Książka omawia zagadnienie kolaboracji Żydów z władzami niemieckimi w Krakowie w latach 1939–1945 ze szczególnym rozróżnieniem na trzy kategorie współpracy: zinstytucjonalizowanej, indywidualnej i agenturalnej. Autorka analizuje te kwestie w odniesieniu do funkcjonowania takich instytucji jak Judenrat, Żydowska Służba Porządkowa i Jüdische Unterstützungsstelle für das Generalgouvernement oraz tzw. siatki Diamanta. Walorem książki jest przede wszystkim wnikliwa i krytyczna analiza źródeł archiwalnych. Omawiany problem na przestrzeni lat obrósł bowiem wieloma legendami wpisującymi się w retorykę antysemicką. W pracy wielokrotnie padają trudne pytania dotyczące moralności jednostki w dobie Holokaustu. Autorka nie pretenduje jednak do wyjaśnienia wszystkich wątków, zwracając uwagę na potrzebę interdyscyplinarności badań nad zjawiskiem kolaboracji.

 

 

Zagadnienie, którym zajmuje się Alicja Jarkowska-Natkaniec, wymaga nie tylko odwagi badawczej, ale też dojrzałości warsztatowej oraz erudycji, głównie ze względu na nie najlepszą jakość podstawy źródłowej, lecz również niebezpieczeństwo utrwalonych klisz ocennych, w tym klisz pamięci i postpamięci, wreszcie polityki, ideologii czy antysemityzmu, które czerpią wyraziście z wykrzyknienia „żydowski kolaborant”. Polski kolaborant jeszcze jakoś tam ujdzie, ale żydowski na pewno nie, bowiem to w istocie „ten obcy”, dodatkowo z łatką „żydokomuny”…

 

Z recenzji prof. dr. hab. Jacka Chrobaczyńskiego

 

 

Praca o kolaboracji Żydów z niemieckimi władzami w okupowanym Krakowie mogła powstać dopiero po odtajnieniu i opracowaniu przez krakowski oddział IPN spuścizny po komunistycznych służbach specjalnych. Podstawą ustaleń Alicji Jarkowskiej-Natkaniec są bowiem materiały śledcze i procesowe dotyczące kolaboracji polskich i żydowskich mieszkańców Krakowa oraz dochodzenia w sprawie niemieckich policjantów i urzędników w czasie okupacji działających w mieście. Tego typu materiały są bardzo trudne do analizy historycznej, szczególnie w sytuacji dużego dystansu czasowego, gdy żaden z przesłuchiwanych nie może swoich zeznań odwołać bądź uzupełnić. Pułapki czekające na badacza są zatem liczne. Jak z tego wybrnąć i czy autorka podołała temu zdaniu? Moim zdaniem tak, gdyż wybrała jedyną prawidłową metodę badawczą: brać za pewnik tylko te informacje, które znajdują potwierdzenie w kilku, całkowicie odrębnych źródłach. A że wynik będzie wówczas mniej imponujący, mniej będzie przestępców i ich dowiedzionych zbrodni – cóż, taka dola uczciwego historyka.

 

Z recenzji prof. dr. hab. Andrzeja Żbikowskiego