Czy transatlantyckie partnerstwo handlowo-inwestycyjne, olbrzymia umowa negocjowana przez Stany Zjednoczone i Unię Europejską będzie gospodarczym zbawieniem - jak w większości uważają polityczki i politycy? Czy - jak ostrzegają organizacje obywatelskie i związki zawodowe - przekleństwem? A może, bo i ta opinia się pojawia, będzie to kolejna z umów, które po cichu przychodzą, są podpisywane przy mniejszym lub większym zamieszaniu, a potem stają się niewidzialne na kolejne lata albo i dekady, a ich ostateczny - pozytywny lub negatywny bilans - przyjdzie zobaczyć dopiero kolejnemu pokoleniu pracownic i pracowników, przedsiębiorców i przedsiębiorczyń, obywateli i obywatelek?


Wśród zebranych tu tekstów oddajemy głos zarówno przedstawicielom władzy, akademii i trzeciego sektora. Nie chcemy przy tym ukrywać, że najuważniej i najbardziej krytycznie śledzimy argumentację tych pierwszych - to na wybieralnych urzędnikach i urzędniczkach, naszych reprezentantach i reprezentantkach w krajowych i międzynarodowych instytucjach, na tych, których zadaniem jest służenie wspólnemu interesowi, spoczywa szczególny obowiązek dbałości o uczciwość i przejrzystość procesów politycznych. A otwarty dialog ze społeczeństwem to już dziś coś więcej, niż tylko dobry polityczny obyczaj - to warunek zaufania do polityki w ogóle.