Istnieje dziś pokaźne grono ludzi – samorządowców, urzędników, aktywistów, naukowców i zwykłych mieszkańców – którym na sercu leży dobro miast, a w szczególności ich mieszańców. Bardzo często nie zdajemy sobie sprawy, że zmiany, jakie następują, polepszają jakość życia – dodatkowe przejście dla pieszych, zmiana organizacji ruchu, rower miejski, nowy park z placem zabaw, budynek, który zachwyca swoją architekturą i dziesiątki innych przykładów. Pojęcia, takie jak woonerf czy partycypacja, z trudem przebijają się w publicznej debacie. Za tymi zmianami stoją konkretni ludzie, którym zależy na wdrażaniu idei miasta szczęśliwego.
Jak czytamy we wstępie: „Potrzebujemy koniecznie kogoś, kto popchnie nasze miasta do przodu, będzie liderem, za którym pójdą inni, kto będzie umiał przekonać wątpiących, by na nowo uwierzyli w życie miejskie i by – szukając wzorców – skierowali wzrok w stronę Kopenhagi raczej, a nie Detroit. Niezbędna jest także wiedza i wizja celu, do którego dążymy. Mówiąc krótko – potrzeba nam polskiego Gila Penalosy. Kto wie, może ktoś taki jest wśród autorów tekstów zebranych w niniejszej książce?”.