TCHNIENIE RUPPALI - drugi tom trylogii Zwoje z Orlej Wyspy

Mimo ostatniej porażki, zło cierpliwie szuka sposobu, aby ujawnić się na Orlej Wyspie w pełni sił. Zakole Rony wydaje się idealnym miejscem, by w odpowiednim czasie mogło podnieść łeb i zapolować. To nic, że to miejsce omija nawet wiatr. Wystarczy, że odwiedza je jedna osoba - zbyt bardzo poraniona i zgorzkniała od narosłych blizn, aby cokolwiek podejrzewać… To jej rękami zło rozrzuci niewidzialne łańcuchy, które skrępują wolność i oddzielą ją od miłości; łańcuchy, które opadną nawet na saremską Świątynię. 

Nadzieję na ratunek niesie ze sobą Tchnienie Ruppali, które jest gotowe, aby poprowadzić swą potęgą trójmasztowiec opływający Bezkresne Wody. 

Tylko czy Władca Orlej Wyspy zdąży rozwinąć właściwe żagle, zanim okręt roztrzaska się o skały? 

Wszystko rozstrzygnie się głęboko pod powierzchnią ziemi…

 

Słowo od Autorki

 

Kreując dalsze losy bohaterów Cienia pod lupanem, postanowiłam opowieścią o nich namalować symboliczny obraz potężnego okrętu, który przemierza Bezkresne Wody życia każdego człowieka. Aby szczęśliwie dopłynąć do wytyczonego celu rejsu, okręt powinien mieć Władcę stojącego za sterem i potężne, wytrzymałe żagle na masztach. Ale to nie wszystko. Jakże ważne jest, co i z jaką siłą będzie te żagle wypełniało! A gdyby ten obraz każdy przełożył na swoje życie, którym włada? Wolność jest niczym żagle na statku życia, na które coś musi napierać – tylko wtedy rejs jest możliwy. Ale co to jest i jakie mają być żagle, aby dobrze współpracowały z siłą naporu?

Tchnienie Ruppali to wyprawa po odpowiedź na te pytania. Wraz z Wydawnictwem Lupan zapraszam na wspólny rejs flagowym trójmasztowcem Orlej Wyspy. Każde wsparcie jest bardzo potrzebne - przecież okręt nie może roztrzaskać się o skały…

 

Anna Kościółek

 Fragment książki

 

Wyglądała teraz, jakby postradała zmysły. Co chwilę z impetem zanurzała dłonie w muliste dno i, nabierając pełną garść́ błota, rozrzucała je z wściekłością̨ wokół siebie. Tak naprawdę̨ właśnie teraz bezlitośnie zdzierała żagle Tuli z masztów statku swojego życia – jeden za drugim lub kilka naraz, bezustannie, aż do ostatniego, najmniejszego skrawka. Nurt Tentry naprędce porywał nic nie warte szmaty, aby już ani chwili dłużej nie drażniły pięknych oczu jej ulubienicy. W pewnym momencie wydawało się̨, że nie nadąży za zamaszystymi ruchami dziewczyny.

Wreszcie Rina opadła z sił. Teraz przyszedł czas na łzy. Płakała długo, do bólu zaciskając powieki. Tentra struchlała... Z obawą oczekiwała na rozwój wypadków: czy bolesna rana zadana przez matkę̨ wreszcie wyzwoli w Rinie wolę wypłynięcia na głębię, czy raczej dociśnie ją jeszcze bardziej do dna? Wzburzony muł zdążył już opaść́, kiedy dziewczyna otworzyła oczy. Znów spojrzała na powierzchnię wody. Była na tyle przejrzysta, że Rina mogła zobaczyć́ w niej swoje odbicie…