Ostatnie lata nauczyły nas, że demokracja to gra w zasadzie zero-jedynkowa, w której przez okres kadencji danego rządu cieszymy się zwycięstwami lub przeciwnie. Passę możemy zmienić dopiero przy następnych wyborach.            Jednak nawet będąc przegranymi, możemy dokonywać wielkich i pożytecznych rzeczy. Sprawić swoimi działaniami, aby wartość demokracji była jak najwyższa. Żeby nie ograniczała się jedynie do populizmu, przekupstwa politycznego i niskich wartości. Możemy sprawić, aby demokracja osiągnęła swój historyczny szczyt, aby stała się ustrojem godnym XXI wieku. Wymaga to jednak sporego wysiłku intelektualnego, pracy u podstaw. Ta gra to trening, początek biegu, którego meta jest daleko, poza zasięgiem wzroku, ale której osiągnięcie jest w naszej wspólnej mocy.