Alternatywny świat starożytnej Mezopotamii, w którym dzieje ludów i imperiów potoczyły się inaczej niż w rzeczywistości, a stolicą świata i Wiecznym Miastem jest Babilon. Nazwa ta, Brama Bogów, upamiętniała ongiś miejsce, w którym, jak wierzono, bogowie mieli zstąpić na ziemię. A co by się stało, gdyby zstąpili jak najbardziej dosłownie i – co gorsza - na ziemi pozostali?

Bohater powieści, oddając się misji uwalniania ludzi od pomniejszych bożków i demonów zamieszkujących ziemię, w gruncie rzeczy szuka możliwości starcia z prawdziwymi bogami, którzy stworzyli świat, ale których świat już nie potrzebuje i nie chce. A może nie chce ich tylko on sam, błędnie mniemając, że ludzie podzielają jego nienawiść do nieśmiertelnych?

Lecz kim jest, by się równać z bogami? On sam nie wątpi, że jest człowiekiem. Toteż odkrywając w końcu swoją prawdziwą tożsamość przeżywa zaskoczenie. I nie jest to zaskoczenie miłe.

Zamierzona ahistoryczność, mieszanie rozmaitych motywów, epok i realiów, każą spojrzeć na powieść jak na rodzaj gry z konwencjami fantasy. Fabuła, nie pozbawiona dawki ironicznego humoru, prowadzi czytelnika przez świat, w którym nic, co ludzkie, nie jest obce bogom, ale zarazem nic, co boskie, nie jest przeznaczone dla ludzi. Chyba że komuś wreszcie uda się przełamać ten monopol.

Jedyną drogą, by to osiągnąć, wydaje się… uśmiercenie nieśmiertelnych.