Być może będzie to najważniejsza książka, jaką kiedykolwiek trzymałeś w ręku. Być może uratuje życie. Twoje, albo kogoś kogo kochasz. [Mira Suchodolska, publicystka Dziennika Gazety Prawnej]

Rozmawiałem z rodzicami, krewnymi, bliskimi i znajomymi osób, które odebrały sobie życie. Ludźmi wykształconymi i bez dyplomów, młodszymi i dojrzałymi. O życiu, śmierci i traumie „posamobójczej” oraz budowie nowego życia na zgliszczach starego. O wartościach i „deskach ratunku”. O sensie i bezsensie, o zrozumieniu i poszukiwaniu odpowiedzi na najtrudniejsze pytania egzystencjalne. Na zakończenie wysłuchałem co do powiedzenia na temat treści zawartych w narracjach „dotkniętych” samobójstwem mają psychologowie. [Daniel Dziewit]

Daniel Dziewit oddaje głos kobietom i mężczyznom, którzy przez całe życie muszą się zmagać z utratą ukochanych. Dla nich opowiadanie tych bolesnych historii

jest częścią „autoterapii”, czytelnikom zaś te czule spisane dramaty służyć mogą jako podręcznik dla kluczowego podrozdziału życia pt.: dlaczego lepiej nie odchodzić

przedwcześnie, z własnej ręki. [Jan Opielka, publicysta]

Czy łatwo jest się zabić? Można powiedzieć: żadna sztuka. Sznur, belka, gałąź. Prochy, gaz, skok z wysokości. To bywa impuls, albo pomysł który dojrzewa w głowie przez lata. Może to być choroba. Albo ucieczka, przekonanie, że łatwiej umrzeć niż zbierać siły do dalszego życia. Cokolwiek by to było, dla nich sprawa jest zamknięta.

Ci, którzy zostają zwykle mają gorzej, będą szukać odpowiedzi na pytanie dlaczego, z czyjej winy i dlaczego się nie udało się pomóc? Czasem szukają do końca życia, często bezskutecznie. A wreszcie kwestia, czy wolność jednostki to także prawo do wyboru godziny śmierci. Książka Daniela Dziewita nie jest lekturą przyjemną. Ale bardzo wartą przeczytania. [Jagienka Wilczak, Polityka]