Teoś Kefirek i jego przyjaciel Dominiczek mają już za sobą jedno śledztwo w niebagatelnej sprawie, zakończone sukcesem. Tymczasem zbliżają się ferie, które wcale nie będą nudne. Ktoś włamuje się do mieszkania Kasandry, wróżki z sąsiedztwa. Potem robi się jeszcze bardziej interesująco, ale i poważniej - zamordowany zostaje właściciel zakładu pogrzebowego. Zapętlające się tropy łączą wróżkę, mafię i... psie kupy.

W trakcie śledztwa chłopcy odkrywają, że znajomość gry w statki bywa pomocna,  a nieistniejący pies może uratować kogoś z potrzasku. I choć niepohamowana ciekawość młodych bohaterów sprawia, że czasem nieświadomie ryzykują nawet życie, efekty ich dochodzenia naprawdę pomogą policji w ujęciu sprawców.

Detektyw Kefirek i pierwszy trup to wciągająca i przezabawna powieść kryminalna, która pokazuje, że początkujący detektywi potrafią uchwycić nić, która doprowadzi ich do kłębka nawet śladami psich kup.

Popatrzyliśmy z Dominikiem na siebie.

- Mamy morderstwo, trupa i sprawę - szepnąłem, bojąc się spłoszyć tajemnicę, która kryła się za morderstwem Oliwiera Pyzy.

I z radości padliśmy sobie w objęcia. Oczywiście nie popieramy przestępczości. Jednak nawet Sherlock Holmes wpadał w depresję, gdy brakowało ciekawych spraw, więc nie możecie się dziwić, że jako początkujący detektywi, cieszyliśmy się na maksa.

(fragment)

Książkę polecam jako przerywnik między obowiązkowymi lekturami szkolnymi, a także dla doskonalenia sztuki czytania. Nie ma w niej elementów przemocy, czy agresji.

z recenzji czytelniczki,