Jedyne, czego chciała Małgorzata, to kochać i być kochaną. Kiedy w końcu znalazła upragnioną miłość, popłynęła z jej nurtem, nie bacząc na to, że swą toksycznością zatruwa ona jej serce, umysł i duszę. Zaślepiona złudnym szczęściem, nie dostrzegała, że związek z zamiast uskrzydlać, to spycha ją w coraz głębszą przepaść. Nastaje jednak moment, gdy zaczyna rozumieć, że jej idealne małżeństwo to jedynie pozory. Czy dotarcie do punktu krytycznego sprawi, że odnajdzie w sobie dość odwagi, aby odejść? Schowa głowę w piasek czy stawi czoła przeciwnościom losu? Szuka ucieczki w muzyce, ale jak długo można udawać, że wszystko jest w porządku?