Na dworze w Topolanach rytm dnia jest ściśle ustalony. Pewnego dnia jednak wszystko wywraca się do góry nogami. Gospodarz Jacek Nowacki wraca do domu nie wieczorem, ale o poranku, na dodatek nie swoim powozem. Jeszcze przed śniadaniem na plac zajeżdża rozjuszony Zdzisław Skórnicki, wpada do dworu z dubeltówką i ciska gniewne groźby. Powstrzymuje go ksiądz Miodyński, który niespodziewanie również zjawia się w Topolanach. Oniemiała służba jest świadkiem ucieczki swojego pana przez okno. Oskarżony o napaść na córkę Zdzisława Nowacki długo nie wyjdzie z ukrycia.