„Bażantami” nazywano absolwentów wyższych uczelni, odbywających obowiązkowe przeszkolenie wojskowe. Różne formy organizacyjne przybierała służba podchorążych, za każdym razem powoływani byli jednak ludzie ukształtowani, dojrzali, dwudziestokilkuletni. Na instytucję wojska patrzyli nieco inaczej niż poborowi ze służby zasadniczej.

Powieść „Jak zostałem bażantem” jest swego rodzaju pamiętnikiem pewnego pokolenia.