„Buenos Aires” Marty Handzlik to utwór o spełnionym marzeniu. Jego narratorka, będąc jeszcze licealistką, zafascynowała się utworami towarzyszącymi wchodzącemu wówczas na ekrany polskich kin filmowi Alana Parkera Evita, śpiewanymi przez Madonnę, odtwarzającą postać Evy Perón. Potem zainteresowała się, kim była ta kobieta, dlaczego właśnie o niej powstał głośny musical, a później też film. Szukała wiadomości o Evie w dostępnych źródłach, jednak nie były one w stanie zaspokoić jej ciekawości, gdyż ograniczały się do kilku wciąż powtarzanych ogólników.
Następnie kilka lat uczyła się języka hiszpańskiego, planując już wówczas swoją wyprawę do Ameryki Południowej. Jej determinacja sprawiła, iż w końcu kupiła bilet lotniczy do Buenos Aires – miasta marzeń. Uznała bowiem, że jest już gotowa zmierzyć się z legendą wielkiej Evity.
Wraz z nią przemierzamy ogromne miasto, chłoniemy jego gwar, zapach, wdychamy wilgotne powietrze, przeżywamy fascynację odmiennością. Towarzyszymy narratorce podczas rozmów z ludźmi, dla których żona Peróna była „królową descamisados”, czyli najbiedniejszych, pokrzywdzonych, skazanych na nędzną wegetację. Evita Perón, uwielbiana przez lud, znienawidzona przez klasę wyższą, umiera w wieku 33 lat.
Kilkadziesiąt lat później polska prawniczka wędruje po stolicy Argentyny, próbując zrozumieć fenomen tej postaci, odkrywając ją dla siebie na nowo, mając świadomość, że choć nie była ona idealna, to uczyniła tak wiele dobrego dla innych, że świat o niej szybko nie zapomni.
Niespełna trzydziestoletnia kobieta postanowiła skonfrontować swoje marzenia z rzeczywistością. Doświadczyła dzięki temu spokoju, zadowolenia, satysfakcji i pewności, że już zawsze będzie należała do Argentyny i że jeszcze kiedyś do niej wróci. Mówi: „Zdobyłam kolejny szczyt i jedyne, co mi teraz pozostało, to spojrzeć z niego po raz ostatni i zacząć szukać następnego”. Może po lekturze „Buenos Aires” niektórzy z nas odważą się na realizację trochę zapomnianych zamierzeń i skoncentrują się na tym, co dla nich kiedyś
było ważne?
Marta Handzlik udowadnia, że człowiek ma możliwość skutecznego działania i nie warto z tego rezygnować.
Miłej lektury!