pana kapitana, kutasa.
Ford ruszył wolno, a kierowca prawie przykleił do przedniej szyby nos, starając się wypatrzeć zawczasu kolejną dziurę, kupkę śmieci i przebiegające co chwilę przed trąbiącym automobilem gromady dzieci. Clayton Trotwood uważnie obserwował krajobraz rozpościerający się za oknem. Choć usilnie starał się przekonać swój umysł, że jedzie przez współczesne przemysłowe Chicago, miasto świateł, elektryczności i pary, skojarzenia ze średniowieczem przychodziły do głowy same, wydobywając z zakamarków pamięci upiorne, dziwne obrazy flamandzkich mistrzów. Poranek był słoneczny, ale powietrze jakby gęstsze niż kilka przecznic wcześniej, ciemniejsze o dwa tony, zmieszane z mazutem, smarem i śmierdzące czymś nieznośnie organicznym, o czym Trotwood nie chciał myśleć w kategoriach słodkie lub kwaśne.
„Ta dzielnica śmierdzi zgniłą rzygowiną” – stwierdził, a trafność diagnozy sprawiła, że uśmiechnął się do siebie. (ciąg dalszy ebooka w pełnej wersji książki)

O autorze ebooka „Żadnych bogów, żadnych panów”:
Grzegorz Dziedzic pochodzi z Tarnowa, mieszka w Chicago. Od 1999 roku eksploruje zaułki miasta, które uczynił tłem swojej pierwszej kryminalnej serii. Z wykształcenia i zawodu psychoterapeuta. Znajomość ludzkich charakterów i motywacji pomaga mu tworzyć wiarygodnych i pełnokrwistych bohaterów. Laureat Nagrody Wielkiego Kalibru 2022.

„Żadnych bogów, żadnych panów” – jak czytać ebook?
Ebook przeczytasz wygodnie w aplikacji mobilnej Publio na swoim smartfonie lub tablecie.
Masz czytnik ebooków (Kindle, PockeBook, inkBook itp.)?
Pobierz plik elektroniczny epub lub kindle mobi i czytaj tak, jak lubisz.
Przed zakupem możesz zapoznać się z darmowym fragmentem książki.