Witia Sidorowicz ma dziewięć lat i właśnie został sierotą. Z pożaru w Rafałówce nie udało się uratować ani matki, ani ojca. Chłopiec został zupełnie sam. Michał decyduje, by tymczasowo przyjąć Witię do Kalinówki. Jest jednak jeden problem. Chłopaka wcale nie ma w Białymstoku. Kolejny raz uciekł spod kurateli doktora Meierbachera. Krewni Sidorowiczów przybyli na pogrzeb w ogóle nie interesują się losem chłopca. Liczyli tylko na jakiś zysk. Tymczasem okazuje się, że cały dorobek rodziny spłonął do zgliszczy. A Witii jak nie było, tak nie ma...