Pierwszy tom cyklu "Oblicza prowokacji". Książka napisana w konwencji sensacyjnej powieści szpiegowskiej, przede wszystkim dla młodzieży, ale nie tylko. 
Akcja „Syku węża” rozgrywa się w czasach Powstania Styczniowego, a fabuła dotyczy powołania nowego Rządu Narodowego. O planach tych dowiaduje się szef tajnej służby carskiej Fiodor Fiodorowicz Trepow, który przeprowadza precyzyjnie zaplanowaną prowokację stworzenia fikcyjnego Rządu Narodowego. W tym celu jego szpiedzy nakłaniają do zdrady jednego z powstańców…


Po krótkiej przerwie, podczas której mierzyli się wzrokiem, Kubary kontynuował podniesionym głosem. — Ile jeszcze chcesz konspirować? Rok, dwa, pięć? Patrzeć, jak kolejni twoi znajomi znikają w carskich lochach? Nie widzisz beznadziei tego wszystkiego? — westchnął i ściszył głos. — Naprawdę uważasz, że możemy wygrać wojnę z Moskwą? Jesteś aż tak naiwny? Tak samo ślepy, jak ci wszyscy Daniłowscy, Rudniccy, Janczewscy, Mierosławscy? Tak?… Myślisz, że generał Józef Hauke–Bosak przyprowadzi z Galicji polską armię na pomoc chłopskim masom, które chwycą za broń?

— Kubary odłożył cygaro i złączył palce w koszyczek. Spojrzał przenikliwie w oblicze przyjaciela. — Ale niech będzie. Przyjmijmy takie założenie — zrobił pauzę. Rozplótł palce i zabębnił o blat stołu. — Załóżmy… Załóżmy, że nawet by się tę wojnę udało wygrać. Odnosimy zwycięstwo i przepędzamy Moskali z Polski. I co?… Prusacy i Austriacy będą nam klaskali? Tak uważasz? Wierzysz w to? Nie! W głębi duszy wiesz, że to niemożliwe. Wejdą i wezmą jak swoje to, co my krwią wywalczymy. Będą się tylko śmiać i żartować z głupich Polaków… Tak, głupich Polaków, którzy oczyścili im przedpole z rosyjskich wojsk.

— Jest jeszcze Francja i Anglia… — wyszeptał Zwierzchowski.

Kubary zareagował ironicznym śmiechem.
— Napoleon Bonaparte nie żyje, a nasze powstanie, nasza wojna nikogo już tu, na Zachodzie, nie obchodzi. Czytasz francuskie gazety? Nikt nie śledzi naszych poczynań, nikt nie relacjonuje wydarzeń w Królestwie. Żaden z jaśnie panów dziennikarzy nie zaprząta sobie głowy polskimi sprawami. Zresztą i czytelnicy nie są ich ciekawi. Na kogo liczysz?...
Zwierzchowski opuścił broń. Położył ją na stole i przetarł dłonią czoło...