Ta prowadzona przez niemal 50 lat kronika białostockiej wsi to jedyny w swoim rodzaju taki zapis historii lokalnej. Opowiada m.in. historię Pomygaczy od XIV wieku, podaje wierzenia ludowe, miejscowe obyczaje, gwarę, opisuje codzienne życie mieszkańców i jej Autora. Michał Więcko – chłop, filozof samouk, ludowiec, społecznik – był również postacią nietuzinkową. Spis jego zasług dla lokalnej społeczności zająłby wiele stronic, dość że otrzymał za nie 17 odznaczeń państwowych, w tym jedno z najwyższych – Krzyż Kawalerski Odrodzenia Polski.

Potrzebowałam tematu do reportażu i pojechałam poznać dziejopisa. Zastałam Michała Więcko w jego gospodarstwie. Wysoki, trzymał się prosto. Przyjął mnie gościnnie. Mówił rozważnie, z godnością, ale i dowcipnie, głaszcząc srebrne wąsy i brodę. Opowiedział, że nawiedzali go już dziennikarze. Redaktorów u niego było kilkunastu, a redaktorzy naród szyty, bity, na klej brany. Wypytywali o różne sprawy, bo kogo mieli pytać, jak nie jego, skoro pełnił po wojnie pięćdziesiąt funkcji społecznych, ma siedemdziesiąt legitymacji, wszystkie razem schowane w pudełku. Ludzie mówili mu nieraz – Więcko, poluzuj na starość. Ale on nie chce. Żyje w Pomygaczach 78 lat i ciągle ten sam, a Pomygacze odmienione, już nie dzikie, nie strzeszane ani nie howienne.

Małgorzata Szejnert