Jacek Podsiadło długo każe czekać swoim czytelnikom na kolejne książki poetyckie. Po "Wychwycie Grahama" z 1999 roku ukazała się jeszcze tylko "Kra" w 2005 i teraz "Pod światło". Czyli cykl twórczy niegdysiejszego poety "Brulionu", któremu zdarzało się wydawać kilka tomików w jednym roku, wynosi obecnie 6-7 lat. Czy oznacza to jakąś istotną zmianę w samej materii poezji tego weterana bojów oharystów z klasycystami? W języku? W głosie? Chyba tak. Czy jest to zmiiana "na lepsze"? A oceń sam, czcigodny Czytelniku. Chętnie napisałbym, że to książka genialna, ale mi nie wypada, bo to właśnie ja, Jacek Podsiadło, Wasz piewca prywatności i zaczepiacz papieża, piszę tu sobie taką notkę na temat swojej nowej książki. Nie miał mi kto napisać, to musiałem sam.