Piotr wraca do rodzinnego miasta, aby przygotować do wynajmu mieszkanie pozostawione przez jego niedawno zmarłą matkę. Będzie musiał się zmierzyć nie tylko z bólem straty, ale także z duchami przeszłości. Trzynaście lat temu doszło tu do tragedii, której echa nie cichną do dzisiaj. Co wydarzyło się wówczas na śląskiej prowincji? Dlaczego, pomimo upływu lat, miejscowa stacja wciąż przeraża Piotra tak bardzo, że nie potrafi nawet na nią spojrzeć? W tym miejscu nikt nie może żyć, nie będąc jednocześnie skażonym piętnem przeszłości. Zło rodzi zło. Krzywda rodzi krzywdę. A stara stacja ma swoje tajemnice, za odkrycie których zapłacić można tylko szaleństwem lub krwią.


Piekło jest puste, a wszystkie diabły są tu – chciałoby się zacytować Szekspira po lekturze Stacji Marcina Majchrzaka. Stacja w bezbłędny sposób rozgrywa najbardziej przerażającą prawdę, jaką może nam zaoferować literatura grozy: że najgorsze z demonów zamieszkują nigdzie indziej, tylko w ludzkiej psychice. Nie odgrodzimy się od nich, nie przepędzimy, nie pobijemy: są w nas, są nami samymi. A świat wokół, to dziwaczne, wrogie nam miejsce, jest tylko projekcją ich-naszej woli. Na taki polski horror – dojrzały formalnie, treściwo zaangażowany w rzeczywistość i palące problemy ludzkiego istnienia – zawsze czekam z niecierpliwością.


Wojciech Gunia Powrót, Miasto i Rzeka, Nie ma wędrowca