Już przed apokalipsą nasz świat zaludniały żywe trupy...
Zestresowani pracownicy korporacji, wygłodniali konsumenci rynku, zatrudnieni na „śmieciówkach”, nienasyceni pożeracze śmieciowego jedzenia.
Zapętleni w niewolniczym kole pogoni za pieniądzem oraz szczęściem rodem z reklam.
Głodujący mieszkańcy Trzeciego Świata, wykluczeni z życia społecznego bezdomni i imigranci zatopieni w centrach zachodnich miast.
Widziałem ich każdego dnia przed apokalipsą.
Mijałem ich na ulicach, w metrze, siedziałem obok nich w ekskluzywnych restauracjach, obozach pracy przybierających postać klimatyzowanych biur.
Widziałem ich na ekranach telewizorów i na łamach plotkarskich serwisów...
Wszyscy oni nienawidzili tego, w co się przeistoczyli.
Prawdziwym wybawieniem dla wielu było dopiero ugryzienie niemartwych.

„Zombie na ekranie – kinowym, telewizora czy komputera – sprawdzają się wyśmienicie. W prozie nie tak łatwo je okiełznać. Marcela nie dość, że dał radę, to opowiedział o zombie w naszych polskich realiach. I naprawdę jest się czego bać” – Kamil Śmiałkowski, naekranie.pl