Pan Pierdziołka, ten od stołka, swoją pierwszą książką podbił serca tysięcy czytelników. W kolejnym tomie powtarzanek i śpiewanek dowiemy się o nowych fikołkach naszego ulubieńca, o tym że wyprowadził się z Grajdołka,

… krótko żył w Berlinie,

Gdzie armaty rzeźbił w glinie.

Potem zjawił się w Paryżu,

Zająć się sadzeniem ryżu.

Oj, dużo się działo, oj dużo!

W końcu stworzył gdzieś w Meksyku

Szkołę rymów i wierszyków.

O tej szkole wszyscy już się zwiedzieli. Pchają się do niej, no bo gdy piątki dostaje się za wyrecytowanie: „Poszedł żuczek za chałupkę…”,

za odśpiewanie: „W murowanej piwnicy, tańcowali zbójnicy”,

za napisanie: „Nie dłub w nosie. Boś nie prosię” albo „Z drogi śledzie, bo król jedzie!”

Nikt nie chce ukończyć tej szkoły, bo cóż lepszego od szalonej zabawy w rymy.

A więc, moje Pierdziołki, za pióra i na stołki!