Poezja w „Majestatycznej antystatyczności” to przejaw niebanalnego piękna, rozświetlającego szarość codziennego życia. Podejmuje nie tylko życiowe kwestie.

Już sam tytuł tomiku wskazuje, że mamy do czynienia z czymś dojrzałym, z jakąś niezgłębioną tajemnicą. Występuje tu pochwała prędkości, czyli odrzucenie statyczności i zadurzenie w niepohamowanym pędzie. Podczas analizy tego zwróćmy uwagę, że nie jest on aż tak bardzo trudnym, ale do jego zrozumienia i przejrzystości prowadzi skomplikowany proces twórczy umysłów czytelników, ja to ma miejsce w przypadku wszystkich dotychczas wydanych utworów autorstwa Patryka Daniela Garkowskiego. Jest tu, jak zwykle gęsta atmosfera tajemniczości, a sama kreacja utworów przebiegała wśród mroku.

Znajdują się tu wiersze pełne najróżniejszych postaci — historia oschłej matki i jej dziecka, tekst na temat samotnego Stalaktytu poszukującego przyjaciela, opowieść o dziecięcym wynalazcy, co stanowi oczywiste nawiązanie do samego pomysłodawcy tak skonstruowanego tomiku i jego autora, czyli Patryka Daniela Garkowskiego. Mocno romantyczna historia Dionizosa i nimfy pobudza wyobraźnię, jak również sportretowanie wścibskiego podglądacza bądź namalowanie skaleczenia się nastoletniego chłopca i jego kąpieli w jeziorze.

 

Słowo niebanalne jest tu jak najbardziej na porządku dziennym. Autor zdecydowanie wpisuje się w możliwości twórcze pokolenia ponowoczesności. Jest prekursorem takiego stylu i tylko z początku może wydawać się dziwnym i niezrozumiałym.